(narracja 3 osobowa)
Dan Kuso szedł wolno chodnikiem, kompletnie nie zwracając uwagi na mijających go przechodniów. Był wściekły na siebie. Jak mógł postąpić tak lekkomyślnie? Pamiętał dobrze walkę z przedziwnymi bakuganami podczas której użył JetKora. Urządzenie popsuło się kiedy tylko aktywował super moc. I to tę najsłabszą! Drago wtedy cierpiał, jednak to cierpienie nie mogło się równać z cierpieniem które odczuwał podczas nocnej walki z Ingram. Spectra ostrzegał go, a on nie posłuchał. Teraz Keith będzie musiał znowu naprawiać Zestaw Bojowy Dragonoida. A kto wie...może Clay będzie musiał zbudować go na nowo? Kuso przestał wpatrywać się w czubki swoich butów. Przed oczami miał teraz park. Wszedł na jego teren przez bramę która zawsze w ciągu dnia była otwarta i zamykano ją dopiero o 21. Usiadł na najbliższej ławce. Myślami wrócił do rozmowy z Runo którą, podjęła Misaki gdy tylko "wyszli" z BakuPrzestrzeni.
"Misaki patrzyła na Daniela. Jej spojrzenie miotało błyskawice. Była wściekła na Kuso za to jaką głupotą się wykazał.
-Brawo Dan! JetKor był naszą ostatnią nadzieją!
-To nie moja wina że coś się w nim popsuło! Nie wrzesz na mnie Runo!
-Będę wrzeszczeć jeśli będę tego chciała! Nie masz prawa mi tego zakazać!-błękitnowłosa wydarła się na Dana.
-Nie kłóćcie się.-próbowała uspokoić kłócącą się parę Tigrerra.
-Nie wtrącaj się Tigrerro.-uciszyła swojego bakugana Runo.
-Tylko że na przywódcę nie można się drzeć!
-Przywódcę?! Jaki tam z ciebie przywódca?! Zawaliłeś sprawę po całości! Zestaw Bojowy Drago został zniszczony bo tobie się walk w środku nocy zachciało!
-Każdemu może się to zdarzyć!
-Ale nie liderowi!
-Odezwała się ta która nigdy nie zawaliła żadnej bitwy!
-Bo nie zawaliłam, w przeciwieństwie do ciebie!
-Tak?! A przez kogo straciliśmy energię Subterry?!-zawołał w stronę dziewczyny Dan. W prawdzie wykrzyczał to pod wpływem złości, ale to i tak zabolało Misaki. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy które dziewczyna powstrzymała wybuchem gniewu.
-A ty nie jesteś lepszy! Jako lider powinieneś częściej myśleć i być rozważniejszy! A dla ciebie liczą się tylko bitwy bakuganów!
-Więc mówisz że jestem złym liderem?!
-Tak. I mogę się założyć że Spectra byłby lepszym liderem Młodych Wojowników niż ty!
-Przestańcie się kłócić!-zawołał Drago.
Dan i Runo zignorowali go.
-A dlaczego niby to Spectra byłby lepszy ode mnie?!
-Bo on w porównaniu do ciebie potrafi myśleć! On potrafił dobrze pokierować taką zgrają jak Vexosi, a ty nawet nami nie potrafiłeś dowodzić!
-To może jeszcze się w nim zakochaj!
-Nie!
-A to czemu niby?!
-Bo ja kocham ciebie idioto!-wykrzyczała Runo, ale kiedy uświadomiła sobie co powiedziała szybko zakryła usta dłonią. Jej policzki oblały się rumieńcem. Patrzyła na Dana w całkowitej ciszy. Uspokoiła się nieco. On także nic nie mówił, starając się sprawić by serce znów biło normalnym rytmem. Oboje wiedzieli co do siebie czują, nigdy jednak żadne z nich nie przyznało się do tego na głos. Oni to po prostu czuli.
-Runo...
