Elajza i Alice pomagały Kato nakrywać do stołu.
-Przepraszamy Kato że zawracamy ci głowę już z samego rana. - zwróciła się Elajza do lokaja.
-Nic się nie stało panienko. Przecież to moje codzienne obowiązki.
-Ej, a gdzie właściwie jest mleko? - zapytała Elz niosąc srebrną tacę z pustymi filiżankami i szklankami. - Zauważyłam że brakuje też kilku podstawowych przypraw takich jak pieprz, sól, czy majeranek. Bez tego nie zrobi się obiadu.
-Zawsze można pójść do sklepu. - Elajza podeszła do Elz i zabrała od niej tacę. - A gdzie Gus?
-Poszedł po wodę gazowaną i soki. Jesteś pewna Elajzo że nie chcesz jeszcze jednej kawy?
-Nie. Taka ilość kofeiny jest szkodliwa. A jestem za bardzo pobudzona. Brakuje kilku sztućców...zaraz wrócę.
W drzwiach napotkała Gus'a niosącego kilka dzbanków na tacy. Przepuściła go i wyszła.
-To co dalej? - zapytał niebiesko-włosy.
-Chyba mamy wszystko jak na razie. - Alice ze skupieniem zaczęła liczyć zastawę. - Tak. Poza tymi sztućcami które przyniesie Elajza to wszystko mamy.
***
-A co to się stało że tak wcześnie dzisiaj śniadanie jest zrobione? - zapytała Julie siadając na krześle obok Alice.
-A nudziło nam się. - Elajza machnęła ręką. Uśmiechnęła się widząc że Elz normalnie je i rozmawia.
-Właśnie widzę. I widzę też że wróciła nasza dawna Elz. - tu zwróciła się do białowłosej.
-Chyba tak. - Brettley uśmiechnęła się do Makimoto.
Już przy robieniu śniadania Elizabeth zauważyła że wrócił jej humor. Cieszyła się. Plan wymyślony przez Dana może i był szalony, ale dawał jej nadzieję na odzyskanie Centuriona.
-Elajzo już wysłałem twoje zamówienie. - oznajmił Marucho Wojowniczce. - Przyjdzie jutro z samego rana.
-Dziękuję Marucho.
-Jakie zamówienie? - spytała Julie smarując tost dżemem.
-Na maść która ma pomóc Ace'owi i Mirze.
-A co się stało? Czyżby ich stan się pogorszył?
-Nie, nie. Po prostu zmieniam środki lecznicze.
-I dobrze. Ace pewnie by się wściekł gdyby usłyszał że jakieś małe zadrapania i otarcia uniemożliwią mu uczestniczenie w bitwach bakuganów. - zaśmiała się Runo.
Julie dołączyła do niej.
-Wściekł to mało powiedziane! On by się ostro wkurzył! - zawtórowała niebieskowłosej Makimoto.
-A gdzie jest Mistrz Dan?
-Pewnie jeszcze śpi. Wiesz dobrze, jaki on jest Baron. - zaśmiała się.
Dziwne pikanie zmąciło ten typowy śniadaniowy gwar.
-Czyj to telefon? - zapytała Runo spoglądając na ekran swojego telefonu. - Bo mój na pewno nie.
-Julie, Marucho, Elz i Alice zaczęli sprawdzać swoje komórki.
-To mój. Dziadek dzwoni. - odpowiedziała Alice. - Tak dziadku?
Wszyscy zachowywali się cicho nie chcąc, przerywać rudowłosej rozmowy.
-Och, to wspaniale! - ucieszyła się Alice. - Dobrze, dobrze.
Gehabich rozłączyła się.
-Słuchajcie dziadek skończył już swój projekt. Powiedział że jeśli to nie problem to chciałby już dziś wieczorem przylecieć tutaj z Rosji aby zająć się JetKor'em. - mówiąc to dziewczyna spojrzała na Marucho.
-Oczywiście że to nie problem. Przyda się dodatkowa pomoc. Poproszę Kato żeby przygotował dla niego pokój. Z pewnością będzie zmęczony po długim locie. Zaraz też wyślę po niego samolot.
-Cześć wszystkim. - Dan wszedł do jadalni.
-Hej. - odpowiedziała mu reszta.
Szatyn usiadł przy stole. I nałożył sobie trzy tosty na talerz.
-Jak się spało? - spytała Julie upijając łyk soku pomarańczowego.
-Tak średnio, bo praktycznie całą noc gadałem z Elz.
-To dlat...-Runo urwała w połowie słowa i zajęła się jajecznicą.
-Co Runo? - zadała pytanie srebrnowłosa Wojowniczka Subterry.
-Już nic. - odparła szybko i wbiła wzrok w swój talerz. Dziewczyna chciała powiedzieć: "To dlatego nie było cię w pokoju.", ale darowała sobie. Gdyby to powiedziała to wydałoby się że była wtedy w pokoju, co z pewnością stałoby się powodem do dość wybrednych żartów ze strony reszty.
-Trzeba będzie poinformować Spectrę o wizycie doktora Michaela. - zwróciła się Elz do Gus'a. - W końcu Marucho i dziadek Alice nic nie zrobią bez jego pomocy.
-Doktor Michael do nas przyleci? Kiedy? - zapytał Dan.
-Dzisiaj. Pomoże przy naprawie Zestawu Bojowego Drago. - wyjaśniła Alice.
Kuso przez moment starał się zapanować nad smutkiem. Chciał zataić to co w tym momencie czuł.
Julie chcąc wybawić przyjaciela z opresji powiedziała:
-Elz dobrze wiesz że puki Mira się nie obudzi to Keith nic nie zrobi.
-Wiem, tylko pomyślałam sobie że... - i zamilkła. No bo mogła wtedy pomyśleć? Sama do końca nie wiedziała. Odezwała się tylko po to żeby między nimi nie zapanowała cisza. Chciała po prostu aby ktoś coś mówił, aby rozmowa nadal trwała. Bała się że jak zapadnie cisza, to wrócą do niej wspomnienia z miasta Alfa. Widok Centuriona i Drago lecących prosto w ręce Vexosów. I te uśmieszki które wykrzywiły usta Mylene i Hydron'a nim zniknęli.
Runo, Julie i Baron spojrzeli na Kuso. Potem na Brettley. Oboje wyglądali na pochłoniętych w swoich myślach. Jednak nie tylko oni. Elajza też wyglądała na zamyśloną. To co poprzedniego
wieczoru powiedział Keith nie dawało jej spokoju. Imię tej dziewczyny które wypowiedział, a która z pewnością nie była mu obojętna...W końcu gdyby było inaczej to nie śnił by o niej...prawda? -A nudziło nam się. - Elajza machnęła ręką. Uśmiechnęła się widząc że Elz normalnie je i rozmawia.
