sobota, 4 marca 2017

Rozdział 92: Wolna wola...bez uprzedzenia...potrafi zabić sumienie.


-Hej, Hydron! - zawołał Lync do zamkniętych drzwi komnaty księcia.
-Czego? - padła krótka, niezadowolona odpowiedź.
-Coś taki nerwowy, chcemy tylko pogadać. - Shadow zmarszczył brwi.
Hydron nie odpowiedział. Po chwili otworzyły się przed nimi drzwi i staną w nich fiołkowooki.
-O czym? - spytał.
-Widać że ci się nudzi. Proponujemy ci spacer, zainteresowany? - spytał Lync.
-Z wami dwoma? W życiu.
-Oj daruj już sobie. Nudzi nam się. Wojowników mamy już w garści, więc nie mamy z kim walczyć. Clay jak zwykle zajęty, a Mylene zajęła się Wojownikami.
-Co?! Jak to? Więc uciekli? - spytał zaskoczony.
-Nie. Wpadli ich kumple. - mrukną w odpowiedzi Shadow. Hydron mocno zdziwił fakt że nie albinos nie śmieje się tym typowym dla siebie śmiechem psychopaty, ani nawet nie uśmiecha się kpiąco. Cóż...najwyraźniej nuda dawała mu się mocno we znaki.
-Czyli że...tamci są nadal w celi?
-Mhm. Byliśmy u nich niedawno. Siedzą grzecznie na miejscu. - głos Lync'a był znudzony.
-Byliście u nich?!
-No i co się tak spinasz?  Tak, byliśmy. - odpowiedział mu Shadow. - Kurwa, to nie fair. Mylene się teraz zabawia, a my tu umieramy z powodu braku zajęć! - wrzasną. - To co może jednak chcesz iść? - zapytał nagle, już uspokojony.
Oczy Hydron rozszerzyły się w zdumieniu. Czy to miała być jakaś próba spoufalania się? Nawiązywania relacji nieco innych niż te które zazwyczaj ich łączyły...czyli czy Shadow i Lync właśnie proponowali mu spacer? Towarzystwo? Normalnie coś takiego można by zinterpretować jako próba zakolegowania się z drugim człowiekiem, ale u Vexosów? Vexosi nawiązujący koleżeńskie relacje? Vexosi chcący przebywać w swoim wzajemnym towarzystwie? Z własnej woli?
W Vexos jest to niemalże herezja!
-Znaczy...wy chcecie...no...żebyśmy przebywali... - słowa Hydron'a ledwo opuszczały jego gardło, tak bardzo był zdziwiony.
Shadow najwyraźniej poprawnie zinterpretował jego zachowanie bo szybko powiedział:
-To nie to o czym myślisz. Nie mamy zamiaru się z tobą kumplować. To ma być tylko zwykła przechadzka, bez zobowiązań. Nie będziemy przez to przyjaciółmi, czy coś. I nie patrz tak na mnie leszczu. - warkną pod koniec swojej wypowiedzi Prove.
Hydron szybko otrząsną się i chcąc wyjść z twarzą z niezręcznej sytuacji powiedział:
-Co ty Shadow ocipiałeś? Nie miałem tego na myśli durniu!
-Czyli nie. Dobra jak chcesz, miłego wdychania kurzu i gapienia się w sufit. - bąkną Prove i oddalił się wraz z Lync'iem.
Hydron stał jeszcze w miejscu przez parę minut. Potrząsną głową, załamany własną głupotą i wrócił do pokoju.
Jak on mógł pomyśleć o czymś takim? W Vexos panowała jedna zasada: Zero spoufalania się. Mieli wiedzieć o sobie tylko tyle ile potrzeba, nic więcej, no chyba że chcieli wyjawić reszcie jakiś szczegół ze swojego życia, ale to była już kwestia indywidualna. Oczywiście bywały przypadki w których Vexosi współpracowali ze sobą poza strefą walk, ale były to pojedyncze przypadki. Sojusze związywano tylko wtedy kiedy miało się pewność że się na tym skorzysta. Przykładem takiej niespisanej umowy była chociażby współpraca Spectry i Gus'a z Lync'iem.
Pokręcił głową, uświadomiwszy sobie że najzwyczajniej w świecie błędnie odczytał zachowanie Vexosów i wrócił do pokoju.
"Byliśmy u nich niedawno. Siedzą grzecznie na miejscu."
-
Shadow i Lync poszli do nich. Byli na dole i pewnie rozmawiali z nimi. A ja? Nie odwiedziłem Elizabeth. Nie wyjaśniłem jej mojego zachowania. Może...nie, na pewno jest na mnie wściekła. Jednakże spróbować zawsze można. - wyszeptał do siebie i spojrzał na drzwi o które opierał się plecami.



