Usłyszałam czyjeś głosy.
Znajome głosy.
Chciałam otworzyć oczy, ale bezskutecznie. Moje powieki były ciężkie. Z resztą...wolałam nawet ich nie otwierać. Kto wie co bym ujrzała po otwarciu ich. Postacie w białych szatach? Białą, pustą nicość? Tylko skąd pewność że ja nie żyję? Ale w końcu po Myrnie wszystkiego można się spodziewać. A poza tym poleciała do Nowej Vestroi choć Apollonir jasno jej tego zakazał. Powiedział że jak ją tam zobaczy to ją zabije. Ale tak nas serio to gdzie ja jestem?
-Elz.-powiedział ktoś.
Czyżby to był głos Dana?
Otworzyłam powoli oczy.
Zobaczyłam jasną, błękitną ścianę. Swoje spojrzenie przeniosłam na...szeroko uśmiechniętego Dana.
-Elz jesteś cała!-Dan rzucił się na mnie.-Bałem się że nie przeżyjesz! Ale ty żyjesz!
-Ja też się cieszę że cię widzę Dan, ale czy mógłbyś przestać mnie dusić?
-No tak. Przepraszam.
-Jak dobrze że nic ci nie jest Elz.-powiedziała z uśmiechem Runo.
-Już się baliśmy że trafiłaś na tamten świat.-odezwała się Julie.
Oprócz nich i Dana w byli jeszcze Shun, Marucho, Alice i Elajza.
-Ale gdzie ja właściwie jestem?-spytałam.
-W szpitalu.-opowiedział Shun na moje pytanie.
-W szpitalu?
Kazami potwierdzająco skiną głową.
-Zabraliśmy cię tutaj jak tylko oddech ci staną. A raczej Myrnie.-powiedział Dan.
-Co Myrna znów zrobiła?
-Ona właściwie nic, ale Vexosi tak. Shadow użył super mocy Igła Tarantuli. I wtedy właśnie jeden z tych pocisków MAC Spidera cię zranił.-wyjaśniła Elajza.
Odchyliłam lekko kołdrę i zobaczyłam że mam na sobie luźną, białą koszulę nocną. Podwinęłam ją nieco i zobaczyłam że mam zabandażowany brzuch, a także prawe ramię.
-Dużo krwi straciłam?-spytałam patrząc na kroplówkę i woreczek z krwią.
-No trochę.-powiedział niepewnie Dan.
-A co z Centurionem i Darksnajderem? Czy oni też są ranni?
-Nie. Oni nie.-powiedział Dan i wyciągną z kieszeni spodni moje bakugany.-Musiałem je przechować bo pielęgniarki zbytnio by się czepiały jakbym zostawił je przy tobie.
-A skąd właściwie masz bakugana pułapkę Elz?-zapytał Shun.
-Dostałam go.
-Od kogo?-zapytała Runo.
-Nie wiem. Znalazłam go pod drzwiami swojego pokoju. A...czy Ruch Oporu...
-A skąd właściwie masz bakugana pułapkę Elz?-zapytał Shun.
-Dostałam go.
-Od kogo?-zapytała Runo.
-Nie wiem. Znalazłam go pod drzwiami swojego pokoju. A...czy Ruch Oporu...
-Nie, oni nie wiedzą że to ty jesteś Myrną. Kiedy znaleźliśmy Myrnę nieprzytomną i krwawiącą w lesie ich z nami nie było. Zdjęliśmy ci maskę i znów byłaś sobą. Potem zabraliśmy cię do szpitala. Kiedy lekarze cię operowali zadzwoniliśmy do nich i powiedzieliśmy im że Lync i Hydron cię zaatakowali i że zostałaś ranna. Nie powiedzieliśmy im jednak w jaki sposób zostałaś ranna. Lekarzom też tego nie powiedzieliśmy.-kontynuował wyjaśnienia Dan.
-Jak długo jestem nieprzytomna?