-Właśnie widzę. I widzę też że wróciła nasza dawna Elz. - tu zwróciła się do białowłosej.
-Chyba tak. - Brettley uśmiechnęła się do Makimoto.
Już przy robieniu śniadania Elizabeth zauważyła że wrócił jej humor. Cieszyła się. Plan wymyślony przez Dana może i był szalony, ale dawał jej nadzieję na odzyskanie Centuriona.
-Elajzo już wysłałem twoje zamówienie. - oznajmił Marucho Wojowniczce. - Przyjdzie jutro z samego rana.
-Dziękuję Marucho.
-Jakie zamówienie? - spytała Julie smarując tost dżemem.
-Na maść która ma pomóc Ace'owi i Mirze.
-A co się stało? Czyżby ich stan się pogorszył?
-Nie, nie. Po prostu zmieniam środki lecznicze.
-I dobrze. Ace pewnie by się wściekł gdyby usłyszał że jakieś małe zadrapania i otarcia uniemożliwią mu uczestniczenie w bitwach bakuganów. - zaśmiała się Runo.
Julie dołączyła do niej.
-Wściekł to mało powiedziane! On by się ostro wkurzył! - zawtórowała niebieskowłosej Makimoto.
-A gdzie jest Mistrz Dan?
-Pewnie jeszcze śpi. Wiesz dobrze, jaki on jest Baron. - zaśmiała się.
Dziwne pikanie zmąciło ten typowy śniadaniowy gwar.
-Czyj to telefon? - zapytała Runo spoglądając na ekran swojego telefonu. - Bo mój na pewno nie.
-Julie, Marucho, Elz i Alice zaczęli sprawdzać swoje komórki.
-To mój. Dziadek dzwoni. - odpowiedziała Alice. - Tak dziadku?
Wszyscy zachowywali się cicho nie chcąc, przerywać rudowłosej rozmowy.
-Och, to wspaniale! - ucieszyła się Alice. - Dobrze, dobrze.
Gehabich rozłączyła się.
-Słuchajcie dziadek skończył już swój projekt. Powiedział że jeśli to nie problem to chciałby już dziś wieczorem przylecieć tutaj z Rosji aby zająć się JetKor'em. - mówiąc to dziewczyna spojrzała na Marucho.
-Oczywiście że to nie problem. Przyda się dodatkowa pomoc. Poproszę Kato żeby przygotował dla niego pokój. Z pewnością będzie zmęczony po długim locie. Zaraz też wyślę po niego samolot.
-Cześć wszystkim. - Dan wszedł do jadalni.
-Hej. - odpowiedziała mu reszta.
Szatyn usiadł przy stole. I nałożył sobie trzy tosty na talerz.
-Jak się spało? - spytała Julie upijając łyk soku pomarańczowego.
-Tak średnio, bo praktycznie całą noc gadałem z Elz.
-To dlat...-Runo urwała w połowie słowa i zajęła się jajecznicą.
-Co Runo? - zadała pytanie srebrnowłosa Wojowniczka Subterry.
-Już nic. - odparła szybko i wbiła wzrok w swój talerz. Dziewczyna chciała powiedzieć: "To dlatego nie było cię w pokoju.", ale darowała sobie. Gdyby to powiedziała to wydałoby się że była wtedy w pokoju, co z pewnością stałoby się powodem do dość wybrednych żartów ze strony reszty.
-Trzeba będzie poinformować Spectrę o wizycie doktora Michaela. - zwróciła się Elz do Gus'a. - W końcu Marucho i dziadek Alice nic nie zrobią bez jego pomocy.
-Doktor Michael do nas przyleci? Kiedy? - zapytał Dan.
-Dzisiaj. Pomoże przy naprawie Zestawu Bojowego Drago. - wyjaśniła Alice.
Kuso przez moment starał się zapanować nad smutkiem. Chciał zataić to co w tym momencie czuł.
Julie chcąc wybawić przyjaciela z opresji powiedziała:
-Elz dobrze wiesz że puki Mira się nie obudzi to Keith nic nie zrobi.
-Wiem, tylko pomyślałam sobie że... - i zamilkła. No bo mogła wtedy pomyśleć? Sama do końca nie wiedziała. Odezwała się tylko po to żeby między nimi nie zapanowała cisza. Chciała po prostu aby ktoś coś mówił, aby rozmowa nadal trwała. Bała się że jak zapadnie cisza, to wrócą do niej wspomnienia z miasta Alfa. Widok Centuriona i Drago lecących prosto w ręce Vexosów. I te uśmieszki które wykrzywiły usta Mylene i Hydron'a nim zniknęli.
Runo, Julie i Baron spojrzeli na Kuso. Potem na Brettley. Oboje wyglądali na pochłoniętych w swoich myślach. Jednak nie tylko oni. Elajza też wyglądała na zamyśloną. To co poprzedniego
Dan podniósł wzrok znad talerza i powiedział:
-A tak w ogóle to skąd doktor Michael będzie wiedział jak naprawić Zestaw Bojowy... - imię jego bakugana utknęło mu w gardle. Przełknął szybko ślinę i dokończył: - Drago?
-No wiesz... - zastanowił się Marucho.
-Dan, nikt nie powiedział że doktor Michael odwali całą robotę ze Spectre i Marucho. On będzie taką dodatkową pomocą. - ruszyła na pomoc Elajza.
Marucho skinął głową na potwierdzenie słów dziewczyny.
-Aha. - tylko to wydobyło się z gardła Kuso. Wbił wzrok w Elz, i wykonał szybki ruch brwiami.
-Ym...wiecie bo my z Danem chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - zaczęła białowłosa.
-Długo rozmawialiśmy w nocy i wymyśliliśmy pewien plan. - kontynuował Dan spoglądając na Brettley.
-Jaki plan? - spytał jak dotąd milczący Gus.
-Wymyśliliśmy że...-Elz spojrzała na Dana.
-...włamiemy się do pałacu Vexosów i wykradniemy stamtąd nasze bakugany.
W tym momencie Elajza zakrztusiła się pitą przez siebie herbatą.
-Co proszę?! - zawołała Runo.
-Wam trzeba załatwić leczenie psychiatryczne! Zwariowaliście do reszty! - zawołał Legorid.
-W tym momencie muszę się zgodzić z Legroid'em. - Elajza odchrząknęła. - To po prostu niedorzeczny pomysł.
