Tęczowe światło zniknęło. Stanęłam na miękkiej trawie. Byłam w azylu. Pogoda była piękna, słoneczna i taka idealna na lato. Zaczęłam iść w stronę jeziora. Muszę się trochę rozluźnić. Przecież to tylko spotkanie z Hydronem. Nic złego przecież mi się nie stanie. Nic, a nic. Usiadłam na kamieniu tuż przy brzegu jeziora. To miejsce jest naprawdę piękne i magiczne.
-Pamiętaj, w razie niebezpieczeństwa zmywamy się stąd.-przypomniał mi Centurion.
-Centurionie nie musisz się o mnie martwić.
-Muszę. Od tego ma się przyjaciół.
-Racja.-przyznałam.
Czas płyną, minuta za minutą, a po Hydronie śladu nie było.
-Może on nie przyjdzie?-spytałam, bardziej siebie niż Centuriona.
-Na pewno przyjdzie. Pewnie coś go zatrzymało.-odrzekł mój bakugan. Choć ton jego głosu był spokojny, wiedziałam że się denerwuje. Centurion nie ufa Hydronowi. Rozumiem że się o mnie troszczy, ale nie jestem przecież małym dzieckiem. Mam piętnaście lat.
-Elizabeth?-usłyszałam za plecami znajomy głos. Odwróciłam się. Hydron stał w odległości paru kroków ode mnie. Moje serce zabiło mocniej na jego widok. Nagle coś mnie uderzyło. Jakby jakieś wspomnienie. Zamiast Hydrona przed swoimi oczami zobaczyłam młodą kobietę o blond włosach ubraną w zwiewną białą suknię oraz młodego mężczyznę o czarnych włosach ze złotą koroną na głowie ubranego w bogaty, królewski strój. Miejsce w którym się znajdowali było znajome. Bardzo znajome. Wyglądało jak azyl Hydrona. Mężczyzna zbliżył się do kobiety.
-Sereniti.-szepną i ujął jej prawą dłoń.
Kobieta już otwierała usta żeby coś powiedzieć. Nim jednak zdążyłam usłyszeć jakiekolwiek słowo z jej ust, ona zniknęła. Mężczyzna też znikną. Przed sobą widziałam jedynie trawę. Wizja ta zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Była zbyt krótka i nie wiem co mogła znaczyć. Nie wiem też kim była ta dwójka nieznajomych.
-Wszystko dobrze?-w głosie Hydrona pobrzmiewała troska.
-Tak, tak, wszystko dobrze.
Wstałam z kamienia i spojrzałam na niego.
-Cieszę się że przyszłaś. Bałem się że nie będziesz chciała się ze mną spotkać.-powiedział. Na jego ustach błąkał się niepewny uśmiech.
Z moich ust nie wydobyło się żadne słowo. Ta dziwna wizja zajmowała całe moje myśli. Czemu to zobaczyłam?
-Dlaczego myślałeś że nie będę chciała się z tobą zobaczyć?
Nie odpowiedział. Milczał przez chwilę.
-Chodź.-złapał mnie za rękę. Nie powiedział mi dokąd idziemy. Nie wiedzieć czemu przestraszyłam się. Gdzie on mnie prowadzi?
-Hydron dokąd idziemy?
Nie dostałam odpowiedzi. Weszliśmy do lasku który znajdował się w pewnej odległości od jeziora. Nie był zbyt gęsty. Najpierw jakaś dziwna wizja, a teraz Hydron ciągnie mnie nie wiadomo gdzie. Ten dzień jest naprawdę jest coraz bardziej ciekawszy.
-Hydron powiesz mi dokąd idziemy?-spytałam.
I tym razem odpowiedziała mi cisza.
-Hydron!-miałam już tego dość. Wyrwałam mu się. On odwrócił się i spojrzał na mnie.-Powiesz mi dokąd idziemy?-zapytałam powoli i spokojnie.
-Zaraz zobaczysz.-uśmiechną się delikatnie i wyciągną rękę w moją stronę. Zawahałam się. Nie mam pojęcia dokąd on mnie prowadzi, nie odpowiada na moje pytania. Powinnam mu zaufać? Czy może lepiej powinnam uciec puki jeszcze mogę? Poddałam się i podałam mu rękę.