Misaki odwróciła się na pięcie.
-Daj znać jak się w końcu przebudzisz.-powiedziała i odeszła. Kuso nawet nie próbował jej zatrzymywać. Wiedział że Misaki musi ochłonąć. On zresztą też."
-Nie powinienem tak wrzeszczeć na Runo.-powiedział cicho. Spectra lepszym liderem Młodych Wojowników...-pomyślał, ale zaraz przegonił tę myśl.
-Wiesz że kiedy Runo mówiła że Spectra byłby lepszym liderem niż ty, to powiedziała to pod wpływem negatywnych emocji? Ona wie że jesteś dobrym liderem dla Młodych Wojowników...tylko za mało się starasz.-pocieszył przyjaciela Drago.
-Nie. Runo miała rację. Spectra byłby lepszym liderem niż ja. Może powinienem oddać mu tę funkcję?
-Nawet tak nie myśl. Jesteś dobrym przywódcą i każdy Wojownik na pewno się ze mną zgodzi. Poza tym Keith ma już za dużo roboty na głowie.
Dan nie odpowiedział. Wstał tylko i rozejrzał się po parku.
-Wiesz gdzie chcę teraz iść?-spytał swojego bakugana.-Do najlepszego miejsca w całym Warnington.
-Do domu?-zapytał Drago, choć tak naprawdę wiedział że to nie tam Dan chce się teraz znaleźć.
-Nie. Na stadion.-szatyn uśmiechną się delikatnie. Wstał z ławki i puścił się biegiem. Nie daleko było od parku do stadionu, toteż Dan dobiegł na miejsce w kilka minut. Widok tego miejsca zawsze poprawiał mu humor. W końcu do właśnie tutaj odniósł swoje trzy największe zwycięstwa...i jedną porażkę. Na tym właśnie stadionie trzech najlepszych graczy bakugan poznało smak porażki. Dokonał tego czego nikt wcześniej zrobić nie był w stanie. Nawet sam Shun Kazami. Pokonał Maskarada, Myrnę i Enigmę. Stadion który podczas bitew zmienił się w rzymskie koloseum...Tak. To miejsce podnosiło Daniela na duchu. Kuso wszedł na teren stadionu. Miejsce co świeciło pustkami, jak zawsze zresztą kiedy nie odbywały się tu żadne widowiska sportowe. Położył się na trawie i zamkną oczy. Wszystkie wspomnienia do niego wróciły. Ten letni wieczór kiedy wracał do domu. Tamten wieczór, tamta wiosna odmieniła jego życie. To właśnie wtedy z nieba zaczęły spadać karty do gry Bakugan. Dan uśmiechnął się na to wspomnienie. Następne wspomnienie było nieco inne.
"Było letnie popołudnie. Słońce powoli chowało się za horyzontem oblewając przy tym Warnington ciepłym światłem. Wszyscy Wojownicy spotkali się na placu zabaw.
-No to co robimy z Maskaradem, Myrną i Enigmą?-zapytała Runo. Była podirytowana i zła ponieważ przez tą trójkę straciła już cztery bakugany.
-Jak to co? Musimy wyzwać ich na pojedynek i pokonać.-odpowiedział na jej pytanie Dan takim tonem jakby to było oczywiste.
-Jak dla mnie to mało rozsądne wyjście.-osądziła Elajza. Powoli bujała się na huśtawce. Czasami kopnęła z nudów jakiś kamyczek.
-Dlaczego niby?-zapytał Dan.
-A widziałeś ile ich bakugany mają punktów mocy?! Bez dobrej strategii nie mamy co liczyć na wygraną z nimi.
-Więc co proponujesz?-zapytała Julie Elajzę.
Ta tylko rozłożyła bezradnie ręce.
-Niech nasz "wspaniały" lider coś wymyśli.-burknęła.
-Dlaczego ja?!
-Po pierwsze: zawsze chwalisz się że jesteś najlepszym z Wojowników, a po drugie: ty jako jedyny wyszedłeś "prawie" bez szwanku po bitwie z Maskaradem.