-Łatwo ci mówić Elajzo, bo to nie twój bakugan jest zagrożony. - powiedział Dan.
-Owszem, nie jest, ale...
-Co "ale"?
-...sądzę że lepiej będzie jeśli...
-Pozwolimy zginąć naszym bakuganom? - wymamrotała Elz. Była nieco zła że pomysł Dana nie spotkał się z aprobatą pozostałych. Spodziewała się innej reakcji.
-Nie, nic z tych rzeczy. Ja po prostu próbuję powiedzieć że...
-...że najlepiej poczekać na cud? - zakpił Dan.
-DACIE MI DOKOŃCZYĆ CZY NIE?! - zwołała Elajza. Widząc wpatrzone w siebie spojrzenia wszystkich dodała cicho : - Przepraszam.
Elizabeth i Dan posłusznie zamilkli.
-A więc od początku. Chodziło mi o to że najrozsądniej by było gdybyśmy WSZYSCY RAZEM coś wykombinowali. Każdemu by to wyszło na dobre.
Dan i Elz popatrzyli na siebie.
-Tylko że...ten plan Dana wcale nie jest taki zły. Może jest nieco szalony, ale na pewno nie jest zły. Przyznaję że na początku sama nie byłam przekonana co do niego, ale w końcu zrozumiałam że przy pomocy odpowiednich środków ostrożności ten pomysł może się udać.
Tym razem to pozostali Wojownicy wymienili spojrzenia.
-Nie. To zbyt niebezpieczne. Jeszcze się wam coś stanie i...do nas nie wrócicie. A i możecie tym samym pogorszyć sytuację Drago i Centuriona. Poza tym my już ten pomysł przerobiliśmy w teorii. - zaprotestowała Julie jednocześnie spoglądając na Runo.
-Zgadzam się. - przytaknęła Runo.
-Ale...-wydusili Kuso i Brettley jednocześnie.
-Żadnych "ale". Nie wdrażamy w życie tego planu i koniec. - mina Elajzy jasno mówiła że dziewczyna nie żartuje.
-Czemu nie chcecie...-zaczęła lekko załamanym głosem Elz.
-Chcemy pomóc, ale nie w tak lekkomyślny sposób. Bakugan już dawno przestało być tylko grą...myślałam że to zrozumieliście.
-Bo zrozumieliśmy. - Dan położył nacisk na wymawiane słowa.
-Wszyscy zgodnie zadecydowali że planu tego realizować nie będziemy. - powiedziała Tigrerra. - Przykro nam, ale musicie się dostosować.
-Nie zapominajmy że chodzi tutaj o coś więcej niż tylko życie Centuriona i Drago. - dopowiedział Gorem.
Elz wstała od stołu i wyszła bez słowa. Chwilę potem Dan zrobił to samo.
***
-Nie sądziłem że zareagują w ten sposób. - rzekł Dan przysiadając się do Elz.
-Ja też.
-Myślałem że uznają ten pomysł za dobry. Jaki ja byłem głupi.
-Czuję się jak jedna wielka ofiara losu. Nie wymyśliłam żadnego planu żeby pomóc Centurionowi, chociaż postanowiłam sobie że coś wymyślę. Użalałam się nad sobą, zamiast wziąć się do działania. I na dodatek...
-Hej, w końcu uczymy się na błędach nie? - szturchną ją delikatnie w ramię i uśmiechną się.
-Masz rację.
-Nie ty jedna myślisz w ten sposób. Ja też mogłem zdobyć się na coś lepszego. Mogłem wymyślić dobry plan, a nie wyjechać od razu z pomysłem który prawdę mówiąc wpadł mi do głowy od tak. Wiesz czasami tęsknię za tymi czasami kiedy nikt nie zdawał sobie sprawy z tego czym tak naprawdę jest Bakugan. - wyznał.
-Ja też czasami tak mam. Ten widok spadających kart na ziemię... - Elz uśmiechnęła się delikatnie. - Kiedy tak wolno wirowały i niespiesznie opadały na chodniki, trawę, dachy.
-Co nie? To była najlepsza wiosenna noc jak do tej pory. Czekaj ty byłaś w tedy...na wzgórzu? Dobrze pamiętam?
-Tak. A ty w mieście?
-Tak. Twoim pierwszym bakuganem był...Rycerz?
-Nie. Rycerz był pierwszym bakuganem Elajzy. Moim był Żółwoid. Masz sklerozę Dan. A twoim Warius?
-I kto tu ma sklerozę? Falconeer, a nie Warius.
-A no tak. Te czasy naprawdę były super. Jest co wspominać.
-No przecież. Na przykład pamiętasz jak Wojownicy dopiero powstawali?
-Tak. Pamiętam, że ciebie poznałam jako pierwszego, udzieliłeś mi chyba odpowiedzi gdzie mogę dowiedzieć się czym jest Bakugan. Zaprosiłeś mnie na czat Joe'go. Potem zapoznałeś mnie z Shun'em, potem poznałam Runo, a później resztę.
-Nie wiem co im nie odpowiada. Powinni się chyba cieszyć że coś wymyśliłem. - gracz domeny ognia zmienił nagle temat.
-Wszyscy chodzimy spięci. Może jak trochę ochłoną to dotrze do nich że to jedyny pomysł jaki mamy.
-Może. No i o co im chodziło z tym: " Poza tym my już ten pomysł przerobiliśmy w teorii." - zastanowił się Dan.
-Nie mam pojęcia, może jak wrócimy to nam to wyjaśnią.
Rozmawiali tak jeszcze około pięciu minut, śmiejąc się przy tym i z nostalgią wspominając dawne czasy. Kiedy jednak nad fontanną pojawiła się kolorowa mgiełka, gracze przerwali rozmowę. Wpatrywali się w nią lekko zdziwieni choć dobrze wiedzieli co ona oznacza.
-Apollonir! - zawołał Dan wpatrując się w Legendarnego bakugana.
Wraz z Starożytnym pojawili się i inni.
"O nie." - pomyślała Elz.
A...po co Apollonir, Lars Lion, Oberon, Clayf, Frosch i Exedra mieliby nas odwiedzać?
A chociażby po to żeby poinformować nas o ich śmierci.
-Co wy tutaj robicie? - zapytała białowłosa wstając z fontanny. Starała się nie pokazywać tego że jest lekko poddenerwowana. Nie spuszczała wzroku ze Starożytnych Wojowników Vestroi.
-Wiemy że macie plan Wojownicy. - powiedział Clayf.
-I wiemy też że nie spotkał się on z pozytywną reakcją waszych przyjaciół. - ciągnęła Oberon.
