Słońce powoli znikało za horyzontem kiedy Wojownicy siedzieli w salonie. Rzecz jasna nie wszyscy.
W pomieszczeniu panowała trudna do zniesienia cisza.
-A może... - zaczęła niepewnie Runo. - Polecimy do Vexosów i odzyskamy Drago i Centurion'a? W końcu trzeba ich uratować, nie?
-Runo czy ty sama siebie słyszysz? - zapytała dziewczynę Tigrerra.
-Wiem że to głupi plan, ale po prostu... - w tym momencie dziewczyna zawiesiła się i spuściła głowę. - Nie lubię jak jest taki smutny. - dokończyła szeptem.
-Jak dla mnie Runo ma rację. Musimy im pomóc. Jaką my mamy pewność że Drago i Centurion...jeszcze żyją? Żadną. - powiedział Gorem.
-Ale przecież Vexosi nie zabrali ich po to żeby ich zabić tylko po to żeby zabrać im Rdzenie. - powiedziała Elajza nieco nieprzytomnym głosem.
-Tak, ale jak już zabiorą im je to na pewno ich nie wypuszczą, tylko zabiją. - wyjaśniła jej Julie.
-Rzeczywiście... - Elajza przetarła sobie ręką oczy. - zapomniałam o tym.
-Poza tym gdyby oni już nie żyli to zjawiliby się tu Starożytni co nie? - podsunął Preyas.
-Mam tylko nadzieję że uda nam się uratować Centuriona i Drago zanim Vexosi...odbiorą im Rdzenie. W ogóle to jestem ciekawa co takiego tym razem wymyślił profesor Clay że aż potrzebny mu Rdzeń Vestroi. - zastanawiała się Julie.
-Warto też dodać że Rdzeń Ciszy będzie miał w podwójnej dawce. - dorzuciła Tigrerra.
Drzwi do salonu otworzyły się i do środka weszli Alice i Marucho.
-Słuchajcie mam dobre wieści. - zaczęła Alice. - Mój dziadek za niedługo skończy pracę nad swoim projektem i przyjedzie tu do nas żeby pomóc przy naprawie JetKor'a.
-Naprawdę? - Elajza wstała z kanapy.
-Nic nam z JetKor'a jeśli nie będzie miał go kto używać. - mruknęła Runo.
-A i bez Spectry Zestaw Bojowy Drago się nie naprawi. - zauważyła Elajza. - W końcu to on go stworzył i on najlepiej wie jak go naprawić.
-Puki Mira się nie obudzi, nie mamy co na niego liczyć. - burkną Legroid.
-Przestań Legroidzie. - Karo zmarszczyła brwi.
-Właśnie, a co z Mirą i Ace'em? - zapytał Marucho.
-Wszystko dobrze. Jeszcze się nie obudzili, ale na to po prostu trzeba poczekać. Właściwie to...chyba powinnam do nich zajrzeć. Nie odwiedziłam ich rano bo Spectra zasną w sali i nie chciałam go budzić. A może powinnam zobaczyć co u Elz?
-Lepiej nie. Nie wiadomo czy oni...no wiesz...choć trochę ochłonęli. - zwróciła się do dziewczyny Gehabich.
-A moim zdaniem, powinno się w końcu do nich zajrzeć. Najwyraźniej twoja ostatnia przemowa Elajzo im nie pomogła. Więc trzeba im dać jasno do zrozumienia że... - Runo skrzyżowała ręce na piersiach i podeszła do drzwi.
-Więc pójdę z tobą.
Misaki i Karo wyszły.
***
Dziewczyny szły korytarzem nic nie mówiąc.
-Trzeba ich w końcu ogarnąć. - burknęła Runo.
Elajza dobrze wiedziała że Wojowniczka tak tylko gada, a w rzeczywistości strasznie martwi się o przyjaciół.
-Ja pójdę do Elz, a ty do Dana. - zaproponowała czarownica.
-Dobra.
-Tylko jeszcze zajrzę do Miry i Ace'a.
-To do zobaczenia potem. - zielonooka weszła na schody.
-Do zobaczenia.
I tutaj się rozdzieliły.
Elajza przyśpieszyła kroku. Ostatnie dwa metry drogi do pokoju który robił za salę szpitalną przebiegła.
