czwartek, 15 grudnia 2016

Rozdział 77: "A" jak "alarm".


-O czym? - zapytała Elizabeth. Serce zaczęło jej bić mocniej ze strachu. Obawiała się tego co może za chwile usłyszeć. O co mogło chodzić Oberon? Czy jest coś czego nie powiedział jej Centurion?
-Wiesz dobrze Elz że Centurion jest jednym z nas, prawda? - spytał ją Apollonir.
-Tak.
To że Centurion jest jednym ze Starożytnych wiedziała nie od dziś.
-Więc pewnie wiesz o tym że zginą tak jak my? - zapytała Lars Lion chociaż to nie było konieczne bo dobrze znała odpowiedź.
Brettley skinęła głową.
-W dowód wdzięczności za jego odwagę i męstwo użyliśmy energii Rdzenia Nieskończoności, aby go ożywić. Jednak Rdzeń tak jak i cała Vestroia był bardzo osłabiony i mógł to zrobić tylko raz. Dlatego Rdzeń Ciszy musiał pomóc siostrzanemu Rdzeniowi. Nieskończoność była tą która przywróciła go do życia, a Cisza tą która mu to życie podtrzymywała. - powiedziała Oberon.
"No tak. Przecież Centurion ma w sobie Rdzeń Ciszy. To co powiedziała przed chwilą Starożytna Wojowniczka Ventus'a nie jest dla mnie tajemnicą dlatego że Centurion mi o tym mówił."
-Bez tego Rdzenia, on nic nie może. - powiedział Clayf.
Elz wzdrygnęła się. Poczuła jak zimny dreszcz przechodzi jej po kręgosłupie.
-J-jak...to?
-Przecież tylko Rdzeń Ciszy utrzymuje go przy życiu. - rozwinął Clayf.
-Tego Centurion... - zaczęła Elz.
-...ci nie powiedział. - dokończył za nią Frosch. - Wiemy o tym.
-Ale...dlaczego?
-Nie chciał cię martwić Elz. - rzekł spokojnie Apollonir.
-Chcecie powiedzieć że jeśli...oni odbiorą mu go to...on...umrze? - głos jej się załamał przy ostatnim słowie. Zrobiła wdech i intensywnie zaczęła mrugać oczami. Chciała powstrzymać w ten sposób łzy. Wiedziała że nie może płakać, że musi się wziąć w garść.
-Niestety tak. - powiedziała Lars. - Drago przeżyje, ale Centurion już nie.
-Ale i Drago nie jest bezpieczny. - powiedział Frosch.
-Jak to? - tym razem zdziwił się Dan.
-Jak myślicie co się stanie kiedy Vexosi odbiorą waszym bakuganom to co jest im potrzebne? Co zrobią z Drago i Centurionem?
Dziewczyna i chłopak wymienili spojrzenia.
-Zabiją ich. - wymamrotali jednocześnie wracając wzrokiem do Starożytnych.
-No właśnie.
-Centurion nawet po stracie Ciszy będzie skazany na śmierć, a Drago podzieli jego los. No chyba że w porę ich uratujecie. - Lars wpatrywała się w graczy uważnie.
-To jest jakiś zły sen. - stwierdziła białowłosa łapiąc się za głowę. Oddychała głęboko starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. W tej chwili czuła się jak słomiana tarcza łucznica - prawdopodobieństwo że zostanie trafiona było takie same jak prawdopodobieństwo że uniknie grotu strzały. Szanse były podzielone, a najgorsze było to że nie wiadome było kto wygra.
-To nie jest zły sen. To pieprzona, bezlitosna rzeczywistość. - Dan zacisną dłoń, i odwrócił głowę w bok.
-Pamiętajcie że każdy ma szanse wygrać w tym starciu. Los tej bitwy nie jest jeszcze przesądzony. - Apollonir próbował wzbudzić w nich nadzieję.
Legendarni patrzyli na dwójkę Młodych Wojowników. Każde z nich nie tylko unikało spojrzeń bakuganów, ale także siebie nawzajem.
Szatyn analizował całą sytuację. Czy może raczej starał się ją analizować, niestety świadomość że obok stoi Elz, a nad nim unoszą się w powietrzu Starożytni, wcale mu tego nie ułatwiała.
Wziąwszy kilka spokojnych wdechów zaczął od początku układać sobie wszystko. Jeśli spartolą misję, to zagłada czeka nie tylko ich bakugany, ale także cały wszechświat. Krew w żyłach poczęła krążyć żywiej, serce biło na alarm. Takiej okazji zmarnować nie można, bo być może jest ona ostatnią szansą na ratunek. Nie tylko ich przyjaciół, ale wszystkich istnień w kosmosie. Muszą się śpieszyć. Kuso spojrzał na Apollonira. Bakugan uważnie przyglądał się chłopakowi wyczekując cierpliwie jego słów. Dan wiedział iż nie wolno im marnotrawić czasu którego i tak za wiele nie pozostało.
-Pójdziemy tam dziś w nocy, zgoda? - rzekł w końcu spoglądając na dziewczynę. Kiedy ta skinęła głową, na znak że się zgadza, gracz podniósł oczy na Legendarnych Wojowników. - Zgoda? - zapytał ich.
-To wasza decyzja, nam ingerować w nią nie wolno. Możemy was jedynie wspierać i służyć dobrą radą. - oświadczyła Oberon.
-Jeśli jednak pewni jesteście swej decyzji, to nie pozostaje nam nic innego jak tylko życzyć wam powodzenia i zapewnić was że będziemy nad wami czuwać. - powiedział Apollonir.
-Dacie radę Wojownicy. - zwrócił się do nich starożytny bakugan Aquos'a.
-Wierzymy w was. - kontynuował Exedra.
-I mamy nadzieję że podjęliście słuszną decyzję. - odezwała się Lars.
-Powodzenia. - życzył im Clayf.
-Pamiętajcie że cokolwiek by się nie działo liczymy na was. Wasze bakugany również. A tymczasem żegnajcie Wojownicy. - po słowach Oberon wszyscy zniknęli.
-Dziś w nocy. - Kuso powtórzył własne słowa, spoglądając na słońce które powoli chowało się za budynkami miasta. - Vexosi przygotujcie się bo w starciu z naszą dwójką, nie macie żadnych szans. - powiedział patrząc z uśmiechem na Elz.
-Dokładnie. - przytaknęła mu Brettley.
Wizyta Starożytnych Wojowników sprawiła że zarówno w Dana jak i w Elz wstąpiły nowe siły.
Dostali szansę od losu której nie zamierzali zmarnować, bo kto wie czy dostaliby drugą...

