Elajza usiadła po turecku na łóżku w swoim pokoju. Przed nią leżał laptop. Co rusz wpisywała i kasowała tekst. Szukała w Internecie jakichś domowych sposobów leczenia.
-Co robisz Elajzo? - Legroid wskoczył na kołdrę.
-Szukam... - zamilkła na moment uważnie wpatrując się w ekran. Kiedy jednak zorientowała się że nie jest to to czego szuka wyszła z przeglądarki. - Miałam nadzieję że w Internecie znajdę jakieś przepisy na domowej roboty maści, leki.
-Grozi nam zagłada, a ty zamierzasz bawić się w znachorkę? - głos bakugana ciemności przepełniony był gniewem, ale i nieukrywanym zdziwieniem.
-Potrzebuję czegoś żeby wyleczyć rany Miry i Ace'a. Wiesz...czegoś co przyśpieszy gojenie się tych ran. Te maści kupione w aptece dają mało zadowalający efekt. Pomyślałam wiec że może Internet mi jakoś pomoże. Naturalne sposoby leczenia są lepsze. Nie uwarzę nowego eliksiru który mógłby ich wyleczyć bo nie wiem jak vestaliański organizm mógłby na niego zareagować.
Ponownie najechała kursorem na logo przeglądarki kiedy...ekran zrobił się czarny.
-Co jest? Coś się zepsuło? - zaskoczona Elajza zaczęła dokładnie oglądać urządzenie w poszukiwaniu jakiejś usterki. - Powiedz Legroidzie, wcisnąłeś coś?
-Nie. - odparł sucho bakugan. - Od jak dawna przeglądasz ten Internet?
-Hmmm...wydaje mi się że...od trzech godzin.
-Laptop był w pełni naładowany kiedy zaczęłaś z nim pracę?
Dziewczyna zamaszyście pokręciła przecząco głową.
-Czyli bateria się rozładowała.
-Mam nadzieję że Marucho nie ma w planach używać na razie tego laptopa. - zastanawiała się na głos. To właśnie od Marukury pożyczyła sprzęt. - No nic. Podłączę go do ładowarki i poczekam aż się naładuje.
-Jest już noc. Nie powinnaś teraz być u Miry i Ace'a? Może się już obudzili? Powiedziałaś że do nich zajrzysz.
-Racja, racja.
Czarownica wstała z łóżka. Zachwiała się.
-O rany. Nie czuję nóg. - powiedziała przytrzymując się rzeźbionej kolumny baldachimu.
-To tym bardziej powinnaś się przejść do Miry i Ace'a. - postanowił Legroid. - Potem poszukasz tych swoich ziółek.
Żeby się rozruszać Elajza wybiegła z pokoju. Z początku sprawiało jej to trudność. W łydkach poczuła to nieprzyjemne mrowiące uczucie.
Ostatnie kilkanaście stopni w dół pokonała w szybkim tempie.
Kiedy już była niedaleko drzwi, zwolniła, tym samym zmieniając szybki bieg na trucht.
Otworzyła powoli drzwi i weszła do pokoju. Światło księżyca wpadające do pokoju pozwoliło jej dokonać szybkiej oceny sytuacji. Mira i Ace wciąż leżeli nieprzytomni, a Spectra spał. Siedział na krześle z założonymi rękami na klatce piersiowej z lekko pochyloną głową do przodu. Poczuła lekki zawód. Myślała że gracz Darkus'a i wojowniczka Subterry się już obudzili.
Podeszła do Ace i nachyliła się nad jego łóżkiem. Oddychał spokojnie i równo. Tak samo postąpiła wobec Miry. Jej oddech też był stabilny. Nie zaświeciła światła, bo nie chciała obudzić Spectry.
Phantom drgną. Elajza myślała że się obudził, ale nie. Odwróciła się na pięcie. Nie wykonała nawet jednego kroku kiedy usłyszała głos Spectry.
-Gwendolyn... - wymamrotał przez sen.
Karo odwróciła się w miejscu i popatrzyła na niego wzrokiem pełnym zdumienia. Gwendolyn?
Co za Gwendolyn?
Wojowniczka Legroid'a pokręciła głową i wyszła.
-Legroidzie słyszałeś to co powiedział Spectra przez sen?
-Tak. Ciekawe kto to jest ta Gwendolyn.
-Nie wiem. Może to ktoś z rodziny? Może to ich...matka?
