To jest jakiś kiepski żart.
Niech mnie ktoś uszczypnie i powie że to sen.
Jestem taka skołowana że nie wiem nawet co mam myśleć.
Czy ja rzeczywiście przed chwilą straciłam bakugana? Może to naprawdę jest sen? Na pewno! To tylko zły sen. Zaraz się obudzę i okaże się że Centurion cały czas był przy mnie...że mi go nie zabrali...ale skoro to sen to czemu płaczę? No tak. Płaczę bo to nie jest żaden głupi sen, czy kiepski dowcip tylko rzeczywistość. Rzeczywistość w której ja i Dan straciliśmy nasze bakugany. Naszych przyjaciół. Odwróciłam głowę w stronę szatyna. Nie krzyczał, nie szeptał nawet nic nie mówił. Po prostu osuną się na kolana i spuścił głowę. Zacisną pięść i cicho mrukną. Jakby powstrzymywał płacz. Nie miałam siły, ani ochoty spojrzeć przed siebie na twarze tych...tych...nawet nie mogę znaleźć dla nich odpowiedniego określenia. Stoją tam nadal. I pewnie patrzą się teraz na nas ze złośliwymi i tryumfalnymi uśmieszkami na ustach. Hydron...ten...zdrajca...miałam go za przyjaciela!
Mam ochotę wydrzeć się na niego. Głęboko wciągnęłam i wypuściłam powietrze.
-A skoro już mamy to po co tu przyszliśmy to możemy się pożegnać Wojownicy bo już niewiele czasu wam zostało.-oznajmiła Mylene.-To samo tyczy się bakuganów. Jaka szkoda że swoje ostatnie chwile życia spędzą jako małe bezbronne kuleczki.
-Co ty chrzanisz?!-zawołał w jej kierunku Ace.
Spojrzałam na nich.
-No jak to co? To wy jeszcze nie wiecie? Spectra i Gus wam nie powiedzieli? W Delcie tak jak w Alfie, Becie i Gammie zamontowany jest Kontroler Wymiaru.-wyjaśniła dziewczyna.
Hydron wskazał na szklaną kopułę nad nimi. Po metalowych belkach będących częścią kopuły przebiegła niewielka wiązka tęczowego wyładowania.
-Czyli że bakugany są znów zniewolone.-zauważyła Julie.
-Ale przynajmniej teraz wiemy jak je uwolnić.-szepną Shun.
-Możecie sobie ratować bakugany ile tylko chcecie, ale i tak stąd nie wyjdziecie. Wszystkie wyjścia zostały zamknięte i tylko profesor Clay może je otworzyć.-powiedział Hydron.
-Tak więc Wojownicy. Życzymy wam miłej podróży na tamten świat i dziękujemy za prezent w postaci Rdzeni.-Hydron wykrzywił usta w jeszcze bardziej wrednym uśmiechu. Wymienił spojrzenie z Mylene i oboje zniknęli. Wtedy wszyscy spojrzeli na nas.
-Dan, Elz...-wyszeptała Runo.-Nie...martwcie się. Odzyskamy Drago i Centuriona.
-J-jak? Jak?-załkałam i schowałam twarz w dłoniach. Spokojnie...nie można płakać...trzeba...trzeba się skupić. Tak dokładnie. Trzeba się skupić i opanować. Musimy uwolnić bakugany. W międzyczasie możemy pomyśleć nad planem ratunku Centurionix'a i Dragonoid'a.-Tyle że to jest takie trudne.-powiedziałam.
-Wystarczy zniszczyć Kontroler i będzie po sprawie.-orzekł Spectra.
-To na co czekamy? Bierzmy się za to ustrojstwo.-podjął Ace.
-Zaczekaj.-powstrzymała go Elajza.-Mam takie jedno pytanie. Co to jest ten plan XY?-zwróciła się do Spectry i Gus'a. Grav spojrzał na swojego Mistrza. Ten jakoś specjalnie nie był skory do wyjaśnień, a i tak fakt że dziś odzywał się częściej niż przedtem, był prawdziwym cudem. Niebieskowłosy obawiał się jednak że gdy tylko wrócą do Marucho jego Mistrz znowu zamknie się we własnym świecie.