***

Wojownicy jak zwykle spędzali czas w salonie. Dochodziła dwudziesta druga więc byli już dawno po kolacji. Czekali na Kato oraz na gościa wraz z którym lokaj miał powrócić do nich po małej "wycieczcie" do Rosji. Marucho siedział na sofie z laptopem na kolanach. Mimo że doktor Michael jeszcze nie przybył, Marukura nie zamierzał tracić czasu i powziął przygotowania niezbędnych informacji które przydadzą im się w pracy. Ostatnie półgodziny spędził na tłumaczeniu pokrótce rosyjskiemu naukowcowi całej sytuacji. Na całe szczęście dziadek Alice był wtedy już w samolocie więc nie zmarnowali dzięki temu cennego czasu. Chłopiec opowiedział mężczyźnie, o wydarzeniach z miasta Delta, prezentując mu przy tym to co zostało w Vestroi po zniszczeniu miasta...czyli właściwie nic. Poinformował także doktora o tym że istnieje możliwość iż przy naprawie JetKor'a uczestniczyć będzie mniej osób niż początkowo zakładał Marukura (Mira leży nieprzytomna, a ze Spectrą nic nie wiadomo). Doktor Michael stwierdził że najlepiej będzie uzgodnić wszystko dopiero jak doleci na miejsce, żeby nie robić niepotrzebnie bałaganu. I tak właśnie prawie całą drużyną siedziała w milczeniu oczekując przybycia naukowca. Runo rozejrzała się do okoła. Marucho nadal wstukiwał coś w laptop. Alice trzymała telefon w zaciśnietych dłoniach i wpatrywala się w stół pogrążona we własnych myślach. Shun stał przy scianie i opierał się o nią plecami. Miał zamknięte oczy i skrzyżowanie ręce na klatce piersiowej. Julie  zajęta swoim telefonem siedziała na kanapie obok niebieskowlosej. Baron siedział na drugiej kanapie obok Marucho i obserwował ekran jego komputera. Tak właściwie to poza nimi nie było w salonie nikogo. Elajza wraz z Gus'em zajmowała się właśnie zmienianiem opatrunków Mirze i Ace'owi. A Dan i Elz wybyli Bóg jeden wie gdzie.
- Paniczu Marucho informuję iż właśnie dolatujemy do Wardington. - twarz Kato wyświetliła się na ogromnym ekranie wbudowanym w ścianę.
Runo drgnęła. Shun otworzył oczy i zwrócił je w kierunku ekranu.
- Nareszcie! - ucieszyła się Julie i wstała.
- Chodźcie. - blonyn dołożył laptop i wstał z kanapy.
Wszyscy pobiegli na dach.


