piątek, 2 grudnia 2016

Rozdział 75: "Zguba"


Laptop podładowany był jedynie w pięćdziesięciu procentach. Elajza westchnęła. Usiadła na łóżku i zaczęła wycierać ręcznikiem mokre włosy. Wykonała już typowe wieczorne czynności i wypadało położyć się już spać. Jednak ona wolała poczekać aż laptop wreszcie będzie miał zapełnioną całą baterię.
-Wieki minął zanim ten laptop się naładuje. - rzucił jak zwykle podirytowany Legroid.
-Nie przesadzaj. - odparła znudzonym głosem Elajza wciąż wycierając włosy.
-Nie możesz poprosić Marucho o inny laptop?
-Ten jest dobry, nawet bardzo dobry. Poza tym po co? To tylko laptop. Chociaż wolałabym żeby już się naładował.
-Nie możesz użyć magii?
-Nie. Nie mogę się ciągle wyręczać czarami.
-Przecież jesteś czarownicą...
-Taką pełną to nie. Ja się puki co na nią szkolę...Może pożyczę laptop od Elz?
Szybko wstała, rzuciła ręcznik na łóżko i w samej piżamie poszła do pokoju dziewczyny.
Zapukała do drzwi. Nikt jej nie odpowiedział. Zdziwiło to czarownicę.
-Nie ma...jej. - powiedział Legroid. - Nie wierzę że opuściła swoją ciemnicę.
-Ja też. - odparła wchodząc do środka.
Elz rzadko kiedy zaświeca światło w pokoju, toteż widok zgaszonego żyrandolu nie zdziwił Elajzy.
-O proszę. Żarówki jak nowe. - parskną kpiąco Legroid kiedy Elajza zapalił światło.
-Powiedział bakugan domeny Darkus'a. Przecież dobrze wiesz Legroidzie że Elz woli przebywać w ciemności. I jak zdążyłam się zorientować, w niej czuje się lepiej.
-To tłumaczy dlaczego walczy domeną Darkus'a.
-Ona zapala światło tylko wtedy kiedy musi. No dobrze. Gdzie ona trzyma laptop...
-Pod łóżkiem.
-Legroidzie to nie pora na żarty.
-Mówię poważnie. Ona go trzyma pod łóżkiem. Poza tym...ja nigdy nie żartuję. - powiedział niewzruszonym tonem.
Dziewczyna popatrzyła na niego bez przekonania, ale zajrzała pod mebel. Pod łóżkiem znajdowała się jednak tylko czarna walizeczka. Karo wyjęła ją i położyła na łóżku. Otworzyła ją.
-Miałeś rację Legroidzie. - przyznała Elajza na widok czarnego, smukłego urządzenia firmy Apple. - Trzeba by ją jakoś poinformować że wzięłam laptopa.
Otworzyła jedną z szuflad. znajdował się w niej jakiś zeszyt i kilka ołówków.
Wiedźma wyrwała z niego kartkę i napisała na niej krótką wiadomość: WZIĘŁAM LAPTOP, ODDAM POTEM. ELAJZA. Położyła ją na łóżku i zabrała sprzęt.
Wróciwszy do swojego pokoju usiadła na łóżku i włączyła urządzenie.
Weszła w folder z muzyką. Znajdowały się w nim dwa inne foldery. Jeden oznaczony jej własnym imieniem, a drugi imieniem Elz. Weszła w folder "Elajza". Swoją ulubioną playlistę trzymała nie tylko na laptopie u Elizabeth, ale nawet i u Marucho.
-To bierzemy się do pracy.
Kiedy w pokoju rozbrzmiał utwór Simon'a Curtis'a Super Psycho Love, dziewczyna zabrała się za dalsze poszukiwania. Niby takie szukanie leku to nic wielkiego, ale zawsze to jakaś pomoc.