-Dlatego przybyliśmy tu, aby dodać wam otuchy i wspierać was w boju o waszych kompanów. - kontynuowała Lars.
-Naszym zdaniem powinniście zaryzykować i wcielić w życie ten plan. - oznajmił Frosch.
-Zaczęliście wątpić, chociaż dobrze wiecie że nie powinniście. - zwrócił się do nich Exedra.
-Nie możecie się teraz poddawać. Stawka jest zbyt wysoka. - powiedział Apollonir.
-Dobrze o tym wiemy Apollonirze. - odparł Dan.
-Musicie się śpieszyć. Im nie zostało już dużo czasu. Drago i Centurion słabną z każdą chwilą. - poinformowała ich Oberon.
-Czyli...oni jeszcze żyją? - spytała Elizabeth.
-Jeszcze tak. - odpowiedziała jej Lars.
-A dlaczego mieliby nie żyć? - zapytał Clayf.
Dziewczyna spuściła głowę zawstydzona.
-Bo...Legroid powiedział...że jeśli się zjawicie to będzie to oznaczało że oni...nie...- słowa ugrzęzły jej w gardle.
-Nie martw się Elizabeth. - zwrócił się do niej Apollonir. - Oni żyją.
-A skąd wy to właściwie wiecie? - zapytał Dan.
-Wyczuwamy zaburzenia w mocy Ciszy i Nieskończoności które oni noszą w sobie. - wyjaśniła Oberon.
-Czas działa niestety na waszą niekorzyść - zaczął Frosch. - Dlatego czym prędzej musicie zrealizować plan odbicia ich.
-Szczególnie jeśli chodzi o Centurion'a. - dodała Oberon.
-Co? Dlaczego? - Elz nie ukrywała zdziwienia i strachu.
Starożytni pojrzeli po sobie. Domyślali się pewnych rzeczy. Rzeczy o których Centurion nie powiedział Elz.
-Nie wiesz? - zapytał Clayf.
~Wspomóż nas w naszej udręce.
Ześlij zbawienie na zabrudzone
szkarłatem ziemie.
My się tobie powierzamy, twojej
mocy dziś błagamy.
O Rdzeniu perfekcyjny,
taki czysty i niewinny.
My tu z sił już opadamy,
walczyć już nie damy rady,
ale mimo to się nie poddamy.
Ty dobrze wiesz że my dla Vestroi
wszystko zrobimy.
Ją ochronimy i Kryształowe Milenium
od zguby ocalimy.~
Ześlij zbawienie na zabrudzone
szkarłatem ziemie.
My się tobie powierzamy, twojej
mocy dziś błagamy.
O Rdzeniu perfekcyjny,
taki czysty i niewinny.
My tu z sił już opadamy,
walczyć już nie damy rady,
ale mimo to się nie poddamy.
Ty dobrze wiesz że my dla Vestroi
wszystko zrobimy.
Ją ochronimy i Kryształowe Milenium
od zguby ocalimy.~
Mam zamiar powoli wrócić
do dawnego tempa pisania i
starać się nie pisać rozdziałów na zapas^^"
Shadow: Ooooo zjawili się Starożytni.
Będzie wp...
Dan: Chcesz coś powiedzieć Shadow?
Shadow:...Nie, pewnie że nie.
Dan: Tak też myślałem.
No i dobra xD
Legendarne bakugany nie na długo. xp
Shadow: A szkoda. Mogliby dłużej z nimi pogadać.
Dan: Nie wkurzaj mnie Shadow.
Shadow: Tak, tak wiem.
Pierrette: Apollonir wraz z resztą tak was...
Harley:...zmotywują że od razu polecicie do Vexosów.
Shadow: Nie liczyłbym na to.
Dan: Ja też.
Harley:...
Pierrette:...
Dan: Dobra nieważne. xD Życzymy wam miłej
i ciepłej nocy. ;))
Dobranoc :***
Isbell zawija się spać, bo wstała o 5:30 i leci na twarz. Wiedz, że przeczytała i zostawi jutro komentarze. :)
OdpowiedzUsuńWiecie co jest najlepsze? Jak wracasz ze szkoły w piątek i widzisz, że Elz wstawiła nowy rozdział. Ha! Dwa nowe rozdziały.
UsuńOd razu weekend jest jeszcze lepszy :D
Super, że opublikowałaś tydzień po poprzednim. Kocham takie coś <3
Gus poszedł po soczki? Znowu się będzie zachwycał, że mamy sok w kartonach? (ten tekst nigdy mi się nie znudzi. :D)
Jakby za każdym razem gdyby mi się nudziło zrobiła obiad (a raczej próbowała zrobić ), to na pewno szłoby mi teraz lepiej. :D
Jak zdam maturkę i wyjadę na studia to będę głodnym studentem. :(
Chociaż student z definicji jest głodny i biedny...
Ren: Ostrzegam, ona nie potrafi zrobić nic oprócz jajecznicy, pierogów, klusek śląskich, fasoli, ziemniaków i schabowych.
Wcale nie. Cicho siedź. Odezwał się ten, co gotować potrafi. Jednak moim największym osiągnięciem był tort,hahaha.
HAHAHA!
Co racja to racja. Ace by się wściekł, jakby coś miałoby mu uniemożliwić uczestnictwo w akcji i bitwach. Oj tak, hahaha.
On na bitwę by poszedł zawsze i wszędzie, nawet jakby miał złamane obie nogi i ręce.
Bo przecież by mu to nie przeszkadzało. XD
Ooo, Barona też tu dawno nie było. Pewnie koczował przy łazience razem z Gusem,hah.
No tak, ale to co było w poprzednich rozdziałach: co Wojownikom po Jetkorze bez Drago? Zestaw Bojowy jest przecież syntetyczny, dopasowany do DNA danego Bakugana. Gdyby Jetkora założył Helios, pewnie by odczuwał ból, jak w anime Drago przez Niszczyciela.
Teoretycznie. Ale i tak muszą naprawić Zestaw Bojowy, przyda się na później, kiedy odzyskają oba Bakugany.
Hej Runo, nie masz się czym martwić, dopóki Ace tego nie słyszy, to żartów nie będzie...znaczy będą, ale ze strony ewentualnie Julie i Elz,hah.
Wszystko fajnie, jednak Julie ma rację. Dopóki Mira leży nieprzytomna, Spectry nic nie ruszy z miejsca. Nawet tak ważna sprawa jak naprawa Zestawu Bojowego.
Gwendolyn...Ciekawe, czy coś więcej ją łączyło ze Spectrą. W końcu o niej śnił...