-Leżysz tu od pięciu dni.-powiedziała Runo.
-Czy ta rana nadal cię boli?-spytała Alice.
-Troszkę. Mira i reszta są tutaj?
-Nie. Oni są w domu Marucho. Pomagają Spectrze kończyć pracę nad Zestawem Bojowym dla Drago. Wiesz że Spectra odebrał te same dane widmowe co Marucho?-spytała Julie.
-Zaraz. Jakie dane widmowe, jaki Zestaw Bojowy? Aż tyle przegapiłam?-zapytałam.
-Bo widzisz...Keith i Gus jakiś czas temu dostali taką anonimową wiadomość. Były w niej zawarte dane widmowe. Z pomocą tych danych stworzyli dla Heliosa broń-Niszczyciela. A jakieś trzy dni temu okazało się że Marucho też odebrał takie dane widmowe. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że tak Zestaw Bojowy powinien mieć też i Drago.-wytłumaczyła mi Runo.
Spojrzałam na Marucho.
-Kiedy odebrałeś te dane widmowe?-spytałam blondyna.
-Jakieś dwa tygodnie temu. Uznałem że nie powiem wam o niech póki ich nie rozpracuje.
-Rozumiem. Aaa...ten...no...a moje ciotki?
-Były tutaj cztery dni temu. Od razu zaczęły mówić coś o szlabanie, i o tym że nie będziesz się mogła z nami widywać. Przekonaliśmy je żeby jednak nie dawały ci żadnych kar, ani nic z tych rzeczy, one jednak były nieustępliwe, ale kiedy zobaczyły jak leżysz nieprzytomna na łóżku szpitalnym...to wtedy odpuściły.-powiedział Shun.
-Jaka siara...żeby przyjść do szpitala i wydrzeć się na moich przyjaciół.-szepnęłam sama do siebie.
-Elz nie wiń swoich ciotek o to. Rodzice każdego z nas zachowaliby się podobnie. W końcu nie codziennie dowiadujesz się że dziecko nad którym sprawujesz opiekę leży nieprzytomnie i poranione w szpitalu.-Runo usiadła koło mnie na łóżku.
-Serio Runo? Wasi rodzice też by tak zareagowali?
-No dobrze, może nie wszystkich, ale moi na pewno. Znaczy...na pewno tata zacząłby zadawać mnóstwo pytań podczas gdy mama podeszłaby do tego trzeźwo i poszła poszukać lekarza.
-Dobrze zaraz przyjdzie lekarz, my już niestety musimy iść.-powiedziała Elajza.
Oczy mi rozbłysły.
-Cześć Elz.-powiedziała Runo.-Jutro niestety nie będziemy mogli cię odwiedzić. Lekarz który się tobą zajmuje już powoli traci cierpliwość.
- Spoko, cześć.-odpowiedziałam.
-I nawet nie próbuj uciekać! Będziesz miała ochronę pod naszą nieobecność!-zawołał korytarza Dan. Usłyszałam jakiś huk, a potem pojękiwania Dana. Najwyraźniej Runo przywaliła mu za zbyt głośnie wydzieranie się. Chwileczkę...czy Dan powiedział "ochronę"?
Jaką ochronę? Czy to znaczy że ktoś mnie będzie pilnował?
Naprawdę? Aż tak boją się że ucieknę?
-Centurionie-zwróciłam się do mojego bakugana.-powiedz co Dan miał na myśli mwiąc że będę miała ochronę pod ich nieobecność?
-Nie wiem.
-Na pewno wiesz. W końcu byłeś z nim przez ostatnie pięć dni.
-Owszem byłem z nim, ale nic mi o żadnej ochronie nie mówił. Na pewno wszystko w porządku?
-Tak. Powiedz mi co dokładnie stało się w Nowej Vestroii?
-Nie wiem. Ja tak samo jak ty nic przecież nie pamiętam.
-Ach racja. Aż się boję jaką oni ochronę dla mnie załatwili.