-Prawie?-pochwycił Dan.
-Ile bakuganów straciłeś podczas pierwszej walki z nim?-spytała Elajza.
-No dwa.
-A widzisz. Ja jak na razie walczyłam tylko z Myrną. Ta laska pozbawiła mnie bakuganów i nawet się nie wysiliła. Jeśli chcemy z nimi wygrać musimy mieć odpowiednią strategię. Świetna strategia jest kluczem do naszego zwycięstwa. Dobrze mówię Marucho?
-Jasne.-przyznał blondyn w okularach.
-Zaraz, co? Jak...-Dan zdziwił się trochę.
-Bakugany mają największą moc tylko jeśli w drużynie ramię w ramię walczy wszystkie sześć domen. Mamy pięć domen z czego Darkus jest podwójny,-to mówiąc Marucho wskazał na Elz i Elajzę.- ale do pełnej mocy brakuje nam jeszcze Ventusa.
-Ciekawe gdzie znajdziesz frajera walczącego domeną wiatru który zechce podjąć się walki z tym koszmarnym trio.-powiedział Dan.
-Tak się akurat składa że znam pewną osobę walczącą Ventusem która mogłaby nam pomóc.-odezwała się Runo.
Dan poruszył się niespokojnie jakby wiedział o kogo chodzi. Kuso postanowił mimo wszystko udawać że nie wie o kim mówi błękitnowłosa.
-Co? Znasz kogoś kto walczy Ventusem?-zapytał głupio Dan.
-Nie rżnij głupa Dan. Dobrze wiesz o kim mówię.-zdenerwowała się Runo.
-Dan, Shun naprawdę może się nam przydać.-powiedziała cicho Alice.
-Nie! Damy sobie radę bez niego!
-Przypomnę ci że to Shun był kiedyś numerem jeden w rankingu graczy...-przypomniała szatynowi Julie.
-Był, ale już nie jest. A dlaczego? A dlatego że Maskarad go pokonał.
-Dan wiem że ty Shun macie ze sobą na pieńku i nie chcecie siebie oglądać, ale zrozum. Ta gra toczy się o wysoką stawkę.-próbowała przekonać chłopaka Elz.
-Zbyt wysoką jak na mój gust.-przyznała Elajza.
-Nie ma mowy!-upierał się przy swoim Dan.
-Przemyśl to Danielu. Shun naprawdę może się nam przydać.-powiedział Drago.
-Nie.
-Jak dziecko.-westchnęła Elajza.
-Dobra, olać go. Kto jest za tym żeby Shun dołączył do Wojowników?-Runo zignorowała bruneta. Wszyscy prócz Dana podnieśli ręce do góry.-A więc postanowione. Shun dołączy do nas.
-A skąd wiesz że się zgodzi?-próbował uratować sytuację Dan.
-Na pewno się zgodzi. Dlaczego miałby się nie zgodzić?-zapytała gniewnie Runo.
-Bo...-Dan nie wiedział co jej odpowiedzieć.
-Tak też myślałam."
Kuso nie przestawał się uśmiechać. Leżąc na sztucznej trawie stadionu, wspominając to wszystko...czuł się taki szczęśliwy. I mogłoby się wydawać że zapomniał o obecnych problemach...ale tak nie jest. O dziwo to wspomnienie przywołało na jego usta jeszcze większy uśmiech. Z radością wspominał dawne czasy. Kiedy Bakugan było zwykłą grą. No dobra...było grą do czasu pojawienia się Maskarada, Myrny i Enigmy.
-Powinienem im pokazać że potrafię dobrze dowodzić.-głos Dana był cichy, ale wyraźny.-Musze coś wymyślić. Muszę.