~WAŻNE~
Na początek mam kilka spraw:
Sprawa 1:
Wprowadzam małą korektę odnośnie dwóch
rzeczy, a mianowicie nazwiska Keith'a i Miry oraz
nazwy miasta w którym rozgrywa się głównie
akcja zarówno anime jak i mojego opowiadania.
Już wyjaśniam:
a) jeśli chodzi o nazwisko Keith'a i Miry.
Przez cały czas pisałam "Clay", a powinno
być "Fermin". Zauważyłam to już wieki temu,
ale dopiero teraz natchnęło mnie aby to
poprawić. Tak więc od tej pory będę pisała
takie nazwisko naszego drogiego rodzeństwa
jakie powinno być od samego początku i jakie
też było w anime czyli Fermin.
Poprawię ten błąd także w poprzednich rozdziałach
(już w sumie trochę zaczęłam).

b)jeśli chodzi o nazwę miasta.
Dotychczas pisałam "Warnington", a powinno
być "Wardington". I tak jak w poprzednim
przypadku tak i w tym poddam ten błąd
poprawie w poprzednich rozdziałach historii.
Od tej pory też będę pisała właściwą nazwę
(ten błąd także zaczęłam poprawiać).
Postaram się też nieco poprawić swoją
interpunkcję i kilka innych rzeczy,
ale to małymi kroczkami. ^^
Dan: Patrzcie co human robi z człowiekiem <.<
No widzisz Dan? xD

Sprawa 2:
Świąteczny one-shot pojawi się już niedługo (możliwe że w przyszłym tygodniu, aczkolwiek nie wiem tego na 100% bo
ten przyszły tydzień będę miała nieźle zawalony, do tego stopnia że
śmiało mogę już teraz stwierdzić że jak się porządnie nie
przygotuję to będę w ciemnej dupie).
 
Sprawa 3:
Oglądał ktoś z was może film "Nerve"? ^^
Ja byłam na nim w ten czwartek wraz z klasą
w ramach Mikołajek klasowych i muszę przyznać
że film jest naprawdę zajebisty że tak to ujmę.
Warto obejrzeć, polecam serdecznie :))
Dan: Film był ekstra. Chętnie wybrałbym się na
Underworld: Wojny krwi."
Albo na "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie."
Shadow: Przecież to spin-off. Ja na twoim miejscu wolałbym iść na
którąś z części Star Wars, a nie na spin-off'a.
Dan: Ja też, ale jak już nie grają to co poradzę?
To w sumie chyba tyle z informacji. :)
Dan: Powiem ci że strasznie długie wyszło ci to podsumowanie. O.O



2 komentarze:

  1. Miju: A więc tobie Shadow podoba się Omega
    Omega: Miju przymknij się!
    Miju: Nie a tobię on się podoba
    Omega: Co to za pytanie *rumieni się*
    Miju: Ha! Wiedziałam.
    Omega: Ty nic nie wiesz
    Ja: Rozdział ci się wcześniej skasował?
    Jenny: Czasem tak bywa

    OdpowiedzUsuń