Haha, reakcja Legroida była piękna!
Jednak, to co już pisałam pod chyba 74, czy 73, co prawda, to szalony, niebezpieczny, wariacki, niedorzeczny plan, a Vexosi na pewno spodziewają się wizyty Wojowników,
więc się przygotują, ale...to jedyny plan. No bo bądźmy szczerzy, jest jakieś inne wyjście? Ano, nie ma. Jeśli chcą ocalić Bakugany i Rdzenie, powinni działać szybko.
A to jedyny plan. Wariacki, ale czasem jest tak, że wariackie plany sprawdzają się najlepiej. Także do boju!
Tylko nie ważcie mi się tam iść sami!
No właśnie, Elajza ma rację. Ten plan, przy odpowiednich środkach może się udać. Naprawdę.
Jednak, nie zaprzeczam, przydałaby się dodatkowa głowa od pomysłów. A nawet dwie. Mira i Keith! Mira by coś na pewno wymyśliła, a nawet może poparła pomysł Dana i Elz, jeśli uważałaby, że nie istnieje inna droga.
Spectra to samo.
W sumie to trzy głowy...
Ale Ace też by pewnie poparł pomysł Dana. W końcu oni obydwaj nie przepuszczą żadnej okazji do bitwy.
Tylko że ja mam takie wrażenie, że Elz i Dan nawet bez zgody Wojowników tam pójdą. Pytanie tylko kiedy.
Pójdą bez Bakuganów, nastawieni na szybką akcję: włamuję się, zabieram Bakugana i zwiewam. Tyle że na pewno w takiej sytuacji, czy nawet w sytuacji, gdyby tam wszyscy poszli, spotkają przeszkody.
Vexosi na pewno się będą na nich czaić. Pocieszający jest fakt, że została ich, licząc Hydrona, czwórka. A właściwie trójka, bo nie wiadomo jak Lync by to rozegrał.
Czekaj, czekaj, a Falconeer, nie był Ventusem? Pierwszym Bakuganem Shuna? O właśnie, a jak to widzi Shun? Przecież on też musi mieć jakiś pomysł. A co do "włamu"...ninja są przydatni w takich rzeczach. Shun mógłby być w stanie zabrać Centuriona i Drago bez najmniejszej reakcji Vexosów. No może z maleńką reakcją, jakby ktoś byłby w laboratorium. Jedna nawet Vexosi i profesor Clay muszą kiedyś spać.
Zaraz! Muszę coś sprawdzić!
Właśnie, Brighella, siostra Shadowa. Czy to możliwe, że mogą ją spotkać tam na miejscu?
UsuńJezu, jakie teorie. XD No naprawdę, naprawdę, ja już nie mogę się doczekać, aż się ruszą do Vexosów.
Dopiero będzie jatka.
Jednak najpierw muszą mieć pełną gotowość bojową, także niech te maści przychodzą...
Jesse:...gołąbeczki niech się budzą
Ren: A Spectra niech się ogarnie.
Przybyli Starożytni.
Teraz na pewno, nawet bez aprobaty reszty Wojowników Dan i Elz ruszą na ratunek swoim Bakuganom. Chociaż lepiej jakby przyszli wszyscy razem...jednak oba Bakugany mają mało czasu. Bardzo mało czasu.
Centurion? Czego on nie powiedział Elz? Czemu "szczególnie"? Bo teoretycznie Drago by wystarzył, bo ma oba Rdzenie w sobie, ale Centurion? Czego on nie powiedział Elz?
To musi mieć ogromne znaczenie.
AAAA!
Ja chcę kolejny!
Powiedz mi, że niedługo go opublikujesz, proszę!
Czekam ogromnie na kolejny!
Pozdrawiam i przesyłam cysterny weny!
:*
"Wiecie co jest najlepsze? Jak wracasz ze szkoły w piątek i widzisz, że Elz wstawiła nowy rozdział. Ha! Dwa nowe rozdziały.
UsuńOd razu weekend jest jeszcze lepszy :D
Super, że opublikowałaś tydzień po poprzednim. Kocham takie coś <3"
Elz: Ojej dziękuję...naprawdę dziękuję, to takie miłe :****** <3 <3
"Ren: Ostrzegam, ona nie potrafi zrobić nic oprócz jajecznicy, pierogów, klusek śląskich, fasoli, ziemniaków i schabowych.
Wcale nie. Cicho siedź. Odezwał się ten, co gotować potrafi. Jednak moim największym osiągnięciem był tort,hahaha."
Elz: Ren, nie obrażaj Joanne! Ja nawet tyle nie potrafię zrobić xD. Znaczy ze schabowym sobie poradzę, z jajecznicą i ziemniakami też bym sobie poradziła, ale z resztą to już gorzej. XD Ja raz zrobiłam biszkopt, to babcia mówiła że spalony, chociaż mi osobiście smakował i wcale taki czarny nie był, ale stwierdziłam że ona wie lepiej. ^^
Dan: A przecież jesteś kobietą. Kobiety z reguły powinny umieć gotować.
Shadow: Keith nie będzie miał z nią łatwego życia. Biedak będzie musiał jeść na mieście xD
Dobra. Wy dwaj macie w tej chwili się uciszyć >.>
Shadow: Tak, tak.
Dan: Przecież miałeś nie gadać.
Shadow: A ty?
Dan:...
"Ace by się wściekł, jakby coś miałoby mu uniemożliwić uczestnictwo w akcji i bitwach."
Ace: Dorwałbym i zabił tego kto byłby za to odpowiedzialny.
Shadow: Przestań, bo zaczynasz gadać jak Jinx <.<
Dan: Czekaj, czyli że zabiłbyś samego siebie? xD
Ace: Co?
Dan: No bo przecież sam jesteś sobie winien.
Ace: =,=
Dan: No co? Taka prawda.
Gus: Nie koczowałem przed łazienką Mistrza. ;-;
Dan: Ty się już nie tłumacz.
Gus:...
Dan: Powiedziałem nie tłumacz się.
Shadow: Tyle że on się nie odezwał.
Dan:...
"Gwendolyn...Ciekawe, czy coś więcej ją łączyło ze Spectrą. W końcu o niej śnił..."
Jinx: Może...
Shadow: Pierdolisz.
Jinx: Nie. o.>
Lync: Właśnie.
Dan: -_-
Shadow: Noooooo Starożytni dadzą im niezłego kopa xD
"Centurion? Czego on nie powiedział Elz? Czemu "szczególnie"?"
Elz: No właśnie ja też się zastanawiam. ;/
Dan: Hah ja też.