Dan zamyślił się przez chwilę. Nie był dobry w planowaniu. Zazwyczaj wszystko robił spontanicznie. Rzadko zdarzało się żeby coś planował. Przecież nie mogą dłużej czekać. Muszą zadziałać jak najszybciej. Muszą mieć dobry, a nawet bardzo dobry plan. Taki który na 100% wypali. I który...
-Już wiem!-zawołał Wojownik Pyrusa.
-Jaki masz plan Danielu?
-Genialny! On musi wypalić! Mam tylko nadzieję że reszta się zgodzi.
-Na pewno.
-Dobra, wracajmy.-Kuso wstał ze sztucznej trawy.-Opowiem ci po drodze o moim planie.
~~~~~~~~~~~~
No hej^^.
Jak tam szkoła? Bo u mnie źle. Jak zobaczyłam swój plan zajęć to myślałam że umrę.
Dan: No niefajny jest.
Najgorszy poniedziałek. Mam nadzieję że chociaż wy mieliście lepsze pierwsze dni szkoły. Muszę przyznać że ten rozdział ciężko mi się pisało. Chociaż nie wiem do końca dlaczego.
Dan: Może to dlatego że był on poświęcony mnie? :D
Może. I jeszcze coś mi się z blogerrem dzieje. :(
Dan: Naprawi się^^
Oby. :)
Pozdrawiam^^
"Misaki patrzyła na Daniela. Jej spojrzenie miotało błyskawice. Była wściekła na Kuso za to jaką głupotą się wykazał.
-Brawo Dan! JetKor był naszą ostatnią nadzieją!
-To nie moja wina że coś się w nim popsuło! Nie wrzesz na mnie Runo!
-Będę wrzeszczeć jeśli będę tego chciała! Nie masz prawa mi tego zakazać!-błękitnowłosa wydarła się na Dana.
-Nie kłóćcie się.-próbowała uspokoić kłócącą się parę Tigrerra.
-Nie wtrącaj się Tigrerro.-uciszyła swojego bakugana Runo.
-Tylko że na przywódcę nie można się drzeć!
-Przywódcę?! Jaki tam z ciebie przywódca?! Zawaliłeś sprawę po całości! Zestaw Bojowy Drago został zniszczony bo tobie się walk w środku nocy zachciało!
-Każdemu może się to zdarzyć!
-Ale nie liderowi!
-Odezwała się ta która nigdy nie zawaliła żadnej bitwy!
-Bo nie zawaliłam, w przeciwieństwie do ciebie!
-Tak?! A przez kogo straciliśmy energię Subterry?!-zawołał w stronę dziewczyny Dan. W prawdzie wykrzyczał to pod wpływem złości, ale to i tak zabolało Misaki. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy które dziewczyna powstrzymała wybuchem gniewu.
-A ty nie jesteś lepszy! Jako lider powinieneś częściej myśleć i być rozważniejszy! A dla ciebie liczą się tylko bitwy bakuganów!
-Więc mówisz że jestem złym liderem?!
-Tak. I mogę się założyć że Spectra byłby lepszym liderem Młodych Wojowników niż ty!
-Przestańcie się kłócić!-zawołał Drago.
Dan i Runo zignorowali go.
-A dlaczego niby to Spectra byłby lepszy ode mnie?!
-Bo on w porównaniu do ciebie potrafi myśleć! On potrafił dobrze pokierować taką zgrają jak Vexosi, a ty nawet nami nie potrafiłeś dowodzić!
-To może jeszcze się w nim zakochaj!
-Nie!
-A to czemu niby?!
-Bo ja kocham ciebie idioto!-wykrzyczała Runo, ale kiedy uświadomiła sobie co powiedziała szybko zakryła usta dłonią. Jej policzki oblały się rumieńcem. Patrzyła na Dana w całkowitej ciszy. Uspokoiła się nieco. On także nic nie mówił, starając się sprawić by serce znów biło normalnym rytmem. Oboje wiedzieli co do siebie czują, nigdy jednak żadne z nich nie przyznało się do tego na głos. Oni to po prostu czuli.
