Wyszłam z domu Marucho. Był piękny słoneczny dzień. Wczoraj ciotki zaproponowały żebym została u nich na noc, albo żebym chociaż dzisiaj wpadła do nich, ale odmówiłam. Jeśli Vexosi przyuważyliby mnie jak idę lub wracam od ciotek to mogliby je na przykład porwać i zaszantażować nas-życie moich ciotek za energie domen! Ale na szczęście nie przejmowałam się tym że Vexosi mogliby mnie zauważyć bądź namierzyć. A to dlatego że po 1 :gantlet zostawiłam w pokoju, po 2 :jeśli nawet by mnie zauważyli, w każdej chwili mogę zniknąć im z oczy za pomocą Kartą Teleportacji.
-Masz zamiar tak po prostu spacerować po mieście?-spytał mnie Centurion.
-Tak. A dlaczego by nie?
-To może być niebezpieczne.
-Wyluzuj się Centurionie.-powiedziałam spokojnym głosem.
Przeszłam jakieś dwie może trzy przecznic w ekspresowym tempie.
-Jak myślisz jaką domenę dziś stracimy? Bo ja obstawiam Darkusa.-powiedziałam oschle.
-Elz! To nie jest temat do żartów. Poza tym dlaczego myślisz że dziś stracimy jakąś domenę?
-Ventus, Aquos, Subterra...te wszystkie domeny straciliśmy w ciągu trzech dni, i to pod rząd.
-Jeśli Dan i Ace nie będą wychodzić z domu Marucho to Drago i Percival nie stracą energii domen.
-Może pójdziemy do parku?-zaproponowałam wskazując palcem na drzewa parku Warnington.
-Dobrze.
Przeszłam przez ulicę i weszłam z powrotem na chodnik.
-Mam nadzieję że Runo jakoś się podniesie. Nadal obwinia się o stracenie energii Subterry.-powiedziałam wchodząc do parku.
-Z pewnością. Runo jest silną Wojowniczką.
-Cześć Elz.-usłyszałam głos Alice.
-O cześć Alice. Gdzie tak rano zniknęłaś?
-Poszłam zrobić zakupy.-powiedziała i wskazała na torby które niosła.
-Ciekawe czy Vexosi i dziś "zaszczycą" nas swoją obecnością.
-Oby nie. Jeśli stracilibyśmy jeszcze energię Darkusa i Pyrusa to...to...byłoby straszne.
-Wiem. Dlatego mam nadzieję że dziś się nie zjawią.
-Hej zobaczcie. To przecież Alice i Elz z Młodych Wojowników Bakugan.-powiedziała jakaś brązowowłosa dziewczynka do małej grupki przyjaciół składającej się z czwórki dzieci. Cała piątka podbiegła do Alice.
-Ty jesteś Alice Gehabich, a ty to Elz Brettley.-powiedział chłopczyk o blond włosach wyglądający na najwyżej jedenaście lat. Obie z Alice kiwnęłyśmy głowami w geście potwierdzenia słów chłopca.
-Czym się teraz zajmujecie?-spytała dziewczynka bardzo podobna do blondwłosego chłopca(najprawdopodobniej była jego siostrą).
Przykucnęłam, rozejrzałam się w prawo i w lewo po czym gestem zachęciłam dzieci by zbliżyły się jeszcze bardziej.
-Próbujemy powstrzymać grupę o nazwie Vexosi przed przejęciem władzy nad światem.
-Naprawdę?-spytał mnie chłopiec o niesfornej rudej czuprynie.
-Tak.-przytaknęła Alice i również kucnęła obok mnie.
-Możemy wam jakoś pomóc?-spytała czarnowłosa dziewczynka.
-Możecie. Jakby ktoś się was zapytał czy przypadkiem nas nie widzieliście to powiedzcie że nie widzieliście nas, dobrze?
-Myśleliśmy że dacie nam jakieś inne zadanie. Na przykład że będziemy musieli stanąć do bitwy przeciwko złym charakterom.-odparł rudowłosy chłopczyk.
-Niestety jeśli dałybyśmy wam tak poważne zadanie to Vexosi zorientowaliby się gdzie są Młodzi Wojownicy, a tego byście nie chcieli prawda?