Na korytarzu rozległy się czyjeś kroki. Po chwili do sali weszła pielęgniarka. Szybko schowałam Centuriona.
-Zaraz przyjdzie lekarz.-poinformowała mnie. Położyła na szafeczce obok mojego łózka...nie no nie wierzę...zestaw do pobierania krwi.
***
Huk. I kolejny. Otworzyłam oczy. Za oknem szalała burza. No ładnie. Co jakiś czas na niebie błysnęła błyskawica, albo rozległ się grzmot. Spojrzałam na szafeczkę obok łóżka. Centurion spał spokojnie. Ech...na niego to chyba burza nie działa. Szkoda że ja nie mam takiego twardego snu. Teraz to na pewno nie zasnę.
-Zajefajnie, zajefajnie.-mówiłam do siebie. Jestem jedyną osobą w sali więc nikt i tak tego nie usłyszy.
-Gadasz sama do siebie?-usłyszałam czyjś głos.
Rozejrzałam się, ale w tych egipskich ciemnościach nikogo dostrzec nie mogłam. Wtem na niebie pojawiła się kolejna błyskawica. W jej świetle dostrzegłam twarz Spectry Phantoma. Siedział na krześle przy ścianie obok mojego łóżka. Kiedy błyskawica zniknęła już go nie widziałam. Sięgnęłam do lampki. Chciałam ją włączyć, ale nic z tego. Cóż mogłam się tego spodziewać. W końcu na zewnątrz była burza.
-Wcale nie gadam sama do siebie. Ja po prostu...-nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.-Och nie ważne. A tak właściwie co ty tu robisz?
-Pilnuję cię. Dan ostrzegał nas że będziesz chciała zwiać ze szpitala więc postanowiłem dopilnować byś w nim została.
-Cholera.-zaklęłam.-To może ty mi powiesz co wydarzyło się w Nowej Vestroii?-spytałam już spokojnym głosem.
-W pewnym momencie bitwy pojawiła się Myrna. Shadow i Mylene nie byli zadowoleni. Prove użył super mocy "Igła Tarantuli", a potem zniknęli. Pociski leciały w stronę Myrny i Darksnajdera. Później Myrna zniknęła. Ja, Gus, Mira, Ace i Baron teleportowaliśmy się na Niszczyciela. A Młodzi Wojownicy zniknęli. Kiedy wróciliśmy do Warnington Dan poinformował nas że są w szpitalu. Powiedział że walczyłaś z Lync'kiem i Hydronem i że zostałaś ranna.-powiedział oschle.
-Nie uwierzyłeś w to? Dobrze wiedziałeś że to ja walczyłam z Vexosami w Vestroii?-spytałam.
-Tak.-odpowiedział w ciemności Spectra.
-Nie powiedziałeś im. Dlaczego?
-Uznałem że to do ciebie należy ten obowiązek. Nie mam zamiaru cię wyręczać.
-Rozumiem. Keith...a...-przegryzłam wargę.-naprawdę wtedy w Vestroii Helios użył Zestawu Bojowego?
-Czyżbyś nie wierzyła w słowa Wojowników?
-Oczywiście że wierzę, ale chciałam się upewnić.
-Tak. Helios użył Zestawu Bojowego.-odparł dziwnie spokojnie.
Zapadło między nami milczenie. Jednak nie mogąc dłużej znieść tej ciszy powiedziałam z uśmiechem:
-Zaskakujące.
-Co takiego?-spytał.
-Rozmawiamy ze sobą najspokojniej w świecie.
-Na to wygląda.-potwierdził spokojnie.
-Pielęgniarki pozwoliły ci tutaj zostać na noc?
-One nawet nie wiedzą że tutaj jestem. Nikt z wyjątkiem Wojowników nie wie.
Usłyszeliśmy czyjeś kroki. Modliłam się duchu żeby nikt tutaj nie wszedł. Na szczęście ten ktoś miną salę w której się znajdowałam. Odetchnęłam z ulgą.