-Runo...
Misaki odwróciła się na pięcie.
-Daj znać jak się w końcu przebudzisz.-powiedziała i odeszła. Kuso nawet nie próbował jej zatrzymywać. Wiedział że Misaki musi ochłonąć. On zresztą też."
-Nie powinienem tak wrzeszczeć na Runo.-powiedział cicho. Spectra lepszym liderem Młodych Wojowników...-pomyślał, ale zaraz przegonił tę myśl.
-Wiesz że kiedy Runo mówiła że Spectra byłby lepszym liderem niż ty, to powiedziała to pod wpływem negatywnych emocji? Ona wie że jesteś dobrym liderem dla Młodych Wojowników...tylko za mało się starasz.-pocieszył przyjaciela Drago.
-Nie. Runo miała rację. Spectra byłby lepszym liderem niż ja. Może powinienem oddać mu tę funkcję?
-Nawet tak nie myśl. Jesteś dobrym przywódcą i każdy Wojownik na pewno się ze mną zgodzi. Poza tym Keith ma już za dużo roboty na głowie.
Dan nie odpowiedział. Wstał tylko i rozejrzał się po parku.
-Wiesz gdzie chcę teraz iść?-spytał swojego bakugana.-Do najlepszego miejsca w całym Warnington.
-Do domu?-zapytał Drago, choć tak naprawdę wiedział że to nie tam Dan chce się teraz znaleźć.
-Nie. Na stadion.-szatyn uśmiechną się delikatnie. Wstał z ławki i puścił się biegiem. Nie daleko było od parku do stadionu, toteż Dan dobiegł na miejsce w kilka minut. Widok tego miejsca zawsze poprawiał mu humor. W końcu do właśnie tutaj odniósł swoje trzy największe zwycięstwa...i jedną porażkę. Na tym właśnie stadionie trzech najlepszych graczy bakugan poznało smak porażki. Dokonał tego czego nikt wcześniej zrobić nie był w stanie. Nawet sam Shun Kazami. Pokonał Maskarada, Myrnę i Enigmę. Stadion który podczas bitew zmienił się w rzymskie koloseum...Tak. To miejsce podnosiło Daniela na duchu. Kuso wszedł na teren stadionu. Miejsce co świeciło pustkami, jak zawsze zresztą kiedy nie odbywały się tu żadne widowiska sportowe. Położył się na trawie i zamkną oczy. Wszystkie wspomnienia do niego wróciły. Ten letni wieczór kiedy wracał do domu. Tamten wieczór, tamta wiosna odmieniła jego życie. To właśnie wtedy z nieba zaczęły spadać karty do gry Bakugan. Dan uśmiechnął się na to wspomnienie. Następne wspomnienie było nieco inne.
"Było letnie popołudnie. Słońce powoli chowało się za horyzontem oblewając przy tym Warnington ciepłym światłem. Wszyscy Wojownicy spotkali się na placu zabaw.
-No to co robimy z Maskaradem, Myrną i Enigmą?-zapytała Runo. Była podirytowana i zła ponieważ przez tą trójkę straciła już cztery bakugany.
-Jak to co? Musimy wyzwać ich na pojedynek i pokonać.-odpowiedział na jej pytanie Dan takim tonem jakby to było oczywiste.
-Jak dla mnie to mało rozsądne wyjście.-osądziła Elajza. Powoli bujała się na huśtawce. Czasami kopnęła z nudów jakiś kamyczek.
-Dlaczego niby?-zapytał Dan.
-A widziałeś ile ich bakugany mają punktów mocy?! Bez dobrej strategii nie mamy co liczyć na wygraną z nimi.
-Więc co proponujesz?-zapytała Julie Elajzę.
Ta tylko rozłożyła bezradnie ręce.
-Niech nasz "wspaniały" lider coś wymyśli.-burknęła.
-Dlaczego ja?!