-Kiedy Zenoheld planował inwazję na Nową Vestroię brał pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze. Także te w których coś mogło nie pójść po jego myśli. Razem z profesorem Clay'em wymyślił coś w rodzaju "koła ratunkowego".Chodzi oczywiście o miasto Delta. Jednak Zenoheld obawiał się że wiadomość o mieście Delta może wyjść na światło dzienne, więc wszelkie informacje o nim trzymano w tajemnicy, a cały ten projekt nazwano planem XY.
-No proszę, a ja myślałem że Zenoheld to stary wariat ze zbyt dużymi pokładami pewności siebie.-mrukną Ace.
-I dobrze myślałeś.-przyznał Gus.-On chyba po prostu wolał się ubezpieczyć w razie "w".
-A o tym planie wiedzieli tylko Vexosi?-zapytała Makimoto.
-Tak.-odparł Gus.
-Dobra, zajmijmy się Kontrolerem.-powiedział Baron.
-Stoczymy normalną bitwę. Dwa na dwa.-zarządził Shun.
***
Blondyn i niebieskowłosa szli korytarzem nieśpiesznym krokiem. Laboratorium było już blisko, a poza tym jeśli profesor Clay poczeka sobie jeszcze minutkę na swoje nowe zdobycze to nic mu się nie stanie. Chłopak zwolnił kroku. Zrobiło mu się głupio. Bardzo. Przed oczami miał twarz Elizabeth. Mówił tyle obraźliwych, i niemiłych rzeczy. Śmiał się z nich, kpił, rzucał złośliwe docinki. Ale co miał zrobić? Musiał się tak zachowywać! Musiał, chociaż przychodziło mu to z wielkim trudem. Jednak dał radę. Pocieszała go myśl że być może dziewczyna mu wybaczy kiedy wyjaśni jej swoje zachowanie. A może nie? Może on tylko robił sobie złudne nadzieje? Może...urwał dalsze rozważania bo poczuł że na coś wpada. Wpadł na tę wnerwiającą Vexoskę, partnerkę do misji Shadow'a. Dziewczyna odwróciła się do niego i obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. Ten nic sobie z tego nie zrobił. Farrow odwróciła od niego wzrok. Stanęli przed drzwiami do laboratorium. Wojowniczka Aquosa wystukała poprawny kod w urządzeniu w ścianie i weszli do środka.
-Macie je?-zapytał na wejściu profesor.
Farrow rzuciła mu dwa bakugany.
-No przecież. Walka z Wojownikami...ha, nic prostszego.-błękitnooka uśmiechnęła się z zadowoleniem.
-Zaraz wezmę się do pracy, tylko poinformuję króla o wyniku misji.
Mężczyzna zabrał bakugany i powrócił do swoich obowiązków, a nastolatkowi opuścili pomieszczenie i ruszyli w stronę sali tronowej.
***
-Super moc aktywacja! Styl Kazami, Cięcie Torpedy Ninja!-Shun aktywował super moc.
Już tak od dobrych dwudziestu minut on, Marucho, Ace i Mira walczą ze sobą. Próbują w ten sposób przeciążyć Kontroler. Może im się uda...fajnie by było. Zerknęłam na Dana który siedział w pewnej odległości ode mnie. Siedział i wpatrywał się nieprzerwanie przed siebie. I tak ciągle...
Po zniknięciu Vexosów nieco się uspokoiłam. Nie możemy ciągle płakać. Chociaż znając mnie, kiedy tylko ktoś na głos wspomni o tym co się stało, to znowu się rozpłaczę. Runo i dziewczyny siedziały tak samo jak Dan w pewnej odległości. Pewnie pomyślały że musimy teraz sobie to wszystko poukładać, i że najlepiej będzie jeśli zadowolimy się swoim własnym towarzystwem. W sumie co lubię przebywać sama ze sobą, ale tylko czasami. Może dobrze mi to zrobi? Na pewno! Danowi zresztą też.
