piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 30: Ten co z zachodu nadejść ma...

 

Wczesny ranek. Za oknem świeci słońce, a mnie się nie chce wstawać. Po tym jak w śnie odwiedzili mnie Starożytni i dali Centurionowi nowe moce, obudziłam się i już nie mogłam zasnąć. Myśl o tym że mam wypatrywać "tego kogoś" nie dawała mi spokoju. Bałam się że obudzę się za późno i już tego ktosia nie zobaczę. Tak więc przez resztę nocy nie zmrużyłam oka. Gapiłam się w sufit jak zahipnotyzowana. Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do okna. Odgarnęłam firankę i spojrzałam na ulicę. Ani żywej duszy. Nikt nie nadchodzi. A akuratnie tak się złożyło że moje okno jest po lewej stronie więc mam dobry widok. W ogóle mój cały pokój znajduje się po zachodniej części domu.
-Wypatrujesz tego "kogoś"?-spytał Centurion.
Odwróciłam się w jego stronę.
Mój zaspany bakugan turlał się po stoliczku nocnym.
Zaśmiałam się cicho.
-Centurionie co robisz?
-Próbuję odzyskać równowagę.-odpowiedział.
Podeszłam do biurka i zabrałam go z niego.
-Elz zejdź na śniadanie!-z dołu dobiegły mnie nawoływania cioci Melindy.
-Elz.-powiedział Centurion.
-Wiem, no wiem. Muszę zjeść z nimi śniadanie. Grrrrr...Ale...ty Centurionie lepiej tu zostań.
-Dobrze.
Zbiegłam na dół w samej piżamie i bez kapci.
Ciocia Melinda już czekała ze śniadaniem.
-A gdzie są ciocia Clara i ciocia Sophie?-spytałam od niechcenia i usiadłam przy stole.
-Clara pojechała na zakupy do centrum, a Sophie jeszcze śpi.
-Na zakupy? O piątej rano?-uniosłam brew w zdziwieniu.
-Teraz są wakacje i później będzie tam tłok.-wyjaśniła podając mi miskę.
-A Max i Susan?
-Zapomniałaś że są na kolonii?
-Ach...faktycznie.
Nasypałam sobie płatków do miski i wlałam mleka. Ciocia podała mi jeszcze szklankę wody.
-A gdzie Centurion?
-Został na górze.-odpowiedziałam najspokojniej w świecie.
-Czemu?
- Perspektywa ponownego bliskiego spotkania trzeciego stopnia ze ścianą mu nie odpowiada. A tak naprawdę to chciałam go przed wami uchronić.
-Oj Elz. Nie ma tu cioci Clary. Możesz go zawołać.
-Centurionie!
Po kilku minutach mój bakugan sfruną do jadalni.
-Miło że do nas dołączyłeś Centurionie.-mówiąc to ciocia Melinda usiadła na krześle.-A powiedz mi Elz kim jest Spectra?
Omal nie zakrztusiłam się wodą którą właśnie piłam.
-Spectra...to...nikt taki.
-Czyżby? A ja sądzę że ten chłopak nie jest ci obojętny.
-Ciociu! Jak możesz tak mówić? Przecież dobrze wiesz że ja nie lubię rozmawiać o chłopcach.
-Nie, Elz. Ty nie lubisz rozmawiać tylko o tych chłopcach którzy ci się podobają.
-Ciociu!
-Dobrze, dobrze.-zaśmiała się.-Czyli nic do niego nie czujesz?
-Nic.
-A on coś do ciebie czuje?
-Nie.
-Jesteś pewna?
-Jestem pewna.
Jedyne uczucie jakie Spectra może do mnie czuć to obrzydzenie po tym jak go pocałowałam.
-A powiedz mi ciociu dlaczego właściwie do mnie dzwoniłyście?
-Chciałyśmy cię poinformować że Rikimaru wraca z Rumuni. Nawet z tego co pamiętam to on już wrócił. Wczoraj.
-Jak to Rikimaru wrócił?!
-Tak.
-Tak szybko...
-Kidy tylko zadzwonił do nas od razu zatelefonowałyśmy do ciebie. Wiemy że Rikimaru jest twoim przyjacielem...Zadzwoń do niego. Spotkacie się, pogadacie...
 