-Po pierwsze: zawsze chwalisz się że jesteś najlepszym z Wojowników, a po drugie: ty jako jedyny wyszedłeś "prawie" bez szwanku po bitwie z Maskaradem.
-Prawie?-pochwycił Dan.
-Ile bakuganów straciłeś podczas pierwszej walki z nim?-spytała Elajza.
-No dwa.
-A widzisz. Ja jak na razie walczyłam tylko z Myrną. Ta laska pozbawiła mnie bakuganów i nawet się nie wysiliła. Jeśli chcemy z nimi wygrać musimy mieć odpowiednią strategię. Świetna strategia jest kluczem do naszego zwycięstwa. Dobrze mówię Marucho?
-Jasne.-przyznał blondyn w okularach.
-Zaraz, co? Jak...-Dan zdziwił się trochę.
-Bakugany mają największą moc tylko jeśli w drużynie ramię w ramię walczy wszystkie sześć domen. Mamy pięć domen z czego Darkus jest podwójny,-to mówiąc Marucho wskazał na Elz i Elajzę.- ale do pełnej mocy brakuje nam jeszcze Ventusa.
-Ciekawe gdzie znajdziesz frajera walczącego domeną wiatru który zechce podjąć się walki z tym koszmarnym trio.-powiedział Dan.
-Tak się akurat składa że znam pewną osobę walczącą Ventusem która mogłaby nam pomóc.-odezwała się Runo.
Dan poruszył się niespokojnie jakby wiedział o kogo chodzi. Kuso postanowił mimo wszystko udawać że nie wie o kim mówi błękitnowłosa.
-Co? Znasz kogoś kto walczy Ventusem?-zapytał głupio Dan.
-Nie rżnij głupa Dan. Dobrze wiesz o kim mówię.-zdenerwowała się Runo.
-Dan, Shun naprawdę może się nam przydać.-powiedziała cicho Alice.
-Nie! Damy sobie radę bez niego!
-Przypomnę ci że to Shun był kiedyś numerem jeden w rankingu graczy...-przypomniała szatynowi Julie.
-Był, ale już nie jest. A dlaczego? A dlatego że Maskarad go pokonał.
-Dan wiem że ty Shun macie ze sobą na pieńku i nie chcecie siebie oglądać, ale zrozum. Ta gra toczy się o wysoką stawkę.-próbowała przekonać chłopaka Elz.
-Zbyt wysoką jak na mój gust.-przyznała Elajza.
-Nie ma mowy!-upierał się przy swoim Dan.
-Przemyśl to Danielu. Shun naprawdę może się nam przydać.-powiedział Drago.
-Nie.
-Jak dziecko.-westchnęła Elajza.
-Dobra, olać go. Kto jest za tym żeby Shun dołączył do Wojowników?-Runo zignorowała bruneta. Wszyscy prócz Dana podnieśli ręce do góry.-A więc postanowione. Shun dołączy do nas.
-A skąd wiesz że się zgodzi?-próbował uratować sytuację Dan.
-Na pewno się zgodzi. Dlaczego miałby się nie zgodzić?-zapytała gniewnie Runo.
-Bo...-Dan nie wiedział co jej odpowiedzieć.
-Tak też myślałam."
Kuso nie przestawał się uśmiechać. Leżąc na sztucznej trawie stadionu, wspominając to wszystko...czuł się taki szczęśliwy. I mogłoby się wydawać że zapomniał o obecnych problemach...ale tak nie jest. O dziwo to wspomnienie przywołało na jego usta jeszcze większy uśmiech. Z radością wspominał dawne czasy. Kiedy Bakugan było zwykłą grą. No dobra...było grą do czasu pojawienia się Maskarada, Myrny i Enigmy.
-Powinienem im pokazać że potrafię dobrze dowodzić.-głos Dana był cichy, ale wyraźny.-Musze coś wymyślić. Muszę.