-Wątpię. Gdyby to była ich matka to Spectra nie zwracałby się do niej po imieniu. Co jak co, ale żeby przejść na "ty" z własnym rodzicem...
-Więc może to jakaś ich znajoma?
-Dlaczego mówisz "ich"? Nie masz przecież pewności że ta cała Gwendolyn jest też w jakiś sposób powiązana z Mirą.
Elajza nic nie powiedziała, tylko pokiwała głową ze zrozumieniem.
Kimkolwiek jest ta Gwendolyn, ma jakiś związek ze Spectrą jest to fakt niezaprzeczalny. Tylko teraz pojawia się pytanie: Kim ona jest, i co ma wspólnego z Keith'em?
Czarownica ponownie pokręciła głową. Przystanęła na moment. Już wysnuwa teorie, już zadaje pytania, a nawet nie wie co to za dziewczyna.
-Jeśli już skończyłaś dumać, to proponuję wrócić do pokoju i na powrót zacząć przeszukiwać Internet. - rzucił podirytowany bakugan.
Usłyszawszy to Elajza otrząsnęła się i ruszyła dalej w drogę powrotną do pokoju.
***
muzyka
muzyka
Do: Dan
ELZ: Jesteś zajęty?
Chłopak popatrzył na Runo. Nie obudziła się. Nadal spokojnie spała w jego ramionach.
Szybko odpisał Wojowniczce Darkus'a.
Do: Elz
DAN: Nie, a co?
Równie szybko dostał też odpowiedź.
Do: Dan
ELZ: Herbata z cytryną czy bez?
Kuso uśmiechną się delikatnie. Wiedział że to jest swego rodzaju zaproszenie na spotkanie.
Do: Elz
DAN: Z. Gdzie i za ile?
Do: Dan
ELZ: W altance w ogrodzie za pięć minut.
Do: Elz
DAN: Ok.
Chłopak starając się nie obudzić Runo wstał z łóżka i wziął koc który leżał na krześle przy biurku. Okrył nim zielonooką i wyszedł po cichu z pokoju.
Kiedy już znalazł się w ogrodzie stwierdził że jest dość ciepło, nie licząc lekkiego wiatru który od czasu do czasu przepędzał to ciepło.
Białowłosa dziewczyna siedziała w altance którą oświetlało chłodne światło księżyca, przy stole. Kiedy usłyszała odgłos kroków chłopaka przestała wpatrywać się w swój kubek.
-Cześć. - przywitał ją Dan.
-Hej.
-Masz? - spytał z uśmiechem.
-Mam. - odwzajemniła uśmiech i podała mu kubek z herbatą.
Usiadł na krześle.
-I jak tam? - zapytał.
-Tak sobie, a u ciebie?
-Też.
Zapadła cisza, którą po jakimś czasie wypełnił śmiech dziewczyny.
-Co? - Dan popatrzył na nią.
Ta nadal się śmiejąc nachyliła się w jego kierunku tak jak gdyby chciała mu coś powiedzieć.
-Ty to...słyszałeś? - zapytała nadal się śmiejąc.
-Co niby?
-Tę...naszą... - przerwała, próbując się uspokoić. Kiedy jednak jej się to nie udało kontynuowała: -...rozmowę. Gadamy jak tacy znajomi co nie widzieli się przez długi czas, a i tak nie mają o czym rozmawiać.
Gracz roześmiał się słysząc to.
-Faktycznie. Jenyyyyyy. - zaniósł się śmiechem. - Nie no my to jesteśmy udani Elz.
Dziewczyna nadal histerycznie się śmiejąc pokiwała głową potakująco.
-Ja nie mogę. - powiedziała w końcu Elz kiedy zaczęła się już uspokajać. - Tego mi było trzeba.
-Wiesz że mi też? Nie dziwię się czemu mówią że śmiech to zdrowie.
-Ty słuchaj. - Elz położyła mu dłoń na ramieniu i ponownie zaczęła się śmiać. - Od teraz jak będę chora i lekarz mi będzie przepisywał leki to mu będę mówić: " Panie doktorze niech mi pan nic nie przepisuje ja mam taki sprawdzony lek na wszystko. Nazywa się Dan Kuso. "
Kuso wybuchną śmiechem i włączył w telefonie piosenkę Room To Breathe You Me At Six.
Zawiał wiatr.