***
 (Elz)
Dochodziła godzina 4:49 kiedy właśnie wracałam do swojego pokoju. Muszę przyznać że dość długo siedzieliśmy z Danem w ogrodzie. I szczerze powiedziawszy to pewnie siedzielibyśmy tam jeszcze dłużej gdyby nie kilka rzeczy:
1. Runo śpiąca w pokoju Dana,
2. Brak piosenek do słuchania(gdzieś tak o 4:20 skończyła się ostatnia piosenka z playlisty Dana),
3. Powoli budzący się dzień,
4. Puste kubki.
Muszę przyznać że nieco się zawiodłam kiedy niebo powoli zaczęło jaśnieć. W nocy o wiele lepiej mi się słucha piosenek, a już tym bardziej kiedy jestem na zewnątrz i jest taka ładna noc.
Weszłam do pokoju. Odsłoniłam zasłony. Co prawda aż tak jasno nie było, ale zawsze mimo wszystko takie odsłonięte zasłony robią różnicę. Zamarłam zobaczywszy na moim łóżku otwartą czarną walizkę. Ktoś zakosił mojego laptopa.
-O nie.
Ładowarki też nie było.
Wystraszona zajrzałam pod łóżko. Nic. Potem przeszukałam szafkę nocną, komodę, nawet szafę, przewróciłam cały pokój do góry nogami, i nigdzie nie było laptopa. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam biec do salonu. Kiedy i tam nic nie znalazłam, pobiegłam do jadalni. Potem do kuchni, a nawet łazienki. Niestety dom Marucho jest dość pokaźnych rozmiarów i znalezienie mojego sprzętu wręcz graniczy z cudem. Chodząc po korytarzu zaglądałam do każdego mebla który się na nim znajdował. Przeszukałam kilka pięter, ale nadal nic.  Zrozpaczona  pobiegłam na parter. Boże, przecież ja na tym pececie trzymałam wszystkie moje dane! Nawet niektóre kopie danych z komputera Marucho które Marukura trzymał na moim dysku twardym. O matko! A co jeśli to Vexosi ukradli mój komputer?!
Dobra, teraz przesadziłam. No w końcu do czego potrzebny byłby Vexosom mój laptop? Jeszcze jakby to był sprzęt Marucho to jeszcze, ale mój?
Dwa ostatnie stopnie schodów przeskoczyłam i już znalazłam się na parterze. Podeszłam do jedynej komody która się na nim znajdowała. Otworzyłam ją. Nie było tam mojego sprzętu. Już chciałam ją zamknąć kiedy coś przykuło moją uwagę. W rogu szuflady leżała mała uschnięta różyczka. Chwyciłam ją w dwa palce, nie chcąc jej zniszczyć.
To ta...róża od Hydron'a którą dał mi wtedy w azylu.
Zacisnęłam palce na tej róży. Jak on mógł to zrobić? Jak mógł? No jak?
Rozluźniłam nieco chwyt. Kiedy indziej się nad tym zastanowię. Włożyłam kwiat do kieszeni kurtki. Teraz muszę znaleźć laptop.
Może któryś z Wojowników go widział?
Poszłam na piętro na którym znajdowały się pokoje chłopaków. Akurat Gus wychodził ze swojej sypialni.
-Gus!
Odwrócił się w moją stronę.
-Tak?
-Mam takie dość nietypowe pytanie, ale czy byłeś wczoraj w nocy na górnym piętrze? - zapytałam.
Bowiem piętro wyżej znajdowały się pokoje dziewczyn.
-Nie, a coś się stało?
-Znikną mój laptop. Szukałam go chyba już wszędzie. Pomyślałam więc że może ktoś coś widział, że wie gdzie on może być. Nawet zaczęłam myśleć że może ktoś mi go ukradł.
-Z którymi dziewczynami sąsiadujesz...tak najbliżej.
-No po mojej lewej jest pokój Alice, a po prawej pokój Runo. Na przeciwko mam Elajzę.
-Więc może powinnaś z nimi porozmawiać. Może coś wiedzą. Bardzo ważne pliki miałaś na tym komputerze?