 
***
 

 Wyszłam z domu na zalany słońcem podjazd. Jest 5:20. I nadal nie zobaczyłam tego kogoś.
-Może on nie przyjdzie? A może już go przegapiłam?
-Skąd wiesz że ten ktoś jest rodzajem męskim?
-Nie wiem, ale przypuszczam. Ciekawe czy reszta naszych przyjaciół wróciła już z Vestalii.
-Oby.
-Mam nadzieję że pokonali Vexosów.
Wyszłam na jezdnię. Nigdzie nie było żadnego samochodu więc spokojnie mogę po niej iść.
-Jak się czujesz po ewolucji?
-Trochę dziwnie. Zazwyczaj po ewolucji jestem wyczerpany, ale teraz czuję się pełen energii.
-Masz rację. To jest dziwne.
-Napisze do Elajzy. Musze się dowiedzieć czy już wrócili z Vestalii.
Wyjęłam z kieszeni spódniczki telefon i wysłałam do niej esemesa. Po jakiejś minucie dostałam odpowiedź.
 
Do: Elz
ELAJZA: Tak już wrócili z Vestalii. Na nasze nieszczęście ledwo wygrali z Lync'em i Voltem. Vexosi stali się silniejsi. Jak dobrze że żyjesz. Obyś szybko do nas wróciła. 
 