"Podróż" przez las nie trwała zbyt długo. Zaledwie kilka minut.
-To tutaj.-oznajmił Hydron kiedy weszliśmy na zalaną słońcem polanę.
Na polance tej rosło mnóstwo krzaków róż. Każdy z nich był inny. Jeden rodził białe kwiaty, inny błękitne, a jeszcze inny pomarańczowe. Tylu kolorów jeszcze nigdy nie widziałam w jednym miejscu. Poza różami nie było tu nic. Taka mała polana z różanymi krzakami otoczona ze wszystkich stron drzewami. Jednak pomimo tej prostoty było tu tak pięknie i magicznie. Kto by pomyślał że zwykłe krzaczki róż mogą wydać się magiczne.
-To miejsce jest takie...magiczne i...piękne.-powiedziałam cicho i zauważyłam że słowa z trudem przedzierają się przez moje gardło. Jakby nie chciały go opuścić. Jakby coś je powstrzymywało.
Hydron przeniósł na mnie swoje spojrzenie i uśmiechną się delikatnie.
-Wiedziałem że ci się spodoba.-blondyn pociągną mnie za rękę w głąb polany. Na samym jej środku rósł krzak nieco większy od innych. Rosnące na nim róże miały kolor szafirowy. Hydron zerwał jedną z nich.
-Proszę.-szepną i podał mi różę.
-Dziękuję.-przyjęłam różę. Była naprawdę piękna.-Nigdy nie widziałam takiej róży.-powiedziałam cicho gładząc kwiat po szafirowych płatkach.
-Te róże rosną tylko w Vestali.
-To wszystko wyjaśnia.-pozwoliłam sobie na krótki, delikatny uśmiech. Nadal jednak słowa opuszczały moje usta z lekkim oporem.
-Cieszę się że róża ci się podoba.- powoli złapał mnie za dłoń. Delikatnie się mu wyrwałam.
-Hydron ja...naprawdę nie mogę. Pamiętam naszą ostatnią rozmowę, a zwłaszcza twoje ostatnie słowa. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem. I cieszę się że jesteśmy przyjaciółmi, ale...nic poza tym.-spuściłam głowę. Nie chciałam mu tego powiedzieć. Nie chciałam go zranić. Już i tak zbyt wiele istot przeze mnie cierpiało. Spojrzałam na trzymaną w dłoni różę. Na jej płatki spadła samotna łza. Czuję się naprawdę okropnie, za to że zraniłam Hydrona. Jest naprawdę świetnym chłopakiem, ale ja na niego nie zasługuje. Gdybyśmy nie byli po przeciwnych stronach barykady to może by coś z tego było.
-Rozumiem.-powiedział. Uniosłam do góry głowę. Uśmiechał się, ale oczy lekko mu się szkliły.
-Hydron...
-Elizabeth ja naprawdę to rozumiem. Ale możemy zostać przyjaciółmi, prawda?-głos mu się załamał przy ostatnim zdaniu.
-Prawda.-przytaknęłam.
Hydron przytulił mnie mocno co lekko mnie zaskoczyło.
-Dziękuję ci Elizabeth, za to że jesteś.-wyszeptał.
-Proszę.-odszepnęłam.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę. Kiedy Hydron wypuścił mnie z objęć coś sobie uświadomiłam.
-Hydron a co z Vexosami? Jak udało ci się wydostać z pałacu nie wzbudzając przy tym ich podejrzeń?
-Tak jak zawsze.-wskazał na gantlet.
No tak. Zapomniałam że Vexosi mają zaprogramowany teleport w gantletach.
-Coś ciekawego się zdarzyło przez ten czas jak się nie widzieliśmy?-zapytał.
-W sumie nic się nie działo. Ale jak mam być szczera to moglibyście już coś zrobić.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Czyżby Wojownikom brakowało rozrywki?-zapytał odwzajemniając przy tym mój uśmiech.
-Nie, ale chcemy już was pokonać.
-Och doprawdy? Więc rozczaruję cię moja droga, bo to Vexosi zwyciężą.
Wybuchnęłam śmiechem. No i znowu mogłam z Hydronem rozmawiać tak jak z przyjacielem.
-Raczej w to wątpię.
-No to nie wątp.-Hydron roześmiał się.
Z jego gantletu rozległo się pikanie.