-No trochę. Głównie rzeczy potrzebne mi do szkoły na przyszły rok szkolny. No i oczywiście zdjęcia, jakieś swoje opowiadania, kopie plików z komputera Marucho.
Grav zmarszczył brwi.
-Po co ci dane z komputera Marucho?
-Dał mi je na przechowanie. Niby ma tych kopii sporo, ale czasami system się psuje, i gdyby to wszystko poszło się chrzanić to fajnie by nie było, ale to nie są jakieś super ściśle tajne dane. Wszyscy z Młodych Wojowników wiedzą co to za pliki więc to nie jest żadną wielką tajemnicą.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem.
-W takim razie chodź. Poszukamy go.
Weszliśmy na górę po schodach. Zapukałam do pierwszych drzwi. Drzwi do pokoju Alice.
-Tak? - zaspana dziewczyna otworzyła nam drzwi. - Elz, Gus. Cześć. Coś się stało?
-Alice nie widziałaś może w nocy kogoś kto wchodziłby do mojego pokoju? Zginą mi laptop.
-Nie, nie widziałam nikogo, ani też nie słyszałam żeby ktoś wchodził do twojej sypialni, ale może Julie coś widziała. Wróciła do pokoju dopiero o dwudziestej trzeciej, wiem bo wyszłam akurat do kuchni po szklankę wody.
Rosjanka podeszła do drzwi srebrnowłosej. Gus i ja ruszyliśmy za nią.
-Alice? - zapytała zdziwiona Wojowniczka Subterry i ziewnęła przeciągle.
-Julie wiesz może gdzie jest mój laptop? - zapytałam.
-Nie, a co się stało? - spytała przecierając oczy.
-Zapodział mi się gdzieś. A miałam na nim wszystkie dane, nie tylko swoje, ale także i Marucho.
-Ja też mam na swoim komputerze dane Marucho, jeśli on ich teraz potrzebuje to mogę...
-Nie Marucho ich nie potrzebuje w tej chwili. - przerwałam Alice.
-A sprawdzaliście u Runo i Elajzy? Może one będą wiedzieć gdzie podział się twój pecet. - podsunęła Julie.
-Jeszcze nie, ale zaraz sprawdzimy. - powiedział Gus.
-To do zobaczenia przy śniadaniu. - powiedziała Julie.
Skrzywiłam się lekko tak jakby ktoś powiedział mi coś strasznego.
-Elz? Masz chyba zamiar zjeść dzisiaj z nami śniadanie, prawda? - spytała Julie z naciskiem na "prawda".
-Yyyyy...-zacięłam się.
-Elz proszę cię. Odkąd wróciliśmy z miasta Delta nie wychodzisz z pokoju, Dan z resztą też. Przecież jesteśmy przyjaciółmi i chcemy wam pomóc. Nas też dotknęło to co się stało. - powiedziała spokojnie Makimoto.
Zaczerwieniłam się słysząc te słowa. Było mi wstyd. Tak unikać przyjaciół...obstawiam że gdyby Dan był tutaj teraz to również oblałby się rumieńcem.
-Zjem. -powiedziałam.
W odpowiedzi Julie uśmiechnęła się.
-Chodźmy teraz do Runo. Do zobaczenia Julie. - Gus pożegnał dziewczynę.
-To cześć. - dziewczyna z uśmiechem na ustach zniknęła za drzwiami.
Podeszliśmy do drzwi pokoju Runo.
-Runo mamy do ciebie sprawę. - powiedziała Alice.
Jednak drzwi nadal pozostały zamknięte.
-Halo? - zapukałam kilka razy.
I nadal nic.
-Czyli nadal jest u Dana. - powiedziałam.
-Co? - Gehabich i Grav spojrzeli na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzach.
-No tak. Runo jest u Dana w pokoju.
-Więc chodźmy od razu do Elajzy. - zaproponował Vulcan.
-Właśnie. - zgodził się Hydranoid.
Kiedy znaleźliśmy się pod pokojem Elajzy usłyszeliśmy jakiś dźwięk wydobywający się z niego. Coś jakby piosenka? Wymieniliśmy spojrzenia.