-Mam nadzieję że jutro zimno nie będzie. - Dan poprawił kurtkę i uniósł swój kubek do góry tym samym wznosząc toast. - Za przyjaźń.
-I za Bakugan. - dodała Elz również robiąc to co Dan.
Stuknęli się kubkami.
"I feel a little lost in this world
I try a little noise and choke
I've honestly never felt this alone
Oh, I just need someone."
-Więc co robimy z... - Kuso nie dokończył swojego pytania. Nagle oboje przestali się śmiać.
-Nie gadajmy o tym. Przynajmniej na razie. - westchnęła Elz mieszając łyżką swoja herbatę. Wiedziała że Danowi chodzi o ich bakugany.
-Jak dorwę Mylene i Hydrona to tak ich załatwię że już nigdy nie stoczą żadnej bitwy. - Dan zagryzł zęby i zacisną obie dłonie na kolanach.
Elz była tak samo wkurzona jak on chociaż tego nie okazała. Milczała wpatrując się w Dana.
"Przyjaciół się tak nie traktuje Hydron. Tak się po prostu nie robi bo to nie fair." - pomyślała.
-Dan. - powiedziała z naciskiem.
-Wybacz. Mieliśmy o tym nie rozmawiać, ale...
-Wiem że jesteś zły. Ja też, tylko że nie mam puki co nastroju na takie rozmowy. Porozmawiajmy o czymś innym. Co dzisiaj robiłeś?
-Siedziałem w pokoju i nic nie robiłem. Dopiero jak przyszła Runo to wstałem z parapetu.
-Przyszła do ciebie Runo?
-Tak. Nadal śpi u mnie w pokoju.
Na usta Elz wkroczył uśmiech.
-Powiadasz że ona śpi u ciebie w pokoju?
Dan spojrzał na nią z politowaniem.
-A ty zboczeńcu co robiłaś dzisiaj? Hm?
Elizabeth zaśmiała się słysząc to pytanie.
-No ja dzisiaj też siedziałam w pokoju i nic nie robiłam. Do ciebie przyszła Runo, za to do mnie Elajza. - powiedziała.
-Pewnie obie się zmówiły.
-Pewnie tak. - powiedziała patrząc na Dana. - Słuchaj one wymyśliły taki plan: "Ja pójdę do niego ty pójdziesz do niej, a potem robimy zamianę." Tyle że do zamiany nie doszło bo Runo się u ciebie ekhm...trochę zasiedziała.
-Przestań już. Podteksty odłóżmy na kiedy indziej.
-No dobra.
Dan świetnie zdawał sobie sprawę z nieprzyjemnej i ciężkiej atmosfery. Dlatego też nie dziwił się że Elz próbuje ją jakoś rozluźnić żartami. Sam miał ochotę gadać o wszystkim byle nie o Vexosach, ale nie wypadało pozostawić tej sprawy przemilczanej.
-Ja nie mogę. Brother za niedługo szkoła. - westchnęła fiołkowo-oka i napiła się herbaty z cytryną.
-A weź mi nawet nie przypominaj. Jak nie załatwimy Zenoheld'a przed rozpoczęciem roku szkolnego to...
-...to będzie dupa. - dokończyła za niego.
-Dokładnie.
"I need a little room to breathe
You're making this harder for me
When all I need is to be set free
I need a little time to think
And if you ever really loved me
Then all I need is a little room to breathe."
Piosenka się skończyła. Dan włączył ją ponownie i położył telefon na stolik.
-Ja się nie tylko Zenoheld'em martwię. Te Damy nie dadzą mi żyć.
-Mówisz o "Damach strojnych w elegancję"? To był w ogóle na tym świecie ktoś komu one dały żyć?
Elz roześmiała się.
-Nie.
-Musisz walczyć o swoje Elz. Nie możesz im dawać sobą pomiatać.
-I nie daję, ale sam ich widok mnie wkurza.
-Nie dziwię się.
-A właśnie. Ty będziesz chodził od tego roku do szkoły do BayView?
-Mhm. Razem z Julie. - powiedział poprawiając but u lewej nogi.
-Fajnie masz. Ej może ja się do was przepiszę. Powiem ciotkom że to świetne rozwiązanie i będzie super.