Otworzyła drzwi.
Zaskoczył ją fakt że nie ma w pomieszczeniu Spectry. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła szybkim krokiem do łóżka Miry. Na szafeczce nocnej zobaczyła Helios'a.
-Ym...Helios...gdzie jest Spectra?
-Poszedł wziąć prysznic. Powiedział żebym tu został i czuwał przy Mirze.
-A oni? - wskazała na dwójkę nieprzytomnych graczy. - Ani razu nie odzyskali przytomności?
-Nie.
-A miałam nadzieję... - wojowniczka Legroid'a wpatrywała się na zmianę to w Ace'a to w Mirę.
W pewnej chwili dostrzegła jak Ace delikatnie ruszył dłonią. Tak jakby chciał ją zacisnąć.
-Mira...-wymamrotał chłopak.
Karo podeszła do niego licząc że powie coś więcej, a może nawet się obudzi.
Ten jednak zamilkł.
Dziewczyna westchnęła.
-A Percival i Wilda? Odezwali się może?
-Nie.
-Ani razu?
-Ani razu.
-To ja przyjdę tu jeszcze potem. - masując sobie skronie, Elajza podeszła do drzwi i wyszła przez nie.
Idąc do pokoju Brettley dziewczyna zastanawiała się co białowłosa robi.
Zapukała dwa razy, jednak nie otrzymała odpowiedzi. Weszła do pokoju. Zobaczyła Elz siedzącą na parapecie i wpatrującą się w okno.
-Cześć. - przywitała się.
-Hej. - mruknęła Elizabeth.
-Zgaduję że nie wychodziłaś dziś z pokoju, co nie?
W odpowiedzi Elz powoli pokiwała twierdząco głową.
-Oj Elz. Powinnaś gdzieś wyjść. Musicie się oboje z Danem wziąć w garść. Bo bez was to my nie uratujemy Drago i Centurion'a.
-Nie...-wymamrotała w odpowiedzi.
-W tej chwili powinnam wymyślić jakąś motywującą przemowę, ale nie. Już jedną wygłosiłam. W dodatku nie podziałała.
Fiołkowo-oka obróciła głowę w stronę koleżanki. Była blada, oczy miała napuchnięte i czerwone od płaczu, a na ustach malował jej się grymas bezradności.
-Skąd masz pewność że oni...żyją?
-A objawił ci się Apollonir? - rzucił poirytowany Legroid.
-Zamkniesz się w końcu? - zapytała go Elajza. Nie krzyczała, ale dało się czuć złość w jej głosie.
-Nie. - odpowiedziała Elz na pytanie Legroid'a.
-No to widzisz. Puki nie odwiedzą nas Apollonir wraz z resztą możemy mieć pewność że oni żyją.
-A...po co Apollonir, Lars Lion, Oberon, Clayf, Frosch i Exedra mieliby nas odwiedzać? - biało-włosa Wypowiadała słowa powoli tak jakby się bardzo nudziła.
-A chociażby po to żeby poinformować nas o ich śmierci.
Oczy Brettley zaszkliły się. Dziewczyna energicznie pokręciła głową w celu pochamowania łez.
-Czyli...nie chcesz nigdzie wyjść?
-Nie. - Wojowniczka Darkusa pociagnęła kolana pod brodę.
-Dobra. Jak chcesz, ale siedząc tutaj nie pomożesz Centurionowi.
Elajza bez słowa wyszła z pokoju dziewczyny.
***
-Uratuję cię Centurionie. Zobaczysz.
Siedząc tutaj nie pomożesz Centurionowi.
-Pomogę...pomogę. - szepnęła. - Znajdę sposób żeby cię odzyskać przyjacielu.
Patrzyła przez okno na ostatnie tego dnia promienie słońca.
* - tłumacząc z języka łacińskiego
na język polski: "Znajdę sposób żeby cię odzyskać
przyjacielu."
No i mamy 72. :)
Wow, zostało jeszcze osiem rozdziałów
będzie osiemdziesiąty.
Dan: Przypominam ci że jeszcze
nawet nie opublikowałaś tych pozostałych
ośmiu.
Szczegół Dan.
Dan: No czy ja wiem czy takie szczegół <.<
Szczegół.
Dan: -,-