Dzieci pokręciły przecząco głową.
-Wybaczcie dzieciaki, ale my musimy już iść.-zwrócił się do gromadki Centurion.
-O ja, to prawdziwy gadający bakugan.-powiedziała blondwłosa dziewczynka.
-To nie jest jakiś tam bakugan. To Darkus Centurion.-poprawił ją brat.
-Widzę że znasz się na bakuganach. Grasz może?-spytałam.
-Grałem. Ale teraz nie ma tu już bakuganów.
-Niestety nie. No dobrze to my idziemy. Cześć, dzieciaki.-powiedziałam.
-Hej. Trzymajcie się. i pamiętajcie: jakby co nas nie widzieliście.-powiedziała Alice.
-Pa, pa. I nie widzieliśmy was.-odparł chłopczyk z rudą czuprynką i mrugną do nas porozumiewawczo. Odmrugnęłam mu.
-Fajnie że ktoś jeszcze o was pamięta, prawda?-spytał Centurion.
-Tak.-odparła Alice.-No dobrze to ja wrócę do domu.
-Może pomogę ci z tymi zakupami?-zaproponowałam.
-Nie trzeba. Przecież i tak szybko się tam dostanę.-mówiąc to Alice uśmiechnęła się znacząco. Dobrze wiedziałam że mówiąc "szybko się tam dostane" Alice miała na myśli Kartę Teleportacji Maskarada.
-No dobrze. To do zobaczenia.-powiedziałam i uśmiechnęłam się na odchodnym.
-To kiedy wracamy z tego spaceru?-spytał Centurion.
-A co już ci się znudziło?-spytałam z uśmiechem.
-Nie tylko...
-Mam pomysł. Choć pójdziemy do kawiarenki Runo. Jak już tam będziemy to po nią zadzwonimy. Cicho z bitą śmietaną na pewno poprawi jej humor.
-Niech będzie.
Szybko puściłam się biegiem.
-Nie pędź tak.
-Ej w końcu musimy szybko pocieszyć Runo. Jak będę się wlekła to nie poprawimy jej humoru w ekspresowym tempie.
Po kilku minutach nareszcie dobiegłam pod kawiarnię rodziców Runo.
-O dziś mają sporo klientów.-powiedziałam patrząc do środka przez szybę.
-Nie dziw się. Dziś sobota więc większość ludzi ma wolne.
-No tak.-odpowiedziałam.
-Cześć Elz.-usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna o ciemnoniebieskich oczach z czapką z daszkiem na głowie.
-Billy, cześć jak miło cie widzieć. Co tu robisz?
-Przyleciałem do Julie.
-Witaj Cycloidzie.
-Siema Centurionie.-przywitał mojego bakugana Cycloid-strażniczy bakugan Billy'ego.
-A Julie wie że przyleciałeś do Warnington?
-Nie. Chciałem zrobić jej niespodziankę.
-I na pewno jej zrobisz. Julie będzie zachwycona kiedy cię zobaczy. A...po co byłeś w kawiarence Runo?
-Myślałem że może Julie tam jest. Tata Runo powiedział że obie są u Marucho. A ty?
-Chciałam zaprosić Runo na ciastko. Ostatnio sporo przykrych rzeczy się u nas wydarzyło.
-Chodzi o Vexosów?
-Skąd to wiesz?
-Klaus mi mówił.
-Rozmawiałeś z nim?
-Tak. Nawet byłem w jego pałacu w Vestali. Opowiedział mi wszystko co wam się przydarzyło i...-przerwał na chwilę i sięgną do worka który miał na plecach i wyją z niego gantlet w barwach Subterry.
-Masz gantlet?
-Tak.
-No to co powiesz na małą bitwę?-zaproponowałam.
-Chętnie, ale najpierw chciałbym zobaczyć się z Julie.-Gilbert uśmiechną się niedbale.
-A no tak. Choć szybko.-powiedziałam i zaczęłam biec.
Billy biegł tuż za mną. Nie pobiegłam od razu do domu Marucho w obawie że Vexosi mogliby nas śledzić. Po jakichś piętnastu minutach biegania po mieście w końcu pobiegliśmy do domu Marucho.