-To Vexosi. Chyba muszę już wracać.-powiedział ze smutkiem.
-Jak na takich egoistów i frajerów coś strasznie się o ciebie martwią.
-Pewnie mój ojciec chce się w końcu z nami podzielić nowym planem.
-Jak to? Wy przez cały ten czas wymyślaliście plan zgładzenia Vestroi?-powiedziałam nie ukrywając zdziwienia.
-Cóż...tak. Jakiś czas temu mój ojciec wezwał profesora Claya na rozmowę. Od tego czasu w pałacu jest cicho jak makiem zasiał. Od tamtej rozmowy profesor stale przebywa w laboratorium. Z kolei mój ojciec nic nam nie zlecał, no może poza tą misją najechania Vestali i Nowej Vestroi.
-I Vestaliańskiego Niszczyciela.-dodałam.
-Co?
-Mylene i Shadow Prove zaatakowali mnie i Spectrę.
-Ciebie i Spectrę?-zapytał.
Moje policzki momentalnie oblały się rumieńcem. Mnie i Spectrę. Jak to zabrzmiało!
-No tak. Lataliśmy sobie z Centurionem nad Warnington i przez przypadek natknęliśmy się na Keith'a i Heliosa, a potem zaatakowali nas Vexosi.
-Keith? Kto to?
-Syn profesora Claya. Znany tobie i Vexosom jako Spectra Phantom.-odpowiedziałam na jego pytanie. Jego mina wyrażała głębokie zdziwienie.-Zaraz. Ty nie wiedziałeś że Spectra jest synem profesora Claya? I nie wiedziałeś że tak naprawdę ma na imię Keith?
-Nie.
Teraz to ja się mocno zdziwiłam.
-Chwila, chwila. Twój ojciec wybrał go na lidera Vexosów, kazał mu lecieć z tobą i Vexosami do Nowej Vestroi, a ty się od tak zgodziłeś? I nawet nie pytałeś się ojca dlaczego wybrał akurat jego, ani nic z tych rzeczy?
-Nie było mi to potrzebne. Był moim podwładnym i to mi wystarczyło.
-Nie no ty sobie chyba żartujesz.-byłam w kompletnym szoku. Jak można pracować z kimś kogo się w ogóle nie zna.
-O reszcie też nie wiem za dużo. Prawie nic. Jednak o nich wiem więcej niż o Phantomie. O nim wiedziałem tylko tyle że gra Pyrusem i że jest najlepszym wojownikiem w całej Vestali.
-Że jak?-normalnie on sobie chyba żartuje.
-Nie patrz tak na mnie.-poprosił.-Kiedy byłem władcą Nowej Vestroi nie obchodzili mnie moi podwładni. Teraz widzę że to był błąd. Może gdybym bardziej się nimi interesował mógłbym przewidzieć zdradę Spectry.
-Nikt nie mógł tego przewidzieć.-starałam się go pocieszyć, jednocześnie dziękując w duchu losowi za to że Keith zdradził Vexosów i dołączył do nas.
-Pewnie masz rację.
Oboje zamilkliśmy na chwilę. Nasze milczenie zostało jednak przerwane kolejnym pikaniem dochodzącym z gantletu księcia.
-Teraz już naprawdę muszę iść. Spotkamy się jeszcze?
-Jasne.-uśmiechnęłam się do niego na pożegnanie. Kiedy Hydron znikną wyciągnęłam Kartę Teleportacji.
***
Szłam właśnie do salonu. Kiedy po spotkaniu z Hydronem przeteleportowałam się z powrotem do domu przy drzwiach wejściowych natknęłam się na Dana. Powiedział żebym szybko poszła do salonu bo ma nam wszystkim coś ważnego do przekazania. Na całe szczęście nie zauważył róży od Hydrona. Dla bezpieczeństwa ukryłam ją w szufladzie komody stojącej przy wejściu. Po spotkaniu ją zabiorę.
No dobrze.
-Cześć Elz.-nie wiadomo skąd koło mnie pojawiła się Elajza.-Nie wiesz może o co chodzi Danowi? Co on chce nam właściwie powiedzieć?
-Nie mam pojęcia. Oby tylko było to coś ważnego.