Zapukałam. Odczekaliśmy chwilę. Nikt nam jednak nie otworzył.
Gus wzruszył ramionami.
-To pewnie przez tę muzykę nie słyszy. - podsuną Hydranoid.
Otworzyłam drzwi dzięki czemu mogliśmy zajrzeć do środka. Nie weszliśmy jednak do jej sypialni. Pokój Elajzy był urządzony w dość...ekhm...wiedźmowatym stylu że tak to nazwę. Baldachim z czarnego aksamitu, to zwierciadło w którym kiedyś widziałam Myrnę, a które teraz z niewiadomych przyczyn wisiało po przeciwnej stronie niż ostatnio, duży stary kufer u nóg łóżka, pomarańczowe i fioletowe zasłony, dodatkowo każda ściana miała inny kolor: błękitny, czarny, zielony, żółty, a w niektórych miejscach przewijał się także czerwony. A sufit miał kolor pomarańczowy. Duży dywan o orientalnym wzorze, niebieska szafa z ornamentami, stojak na kapelusze i peleryny. Drzwi od łazienki były pomalowane zieloną farbą. Pułki w pokoju dziewczyny zagracone były najróżniejszymi przedmiotami stanowiącymi typowe wyposażenie każdej czarownicy. Mówię oczywiście o kryształowych kulach, księgach zaklęć, zapasowych różdżkach, laleczkach voodoo, naczyniach wypełnionych dziwnymi miksturami i składnikami do eliksirów, i innymi podobnymi rzeczami. W pokoju Karo nie brakowało także kociołków które różniły się od siebie jedynie wielkościami, ewentualnie rodzajem tworzywa. Pokój miała dość oryginalny. Byłam tu już kilka razy(i niekoniecznie Elajza o tym wiedział, ona nie lubi w końcu kiedy ktoś wchodzi bez pozwolenia do jej sypialni) i zawsze wygląd tego pokoju mnie zadziwiał. Sama zaś czarownica siedziała na fioletowej pościeli w żółte gwiazdy która przykrywała łóżko.
-O hej. - przywitała nas.
-Ranny ptaszek z ciebie. - powiedziałam.
Karo pokręciła zamaszyście głową.
-Nie ranny ptaszek. Ja w ogóle nie spałam. - wskazała na dwa kubki z kawą które teraz doszczętnie opróżnione leżały na jej biurku.
Podeszliśmy do jej łóżka.
-I całą noc spędziłaś przeglądając Internet? - zapytał Gus.
-Mój laptop. Więc to ty go wzięłaś?
-Tak. Nie przeczytałaś wiadomości którą ci zostawiłam? - Elajza widząc mój zdziwiony wzrok dodała: - Na kartce. Napisałam że wzięłam laptop i że oddam ci go potem.
-Nie widziałam żadnej kartki. Pewnie to przez to że wystraszyłam się gdy tylko zobaczyłam puste etui na laptop.
-A czego tak szukasz Elazjo? - spytał Hydranoid.
-Szukałam. Już znalazłam.
-Maść? Szukałaś maści? - zapytałam nachylając się nad komputerem.
-Tak. Dla Miry i Ace'a, do opatrzenia ran. Im lepszego środka użyję tym szybciej te zadrapania im się zagoją. Przepraszam że się tak martwiłaś o swojego peceta.
-Nic się nie stało. To właściwie nie twoja wina. To ja nie zauważyłam tej wiadomości.
-A gdzie byłaś w nocy? - zapytała czarownica.
-Rozmawiałam w ogrodzie z Danem. - odpowiedziałam zaglądając pod baldachim. Elajza miała na jego wewnętrznej stronie poprzyklejane plastikowe gwiazdki świecące w ciemnościach.
-Czyli rozmawialiście? To dobrze. Jak myślicie reszta śpi?
-Raczej tak. - odrzekła powoli Alice.
-Co wy na to żeby dzisiaj zjeść wcześniej śniadanie? - zaproponowała Karo.
Żadne z nas nie protestowało.