***


Elajza siedziała w laboratorium z głównym komputerem i spoglądała na holograficzny ekran. To co przedstawiał z pewnością nie był wspaniałym widokiem wywołującym uśmiech na jej twarzy. Keith i Mira nadal nie dowiedzieli się gdzie są teraz Dan i Elz.
Mogłaby w sumie namierzyć ich gantlety, jednak logiczne było iż zostali ich pozbawieni. Mogła też w sumie przeszukać komputer profesora w poszukiwaniu planów Zenoheld'a gdyby nie fakt że wykorzystała ten pomysł już pięć minut temu i jak nie trudno zgadnąć, zakończył się on fiaskiem.  Hasło zostało starannie obmyślone co niestety nie było dobrą nowiną. Nie znała nawet żadnego dobrego zaklęcia które by jej jakoś pomogło. Z westchnieniem stwierdziła że najlepiej będzie powrócić do właściwego zadania.
-Prędzej Zenoheld skapituluje niż ta sucz łaskawie raczy wyjawić potrzebne nam informacje. - Legroid ze zniecierpliwienie oraz typową dla siebie irytacją obserwował scenę toczącą się przed nimi.
-Spokojnie. Może się w końcu rozkręci i wymsknie się jej jakieś dwa słówka na wiadomy temat. - głos Elajzy był spokojny co z jednej strony wkurzało Legroid'a, a z drugiej strony dzięki temu nieznacznie opadał jego gniew. Starała się nie spuszczać wzroku z ekranu. Nic istotnego nie mogło umknąć jej uwadze.


***

 
Dwaj Vexosi których domenami był Darkus i Ventus szli pałacowym korytarzem. Od kilku godzin właśnie tak spędzali swój czas. Ciągle tylko korytarze. Wyjątkiem były "odwiedziny" Hydrona przed trzydziestoma minutami, ale poza tym nic.
-O ranyyyyyy. - zajęczał Shadow Prove. - No nie mogę. Tu jest tak cholernie nudno!
-Przecież wiem, ale co poradzisz? Mylene jest zajęta Wojownikami, Hydron nie wyłazi ze swojej komnaty.
-Z niego jest jeszcze większy frajer niż zawsze myślałem. On serio myślał że chciałbym się z nim za kumplować? Przecież Vexosi się ze sobą nie spoufalają!
-Ale on o tym nie wie. Nie zapominaj Shadow, że on nie był jednym z nas od samego początku. - Volan wzruszył ramionami.
-Brzmisz tak jakbyś szukał dla niego usprawiedliwienia.
-Chyba tylko ty to tak odbierasz.
-Dobra nie zmieniaj tematu. Nie musisz mi o tym przypominać, wiem o tym doskonale, no, ale Gus też nie był z nami od samego początku powstania Vexos, a jakoś wiedział że nie należy się przywiązywać. Chociaż...jakby tak trzeźwo na to spojrzeć to przywiązał się do Spectry.
-Gus'a zaznajomił z naszymi zasadami Spectra.
-No dobrze, ale Hydron powinien się skapnąć o wszystkim. Powinien wiedzieć że średnio za sobą przepadamy, że działamy razem bo musimy, a z resztą co ja gadam? On i tak nic o nas nie wie.
-My też o sobie na wzajem nic nie wiemy. Fakt faktem jest że jakby ktoś poinformował Hydrona o tym że my nie angażujemy się w żadne przyjaźnie, to teraz on by nie szukał sobie wśród nas kumpli.
-Taaa. - mrukną Prove.
-A wiesz co ja sądzę Shadow?
-No?
-Sądzę że on po prostu nas źle zrozumiał.
-Może masz rację. - albinos wzruszył ramionami i włożył dłonie do kieszeni spodni.
Kiedy tak szli przez korytarz, to w pewnym momencie zobaczyli że drzwi do laboratorium profesora Claya nie zostały do końca zamknięte.
Shadow spojrzał wymownie na Lync'a. Ten wyciągną z kieszeni krótki metalowy kij. Gdy go włączył natychmiast pojawiły się dwa pierścienie z prądu, o chłodnym, błękitnym odcieniu. Prove przyłożył palec do ust i uśmiechną się psychopatycznie. Podeszli ostrożnie do drzwi. W środku zobaczyli dziewczynę o czarno-białych włosach. Siedziała na krześle i obserwowała cyfrowy obraz wyświetlający pole bitwy.
"No proszę czyli jest was tutaj więcej. Wyśmienicie. A już bałem się że grozi mi tutaj śmierć z braku zajęć." - Shadow uśmiechną się szerzej, słysząc własne myśli.
-A kuku! - uśmiech na twarzy czerwonookiego powiększył się jeszcze bardziej.
Karo podskoczyła na krześle wystraszona.
-Vexosi! - wydusiła. Nim zdążyła jakkolwiek jeszcze zareagować, poczuła prąd rozchodzący się po ciele. Sylwetki wrogów zaczęły tracić na wyrazistości i mimowolnie przymknęła powieki.
-ELAJZA! - zawołał jej bakugan, chociaż w jego głosie wcale nie było słychać zatroskania o los Wojowniczki, czy też strachu. Ton jego głosu był bardziej wkurzony, a niżeli wystraszony.
-Ucisz się. - Lync zbliżył do bakugana broń. Nim ta jednak go dosięgła, Legroid zdążył jeszcze powiedzieć:
-Zapłacisz za to.
A potem upadł na ziemię zwinięty w kulkę.
-Rusz się. - zakomenderował Shadow. - Musimy zabrać ją do Mylene, ale będzie widowisko. Już nie mogę się doczekać. - zarechotał podnosząc nieprzytomną dziewczynę za ramiona.
Lync zgarną jej bakugana i pomógł Shadow'owi.
-Może najpierw uprzedzimy Mylene o tym prezencie? - zaproponował Volan spoglądając na Elajzę ze złośliwym uśmieszkiem.
Shadow'owi oczy zabłysły na myśl o wydarzeniach które miały nadejść. Z całym szacunkiem teraz nie mogli powiedzieć że im się nudzi.