-Nie nastawiaj się zbytnio na jakąś ważną informację.-powiedział Legroid siedzący na ramieniu Elajzy.-Założę się że wezwał nas do salonu z powodu jakieś błahostki.
-Legroidzie, a ty jak zwykle...-zaczął Centurion, ale Legroid mu przerwał.
-Ja tylko mówię prawdę.
-A właśnie Elajzo co ty robiłaś w pokoju?-zapytałam.
-Rozmawiałam z bratem. Lavers mówił że wie co może oznaczać ta sytuacja która cie spotkała. Mój brat wysuną jednak teorię taką że mogłaś już wcześniej po prostu spotkać tę kobietę i dlatego ci się przyśniła, a to że spotkałaś ją w szpitalu było po prostu przypadkiem.
-Okej, dzięki.-powiedziałam jednak nie jestem pewna co do słuszności teorii Laversa. No bo nie mogłabym zapomnieć spotkania z tą kobietą. A ten sen? Przecież też był dziwny. Malutka ja, moja mama i tak nieznajoma z pod szpitala. Ja na pewno nie zostawię tak tej sprawy, co to to nie!
Usłyszałyśmy za sobą kroki. Odwróciłyśmy się. Spectra i Gus.
-Nie wiecie może czego chce Dan?-zapytał nas Spectra chłodnym głosem, jednak jego spojrzenie skierowane było na mnie.
-Nie.-odpowiedziałam. Wyczułam po tonie jego głosu że jest trochę podirytowany. W sumie się mu nie dziwię.-Jak idzie naprawa JetKora?
-Na razie dobrze. Najwyraźniej naprawa pójdzie nam szybciej niż przewidywałem.
Zerknęłam do tyłu przez ramię. Gus i Elajza szli za nami wesoło(ale cicho) rozmawiając.
-Hej wiecie może po co to zebranie? Vexosi zaatakowali?-zapytała Julie podbiegając do nas.
Wzruszyłam tylko bezradnie ramionami. Weszliśmy do salonu. Tam czekała już na nas reszta.
-O co chodzi Dan?-zapytała na wejściu Elajza.
Dan nie czekał aż usiądziemy i od razu powiedział to co miał powiedzieć.
-Posłuchajcie. Przeanalizowałem sobie to wszystko. Nie możemy czekać aż Vexosi zrobią pierwszy ruch.
-Mówiąc:" przeanalizowałem", masz na myśli to zadziałałeś pod wpływem impulsu i na szybko przypomniałeś sobie ostatnie starcie z Vexosami?-zapytała Elajza.
-Yyyy...można tak powiedzieć, ale nie to jest teraz istotne. Najważniejszą rzeczą teraz jest to że wiem co musimy teraz zrobić. Żeby pokonać Zenohelda i Vexosów musimy wiedzieć co planują. A skoro Vexosi nie zamierzają wypuścić swoich planów poza obręb swojego pałacu, sami musimy się do nich pofatygować. Przeteleportujemy się do ich kryjówki i wykradniemy stamtąd ich plany.-wyjaśnił Dan.
~~~~~~~~~~~~~
Ohayo i gomen za późne wstawienie rozdziału. Ale dopiero wczoraj wróciłam z zielonej szkoły, a w weekend tuż przed wyjazdem na nią miałam sporo pakowania i wgl. Nie ukrywam że rozdział ten trochę ciężko mi się pisało. Spokojnie, NIE zamierzam zawieszać bloga z powodu takich drobnych problemów. Wenę mam, czasu też ileś tam mam(nie za dużo, ale zawsze coś^^). Hmm...zastanawiam się jakby wam tu zrekompensować tę nieobecność. Hmm...
Dan: Coś się wymyśli.
Postaram się, oby mi coś wpadło do głowy. :)
Wiem że na początku rozdziału czcionka jest mniejsza niż zwykle. Od razu mówię: to nie moja wina. Blogger takiego mi figla spłatał. Chociaż już jest wszystko z nim w porządku. :)
A tak w ogóle to jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Wiem że mało się różni od poprzedniego, ale co ja poradzę że kocham obrazek z tymi dziewczynami? Pasują do tego bloga^^
Dan: To my pozdrawiamy i do zobaczenia:D
-Mówiąc:" przeanalizowałem", masz na myśli to zadziałałeś pod wpływem impulsu i na szybko przypomniałeś sobie ostatnie starcie z Vexosami?-zapytała Elajza.