Dan zamyślił się przez chwilę. Nie był dobry w planowaniu. Zazwyczaj wszystko robił spontanicznie. Rzadko zdarzało się żeby coś planował. Przecież nie mogą dłużej czekać. Muszą zadziałać jak najszybciej. Muszą mieć dobry, a nawet bardzo dobry plan. Taki który na 100% wypali. I który...
-Już wiem!-zawołał Wojownik Pyrusa.
-Jaki masz plan Danielu?
-Genialny! On musi wypalić! Mam tylko nadzieję że reszta się zgodzi.
-Na pewno.
-Dobra, wracajmy.-Kuso wstał ze sztucznej trawy.-Opowiem ci po drodze o moim planie.
~~~~~~~~~~~~
No hej^^.
Jak tam szkoła? Bo u mnie źle. Jak zobaczyłam swój plan zajęć to myślałam że umrę.
Dan: No niefajny jest.
Najgorszy poniedziałek. Mam nadzieję że chociaż wy mieliście lepsze pierwsze dni szkoły. Muszę przyznać że ten rozdział ciężko mi się pisało. Chociaż nie wiem do końca dlaczego.
Dan: Może to dlatego że był on poświęcony mnie? :D
Może. I jeszcze coś mi się z blogerrem dzieje. :(
Dan: Naprawi się^^
Oby. :)
Pozdrawiam^^
Tak szybko Dan wpadł na jakiś pomysł o.O Myślałam że zajmie mu to co najmniej dwa, trzy dni xD I ciekawe co wymyślił :)
OdpowiedzUsuńRuno... W końcu! Dziewczyno ile można czekać na jedno tak ważne słowo jak 'kochamcię (miało być jedno xD)
Runo zakochana w Keicie... Już to kurna widzę xD To by było zabawne... W sensie takiego jej biegania za nim xD
Czyli to w następnym rozdziale będą dzikie ... tak ;3
Co do pierwszych dni szkoły... Zajebiście ;) Nowa klasa. I ogółem wszystko nowe i było by fajnie gdyby nie tyle nauki :/ Na szczęście klasa mi to rekompensuje ;) A co do planu lekcji... Było by fajnie ale jesteśmy na kilku przedmiotach podzieleni na grupy ;-; A co do poniedziałku. Mam praktyki więc jest nawet okay :D
Weny życzę, pozdrawiam i będę się modlić o lepszy plan dla cb ;3
Pozdrawiam! ;*
Tylko Shi bo Kin uczy się z podstawy fryzjerstwa :)
Runo wreszcie to powiedziałaś. :D Gratuluje. Teraz tylko się na niego nie dąsaj. Bylibyście suodką parą ^^ Dan ale szybko wymyśliłeś plan. No, no jestem pod wrażeniem. Tylko teraz ciekawe na jaki plan wpadł nasz lider.
OdpowiedzUsuńU mnie szkołe można opisać jedym słowem o wyglądzie: psyhiatryk. Mam nową szkołe i te białe kolory.... Ble. A co do planu to... Też masakra.
Jay: Piątek chyba masz najgorszy. Nie wiem jak wytrzymałaś niemiecki na ostatniej godzinie.
Ja: Ja też nie mam pojęcia jak to wy.... Co ty tu robisz?!?!
Jay: Wow co za refleks.
Ja: Mówiłam, że masz czekać! Niedługe doczekasz się.
Jay: Ale...
Ja: Cicho bądź. Za drzwi jazda!
*Jay wychodzi i mówi coś pod nosem.
Ech co za człowiek. No nic mam nadzieje że blogger ci się szybko naprawi i że szkoła jakoś minie. Pozrawiam. :))) i...
Jay: Ja też pozdrawiam!
Tak, tak. Obydwoje pozdrawiamy i życzymy dużo weny :* :))))
Jay: Vanessa z mojego powodu zapomniał dodać że rozdział jest super oraz wspomnienia Kuso też są ekstra. Więc ja przekazuje to w jej imieniu. Jeszcze raz pozdrawiam :)
Usuń