Jakoś tak zauważyłam że zaczynam publikować rozdziały co tydzień xD
Dan: Teraz się zorientowałaś?
Elz: Nooooo xD
Dan: Eh.
Elz: Również bardzo serdecznie pozdrawiamy i przesyłam biliony weny ;***
Jessie: Czemu odrzuciliście taki dobry plan mojego brata? No czemu? ;-;
OdpowiedzUsuńAkane; Teraz nic pozostało nic innego jak we dwójkę robić najazd xD
Spectra: Bez bakuganów?
Akane: Oj nie czepiaj się!
Dan: Ciekawe o co chodzi z Centaurionem
Jessie: Może rdzeń ciszy jest jakis mega ważny albo coś w ten deseń
Akane: *czyta jak Wojownicy robią śniadanie* Hmmm, ups xD *drapie się po głowie* Czyli tylko ja robię wszystko w biegu
Leaus: I biegniesz z tostem w zębach przez pół miasta
Jessie: Ja tam myślę, że nawet gdyby Ace usłyszał, że nie może grać przez otarcia itp, to i tak bym poszedł walczyć xD
Akane: Wiadomo
Reiko: *nad dymiącym kociołkiem, w którym wrze fioletowo - baiły wywar* Prawie skończone ^^
Akane: Trza znaleźć jakiegoś doświadczalnego...Spectraaaa!
Spectra: *zlewa ją*
Akane: Jess a czemu ty nie gotujesz? ;-;
Jessie: Hmm...Bo nikt nie chce mnie dopuścić do kuchni?!
Alice: Jesteś zbyt osłabiona
Spectra: Zrobisz coś sobie
Jessie: Ty się nie odzywaj, kucharzu diabła!
Akane: Skoro trzeba naprawić ten zestaw bojowy, to kto sie kopsnie żeby Spectrę ogarnąć? Elz? xD
Electa *.*
Dan: Ty się lepiej szykuj
No nic ślemy TOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOONy Weny i czekamy na next :***
Julie: Plan został odrzucony bo był zbyt niebezpieczny. Nie wolno nam tak ryzykować ;(
Usuń"Dan: Ciekawe o co chodzi z Centaurionem"
Dan: Oj przekonacie się, przekonacie. Zapewne nie zaskoczy was to.
Shadow: Grit nie przepuście okazji do bitew. Zawsze i wszędzie Ace walczyć będzie xD
"Akane: Skoro trzeba naprawić ten zestaw bojowy, to kto sie kopsnie żeby Spectrę ogarnąć? Elz? xD"
Shadow: Haha dobre. Prędzej matka Keith'a i Miry powstanie z martwych xD
Dan: Shadow, nie wolno sobie robić żartów ze zmarłych ;-;
Shadow: Dobra, przyznaję przegiąłem.
Elz: Bardzo dziękuję za wenę ^^ Również ci jej MNÓSTWO ŚLĘ :*** I pozdrawiam ^^
Shadow: Nie wolno sobie robić żartów ze zmarłych? Jako to? :(
UsuńReiko: No właśnie.
Jessie: Ty się nie zaliczasz
Reiko: >.>
Akane: Niebezpieczny? A pomyślałaś jak "bezpiecznie" będzie gdy profesorek wyciągnie te rdzenie, czy to już do was nie dociera? -.-
Leaus: Meliski się napij
Akane: Utop się w niej najlepiej. Ja tu przeprowadzam rozmowę -.-
Leaus: Drzesz mordę
Akane: Pysk.
Wczoraj przeczytane...
OdpowiedzUsuńBella:dwa razy, a dzisiaj trzeci...
Nie przerywaj mi. A dziś skomciam. Rozdział mi się spodobał. Bella:tak jak każdy;)
Panno Kazami, przypominam, że jesteś u mnie z wizytą.
Bella:panno Balcerek, a ja przypominam że ja też to czytałam.Jestem twoim alter'ego, nie zapominaj o tym.
Tak, tak wiem. I nie mów do mnie po nazwisku, ok?
Dobra, jeśli ty też nie będziesz do mnie tak mówić.
Dobra. Wracając: rozdział super;) robienie śniadania sposobem na zabicie nudy, czemu nie:) ja zwykle robię sobie płatki z mlekiem lub kanapki a nawet tosty, hehe:)
Bella: do rzeczy!
Dobra, nie unoś się. Ace'a nic nie powstrzyma przed bitwami bakugan - nawet takie zadrapania i rany na ciele. Jakby usłyszał żarty na swój temat, to dziewczyny wkurzyłybyście go na maksa.
Bella:w sumie racja.
Tego się można było spodziewać. Wszyscy odradzają wprowadzenia planu Dana.
Bella:no ludzie, to jedyny plan, jaki macie, trzeba działać szybko, bo w przeciwnym razie nie będzie kogo ratować!! Legroidzie, ty na poważnie tak sądzisz?! No bez przesady! Gdybym była w podobnej sytuacji co Dan i Elz: straciłabym swojego Skyredrę to też bym zaproponowała taki plan. Gdyby mnie zniechęcili do odbicia mojego bakugana, wygarnęłabym im to co myślę i sama poszła!
Bella, spokojnie, ciąża cię trochę zmieniła, jesteś bardziej drażliwa niż zwykle. Bez nerwów, bo ci zaszkodzą. Poza tym Shun by cię powstrzymał i samej nie puścił.
Bella: to poszlibyśmy razem, bo gdyby Skyredra byłby w takim niebezpieczeństwie, co Drago i Centurion to umarłabym razem z nim gdybym go nie ocaliła a zrobię wszystko dla niego. Nawet bym się poświęciła.
To piękne byłoby z twojej strony ale zarówno Shun, jak i Skyredra cierpieliby bez ciebie. Jedyny plan jaki mają, ale czy warto tak ryzykować? To ich wybór, każdy ma swoje zdanie na ten temat. To, jaką podejmą decyzję zależy od nich samych, a czasu na ratunek coraz mniej, a im szybciej odbiją bakugany tym lepiej.
Bella:wyobrażam to sobie. Masz rację, Nati.
Dzięki, Bella. Legendarni przybyli by dodać obojgu wojownikom otuchy i sił do walki o odzyskanie Drago i Centuriona. Po tych słowach utwierdzicie się w przekonaniu że plan trzeba zrealizować nawet bez pomocy przyjaciół, kochani. Trzymamy kciuki za was, Dan, Elz.
Bella:pomogłabym wam, ale mój stan zdrowia jest ważniejszy i ciąża mi na to nie pozwala. Oberon, moja kochana, co miałaś na myśli, mówiąc o Centurionie? Czy jest coś o czym nie wiemy?