-A opłaca ci się teraz przepisywać? To ostatni rok. - powiedział, a po chwili się ożywił. - Ej wiem. Pójdź do liceum do BayView. Gimnazjum skończymy tam gdzie skończymy, a do liceum pójdziemy całą trójką. Może Marucho da się też namówić. Swoją drogą ciekawe gdzie Shun idzie. Zapytam się go kiedyś.
-To by było ekstra. -powiedziała przykładając obie dłonie do gorącego naczynia z napojem.
-No. Pogadaj z ciotkami, na bank się zgodzą. - Kuso upił parę łyków swojej herbaty.
Znowu zapadło milczenie. Jedynie grająca piosenka You Me At Six wskazywała na obecność kogokolwiek w ogrodzie.
"I've been through and seen a lot
Lived at the bottom and the top
We're on borrowed time,
But time isn't enough
I'm just trying to be, the best me I can be
Oh, when I fall down
It's just me and the ground
I am no king, I have no throne."
-Dobra. - odezwała się Elz. - Ciągle mówię żeby odłożyć ten temat na potem, a przecież to właśnie z jego powodu chciałam się spotkać. Jak odzyskamy nasze bakugany?
-Nie mam pojęcia.
-No ja właśnie też nie. Jesteśmy do niczego. Elajza i Myrna miały rację.
-I Runo. Chwileczkę...rozmawiałaś z Myrną? Jak?
-Tajemnica. - puściła do niego oko.
-Sister gadaj, a nie mi tu pieprzysz.
-Dostałam od Elajzy takie lusterko w którym może się pojawiać Myrna. Dodatkowo to lusterko umożliwia mi rozmowę z nią, nawet jeśli nie mam go przy sobie.
-Aaaaaaaa.
Wsłuchując się w utwór jednego z ulubionych zespołów, oboje zastanawiali się co mogą zrobić. Bo do tej pory nie zrobili nic. NIC.
W pewnej chwili Dan zerwał się na równe nogi.
-Co jest? - zapytała go Brettley.
-Wymyśliłem coś. I albo ten plan jest genialny, albo ja jestem głupi. - powiedział uważnie spoglądając na dziewczynę.
-Dawaj.
-Wykradniemy ich po prostu z pałacu Vexosów. - przeszedł do rzeczy mając na myśli oczywiście ich bakugany.
-Dan. - zaczęła poważnie dziewczyna kładąc mu dłoń na ramieniu. - Ty nie jesteś głupi. Ty jesteś popierdolony. - nieznacznie uniosła głos przy ostatnim słowie.
-Ja nie żartuję Elz.
-Ja też nie. Nie możemy włamać się do ich pałacu. Takie spontaniczne plany zazwyczaj kończą się fiaskiem.
-Właśnie. ZAZWYCZAJ. Moje plany może i są spontaniczne, ale działają...zazwyczaj.
-I o tym właśnie mówię.
-Elz, ty też tak jak ja chcesz odzyskać swojego bakugana. Nie możemy czekać.
Dziewczyna w milczeniu przyglądała się Danielowi rozważając jego słowa.
-Ech...no dobra. - wypaliła przez zaciśnięte zęby. Była zrezygnowana i jednocześnie trochę zła że tak łatwo odpuściła. - A zabierzemy kogoś w ogóle ze sobą do tego pałacu?
-Nie. Nie chcę nikogo narażać. Powiemy im tylko o tym planie, ale nic więcej.
-Okej.
"I need a little room to breathe
You're making this harder for me
When all I need is to be set free
I need a little time to think
And if you ever really loved me
Then all I need is a little room to breathe."
-Więc chodźmy.
-Moment, ale że teraz? Już tak od razu? Nie musimy się przypadkiem jakoś przygotować? Nie szarżujmy tak. Ja wiem że chodzi o życie naszych bakuganów, ale nie zapominaj że jeżeli my zginiemy to nikt im już nie pomoże. Poza tym, naprawdę chcesz wszystkich pobudzić?
-Nie obchodzi cię los Centuriona?! Mówisz tak jakbyś miała go daleko gdzieś! - zwołał wściekły. W jednej chwili ze spokojnego, zamienił się w rozłoszczonego Dana.
-Ja też jestem zła, ale musimy działać rozsądnie! - krzyknęłam. - I wiesz co ci powiem?! To ty masz w dupie Drago skoro wymyślasz takie nieprowadzące do niczego pomysły!
-Przynajmniej staram się coś wymyślić! A ty nic nie wymyśliłaś!