***

 
Hydron schodził powoli po schodach. Za chwilę ujrzy ciąg pustych cel, z jednym małym wyjątkiem. Za chwilę będzie musiał stawić czoło temu co nieuniknione i będzie musiał zachować zimną krew.
Musi się bardzo mocno postarać, by nie ulec emocjom. Gdy tylko zszedł z ostatniego stopnia od razu staną jak wryty. Serce z nerwów powiększyło swoją wielkość. Przez chwilę błądził wzrokiem po niezajętych celach, ale w końcu jego fioletowe oczy napotkały dwie postaci patrzące na niego nieprzychylnym spojrzeniem.
-Ciebie też tutaj przywiało? Daj nam spokój! Shadow i Lync już tu byli by nas odwiedzić więc daruj sobie. - od razu odezwał się Daniel.
-Wiem że tu byli. - odpowiedział mu książę zbliżając się do ich więzienia.
-To po co ty tutaj przyszedłeś skoro wiesz że oni byli tu przed tobą? - spytała białowłosa.
-Chcę porozmawiać.
-Nie mamy o czym. - odparła.
-Owszem, mamy. Chcę żebyś wiedziała...
-Czy do ciebie nie dociera to że ja nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z tobą? - dziewczyna pochyliła się w jego stronę. - Bo jeśli jakimś cudem jednak to do ciebie dotarło to spieprzaj stąd. - wyszeptała.
-Elz, ja naprawdę nie chciałem żeby tak to wszystko wyszło, naprawdę.
-Nie chciałeś? Czy ty siebie człowieku w ogóle słyszysz? Zabrałeś nam bakugany, przyczyniłeś się do tego że jesteśmy tu gdzie jesteśmy, a teraz pieprzysz nam tu że nie chciałeś żeby tak wyszło?
-Tak. Mówię to bo to czysta prawda. Mówię to...bo mi na tobie zależy. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
-Jesteś zwykłym dupkiem. Masz niezły tupet. Przyłazisz tu i kłamiesz mi w żywe oczy.
-Nie okłamałbym cię nie rozumiesz! Nie rozumiesz że nasza przyjaźń...
-Nasza przyjaźń jest skończona! - wykrzyczała, a jej naładowany negatywnymi uczuciami głos odbił się echem od pustych ścian.
-Jaka przyjaźń? O co chodzi Elz? - spytał Dan.
-Nie wtrącaj się Kuso! - zawołał Hydron.
-Zamknij się Hydron! Jakim prawem uciszasz Dana?! Jakim prawem w ogóle tutaj przychodzisz?!
-Elizabeth ja...
-Zatkaj się. - do kłótni włączył się Dan. - To przez ciebie Drago i Centurion...
-Trzeba było lepiej walczyć! Nie chciałem tego wygrać! Nie chciałem zwyciężyć w tej bitwie wtedy w Delcie, nie rozumiecie?!
-Skoro nie chciałeś to dlaczego to zrobiłeś?! - wkurzył się lider Młodych Wojowników.
-Bo ojciec mi kazał! Dlatego!
-To ty nie masz wolnej woli? Nie masz sumienia? - spytał Dan.
-Mam. - warkną Hydron.
-Jakbyś miał to nie zrobiłbyś tego wszystkiego! Nie rozumiem jak ja mogłam uważać cię za przyjaciela! Byłam naprawdę głupia, ale spokojnie ten błąd się już nigdy więcej nie powtórzy. - oczy Brettley miotały złowieszcze iskry prosto w Hydrona.
-Bredzisz w gniewie. - słowa księcia brzmiały teraz łagodnie.
-Nie bredzę. Za to ty tak. Zapamiętaj sobie raz na wieki wieków że nasza przyjaźń jest już skończona.
-Daj mi chociaż...