-Yyyy...można tak powiedzieć, ale nie to jest teraz istotne. Najważniejszą rzeczą teraz jest to że wiem co musimy teraz zrobić. Żeby pokonać Zenohelda i Vexosów musimy wiedzieć co planują. A skoro Vexosi nie zamierzają wypuścić swoich planów poza obręb swojego pałacu, sami musimy się do nich pofatygować. Przeteleportujemy się do ich kryjówki i wykradniemy stamtąd ich plany.-wyjaśnił Dan.
~~~~~~~~~~~~~
Ohayo i gomen za późne wstawienie rozdziału. Ale dopiero wczoraj wróciłam z zielonej szkoły, a w weekend tuż przed wyjazdem na nią miałam sporo pakowania i wgl. Nie ukrywam że rozdział ten trochę ciężko mi się pisało. Spokojnie, NIE zamierzam zawieszać bloga z powodu takich drobnych problemów. Wenę mam, czasu też ileś tam mam(nie za dużo, ale zawsze coś^^). Hmm...zastanawiam się jakby wam tu zrekompensować tę nieobecność. Hmm...
Dan: Coś się wymyśli.
Postaram się, oby mi coś wpadło do głowy. :)
Wiem że na początku rozdziału czcionka jest mniejsza niż zwykle. Od razu mówię: to nie moja wina. Blogger takiego mi figla spłatał. Chociaż już jest wszystko z nim w porządku. :)
A tak w ogóle to jak wam się podoba nowy wygląd bloga? Wiem że mało się różni od poprzedniego, ale co ja poradzę że kocham obrazek z tymi dziewczynami? Pasują do tego bloga^^
Dan: To my pozdrawiamy i do zobaczenia:D
Wheee nareszcie nowy rozdział :D No po prostu nie mogłam się doczekać. Rozdział jak zwykle świetny. Też chce taki cudowny kolor róży.
OdpowiedzUsuńJay: Poleć do Vestali a znajdziesz.
Ja: Ty jako chłopak mógłbyś to zrobić.
Po tonie głosu Hydrona można wywnioskować że nie chciałby aby byli TYLKO przyjaciółmi. Ale dobrze że potem znowu rozmawiali normalnie. Jak przyjaciele ;) Dan naprawdę? Taki plan? Zakraść się do Vexosów. Hmm pewnie mają pełno pułapek.... No ale Wojownicy mają w drużynie dwóch takich którzy raczej znają siedzibę Vexos. Mam nadzieję że Mission Impossible się powiedzie.
Ty farciaro pojechałaś na zieloną szkołe. Też chcę.
Kelly: Przecież za kilka miesięcy jedziesz do Berlina z klasą więc co marudzisz?
Ja: A no tak racja. Zapomniałam ^^
A wygląd bloga mi się pdoba gdyż lubię fioletowy kolor ^^
Kelly: Myślałam, że czarny.
Ja: Lubię czarny, fioletowy oraz zielony.
No nic jak czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że rekompensata szybko ci wpadnie do głowy ;) Wysyłamy wenę i pozdrawiamy :)))
Hydron: Jay musisz się nauczyć jak traktować kobietę. Jeśli chcesz rady to ja z przyjemnością ci jej udzielę.:)
UsuńDan: Nie, nie będziesz udzielał żadnych rad.-,-
Hydron: Why?
Dan: Bo masz zasuwać do szkoły po Lynca!
Elz: O ja. Zapomniałam zabrać go ze szkoły O.O Do której on miał dzisiaj lekcje?
Dan: Do 14, tak jak my.
Lync: Sam przyszedłem. Elz, Dan dzięki za zostawienie mnie w szkole-.-
Dan: Nie czepiaj się! Musieliśmy uciekać przed Shadowem!
Lync: Kto w ogóle wpadł na ten kretyński pomysł wysłania mnie do ziemskiej szkoły?-.-
Dan i Elz: Spectra.
Lync: -.-
Elajza: Weźcie w końcu zacznijcie odpowiadać a nie użalacie się nad sobą.-,-
Dan, Elz, Lync: Racjaaaaaaa
Oj czy tak oni będą tylko przyjaciółmi to nie wiem^^
Dan: Ach mnie wam przebłyski geniuszu^-^
Lync, Hydron, Elz: Taaaaaaaaa
Dan: Też mam nadzieję że ta misja się powiedzie.