Mnie też to niepokoi i zadaję sobie to pytanie. Czyli Elz nie wie o co chodzi z Centirionem. Ciekawe co mieli na myśli Legendarni.
Bella: będziemy wiedzieć w następnym rozdziale. Swoją drogą, czy Dan dziś nie przyjdzie do ciebie, trochę się niepokoję...
Spokojnie, Bella, on już mnie tak wkurwił że poinformowałam go by nie przyłaził do mnie co chwilę i go wykopałam do Warnington. Mam święty spokój od niego, hehe!
Shun:to dobrze, bo gdyby nas zobaczył, to byłoby przerąbane 😓😓
Bella:to dobrze... Auć!
Co jest?
Bella:nic takiego, tylko dzieci kopnęły w brzuchu.
Ja i Shun*razem*: mogę sprawdzić?
Bella:jasne, że możecie:)
Shun*trzymając dłoń na ciężarnym brzuszku Belli*: rzeczywiście i to mocno, będą z nich wojowniczki.
I to jakie*chwilę trzymając dłoń na brzuchu Belli*. Są zdrowe, widzę po twoim samopoczuciu *zabieram swoją dłoń* widać że dbacie o siebie.
Shun i Bella*razem*: dziękujemy.
We trójkę(a raczej w piątkę) życzymy wam powodzenia w misji, mnóstwa weny i pozdrawiamy serdecznie 😍😘😍😘😍😘😍😘😊☺😊☺😊☺😊☺
Ja na śniadanie zazwyczaj jem to co znajdę w lodówce xD.
UsuńNooooo może trochę przesadziłam, ale wiecie jak to jest jak człowiek się śpieszy ^^" Czasami to nawet nie jem śniadania bo jak zjem to się nie wyrobię, ale jak mam czas to najczęściej chyba jem kanapki...chyba...kurczę, mam sklerozę. ^-^"
Shadow: Bella nie denerwuj się bo to nie wpłynie dobrze na dziecko. Musisz być spokojna.
Dan: Mówisz to tak Shadow jakby Bella, Shun i Nati o tym nie wiedzieli >.>
Shadow: No wiem, że wiedzą. ^^"
Ace: A tylko by spróbowali nie dopuścić mnie do bitew. Tylko by spróbowali. Chociaż...nawet jakby się odważyli to i tak poszedłbym walczyć. Mnie nic nie powstrzyma. :D
Elz: Powstrzyma.
Ace: Co na przykład?
Elz: Brak gantletu. Muahahahahahahaha
Ace:...
"Bella: to poszlibyśmy razem, bo gdyby Skyredra byłby w takim niebezpieczeństwie, co Drago i Centurion to umarłabym razem z nim gdybym go nie ocaliła a zrobię wszystko dla niego. Nawet bym się poświęciła.
To piękne byłoby z twojej strony ale zarówno Shun, jak i Skyredra cierpieliby bez ciebie."
Shadow: Właśnie. Nati dobrze mówi. Więc nawet nie próbuj nic kombinować Bella >.>
Dan: Ja też bym się dla Drago poświęcił, ale obecnie nie mam za bardzo jak.
Shadow: I właśnie dlatego ja wolę mieć mechanicznego bakugana. Dzięki temu że mam nieprawdziwego bakugana to nie muszę się martwić o to że się do niego przywiążę.
Elz i Dan: Siedź cicho Prove.
Shadow: Ja to się w ogóle na początku spodziewałem że Starożytne bakugany to ich ochrzanią, albo coś, ale nie...
Lync: I tak ich zmotywowali, więc nie rozumiem o co ci biega.
Shadow: Lepiej byłoby jakby na nich nawrzeszczeli. To jest 1000 razy lepsza motywacja.
Dan: No chyba dla ciebie albinosku.
Elz: Właśnie.
"Oberon, moja kochana, co miałaś na myśli, mówiąc o Centurionie? Czy jest coś o czym nie wiemy? "
Dan: Oni zawsze ze wszystkiego robią tajemnice. Zawsze, to nieraz wkurza.
Shadow: Nie marudź Kuso. Ciesz się że w ogóle z wami rozmawiają i że do was przyszli, bo równie dobrze mogli was kopnąć w tyłki i powiedzieć żebyście sobie sami radzili.
Elz: Poniekąd to powiedzieli.;-;
Dan: Właśnie.
Shadow: Oj szczegół. Hahahaha Dan wiecznie kogoś doprowadza do nerwicy. Chyba taki jego urok xD
Elz: Jej! Już wielkimi krokami zbliża się data porodu. Denerwujecie się? Stresujecie? Cieszycie?
Shadow: Nie kurwa, oni się wcale nie cieszą. Elz ty i te twoje pytania czasami mnie załamujecie. Tak oczywistych pytań to nawet ja nie zadaję.
Cichaj Shadow.
Shadow: Jak ja cię zaraz cichnę to zobaczysz.
Belfra: Tylko uważajcie na lekarza który będzie przyjmował poród. Bo moja mama...
Shadow:*zakrywa Belfrze usta dłonią* Nie kończ, bo jeszcze zestresujesz dziewczynę. Już wystarczy że Kuso mają na głowie. Nie potrzebują jeszcze więcej stresu.
Belfra: Aaaaaaa poród odbędzie się w szpitalu w jakim mieście? W Wardingotn? A zamierzacie zjawić się w szpitalu na kilka dni przed planowaną datą porodu? Dobrego masz lekarza prowadzącego Bella?
Shadow: Maleńkie odziedziczyły siłę po rodzicach :3
Dan: Obstawiam że na pierwsze urodziny dostaną kunai :D
Shadow: A po co kunai?
Dan: Po to żeby miały czym w ciebie rzucać.
Shadow: W ciebie też.
Lync: Ja tam obstawiam że im wcale nie będą potrzebne kunai. Pięści im wystarczą xD
UsuńShadow: Już nieważne czy wystarczą im same pięści czy też nie. Grunt żeby były zdrowe.
Dan: Wiesz skoro potrafią tak mocno kopać to coś czuję że zdrowia im nie brakuje ^^
Shadow: Ale wy tak nie kopcie mamusi bo ją to boli. Jak już się pojawicie na tym świecie tak oficjalnie to wtedy będziecie mogły naparzać w co popadnie.
Dan: Na przykład w takiego Shadow'a ^^
Shadow: Albo w takiego Kuso.
Lync: A może w obu.
Dan i Shadow: Albo w takiego Lync'a.