-NIE! Nie dotarło to jeszcze do ciebie?! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć na oczy! Niczemu winne światy zostaną zniszczone bo ty nie potrafisz... - z oczu dziewczyny mimowolnie zaczęły spływać łzy, i głos zaczął jej się załamywać. - nie potrafisz...postawić się ojcu, który i tak nie ważne co zrobisz, zawsze będzie traktował cię jak nic nie warte...nic nie...warte... - tym razem głos załamał się mocniej. Elz zacisnęła dłonie w pięść, przegryzła wargę. - JEŚLI ONI PRZEZ CIEBIE ZGINĄŁ TO OSOBIŚCIE DOPILNUJĘ, ABY TWOJA ŚMIERĆ NIE BYŁA ŁAGODNA! - wydarła się.
-Elz, proszę, nie mów tak. Musisz ochłonąć. Ja naprawdę cię... - Hydron włożył rękę przez przestrzeń między laserowymi kratami i dotkną ramienia Elz.
 -NIE, SPIEPRZAJ! ZOSTAW NAS W SPOKOJU! WYNOŚ SIĘ STĄD! TO WSZYSTKO TWOJA WINA! MIAŁEŚ NAM POMÓC SIĘ STĄD WYDOSTAĆ, A CO ZROBIŁEŚ?! WPĘDZIŁEŚ NAS W PUŁAPKĘ! JESTEŚ ZDRAJCĄ, TO TY JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA ZAKOŃCZENIE NASZEJ PRZYJAŹNI! TY! NIE DZIWIĘ SIĘ ŻE ZENOHELD CIĘ TAK TRAKTUJE! JESTEŚ NAJZWYKLEJSZYM W ŚWIECIE SUKINSYNEM! I NIE DZIWI MNIE TEŻ FAKT  ŻE TWOJĄ MATKĘ OTRUTO! GDYBYM JA MIAŁA TAKIE DZIECKO TO PEWNIE SAMA BYM SIĘ ZABIŁA, BEZ NICZYJEJ POMOCY! - wykrzyczała wściekła odpychając jednocześnie dłoń Hydrona.
Patrzyła na niego morderczym spojrzeniem i dyszała ciężko.
Hydron wytrzeszczył oczy ze strachu. Nigdy wcześniej nie pomyślał że Elizabeth może się tak na niego wkurzyć, delikatnie rzecz ujmując. Dziewczyną targał gniew przysłaniający jej oczy, zatruwający jej umysł, serce i cały organizm.
Młody książę w jednej chwili poczuł jak pęka mu serce. Jej słowa je rozdarły na pół. Krwawiło rozpaczliwie wołając o ukojenie. A potem przesycił je gniew. Blondyna napełniła złość.
Zależało mu na niej, zależało! A ona go tak potraktowała! Takich słów nie usłyszał nawet od ojca.
To co powiedziała o jego matce, te wszystkie gorzkie i nasączone furią słowa sprawiły że Hydron po prostu wpadł w złość. Patrząc na Elizabeth nie widział już swojej przyjaciółki którą obdarzył głębszym uczuciem. Widział jedynie wroga, nieprzyjaciela.
"To ty nie masz wolnej woli? Nie masz sumienia?"
Słowa Dana odbiły się echem w jego umyśle. No tak. A jakżeby inaczej. Święty Daniel Kuso. Ideał nad ideały. Nieustraszony przywódca pieprzonych Wojowników Bakugan - bandy frajerów którzy chełpią się swymi zwycięstwami nad Legendarnymi bakuganami.
"Tak się składa cwelu że mam wolną wolę!" - wykrzyczał w myślach Hydron.
-Jak śmiesz mówić takie rzeczy zdziro?! - wysyczał Hydron i uderzył Elz w twarz. Ta upadła i natychmiast dotknęła dłonią policzka który teraz piekł od łez i ciosu.
Nigdy wcześniej nie uderzył kobiety. Nigdy. A teraz kiedy stał przed celą Młodych Wojowników, przepełniony okropnym gniewem, zdał sobie sprawę że to zrobił. A co najgorsze - w ogóle się tym nie przejął. Zupełnie tak jakby ta nerwica zabiła mu do reszty sumienie. Poczuł jednocześnie dziwną ulgę. Nie dość że wyładował swój gniew to w dodatku zrobił coś sam. Coś czego nikt z góry mu nie narzucił. To nie był rozkaz jego ojca. To była jego - Hydrona - wolna wola. Zrobił to co chciał. I nikt mu tego nie zabronił.
-Jesteś już trupem Hydron. - wycedził Dan.
-Nie ja, ale wasze bakugany. - powiedział i uśmiechną się kpiąco.
Na koniec odwrócił się na pięcie i odszedł.