Spectra: Dla twojego dobra lepiej żeby się powiodła.-.-
Dan: O.O
Jedziesz do Berlina? Zabierz mnie ze sobą plisss. ;-;
Dan: I mnie też.
Hydron: Nie ciebie nie. Za dużo miejsca zajmujesz. -...-
Ja też lubię fioletowy i czarny^^
Również wysyłam Ci Vanesso wenę.
Pozdrawiam^^
Dan: I ja też:)
Kicia! Wstawiłaś rozdział! <3
OdpowiedzUsuńKin: Shi ogar...
Shi: Racja. :]
Kin: Dlaczego tak długo? Shiru zamiast u siebie pisać 24/7 obczajała czy rozdziału nie napisałaś lub na jej koma nie odpowiedziałaś!
Shi: Kin zamknij się z laski swojej...
Dan i Keith: Ale Kin-san ma racje...
Shi: Zdrajcy!
Dan i Keith: Gomen Shiru-chan...
Shi: Nie liczcie że szybko wam wybaczę! Zemsta będzie krwista!
Keith: Na mnie zemściłaś się aż nadto tym...
Dan: Nikt nie chce słuchać o twojej psychicznej lasce!
Wszyscy: Dan ma racje...
Shi: A moja wina że tak ją wypromowali? Ona była nawet spoko tylko była nadopiekuńcza i zazdrosna... To normalne kiedy rodzice cię nie kochają...
Hydron: Mnie ojciec jakoś na twoim blogu nie kocha, a wyszedłem na ludzi...
Dan i Kin: Hydron ma racje
Shi: -,- No i chuj! Ale ta laska jest na moim blogu inną więc czego się boicie?
Dan: Skąd mam wiedzieć że jak poderwę Keitha nie zacznie mnie ganiać z nożem?
Wszyscy: o.O
Dan: Co?
Keith: Zadzwonię na policję! Przyjaźnie się z gejem zakochanym we mnie! Na pomoc!
Freed: Chodź tu! Obronie cię!
*Keith przytula śliniącego się Freeda*
Kin: Phantom... On też jest gejem
*Keith ucieka przerażony*
Dan: O co mu chodziło?
Shi: Dan... Zamknij się z łaski swojej bo ludzie zaczynają podejrzewać że jesteś gejem....
Dan: Nie jestem gejem! Mam Runo. Nie?
Kin: Współczuję Runo...
Shi i Hudron: Wszyscy jej współczujemy...
Dan: Zaraz! Jeszcze Keith zacznie gadać że jestem homo! Keith czekaj!
*Dan wybiega za Keithem, a za nimi rusza sprintem Freed*
Hydron: Ostrzeżemy ich?
Kin: Nie... Niech ich Freed zgwałci.
Shi: Zgadzam się z Kin... To będzie ciekawe :)
Hydron: Jesteście chore...
Kin: No i...?
Shi: Zielona szkoła... Byłam w zeszłym roku ^^ W jakim ośrodku dokładnie byłaś? Może znam ^^
Kin: My byłyśmy w Kulce na mazurach c:
Shi: W sumie zazdroszczę bo ja nie będę mieć zapewne długiej wycieczki ;-; Płacimy z klasą za włączenie alarmu przeciwpożarowego w środku roku... Był opierdziel, a później kara. Wszystko pogłębiło to że kilka lasek z mojej klasy paliło na terenie szkoły... I wycieczki poszły się jebać... Jeden jebany wybryk... Albo dziesięć, ale kto by to liczył xD
Kim: Caryca (p. dyrektor)
Shi: Tia... Shi i Kin są na czarnej liście xD Ale co robić kiedy Caryca gadała 3 godziny na początku roku? Wszyscy przysypiali...
Hydron: Po co piszesz to Elz-chan? Jej to nie interesuje...
Shi: Wiem, ale muszę się wygadać komuś kto nie ma takich przypałów...
Kin: To już nie są przypały... Jestem pewna że z klasą złamaliście kilka paragrafów...
Shi: Czego się spodziewali? W końcu cała klasa miała poprawne zachowanie z jednym wyjątkiem... Jeden miał jeszcze gorsze xD
Kin: Tak... Niestety tak...