~Ty co z dalekich stron
przybywasz i świat od złego
wybawiasz.
Ty co pomocą nam jesteś i uśmiech
na nasze usta wstawiasz.
Co wołasz nas, co ratujesz.
Co w nadziei podtrzymujesz.
Co otuchą jesteś i drogą powrotną
do domu.
O Rdzeniu cichy i nieskończony.
Uratuj nas i wybaw z niedoli.
Ocal to czego już nie ma.
Uratuj to czego uratować
się już nie da.~



I co sądzicie o tym rozdziale?
Dan: Mam wrażenie że jest taki...
taki nietypowy.
Shadow: A ja sądzę że jest za długi.
Lync: Mi się tam jego długość podoba.
Hm...chłopaki, ale wy wiecie że to pytanie
nie było skierowane do was? Jak zwykle
wtrącacie się.
Dan, Shadow i Lync:...
Dan: Nie było tematu.
Shadow: Ale...
Dan: Nie było tematu.
Lync: Co ty pleciesz, prze...
Dan: Powiedziałem że nie było tematu.
Na komentarze pod 74 rozdziałem odpowiem w
najbliższym czasie, a tymczasem
pozdrawiam i zapraszam na rozdział 76. :))


5 komentarzy:

  1. Ja: Matko i corko kiedy ja to nadrobie jak mi sie nic nie chce? T.T
    Kel: Bedziedz chora
    Ja: Tez cos tak czuje... Leb mi zaraz peknie T.T *spada na nia koc*
    Zack: lerzec i sie nie ruszac
    Ja: daj kartke
    Zack: Testament bedziesz pisac? *rzuca olowek i notes*
    Ja: *pociaga nosem* To tez. W koncu we wtorek mnie rehabilitant zabije. No to... ja to kiedys nadrobie! ^^ APSIK! Holender...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dan: Spoko, nadrabiaj kiedy chcesz, nikt nie powiedział że musisz od razu :)
      Harley: Zack taki troskliwy :3
      Pierrette: Nieeeeeeeee, Vanessa nie umierajjjjjjjjjjjjj ;(
      Shadow: Masz definitywny zakaz umierania, zrozumiano? ^^
      Dan: Co nas nie zabije to nas wzmocni jak to mówią :)))
      Shadow: Pozdrawiamy ;D

      Usuń
  2. Jesteśmy!
    Hah, ta szyderczość Legroida. Ten Bakugan właśnie ma ten swój urok: jest chłodny, kpiący, trochę wredny. Prawdziwy Bakugan Darkusa. xD
    Co nie znaczy, że inne są nieprawdziwe. Aczkolwiek Legroid jest potężny. Ciekawe jaką odegra rolę w kolejnych rozdziałach.
    Elz lubi ciemność...Faktycznie, gra właściwą domeną. xD
    Legroid jaki zorientowany, gdzie Elz trzyma laptop. W sumie...to spotkałam osobę, która trzymała go w szafie.
    Kopie plików najważniejsze. XD
    Jezu, Elz taka zdenerwowana, że jest zginął laptop. W sumie to nie można się dziwić, gdy ma się takich wrogow jak Vexosi.
    Kto wie, co mogliby zrobić. Ale w sumie...ma rację. Jak już to komputer Marucho. Jednak w obecnej sytuacji żaden sprzęt Wojowników nie jest Vexosom potrzebny.
    Róża od Hydrona...to wspomnienie. Jak dalej rozwinie się ten wątek?
    Ooo, Gus żyje!
    A już myślałam, że koczuje pod łazienką. XD
    Poszukiwania komputera uznaję za otwarte!
    Nie ma to jak biegać od pokoju do pokoju. Tak samo, moja siostra jak była na wycieczce zgubiła telefon. Biegała od pokoju do pokoju, a telefon znalazła jakaś babka, na plaży.
    Wracając do tematu: Właśnie, Elz. Wojownicy się o Ciebie martwią, bo nie wychodzisz z pokoju. Masz zjeść z nimi śniadanie!

    Wiedźmowaty styl. XD W pierwszej chwili przeczytałam "wiedźminowaty". No tak, ostatnio czytam za dużo "Wiedźmina".
    Fioletowa pościel w żółte gwiazdy...Podoba mi się.
    Kupcie mi taką. :D
    Ale przynajmniej Elajza znalazła maści. HEJ, ACE!
    Ace: Co?
    Elazja znalazła maści! Zaraz będziesz mógł rwać się do bitwy!
    Ace: To my przechodzimy do 76.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteśmy!
    Hah, ta szyderczość Legroida. Ten Bakugan właśnie ma ten swój urok: jest chłodny, kpiący, trochę wredny. Prawdziwy Bakugan Darkusa. xD
    Co nie znaczy, że inne są nieprawdziwe. Aczkolwiek Legroid jest potężny. Ciekawe jaką odegra rolę w kolejnych rozdziałach.
    Elz lubi ciemność...Faktycznie, gra właściwą domeną. xD
    Legroid jaki zorientowany, gdzie Elz trzyma laptop. W sumie...to spotkałam osobę, która trzymała go w szafie.
    Kopie plików najważniejsze. XD
    Jezu, Elz taka zdenerwowana, że jest zginął laptop. W sumie to nie można się dziwić, gdy ma się takich wrogow jak Vexosi.
    Kto wie, co mogliby zrobić. Ale w sumie...ma rację. Jak już to komputer Marucho. Jednak w obecnej sytuacji żaden sprzęt Wojowników nie jest Vexosom potrzebny.
    Róża od Hydrona...to wspomnienie. Jak dalej rozwinie się ten wątek?
    Ooo, Gus żyje!
    A już myślałam, że koczuje pod łazienką. XD
    Poszukiwania komputera uznaję za otwarte!
    Nie ma to jak biegać od pokoju do pokoju. Tak samo, moja siostra jak była na wycieczce zgubiła telefon. Biegała od pokoju do pokoju, a telefon znalazła jakaś babka, na plaży.
    Wracając do tematu: Właśnie, Elz. Wojownicy się o Ciebie martwią, bo nie wychodzisz z pokoju. Masz zjeść z nimi śniadanie!