Szybko pokonaliśmy piętra aż w końcu stanęliśmy przed drzwiami do salonu.
-Ciiii. Schowaj się Billy. Najpierw wejdę ja, a potem ty zrobisz "wejście smoka". Julie padnie trupem kiedy cię zobaczy.
-Dobra.
-No cześć wszystkim!-zawołałam uradowana wchodząc do salonu.
-Cześć Elz. Tak szybko wróciłaś?-zdziwił się Dan.
-A co nie chciałeś żebym wróciła?
-Nie, no chciałem tylko...
-A z resztą...mam dla was niespodziankę, a konkretnie to mam niespodziankę dla Julie.-powiedziałam. Wszyscy Młodzi Wojownicy wraz z Ruchem Oporu, Gusem i Spectrą(który był bez maski. No, no, no jakaś odmiana) spojrzeli na mnie wyczekująco.
-Jaką?-spytała Julie.
Uśmiechnęłam się.
-Możesz już wejść.-rzuciłam w stronę drzwi. Drzwi otworzyły się i do salonu wszedł Billy.
-Jak leci Julie?-spytał.
-Billy!-zawołała Julie i rzuciła się żeby uściskać swojego chłopaka.
-Billy fajnie cię widzieć.-powiedział Dan.
-Was też miło widzieć.
-Co za niespodzianka Billy.-powiedziała Runo.
-Stary co cie sprowadza do Warnington?-spytał Dan.
-Chciałem odwiedzić Julie i wasz przy okazji.-uśmiechną się Billy.
-Mistrzyni Elz kto to jest?-spytał mnie Baron szeptem.
Szturchnęłam Julie łokciem. Spojrzała na mnie zdziwiona. Dyskretnie wskazałam głową na Ruch Oporu.
-A no tak. Kochani poznajcie Billy'ego.-zwróciła się do naszych vestaliańskich przyjaciół.
-Siema. Miło mi was poznać.
-Nam ciebie też.-powiedziała Mira.
Julie przedstawiła Billy'emu każdego z członków Ruchu Oporu.
-A co tam u ciebie słychać Billy? Słyszałam że dużo podróżujesz.-powiedziała Elajza.
-Właśnie opowiedz o swoich podróżach.-poprosił Dan.
-E tam. Moje podróże w porównaniu do waszych przygód są niczym niewartym uwagi.
-Przygodach?-spytał Dan.
-Tak. To czego dokonaliście w Nowej Vestroii było niesamowite. Żałuję że nie widziałem miny Vexosów tuż po tym jak ich pokonaliście i wypędziliście z powrotem do Vestali.
-Skąd wiesz o Vexosach?-spytał Keith.
-Od Klausa.
-Klaus cie odwiedził?-spytała Misaki.
-Raczej ja jego. Opowiedział mi o wydarzeniach w Nowej Vestroii. I przy okazji dał mi to.-powiedział Billy i po raz drugi wyciągną gantlet.
-Klaus dał ci gantlet?-spytał Marucho poprawiając okulary na nosie.
-Nie powinieneś go tutaj przynosić Billy.-powiedział Shun.
-Dlaczego?
-Kato mógłbyś pokazać nam zdjęcia z monitoringu umieszczonego gdzieś przy wejściu do domu Marucho?-zwrócił się Shun w stronę wielkiego ekranu umieszczonego w ścianie. Po chwili na ekranie pokazał się Kato.
-Oczywiście.
Kato zniknął, a zamiast niego pojawił się obraz z kamery umieszczonej wysoko nad głównym wejściem do domu. Nic ciekawego się nie działo.
-Zatrzymaj.-powiedział Shun. Marucho zatrzymał nagranie.-Widzicie?-spytał i wskazał na jedno z wielu drzew które rosły wokół wieżowca rodziny Marukura. Za tymże drzewem siedziały dwie postacie. Obie były skulone i wyglądały za drzewo.
-Słabo widać. Wyostrzę nieco obraz.-powiedział Marucho. Po sekundzie obraz był bardziej ostry. A niech to szlag! To Mylene i Shadow!
-Czyli jednak Vexosi wychwycili sygnał twojego gantletu.-powiedział Shun.