Shi: Jakie niestety?
Hydron: Dziewczyny przedłużcie -,-
Shi: No już *////*
Kin: Kończymy...
Shi: Weny kochana i jak najszybciej nowy rozdział.
Kin: Przy okazji... Szkoda Hydrona....
Hydron: Smutny ja mówię pa, pa
Shi i Kin: Ciau ;*
Dan: I widzisz Elz co zrobiłaś? Shi przez ciebie rozdziału nie napisała. Wstydź się-,-
UsuńElz: Gomen Shi. Już zaraz na poprzednie komy odpowiem:)
Dan: No ja myślę. |
Lync: Z tego co pamiętam miałeś pilnować jej systematyczności, i co? Elz nadal systematyczna nie jest!
Dan: Oj nie czepiaj się. Mam dużo nauki!
Lync: Ja też!
Dan: Oj zamknij się. Ty jesteś w drugiej gimnazjum, a ja i Elz w trzeciej. Egzaminy się zbliżają.
Lync: Nie użalaj się nad sobą-,-
Dan: Oj zamknij się!
Elz: Nie gwałćcie Keith'a. On jest zbyt piękny na to żeby go seksualnie wykorzystać.;-;
Ja byłam w "Pod Jodłą" w Krępnej na Podkarpaciu.:)
Niezłe te przypały^^. Przynajmniej się z klasą nie nudzisz.:))
Dan: Shi za to będziesz miała co rozpamiętywać w przyszłości. Te lata liceum...^;....;^
I ja również życzę ci Shi-chan mnóstwo weny! :)))
Pozdrawiamy :*
Super! Czekam na następny :-) :-) :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję^^
UsuńNastępny też powinien się szybko pojawić :))
Pozdrawiam:)
Hejo!!!
OdpowiedzUsuńRzecz niesamowita się dzieje: ja komentuje!
Dobra nie ważne. :D
ELZ!!!! Jesteś podła!! Jak mogłaś przerwać Hydronowi gdy ten już miał wyznać Ci miłość!!! Ja Cię już nie lubię... :( Nie, no lubię! :P
Dlaczego Hydron musiał tak szybko iść?! Głupi Vexos'i! A tak w ogóle to:
HYDRON TY DEKLU!!!! Pracowałeś z kimś kogo nie znasz?! Serio?! Jak?! Po prostu jak?!
I Spectruś się na Ciebie paczał!!!! Łuuuuu. Chociaż w sumie mógł się paczać na każdego... No ale Ty nie być każdy!!!! :P
Dan w końcu wpadł na jakiś dobry pomysł! No a ja już myślałam że to będzie coś w stylu poproszenia Vexos'ów o wyjaśnienie ich planu. A jednak Dan nie jest tak głupi jak myślałam. :)
Ale co najważniejsze (z czym chciałam zaczekać na koniec koma) Widziałaś rodziców Hydron!!! Bo ten gościu w koronie to Zenechold nie? Ale tu rodzi się pytanie; pokiego (połączenie po co i dlaczego) ich widziałać?! Ale nie zdradzaj. :D
A co do wyglądu bloga jest pinkny! (Czyli lepszy niż piękny)
Dobra ja już nie wiem o czym pisać to ten no...
Do zobaczonka! 8-)
PS U mnie 3 rozdział!
PPS Żeby zrekompleksować tę nieobecność możesz zrobić nowy filmik.
PPPS Albo narysować Elazję.
PPPPS Skąd bierzesz takie fajne obrazki na koniec rozdziału?
PPPPPS Skończyły mi się już pomysły na PPSy to pa!!! :)
PPPPPPS POZDRAWIAM!!!! :D
Polecam 3 rozdział na blogu Emi :) Będzie wzmianka o NIEJ. Ja to już się nie mogę doczekać 4.
UsuńPs. U mnie 2 rozdział :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHejo! Sorki że tak późno komentuję, ale niestety cierpiałam na brak pomysłów na komentarze...
OdpowiedzUsuńYami: Ty wiecznie na niego cierpisz!
Oj cichaj! W każdym razie rozdział bardzo się podobał! Szkoda mi tylko Hydrona, dobrze że później rozmawiali normalnie.
Pozdrawiam i czekam na next!