-Super moc aktywacja! Wodne Tornado!-zawołał Marucho, a Elfin wykonała polecenie.
Dobrze im idzie nie powiem że nie.
Znowu zerknęłam w stronę Dana. Muszę z kimś porozmawiać. Nie! On powinien pobyć teraz sam. Ja z resztą też. Ta zła i nagła wiadomość o stracie bakuganów musi do nas jeszcze dotrzeć. Musimy się z nią na razie oswoić. Dopiero wtedy będziemy w stanie się skupić. I dopiero wtedy będziemy mogli ułożyć jakiś plan odbicia naszych bakuganów.
-Hej.-usłyszałam ciche powitanie. Dan usiadł koło mnie.
-Cześć.-odszepnęłam mu.- Jak tam?
-Beznadziejnie. Nie wiem co mam teraz myśleć. Jestem skołowany i zdruzgotany.
-Musimy ich odzyskać.
-Wiem. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: jak oni nas pokonali? Jak to możliwe? Przeanalizowałem każdy nasz ruch! Każdy!
-Może to przez tę złość?-spojrzał na mnie.- I przez to pragnienie pokonania ich jak najszybciej? Nie skupiliśmy się, a oni to wykorzystali...I ułożyli plan dzięki któremu odnieśli zwycięstwo.-powiedziałam powoli.
-Plan? Jaki? Myślałem nad tym wszystkim i myślałem. Działali tak jak zawsze!
-Może tylko nam się tak wydawało?-szepnęłam.
-Może i tak.-rzekł Dan cicho.-Ale przeanalizujmy sprawę jeszcze raz.-dodał już normalnie.
-Widzę że mimo wszystko starasz się wziąć sprawę na spokojnie.
-To jedyny sposób żeby pomóc Drago i Centurionowi. Tak właściwie to gdzie jest Spectra?
Rozejrzałam się i dopiero teraz zauważyłam jego brak.
-Gus'a też nie ma.
Baron siedzi razem z dziewczynami.
Dan patrzył na dziewczyny i Leltoy'a. Musieli to zauważyć bo podeszli do nas.
-Coś...nie tak?-zapytała Runo. Zmartwienie dało się wyczytać nie tylko z jej twarzy, ale także i z tonu głosu. U reszty było podobnie.
-Gdzie są Spectra i Gus?-zapytał Kuso.
-Poszli gdzieś. Gus powiedział że idą do centrum dowodzenia miasta żeby spróbować nas jakoś stąd wyciągnąć.-odpowiedziała niebieskowłosa.
-Rozumiem.-Dan na powrót spuścił wzrok.
-Mistrzu Danie...Mistrzyni Elz...-Baron urwał. Chyba nie wiedział jak nas może pocieszyć.
-Odzyskamy Drago i Centuriona. Ja to wiem.-powiedział Hydranoid.
Powędrowałam wzrokiem w kierunku areny. Ataki Wildy i Ingram zderzyły się ze sobą.
-Hmm...to jak Dan? Analizujemy całą walkę z Vexosami i zastanawiamy się gdzie zrobiliśmy błąd?
-Jasne.
~~~~~~~~~~~~~~
Shadow:*siedzi w salonie* Cześć tu znowu my ^o^. Jak tam u...
Elz:*krzyczy z pokoju* Dan! Jesteś już gotowy?!
Dan:*poprawia koszulę* Zaraz!
Shadow: Rany czemu wy się tak drzecie?
Elz: Spóźnimy się!
Dan: Nie panikuj. Jest 16:06 zdążymy.
Elz: Mamy niecałą godzinę! Poza tym musimy być tam o 16:50. Rzeczy się przygotować do poloneza na wejście!
Hydron: O co kaman?
Shadow: O to że Elz i Dan dzisiaj mają komers.
Hydron: I Elz tańczy z Kuso?
Elz:*krzyczy do Hydrona z pokoju* No chyba cię pogięło! Ja mam swoją parę do poloneza! Dan szybko.