    Wiedźmowaty styl. XD W pierwszej chwili przeczytałam "wiedźminowaty". No tak, ostatnio czytam za dużo "Wiedźmina".
    Fioletowa pościel w żółte gwiazdy...Podoba mi się.
    Kupcie mi taką. :D
    Ale przynajmniej Elajza znalazła maści. HEJ, ACE!
    Ace: Co?
    Elazja znalazła maści! Zaraz będziesz mógł rwać się do bitwy!
    Ace: To my przechodzimy do 76.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shadow: No właśnie się tak zastanawiam jakim cudem Elajza znosi Legroid'a. Życie z nim musi być istną mordęgą.
      Dan: Życie z tobą też.
      Shadow: Dzięki ==
      Legroid nie odegra w sumie w następnych rozdziałach, jakiejś szczególnej roli. Będzie po prostu...Legroid'em xD. Jeszcze jakbym pisała swoje opowiadanie w części anime "Bakugan: Młodzi Wojownicy" to może, bo tam to przecież byłby bakuganem jednego z głównych antagonistów.XD
      Dan: Będziesz pisała o pierwszym anime, ale dopiero jak skończysz piątą część.
      Shadow: Toż eś ją pocieszył Kuso.
      Dan: Wiem.

      "Róża od Hydrona...to wspomnienie. Jak dalej rozwinie się ten wątek?"

      Dan: Nooooo rozwinie się w ten sposób że Hydron po prostu dostanie tą różą po ryju...
      Shadow: No już tak nie przesadzaj. Aż tak nią nie oberwie. Z resztą, jaką krzywdę może wyrządzić komuś uschnięty kwiatek? Żadną.
      Dan: To samo mówili o piórniku.
      Shadow: Co?
      Dan: Nie nic.
      Elz: Moja siostra jakby zgubiła telefon to by od razu zadzwoniła do mamy xD
      Dan:...
      Elz: Znaczy najpierw by go pewnie szukała, a dopiero potem zadzwoniła.
      Dan: Zapewne ze swojego zgubionego telefonu. >.>
      Elz: To nie było śmieszne.
      Dan: Dziena -,-
      Elz: Mojej siostrze kiedyś się taka sytuacja przydarzyła jak byłyśmy na wycieczce że położyła telefon i gdzieś poszła. No to ja oczywiście skapnęłam się że zapomniała o tym telefonie i że nie wróci po niego puki nie skapnie się że gdzieś go posiała. Wzięłam oczywiście tego jej nieszczęsnego phone'a i schowałam go. A potem poszłam do niej i zapytałam się jej która godzina. Chciała sprawdzić na telefonie, ale zorientowała się że go nie ma xD I zaczęła go szukać i panikować. No to ja w końcu uznałam że już oddam jej ten telefon, żeby nie było.
      Shadow: Wyrodna z ciebie siostra.
      Wiem, ale przynajmniej teraz ma nauczkę że nie zostawia się nigdzie telefonu. Mogła o nim pamiętać xD
      Dan: Dobra, bo się rozgadałaś.
      Shadow: Pościel taka może być, jak na wiedźmę przystało XD
      Dan: Puki co niestety Ace jesteś uziemiony, ale spokojnie już niedługo.
      Shadow: Mówisz tak jakbyś chciał go zabić.
      Dan:...What?

      Usuń