-Bo chcę obmyślić plan na SPOKOJNIE, a nie na SPONTANA.
-Jasne, jasne.
-Sugerujesz że kłamię?
-A nie?
I tutaj Dan uraził dziewczynę.
-Wiesz... - zaczęła powoli i spokojnie. - Ja nigdy nie posądziłam cię o kłamstwo w tak ważnej sprawie.
-Elz...ja...przepraszam. - powiedział.
-A ja przepraszam za to że powiedziałam że masz w dupie Drago. Wiem że się o niego martwisz.
-Tak jak ty o Centurion'a.
-Tak. Hm...Gdyby byli tutaj to na pewno powiedzieliby żebyśmy się nie kłócili.
-Zaczęliby mówić że przyjaciele nie powinni się ze sobą kłócić...
-W konsekwencji pewnie zostaliby włączeni do tej kłótni. - powiedziała Elz. Po jej ustach błąkał się uśmiech.
-Miałaś rację. Z tym że nie powinniśmy teraz mówić reszcie o naszym planie.
-Ohoho. Nie, nie. Mnie w to nie mieszaj. To twój plan. - powiedziała wskazując na niego i unosząc znacząco brwi.
Dan usiadł z powrotem, chwycił telefon i włączył inną piosenkę. Oryginalną wersję The Sound Of Silence z 1964 roku.
"Hello darkness, my old friend,
I've come to talk with you again,
Because a vision softly creeping,
Left its seeds while I was sleeping,
And the vision that was planted in my brain
Still remains
Within the sound of silence."
I tak siedzieli wsłuchując się w utwór, patrząc w niebo na gwiazdy i księżyc i pijąc herbatę z cytryną.
"Still remains
Within the sound of silence."
~Mrokiem łzy przesiąknięte,
już Śmierci słychać śpiew,
siedem istnień przepadało,
i Kryształowe Milenium też...
Nie masz czasami wrażenia
że ktoś obserwuje Cię, że czyjeś
oczy wodzą za tobą i czyhają
na twą śmierć?
Widzi jak w szkarłacie toniesz,
i wie że wygrał, choć tego nie chcesz.
To właśnie Zło to sprawiło,
ono jest wszystkiemu winne.~
już Śmierci słychać śpiew,
siedem istnień przepadało,
i Kryształowe Milenium też...
Nie masz czasami wrażenia
że ktoś obserwuje Cię, że czyjeś
oczy wodzą za tobą i czyhają
na twą śmierć?
Widzi jak w szkarłacie toniesz,
i wie że wygrał, choć tego nie chcesz.
To właśnie Zło to sprawiło,
ono jest wszystkiemu winne.~
Oto rozdział 74 ^^
Ten jak i poprzedni rozdział
wyszedł mi dość długi, coś mnie
chyba wzięło na pisanie takich długich.
Ale 75, 76, prawdopodobnie 77
są krótsze...trochę.
Zbliżają się święta i jestem z
tego powodu zadowolona, i w sumie
nie ja jedyna. :D
Dan: Ha, ha. Mina ci zrzednie
jak tylko zobaczysz swoje
oceny na półrocze. <.<
Na twoim miejscu
skupiłabym się na własnych ocenach. >.>
O moje nie musisz się martwić,
ale mi miło :3
A skoro jesteśmy już przy temacie świąt...
Shadow: Last Christmas I gave you my heart
but the very next day you gave it away...
Dan: Nie drzyj się. -,-
Shadow: LAST CHRISMASSSSSSS!!!
No cóż. Wracając. Mam w planach napisać
świąteczny one-shot. Jednak to na razie
jest tylko plan. Wszystko będzie zależało
od nauki, i tych zaliczeń na koniec
semestru. Jeśli jednak uda mi się tak
zagospodarować swój czas
żeby napisać tego shot'a to mogę
zapewnić że będzie tam Electra.
Dan: Będzie cmok, cmokkkkk...
Shadow:*zakrywa mu usta dłonią*
Dan:...pod jemiołą.
To podsumowanie wyszło mi
dzisiaj wyjątkowo długie.
Tak więc pozdrawiam moi drodzy :))
PS. Dodałam postaci do kolejnych
części opowiadania, puki co są tylko zdjęcia,
ale już zaczęłam robić ich opisy(taaaaaa
miało się we wtorek i środę wolne bo
maturzyści próbne matury pisali^^")