-Będziesz tu naprawdę całą noc?
-Tak.
-Miło że będę miała z kim porozmawiać.
Kolejna błyskawica przecięła nocne burzowe niebo. W tym świetle dostrzegłam na twarzy Spectry leciusieńki ledwo zauważalny uśmiech. Również się uśmiechnęłam choć wiedziałam że tego nie zauważy.
~~~~~~~~~~
Krótki trochę ten rozdział, no ale ciul -,-
Dan: Wulgaryzmów się używa co Elz-sama?
Elz: "Ciul" to nie wulgaryzm.-.-
Dan: Okłej, okłej.
Elz: No dobra. Nasza główna bohaterka spędzi w tym szpitalu jeszcze dwa, albo jeden rozdział. A potem będzie bal!*-------*
Dan: Jest! Tylko na tym balu mam wyglądać ładnie i schludnie, ale bez przesady, okej? Nie chcę wyglądać jak debil.
Elz: OK^^, już się nie mogę doczekać =^o^=
Pozdrawiam moi drodzy^-^
Whee nowy rozdział *.* Uff jak dobrze, że Elz nic nie jest. Kamień z serca. No ale co z Myrną? Ona na serio nie żyje? O ciotki odpuściły? Impossible. O.O No ale w końcu co się dziwić? Jak zobaczyły Elz nieprzytomną to musiały już odpuści . Spectra opiekunem od tego by Elz nie nawiała ze szpitala. :D Aaa zwariuje, co z tym balem? Jak będzie to za dwa rozdziały to będe musiała kupić zbroje na cierpliwość z hełmem i całym kompletem.
OdpowiedzUsuńSorki, że taki krótki kom, ale są wakacje i moje lenistwo osiągnie zaraz szczyt a poza tym to postanowiłam troche odpocząć od inernetu. Ale spokojnie rozdzialy bede komentować na bieżąco ;) To jak czekam nn
~Pozdrawiam~
Dan: My też się cieszymy że Elz nic nie jest^^
UsuńNom Spectra najlepszy opiekun ^o^
Odpuścić musiały w końcu.
Dan: Żal im się biedulki zrobiło.
Elz: Ty to mi lepiej z bidulką nie wyskakuj.
Nic się nie stało że kom krótki. Ja też się ostatnio rozleniwiłam, i też w sumie musze odpocząć od tych internetów bo jak przyjdzie rachunek za prąd to miło nie będzie. A w dodatku kom mi się lekko psuć zaczyna ;p
Pozdrawiam:)))))
Uuu świetny rozdział jak zawsze ^^ wybacz że wczesniejszych nie komentowałam :D jej fajnie że Elz ma się dobrze... w miarę xD ooo Spectra w szpitalu pilnuje Eluniiii? Jak słodko *-* xD i bal już nie długo :) rozdział jak zawsze mi sie podobał i czekam na next ;) a u mnie nn :D no to pozdrawiam i nie moge sie doczekac kolejnych rozdziałów ^^ moc buziaczków ;**
OdpowiedzUsuńDziękuję:). Nic się nie stało że poprzednich nie skomentowałaś. Spectra się chyba w ochronie zatrudni^-^. W następnym rozdziale wyjaśni się dlaczego to właśnie on jej pilnuje. To ja idę do ciebie poczytać:)))).
UsuńPozdrawiam:)))))
Ej no! Nie zdążyłam się zebrać do skomentowania jednego rozdziału, a ty już wstawiasz drugi! xD Myślałam że cie ukatrupie za tamto zakończenie! Szczęście że Elz nic nie jest. I Spectra pilnujący jej w szpitalu... ooooo. ^^ Nie mogę się doczekać balu. Rozdział supcio! Ps. Dzięki za informacje o numeracji notek u mnie. Ta cudna niezaktualizowana apka bloggera przez którą wrzucałam rozdziały >.<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next! ;)