Schowałam telefon do kieszeni. Później odpowiem na jej esemesa.
-I jak? Wrócili?
-Tak. Z trudem pokonali Vexosów. Co mnie trochę dziwi, no bo w końcu był z nimi Spectra. A jakby nie patrzeć to on był liderem Vexosów. Był najlepszym graczem Pyrusa w Vestalii. I nadal jest.
-To oznacza że nasz wróg stał się silniejszy, a to nie wróży nic dobrego.-powiedział Centurion.
-Niestety masz rację.
-Elz ktoś nadchodzi.-szepnął Centurion.
Spojrzałam przed siebie. Faktycznie ktoś nadchodził. Niestety promienie wschodzącego słońca tak mnie oślepiały że nie mogłam zorientować się jak ta postać wygląda.
-Jak myślisz kto to?-zapytałam szeptem.
-Nie wiem tego, ale zaraz się przekonamy.
Przybysz zbliżał się. Szedł w naszym kierunku. Kiedy już był wystarczająco blisko, a mnie nie oślepiało już słońce mogłam się mu przyjrzeć.
Otworzyłam oczy w szczerym zdumieniu.
To...
-Rikimaru!-rzuciłam się żeby uściskać chłopca.-To naprawdę ty.
-Elz...puść mnie. Elz dusisz...mnie...
Puściłam. go. Na twarzy Rikimaru dostrzegłam uśmiech. Co było troszeczkę dziwne ponieważ on zazwyczaj chodzi taki...hmmm...jakby to powiedzieć...O już wiem! Zazwyczaj chodzi taki jak Shun.
-Wybacz, nie chciałam cię udusić.
-Nie byłbym tego taki pewien.-odparł z lekko kpiącym uśmieszkiem.
-Ej, przecież dobrze wiesz że mówiłam poważnie! Ty myślisz że na serio mogłabym cię udusić?
-No wiesz...po tobie wszystkiego można się spodziewać.
Zrobiłam obrażoną minę. Ale Rikimaru nie dał się nabrać. Dobrze wiedział że udaję. Trzeba mu to przyznać. Jak na trzynastolatka jest na serio bystry. No bo weźmy sobie takiego Dana. On to by na stówę zaczął mnie przepraszać i prosić żebym już się nie fochała. Przyjrzałam się swojemu przyjacielowi. Był ubrany w czarne krótkie spodenki, skarpetki sięgające do połowy ud w biało-czarne poziome paski, czarne buty, czarną marynarkę i białą koszulę. Do tego przy koszuli miał jeszcze czarny krawat(od autorki: tak wiem, styl zgapiony nieco od Lenniego z SK, ale co ja mogę zrobić? Takiego sobie Rikimaru wyobrażałam). Czarna niesforna grzywka opadała mu nieco na prawą część twarzy. Wzdłuż grzywki biegło także granatowe pasemko. Tak. Z wyglądu nic się nie zmienił.
-Elz mnie nie nabierzesz. Dobrze wiem że tylko udajesz obrażoną.
Poddałam się.
-No masz rację.
-Jak zwykle.
Trzepnęłam go w ramię.
-Ej.
W odpowiedzi Rikimaru tylko wybuchną śmiechem.
Zamrugałam oczami zdziwiona.
-Powiedz mi co się stało z tym aroganckim i bezczelnym chłopcem rządnym zwycięstwa, nieszanującym drugiego człowieka, dążącym do perfekcji?-spytałam go.
-Został gdzieś w Rumuni.
Ponownie rzuciłam się żeby go przytulić.
-Rikiiiiiiiiii!!!!!!!! Sage cię nawróciła! Teraz już będziesz grzecznym chłopcem!
Rikimaru nie wyrywał się. O dziwo odwzajemnił uścisk.
-Bez przesady. Trochę tamtego Rikimaru jeszcze we mnie jest. Nie zmieniłem się całkowicie.
-Szkoda.
Tym razem to on trzepną mnie w ramię.
-Ej.
-Żartowałam. -zaśmiałam się. Po krótkiej chwili Rikimaru dołączył do mnie.
-A gdzie jest Sage?-spytałam. Skłamię jeśli powiem że nie zdziwił mnie brak jego starszej siostry.
-Tak jej się Rumunia spodobała że postanowiła zostać w niej do końca wakacji.
-No ładnie. I zostawiła cię tak samego? Swojego kochanego młodszego braciszka?
-Tak. A z resztą to nawet lepiej. Nie będę musiał znosić jej obecności.-fukną. Taaa...jak zwykle jest obojętny wobec swojej siostry. Riki nigdy nie przyznałby się przed światem i przed samym sobą że mu zależy na Sage. Jak dla mnie to głupie bo rodzeństwo powinno się zawsze ze sobą trzymać razem i powinno się ze sobą dogadywać. Chociaż...co ja tam mogę wiedzieć? Nie mam brata ani siostry więc nie wiem na czym polega więź pomiędzy rodzeństwem.
-Oj ja wiem że za nią tęsknisz.-droczyłam się z nim.-Braciszek tęskni za swoją siostrzyczką.
Rikimaru posłał mi spojrzenie pełne rządzy mordu.
-Nie wygaduj bzdur.
-Przestanę cię męczyć jeśli przyznasz że tęsknisz za Sage.
-Nie.
-No weź... no przyznaj, no przyznaj, no przyznaj!
-Dobrze już dobrze! Przyznaję. Jesteś wyjątkowo wnerwiającą istotą Elz.
-To samo mogłabym powiedzieć o tobie Ri-ki-ma-ru.
Oboje ponownie się roześmialiśmy.
-A swoją drogą to dlaczego wróciłeś wcześniej? Bo z tego co pamiętam to mówiłeś że wrócisz od dziadków z Rumuni dopiero tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Rikimaru uśmiechną się tajemniczo.
 
 
 
Cześć!(macha do czytelników jak pokręcona)
Dan: Tak, tak wiemy, cześć i w ogóle. A tak na marginesie-nudny ten rozdział -,-
Wiem, wiem zawiodłam D:
Niestety jestem zmuszona przełożyć wylew krwi do za dwa rozdziały.
Dan: Albo i trzy.
Nie no na pewno nie trzy. Przecież nie będziecie tyle czekać. ;)
Następny na pewno nie będzie nudny...prawdopodobnie.^^"
Do następnego rozdziału!:))

 

6 komentarzy:

  1. Dzięki że tak szybko dodałaś rozdział. Prawde mówiąc ten rozdział nie jest tak interesujący i zaskakujący jak dwa poprzednie, ale i tak mi się podoba. Jeszcze raz dziękuję że tak szybko rozdział bo jutro rano wyjeżdżam nad polskie morze i wracam na początku sierpnia ale mam nadzieję że znajdę chwilę żeby sprawdzić nowe posty na twoim blogu ;^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę^^. Następny też szybko się pojawi, no chyba że znowu się rozleniwię^^"
      Dan: Miejmy nadzieję że nie.
      Wiem ten rozdział jest nudny jak flaki z olejem, ale daję słowo że kiedy nadejdzie "ten rozlew krwi" (którym tak Dan się jara) to będzie o wiele ciekawiej ;).
      Życzę miłego pływania i wypoczynku. Obyś wróciła zrelaksowana i wypoczęta:)))
      Pozdrawiam:))))))

      Usuń
  2. Pewnie masz racje, rozdział trochę nudnawy no ale jak znam życie to po takim zazwyczaj coś się dzieje. Dużo się dzieje. W tym pojwił się Riki. Czyli nowa postać. (dla mnie całkiem nowa. Jak już mówiłam nie znam się z bardzo na bakugan ale dzięki twojemu blogu poznaje tą serie coraz lepiej. ^^ ) Plusami tego jest że rozdził pojawił się w błyskawicznym tempie. :D Czekam na następny. A w szczególności to na za dwa kiedy będzie rozlew krwi XD
    ~Pozdrawiam~ ^.~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno w następnym dużo będzie się działo, ale w następnym więcej^^. Niestety ten Rikimaru to postać wymyślona przeze mnie, aczkolwiek w anime Bakugan był chłopak o takim samym imieniu^-^.
      Dan: Mówię ci Vanesso rozlew krwi to będzie coś!
      Elz: Dan powiesz mi w końcu czemu się tak tym jarasz?o.O
      Dan: Jaram się tym bo to nie będzie moja krew^.^
      Elz:-.-
      Pozdrawiam:))))))

      Usuń
  3. Przepraszam że nie skomentowałam ostatniego rozdziału! ;-; Po prostu nie mam ostatnio głowy do niczego. Jutro wyjeżdżam i jeszcze moja paczka nie chce dojść. No ale nie będę się już żalić i przejdę do rozdziału! Moim zdaniem nie jest nudny, tylko spokojny. Czasem fajnie po jakiejś akcji przeczytać coś spokojniejszego. :) Mam nadzieję że ciotki darują sobie ten szlaban. T.T
    Yami: Nie rycz tu tyle! Powódź będzie!
    Ja nie rycze! >.< A czy ja dobrze myśle i ten Rikimaru będzie tym co miał przyjść? Niemogę się doczekać następnego rozdziału!
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało że nie skomentowałaś poprzedniej notki. W sumie to ja powinnam przeprosić że tak późno na komentarze odpowiadam^^". Ciotki podarują jej ten szlaban, ale zrobią to z...hmmm...taką niechęcią. Czyli podarują go jej, ale wolałyby żeby jednak odbyła karę.
      Dan: Serio? A ja myślałem że to dlatego że skończysz w...
      Elz: Nie zdradzaj fabuły kretynie!^^ A i wiem jak to wygląda "skończę w" jak się to przeczyta to od razu nasuwa się jedno, a mianowicie psychiatryk, ale nie bójcie się ja nie skończę w psychiatryku tylko gdzieś indziej, w o wiele lepszym miejscu.
      Dan: W lepszym miejscu(w tle Alleluja)
      Elz: Nie Dan, ja NIE UMRĘ. Chociaż wiem że ty bardzo byś tego chciał:'(.
      Dan(przytula się do Elz): No coś ty! A gdzie sobie znajdę siostrę do dręczenia?
      Elz: Co racja to racja.
      Dan: Tak! Dobrze kombinujesz! To Rikimaru miał być tym który nadejdzie!
      Elz: Możesz nie zdradzać fabuły?!(zaczyna kłócić się z Danem XD)
      Pozdrawiam^^

      Usuń