-Przepraszam was. Strasznie się z tym czuję.-powiedział Billy.
-Billy nie wiedział że Vexosi są w Warnington.-usprawiedliwiła chłopaka Julie.
-Wiemy, ale teraz nic już nie możemy zrobić. Stało się. Vexosi wiedzą gdzie się ukrywamy.-powiedział Dan.
-Dziwię się tylko że wcześniej się nie zorientowali.-powiedziała Elajza.-No bo w końcu nie są na Ziemi od wczoraj no nie? Przecież kiedy odbierali nam domeny podczas bitew to wiedzieli że mamy gantlety.
-To są Vexosi. Ich nie ogarniesz.-powiedziałam.
-No to co zrobimy w tej sytuacji?-spytała Runo.
-Jedyne co możemy zrobić to przygotować się na to że w niedługim czasie zjawią się tu Vexosi.-powiedział Spectra.
-Możemy też potrenować. Jeśli będziemy trenować to jest większe prawdopodobieństwo że wygramy z nimi.-powiedział Marucho.
-Marucho gdzie ty chcesz niby trenować?-spytałam.
Marucho uśmiechną się.
-Chodźcie za mną.-powiedział.
Witajcie moi mili. Oto przybywam do was z nowym rozdziałem!:) Mam nadzieję że aż tak żałosny nie był.
Dan: Był-,-
Elz: -_-"
Tak czy siak, powiedzcie co o nim myślicie.
Dan: Chyba napiszcie.-,-
Ciiiiiiiiichoooooooooooooooo.
To ja mówię wam na razie do widzenia i dobrej nocki^^. PS. Na drugim blogu dodałam nową zakładkę:). Nie wiem kiedy pojawi się tam notka bo niestety do tego drugiego bloga złapałam strasznego lenia.^^"Ale na pewno się pojawi.
-Masz zamiar tak po prostu spacerować po mieście?-spytał mnie Centurion.
-Tak. A dlaczego by nie?
-To może być niebezpieczne.
-Wyluzuj się Centurionie.-powiedziałam spokojnym głosem.
Przeszłam jakieś dwie może trzy przecznic w ekspresowym tempie.
-Jak myślisz jaką domenę dziś stracimy? Bo ja obstawiam Darkusa.-powiedziałam oschle.
-Elz! To nie jest temat do żartów. Poza tym dlaczego myślisz że dziś stracimy jakąś domenę?
-Ventus, Aquos, Subterra...te wszystkie domeny straciliśmy w ciągu trzech dni, i to pod rząd.
-Jeśli Dan i Ace nie będą wychodzić z domu Marucho to Drago i Percival nie stracą energii domen.
-Może pójdziemy do parku?-zaproponowałam wskazując palcem na drzewa parku Warnington.
-Dobrze.
Przeszłam przez ulicę i weszłam z powrotem na chodnik.
-Mam nadzieję że Runo jakoś się podniesie. Nadal obwinia się o stracenie energii Subterry.-powiedziałam wchodząc do parku.
-Z pewnością. Runo jest silną Wojowniczką.
-Cześć Elz.-usłyszałam głos Alice.
-O cześć Alice. Gdzie tak rano zniknęłaś?
-Poszłam zrobić zakupy.-powiedziała i wskazała na torby które niosła.
-Ciekawe czy Vexosi i dziś "zaszczycą" nas swoją obecnością.
-Oby nie. Jeśli stracilibyśmy jeszcze energię Darkusa i Pyrusa to...to...byłoby straszne.
-Wiem. Dlatego mam nadzieję że dziś się nie zjawią.
-Hej zobaczcie. To przecież Alice i Elz z Młodych Wojowników Bakugan.-powiedziała jakaś brązowowłosa dziewczynka do małej grupki przyjaciół składającej się z czwórki dzieci. Cała piątka podbiegła do Alice.
-Ty jesteś Alice Gehabich, a ty to Elz Brettley.-powiedział chłopczyk o blond włosach wyglądający na najwyżej jedenaście lat. Obie z Alice kiwnęłyśmy głowami w geście potwierdzenia słów chłopca.
-Czym się teraz zajmujecie?-spytała dziewczynka bardzo podobna do blondwłosego chłopca(najprawdopodobniej była jego siostrą).