 


 

1 komentarz:

  1. Wut?
    Kiedyś za per "Hydron" Hydron kazałby odrąbać im głowy.
    No, ale widocznie źle się czuje z tym wszystkim...
    Po co oni w ogóle po niego przyleźli?
    Ahaa, to będzie ten moment, co pod 94 pisałam, że muszę ogarnąć 93 bo nie pamiętam o co chodzi z Hydronem?
    Ace: Eee...tak.
    Ech, dlatego niedobrze jest komentować do tyłu.

    Shadow się nie śmieje? To bardziej straszne od tego niż jak się śmieje.
    No właśnie! "Vexosi nawiązujący koleżeńskie relacje". Z dala coś śmierdzi, prawda?

    Ale Shadow go zgasił...jednak to i tak podejrzane.
    Oj Hydron, Hydron co ty chłopie...

    Elajza!
    Spokojnie, dowiedzą się. Muszą :/
    Legroidzie, uwielbiam Cię. XD

    No i idą dwie ofiary. Jedna wyższa, druga niższa, jedna głupia, druga głupsza.
    Ace: Nadal się zastanawiam kto ich wybrał do Vexosów...

    Gus przywiązał się do Spectry. XD W sumie ciekawe jak do tego doszło.
    Kurde, oni gadają o takich oczywistych rzeczach. Faktycznie są idiotami XD

    "-A wiesz co ja sądzę Shadow?
    -No?
    -Sądzę że on po prostu nas źle zrozumiał."- inteligentna konwersacja, tak?

    Shadow ma spodnie? A ja sądziłam, że cały czas biega w kalesonach XD Całe życie w błędzie.

    "śmierć z braku zajęć"
    Ace: Szkoda, że nie ma czegoś takiego jak śmierć z braku mózgu.

    Ohoho, skoro Legroid mówi
    "Zapłacisz mi za to"
    to tak będzie. On się zemści i to ostro. Prawdopodobnie w parze z Enigmą.

    Noo, teraz to na pewno im się nie nudzi.

    Drogi książę!
    WEŹ SIĘ W KOŃCU ZDECYDUJ PO KTÓREJ STRONIE JESTEŚ!
    Niby Ci zależy, ale pomogłeś Vexosom, no ja wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale chłopaku weź się zdecyduj, bo to Twoje niezdecydowanie może zaważyć na czyimś życiu!

    Ace: To oni się przyjaźnili?
    Dan i Elz mają rację. Hydron uważa, że ma wolną wolę, ale tak naprawdę jej nie ma. Boi się ojca i dopóki mu się nie przeciwstawi nigdy nie będzie wolny.

    Ace&Joanne: Elz :O Wcale jej się nie dziwimy, że się tak wkurzyła. Sami byśmy na jej miejscu pewnie tak samo zareagowali: będąc w czarnej dupie, życie wisi na włosku, a mój Bakugan może umrzeć...i to wina (między innymi) Hydrona! Rozszarpalibyśmy go na strzępy!
    Tylko sobie książątko nie obetnij przypadkiem tej ręki. Laser boli.
    Ace&Joanne: O cholera...Teraz to Hydron się wkurzył.
    Uważam, że oboje mieli prawo do wkurzenia. Elz to wiadomo czemu, a Hydron...każdy zareagowałby na obrazę matki.
    Joanne: Szczerzę się mogę przyznać, że raz takiemu przywaliłam.
    Ace: Stało mu się coś?
    xD
    Wracając...Elz miała prawo się wkurzyć, no ale pojechała trochę po bandzie (nie dziwię jej się), a Hydrona to mocno zdenerwowało.
    Ale on nie powinien jej bić, choćby nie wiem co!
    Mi wolna wola :/
    Ace&Joanne: Będziesz trupem, Hydron.

    OdpowiedzUsuń