Dan:*niesie grzebień* No już. Zrobię ci tę fryzurę.
Elz: Tylko nie szalej.
Dan: Nie zamierzam.
Elz: Chcę proste uczesanie nic więcej.
Shadow: Tak w ogóle to jedliście już obiad?
Dan: Zjemy na komersie, ale jest przygotowany. W kuchni na kuchence.
Shadow: Okej to idę. *wychodzi okupować kuchnię i garnki*
Elz: Obyśmy zdążyli.
Dan: Nie pękaj zdążymy.
Lync: Ej, a czy wy czasem nie mieliście...
Elajza:*zatyka usta Lync'owi* Nie przypominaj im o Drago i Centurionie. Niech na razie skupią się na komersie, a potem zajmiemy się obmyślaniem planu ratunku dla nich.
Elz: Tak w ogóle Dan to wiesz gdzie będą te róże?
Dan: Jakie róże?
Elz: Te które chłopaki będą wręczać swoim partnerkom do tańca.
Dan: U Anki chyba.
Elz: Ok. Ja nie mogę. Stresuję się.
Dan: Ja też. W dodatku nie jestem jeszcze gotowy.
Elz: Przecież jesteś już ubrany.
Dan: Włosów nie zrobiłem.
Shadow: Zafunduj sobie trwałą :D
Dan: Spierdalaj.
Elajza: Dobra, to ten. Oni niech się szykują na komers. Tak więc pozdrawiamy was drodzy czytelnicy ^^
Elz: Dan jest już 16:16!
Dan: Czasami ciężko cię znieść!
Już tak od dobrych dwudziestu minut on, Marucho, Ace i Mira walczą ze sobą. Próbują w ten sposób przeciążyć Kontroler. Może im się uda...fajnie by było. Zerknęłam na Dana który siedział w pewnej odległości ode mnie. Siedział i wpatrywał się nieprzerwanie przed siebie. I tak ciągle...
Po zniknięciu Vexosów nieco się uspokoiłam. Nie możemy ciągle płakać. Chociaż znając mnie, kiedy tylko ktoś na głos wspomni o tym co się stało, to znowu się rozpłaczę. Runo i dziewczyny siedziały tak samo jak Dan w pewnej odległości. Pewnie pomyślały że musimy teraz sobie to wszystko poukładać, i że najlepiej będzie jeśli zadowolimy się swoim własnym towarzystwem. W sumie co lubię przebywać sama ze sobą, ale tylko czasami. Może dobrze mi to zrobi? Na pewno! Danowi zresztą też.
-Super moc aktywacja! Wodne Tornado!-zawołał Marucho, a Elfin wykonała polecenie.
Dobrze im idzie nie powiem że nie.
Znowu zerknęłam w stronę Dana. Muszę z kimś porozmawiać. Nie! On powinien pobyć teraz sam. Ja z resztą też. Ta zła i nagła wiadomość o stracie bakuganów musi do nas jeszcze dotrzeć. Musimy się z nią na razie oswoić. Dopiero wtedy będziemy w stanie się skupić. I dopiero wtedy będziemy mogli ułożyć jakiś plan odbicia naszych bakuganów.
-Hej.-usłyszałam ciche powitanie. Dan usiadł koło mnie.
-Cześć.-odszepnęłam mu.- Jak tam?
-Beznadziejnie. Nie wiem co mam teraz myśleć. Jestem skołowany i zdruzgotany.
-Musimy ich odzyskać.
-Wiem. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: jak oni nas pokonali? Jak to możliwe? Przeanalizowałem każdy nasz ruch! Każdy!
-Może to przez tę złość?-spojrzał na mnie.- I przez to pragnienie pokonania ich jak najszybciej? Nie skupiliśmy się, a oni to wykorzystali...I ułożyli plan dzięki któremu odnieśli zwycięstwo.-powiedziałam powoli.
-Plan? Jaki? Myślałem nad tym wszystkim i myślałem. Działali tak jak zawsze!
-Może tylko nam się tak wydawało?-szepnęłam.