Przykucnęłam, rozejrzałam się w prawo i w lewo po czym gestem zachęciłam dzieci by zbliżyły się jeszcze bardziej.
-Próbujemy powstrzymać grupę o nazwie Vexosi przed przejęciem władzy nad światem.
-Naprawdę?-spytał mnie chłopiec o niesfornej rudej czuprynie.
-Tak.-przytaknęła Alice i również kucnęła obok mnie.
-Możemy wam jakoś pomóc?-spytała czarnowłosa dziewczynka.
-Możecie. Jakby ktoś się was zapytał czy przypadkiem nas nie widzieliście to powiedzcie że nie widzieliście nas, dobrze?
-Myśleliśmy że dacie nam jakieś inne zadanie. Na przykład że będziemy musieli stanąć do bitwy przeciwko złym charakterom.-odparł rudowłosy chłopczyk.
-Niestety jeśli dałybyśmy wam tak poważne zadanie to Vexosi zorientowaliby się gdzie są Młodzi Wojownicy, a tego byście nie chcieli prawda?
Dzieci pokręciły przecząco głową.
-Wybaczcie dzieciaki, ale my musimy już iść.-zwrócił się do gromadki Centurion.
-O ja, to prawdziwy gadający bakugan.-powiedziała blondwłosa dziewczynka.
-To nie jest jakiś tam bakugan. To Darkus Centurion.-poprawił ją brat.
-Widzę że znasz się na bakuganach. Grasz może?-spytałam.
-Grałem. Ale teraz nie ma tu już bakuganów.
-Niestety nie. No dobrze to my idziemy. Cześć, dzieciaki.-powiedziałam.
-Hej. Trzymajcie się. i pamiętajcie: jakby co nas nie widzieliście.-powiedziała Alice.
-Pa, pa. I nie widzieliśmy was.-odparł chłopczyk z rudą czuprynką i mrugną do nas porozumiewawczo. Odmrugnęłam mu.
-Fajnie że ktoś jeszcze o was pamięta, prawda?-spytał Centurion.
-Tak.-odparła Alice.-No dobrze to ja wrócę do domu.
-Może pomogę ci z tymi zakupami?-zaproponowałam.
-Nie trzeba. Przecież i tak szybko się tam dostanę.-mówiąc to Alice uśmiechnęła się znacząco. Dobrze wiedziałam że mówiąc "szybko się tam dostane" Alice miała na myśli Kartę Teleportacji Maskarada.
-No dobrze. To do zobaczenia.-powiedziałam i uśmiechnęłam się na odchodnym.
-To kiedy wracamy z tego spaceru?-spytał Centurion.
-A co już ci się znudziło?-spytałam z uśmiechem.
-Nie tylko...
-Mam pomysł. Choć pójdziemy do kawiarenki Runo. Jak już tam będziemy to po nią zadzwonimy. Cicho z bitą śmietaną na pewno poprawi jej humor.
-Niech będzie.
Szybko puściłam się biegiem.
-Nie pędź tak.
-Ej w końcu musimy szybko pocieszyć Runo. Jak będę się wlekła to nie poprawimy jej humoru w ekspresowym tempie.
Po kilku minutach nareszcie dobiegłam pod kawiarnię rodziców Runo.
-O dziś mają sporo klientów.-powiedziałam patrząc do środka przez szybę.
-Nie dziw się. Dziś sobota więc większość ludzi ma wolne.
-No tak.-odpowiedziałam.
-Cześć Elz.-usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna o ciemnoniebieskich oczach z czapką z daszkiem na głowie.
-Billy, cześć jak miło cie widzieć. Co tu robisz?
-Przyleciałem do Julie.
-Witaj Cycloidzie.
-Siema Centurionie.-przywitał mojego bakugana Cycloid-strażniczy bakugan Billy'ego.
-A Julie wie że przyleciałeś do Warnington?
-Nie. Chciałem zrobić jej niespodziankę.
-I na pewno jej zrobisz. Julie będzie zachwycona kiedy cię zobaczy. A...po co byłeś w kawiarence Runo?
-Myślałem że może Julie tam jest. Tata Runo powiedział że obie są u Marucho. A ty?