Lync: Nie ;-;
Elz i Dan: Ojej dziękujemy :******** My również życzymy wam powodzenia, niech poród będzie bezpieczny i niech wszystko pójdzie dobrze i żebyście w spokoju przeżyli te dni pozostałe do rozwiązania ^^ <3 <3 <3
Shadow: Ja coś czuję że wasze córki to już wiedzą że za niedługo już pojawią się na świecie i to dlatego tak kopią. :D
Dan: Shadow, ty serio miewasz przebłyski geniuszu O.O
Pozdrawiamy ;*** ;)))
Ja też zwykle zjadam to co w lodówce i zazwyczaj są to kanapki, jednak coś tak mnie ciągnie do słodkiego nawet przed chwilą zajadałam chrupki kukurydziane a przed nimi jogurt waniliowy z biszkopcikami mniam
UsuńBella: a że się napatoczy jakaś czekolada, to i ona szybko zniknie, całą zeżre.
Ej! Tak jest gdy gnasz do roboty po południu i nie wiesz co zjeść, idź spać bo marudzisz.
Elz, ja mam taką sklerozę że nawet do pracy zapomnę śniadania z domu i jestem głodna ale jest jeden plus: mam na następny dzień hehe 😉😉
Bella:spadaj na drzewo, zrywać banany, Shadow!!! Wszyscy przecież o tym wiemy!!!
Dokładnie!!!
No, widzę, Ace że nic haha. Jebłam XD
Bella: oj tam zaraz nie kombinować - po prostu wzięłabym sprawy w swoje ręce i tyle.
No ale z jakim ryzykiem.
Bella:nie boję się po tym co przeszłam w życiu. Nic mi nie straszne.
Jej, co za odwaga... Ale i lekkomyślność.
Bella:wiem i odpuszczę sobie.
To dobrze.
Ja, Shun i Bella* razem*: a weź spierdalaj Shadow! Nie wiesz jak to jest więc się zamknij z łaski swojej!
Nom. Ty chyba przywykłeś do takich metod motywacji, ba, nawet byłeś ich królikiem doświadczalnym. Wystarczą takie słowa by to podziałało, a nie od razu darcie mordy i kop w dupę, więc skończ biadolić!!!
Wiesz, ty bardziej wkurzasz, Prove. Obaj jesteście wrzodami na tyłku. Dan, to nie o tobie tylko to się tyczy mojego Dana i Shadowa od Elz. Lync jest mądrzejszy od was, nie ma zrytej bani jak wy dwaj.
Bella:spokojnie, Elz. Nie możemy się doczekać naszych pociech, jesteśmy spokojni, nic nas nie stresuje, jesteśmy gotowi. Jeszcze czas do porodu.
Shun:dokładnie. Bella urodzi dziecko w szpitalu w BayView, chcemy żeby niespodzianka dla reszty się udała, dlatego wrócimy do Wardington już po wszystkim.
Bella: jeśli będzie już za późno i będę rodziła zanim dotrzemy na miejsce, to poród odbędzie się w domu i Shun będzie przy mnie cały czas. Spokojnie, Belfra, moja kumpela Cornelia prowadzi moją ciążę,bo wiem, że potrafi dochować tajemnicy i że wie co robi, w końcu to najlepsza lekarka z Wardington o kilku specjalizacjach. Potrafi też prowadzić operacje ratując czyjeś życie lub uratować zwierzęta.
Shun: Dan, Shadow, czy was czasem nie pojebało?! Dzieciom dawać broń?! To durne!!!
Bella:racja. Wy chyba wyssaliście głupotę z mlekiem matki. *razem z Shunem* a ty Shadow, głupotę odziedziczyłeś wraz z szaleństwem po rodzicach. Tylko żebyśmy was nie kopnęli tak że się wam odechce głupkować. Lync ma rację: jak córki podrosną, to będą trenować pod naszym okiem. Chętnie to my was zlejemy tak, że nikt was nie pozna!
Dobra, spokój!!! Koniec tego!!!
Wszyscy razem: drobiazg. I pięknie dziękujemy wam z całego serduszka 😘😘😘😘😍😍😍😍💙💙💙💙💜💜💜💜💚💚💚💚💗💗💗💗💋💋💋💋👣👣👣👣🌹🌹🌹🌹
Ech, Shadow, to normalne w ciąży bo dzieci rosną i w brzuchu jest coraz mniej miejsca
Shun: lekcja biologii się kłania.
Bella:takie coś się przydaje i nie śpij na lekcjach biologii, o ile je przesypiasz.
Dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie :******
Bella:zdrowe to one są. Wszystko jest w jak najlepszym porzadku. Dan ma rację. Zdrowo kopią. Wiem, że to boli, ale znoszę to ze stoickim spokojem. Poród przebiegnie dobrze,nie wątpimy. Dziękujemy wszystkim jeszcze raz, spokojnie czekamy na dzień rozwiązania, będzie dobrze. Dan.,ty też masz takie przebłyski, częściej niżniż Prove. Również pozdrawiamy serdecznie:****
UsuńNie no mega super!
OdpowiedzUsuńMiju: Fajnie powspominać. Ja do dziś pamiętam pierwszego bey'a.
Jenny: To był inny bey przed Pachet?
Miju: Tak Black Puma
Jenny: A po tym Desert Pachet?
Miju: Tak. Teraz od 12 rozdziału Goddess Pachet ^^
Rachel: Nieźle się cieszysz z tego powodu
czekam na kolejny
A czy Black Puma pojawi się w twoim opowiadaniu? *-*
UsuńShadow: Może pojawi się w jakiejś retrospekcji? :)))
Dan: Albo w jakiejś bey bitwie. Ja tak obstawiam.
Lync: Wy nawet jeszcze nie wiecie czy się pojawi, a już snujecie teorie.
Dan: xD
Shadow: Bo my jesteśmy idealnymi twórcami teorii spiskowych xD
Lync: No właśnie widzę >.>
Shadow: Wątpisz?
Lync: Nie, skąd.
Shadow: Kłamiesz. -,-
Lync: Nie.
My również czekamy na kolejny u was. :)) Życzymy tonyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy weny i pozdrawiamy ^^ :***
Miju: Black Puma została zniszczona i była w retrospekcji.
UsuńAce:Yy...Elz? A gdzie wcięło rozdział 77?
OdpowiedzUsuńRen :O
Jesse: :O :O
No właśnie? :o
Jesse: No bo przecież był :O
UsuńTo akurat wyjaśnię w 78 rozdziale ^^". Przy dobrych wiatrach 78 opublikuję, albo jutro, albo w sobotę, więc wtedy się wszystko wyjaśni ^^"
Usuń