-Może i tak.-rzekł Dan cicho.-Ale przeanalizujmy sprawę jeszcze raz.-dodał już normalnie.
-Widzę że mimo wszystko starasz się wziąć sprawę na spokojnie.
-To jedyny sposób żeby pomóc Drago i Centurionowi. Tak właściwie to gdzie jest Spectra?
Rozejrzałam się i dopiero teraz zauważyłam jego brak.
-Gus'a też nie ma.
Baron siedzi razem z dziewczynami.
Dan patrzył na dziewczyny i Leltoy'a. Musieli to zauważyć bo podeszli do nas.
-Coś...nie tak?-zapytała Runo. Zmartwienie dało się wyczytać nie tylko z jej twarzy, ale także i z tonu głosu. U reszty było podobnie.
-Gdzie są Spectra i Gus?-zapytał Kuso.
-Poszli gdzieś. Gus powiedział że idą do centrum dowodzenia miasta żeby spróbować nas jakoś stąd wyciągnąć.-odpowiedziała niebieskowłosa.
-Rozumiem.-Dan na powrót spuścił wzrok.
-Mistrzu Danie...Mistrzyni Elz...-Baron urwał. Chyba nie wiedział jak nas może pocieszyć.
-Odzyskamy Drago i Centuriona. Ja to wiem.-powiedział Hydranoid.
Powędrowałam wzrokiem w kierunku areny. Ataki Wildy i Ingram zderzyły się ze sobą.
-Hmm...to jak Dan? Analizujemy całą walkę z Vexosami i zastanawiamy się gdzie zrobiliśmy błąd?
-Jasne.
~~~~~~~~~~~~~~
Shadow:*siedzi w salonie* Cześć tu znowu my ^o^. Jak tam u...
Elz:*krzyczy z pokoju* Dan! Jesteś już gotowy?!
Dan:*poprawia koszulę* Zaraz!
Shadow: Rany czemu wy się tak drzecie?
Elz: Spóźnimy się!
Dan: Nie panikuj. Jest 16:06 zdążymy.
Elz: Mamy niecałą godzinę! Poza tym musimy być tam o 16:50. Rzeczy się przygotować do poloneza na wejście!
Hydron: O co kaman?
Shadow: O to że Elz i Dan dzisiaj mają komers.
Hydron: I Elz tańczy z Kuso?
Elz:*krzyczy do Hydrona z pokoju* No chyba cię pogięło! Ja mam swoją parę do poloneza! Dan szybko.
Dan:*niesie grzebień* No już. Zrobię ci tę fryzurę.
Elz: Tylko nie szalej.
Dan: Nie zamierzam.
Elz: Chcę proste uczesanie nic więcej.
Shadow: Tak w ogóle to jedliście już obiad?
Dan: Zjemy na komersie, ale jest przygotowany. W kuchni na kuchence.
Shadow: Okej to idę. *wychodzi okupować kuchnię i garnki*
Elz: Obyśmy zdążyli.
Dan: Nie pękaj zdążymy.
Lync: Ej, a czy wy czasem nie mieliście...
Elajza:*zatyka usta Lync'owi* Nie przypominaj im o Drago i Centurionie. Niech na razie skupią się na komersie, a potem zajmiemy się obmyślaniem planu ratunku dla nich.
Elz: Tak w ogóle Dan to wiesz gdzie będą te róże?
Dan: Jakie róże?
Elz: Te które chłopaki będą wręczać swoim partnerkom do tańca.
Dan: U Anki chyba.
Elz: Ok. Ja nie mogę. Stresuję się.
Dan: Ja też. W dodatku nie jestem jeszcze gotowy.
Elz: Przecież jesteś już ubrany.
Dan: Włosów nie zrobiłem.
Shadow: Zafunduj sobie trwałą :D
Dan: Spierdalaj.
Elajza: Dobra, to ten. Oni niech się szykują na komers. Tak więc pozdrawiamy was drodzy czytelnicy ^^
Elz: Dan jest już 16:16!
Dan: Czasami ciężko cię znieść!