-Chciałam zaprosić Runo na ciastko. Ostatnio sporo przykrych rzeczy się u nas wydarzyło.
-Chodzi o Vexosów?
-Skąd to wiesz?
-Klaus mi mówił.
-Rozmawiałeś z nim?
-Tak. Nawet byłem w jego pałacu w Vestali. Opowiedział mi wszystko co wam się przydarzyło i...-przerwał na chwilę i sięgną do worka który miał na plecach i wyją z niego gantlet w barwach Subterry.
-Masz gantlet?
-Tak.
-No to co powiesz na małą bitwę?-zaproponowałam.
-Chętnie, ale najpierw chciałbym zobaczyć się z Julie.-Gilbert uśmiechną się niedbale.
-A no tak. Choć szybko.-powiedziałam i zaczęłam biec.
Billy biegł tuż za mną. Nie pobiegłam od razu do domu Marucho w obawie że Vexosi mogliby nas śledzić. Po jakichś piętnastu minutach biegania po mieście w końcu pobiegliśmy do domu Marucho.
Szybko pokonaliśmy piętra aż w końcu stanęliśmy przed drzwiami do salonu.
-Ciiii. Schowaj się Billy. Najpierw wejdę ja, a potem ty zrobisz "wejście smoka". Julie padnie trupem kiedy cię zobaczy.
-Dobra.
-No cześć wszystkim!-zawołałam uradowana wchodząc do salonu.
-Cześć Elz. Tak szybko wróciłaś?-zdziwił się Dan.
-A co nie chciałeś żebym wróciła?
-Nie, no chciałem tylko...
-A z resztą...mam dla was niespodziankę, a konkretnie to mam niespodziankę dla Julie.-powiedziałam. Wszyscy Młodzi Wojownicy wraz z Ruchem Oporu, Gusem i Spectrą(który był bez maski. No, no, no jakaś odmiana) spojrzeli na mnie wyczekująco.
-Jaką?-spytała Julie.
Uśmiechnęłam się.
-Możesz już wejść.-rzuciłam w stronę drzwi. Drzwi otworzyły się i do salonu wszedł Billy.
-Jak leci Julie?-spytał.
-Billy!-zawołała Julie i rzuciła się żeby uściskać swojego chłopaka.
-Billy fajnie cię widzieć.-powiedział Dan.
-Was też miło widzieć.
-Co za niespodzianka Billy.-powiedziała Runo.
-Stary co cie sprowadza do Warnington?-spytał Dan.
-Chciałem odwiedzić Julie i wasz przy okazji.-uśmiechną się Billy.
-Mistrzyni Elz kto to jest?-spytał mnie Baron szeptem.
Szturchnęłam Julie łokciem. Spojrzała na mnie zdziwiona. Dyskretnie wskazałam głową na Ruch Oporu.
-A no tak. Kochani poznajcie Billy'ego.-zwróciła się do naszych vestaliańskich przyjaciół.
-Siema. Miło mi was poznać.
-Nam ciebie też.-powiedziała Mira.
Julie przedstawiła Billy'emu każdego z członków Ruchu Oporu.
-A co tam u ciebie słychać Billy? Słyszałam że dużo podróżujesz.-powiedziała Elajza.
-Właśnie opowiedz o swoich podróżach.-poprosił Dan.
-E tam. Moje podróże w porównaniu do waszych przygód są niczym niewartym uwagi.
-Przygodach?-spytał Dan.
-Tak. To czego dokonaliście w Nowej Vestroii było niesamowite. Żałuję że nie widziałem miny Vexosów tuż po tym jak ich pokonaliście i wypędziliście z powrotem do Vestali.
-Skąd wiesz o Vexosach?-spytał Keith.
-Od Klausa.
-Klaus cie odwiedził?-spytała Misaki.
-Raczej ja jego. Opowiedział mi o wydarzeniach w Nowej Vestroii. I przy okazji dał mi to.-powiedział Billy i po raz drugi wyciągną gantlet.
-Klaus dał ci gantlet?-spytał Marucho poprawiając okulary na nosie.
-Nie powinieneś go tutaj przynosić Billy.-powiedział Shun.
-Dlaczego?
-Kato mógłbyś pokazać nam zdjęcia z monitoringu umieszczonego gdzieś przy wejściu do domu Marucho?-zwrócił się Shun w stronę wielkiego ekranu umieszczonego w ścianie. Po chwili na ekranie pokazał się Kato.
-Oczywiście.
Kato zniknął, a zamiast niego pojawił się obraz z kamery umieszczonej wysoko nad głównym wejściem do domu. Nic ciekawego się nie działo.
-Zatrzymaj.-powiedział Shun. Marucho zatrzymał nagranie.-Widzicie?-spytał i wskazał na jedno z wielu drzew które rosły wokół wieżowca rodziny Marukura. Za tymże drzewem siedziały dwie postacie. Obie były skulone i wyglądały za drzewo.
-Słabo widać. Wyostrzę nieco obraz.-powiedział Marucho. Po sekundzie obraz był bardziej ostry. A niech to szlag! To Mylene i Shadow!
-Czyli jednak Vexosi wychwycili sygnał twojego gantletu.-powiedział Shun.
-Przepraszam was. Strasznie się z tym czuję.-powiedział Billy.
-Billy nie wiedział że Vexosi są w Warnington.-usprawiedliwiła chłopaka Julie.
-Wiemy, ale teraz nic już nie możemy zrobić. Stało się. Vexosi wiedzą gdzie się ukrywamy.-powiedział Dan.
-Dziwię się tylko że wcześniej się nie zorientowali.-powiedziała Elajza.-No bo w końcu nie są na Ziemi od wczoraj no nie? Przecież kiedy odbierali nam domeny podczas bitew to wiedzieli że mamy gantlety.
-To są Vexosi. Ich nie ogarniesz.-powiedziałam.
-No to co zrobimy w tej sytuacji?-spytała Runo.
-Jedyne co możemy zrobić to przygotować się na to że w niedługim czasie zjawią się tu Vexosi.-powiedział Spectra.
-Możemy też potrenować. Jeśli będziemy trenować to jest większe prawdopodobieństwo że wygramy z nimi.-powiedział Marucho.
-Marucho gdzie ty chcesz niby trenować?-spytałam.
Marucho uśmiechną się.
-Chodźcie za mną.-powiedział.
Witajcie moi mili. Oto przybywam do was z nowym rozdziałem!:) Mam nadzieję że aż tak żałosny nie był.
Dan: Był-,-
Elz: -_-"
Tak czy siak, powiedzcie co o nim myślicie.
Dan: Chyba napiszcie.-,-
Ciiiiiiiiichoooooooooooooooo.
To ja mówię wam na razie do widzenia i dobrej nocki^^. PS. Na drugim blogu dodałam nową zakładkę:). Nie wiem kiedy pojawi się tam notka bo niestety do tego drugiego bloga złapałam strasznego lenia.^^"Ale na pewno się pojawi.
Na wstepie, Danny nie czepiaj sie az tyle. Elz sie tu trudzi by dodać nowy rozdział a ty jeszcze marudzisz -,- XD.
OdpowiedzUsuńNo a rozdzial. F A J O W Y. ^.^ ^.^ ^.^ wow szybko wstawiłaś nowy wpis. Jestem mile zaskoczona
Pojawił sie.Billy. ^^ Spectra bez maski (wreszcie. Wole go bez niej. Jak mam byc szczera ) Mylene i Shadow -.-.Oj. Obydwoje sa dziwni... Mam pewną.swoją hipoteze gdzie Marucho zabrał wojowników i ruch oporu... Ale nie powiem ^^. A.zreszta moge sie mylic. Czeka nn.
~Pozdrawiam~ :))))
Ps. Zajżałam na bloga nr.2 i na nową zakładke i powiem ze wie... Znaczy ta nowa zakladka (jak ktos jeszcze nie wszedl to nie bede zdradzać co to. Ale warto zajzec XD) Co ja to... a no tak. "Zakładka" super nie moge sie doczekac kiey wstawisz kolejne. :)))))))))
UsuńŚwietny rozdział!!! Kiedy next?
OdpowiedzUsuńDziękuję^^. W jutro lub w sobotę:)
Usuń