czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 17: "Lecz swym arrasem wciąż się cieszy, wplatać magiczne sceny śpieszy, bo w noc samotną nieraz słyszy: z ognia w żałobie idą piesi z muzyką hen, do Camelot."

 
 
Stanęłam przed drzwiami swojego pokoju. Była piętnasta po południu. Wieść o tym że straciliśmy energie Aquosa strasznie nas dobiła. Wczoraj Aquos, przed wczoraj Ventus. To takie okropne. Czy to my nagle staliśmy się gorsi czy to może Vexosi polepszyli swoją strategię gry?
-Póki Vexosi nie mają energii wszystkich domen nic nie mogą zrobić.-powiedział Centurion.
-Ale ile to potrwa? Jak długo jeszcze będziemy mogli czuć się bezpiecznie?
-Na to pytanie nie jestem w stanie udzielić ci odpowiedzi.
-Ja sama sobie te nie umiem na to odpowiedzieć.
-Może gdzieś wyjdziesz? Przebywanie na świeżym powietrzu dobrze ci zrobi.
-Ależ Centurionie!
-No co?
-Przecież wychodzenie teraz gdziekolwiek jest niebezpieczne. Jeśli wyjdę Vexosi łatwo zlokalizują moje położenie, a wtedy...
-Ale kto powiedział że musisz dosłownie wychodzić na zewnątrz? Kartę Teleportacji masz od czegoś.
-Masz rację. Tylko...dokąd chciałbyś się wybrać?
-Możemy odwiedzić twoje ciotki jeśli chcesz. Na pewno ucieszą się gdy cie zobaczą.
-No dobrze.
Wyjęłam Kartę Teleportacji i uniosłam ja do góry po czym zniknęłam w tęczowych promieniach. Ałć! Zaliczyłam naprawdę bliskie spotkanie trzeciego, albo i nawet czwartego stopnia z chodnikiem.
-Wszystko dobrze?
-Tak. Tylko strasznie boli mnie siedzenie.  
Podniosłam się z chodnika. Rozejrzałam się dookoła czy nikt przypadkiem tego nie widział i...zauważyłam ż nie stoję pod swoim domem. Czy ta Karta pogrywa ze mną w kotka i myszkę? Chciałam teleportować się do domu, a gdzie wylądowałam? Dwa metry od domu! To takie dziwne... 
-Nie rozumiem co się dzieje z tą Kartą!-żachnęłam się.  
-Mały spacerek ci nie zaszkodzi.
-Co racja to racja. 
Zaczęłam iść wolnym krokiem w stronę domu. Po niespełna siedmiu minutach dotarłam pod bramę. Była otwarta. Na podjeździe przed domem stało czarne terenowe volvo. Oj nie dobrze.
-Co się stało?
-Carmen.-odpowiedziałam na pytanie Centuriona. Nic nie odpowiedział. Z resztą nie musiał. Centurion dobrze wiedział kim jest Carmen. Carmen Lander-znienawidzona przeze mnie kuzynka. Zawsze musi wygrywać i być najlepsza. Zawsze. Nie ma znaczenia czy to jakaś dyscyplina sportowa, czy durna zabawa. Zawsze musi być numerem jeden. Jednakże jest...pewna gra w której nie jest najlepsza. A mianowicie chodzi mi tu o bakugana. W tej grze Carmen nie była orłem. Była beznadziejna. W ogóle nie ogarniała zasad tej gry. Strasznie nie lubiła przegrywać w tę grę. A już w szczególności  nienawidziła przegrywać w tę grę ze mną.
-Jak myślisz po co twoja kuzynka przyjechała? 
-Nie wiem, ale z chęcią się tego dowiem.-powiedziałam i tak gwałtownie otworzyłam drzwi że omal nie wypadły z zawiasów.
-Elz, mogłaś zrobić to nieco delikatniej.-upomniał mnie Centurion. Nie słuchałam go. Po prostu weszłam jak burza do kuchni.
-Och Elz, jak miło cie widzieć.-przywitała mnie ciotka Sophie.
-Co ona tu robi?!-spytałam wskazując na Carmen.
-Ciocia Lucy przyjechała wraz z Carmen by nas odwiedzić.-powiedziała ciocia Sophie.  Ciocia Lucy była siostrą jej męża więc dość często do nas przyjeżdżała. Nie lubiłam kiedy nas odwiedzała. Oczywiście nie to że mam coś do cioci Lucy bo nic do niej nie mam, ale do jej córki... 
-Och Elz nie możesz zapomnieć o naszych dawnych niesnaskach?-spytała Carmen i pogłaskała mnie po policzku tak jakbym była małym dzieckiem. To że jest starsza ode mnie o miesiąc nie oznacza że może traktować mnie jak jakiegoś małego bachora!
-No, ale co tam u ciebie Elz?-zwróciła się do mnie ciocia Lucy.
-A wszystko dobrze.
-Nadal grasz w tę swoja grę?
-Tak.
-Och czyli masz bakugana?-spytała mnie Carmen i uśmiechnęła się tajemniczo.
-No tak.
-No to może zagramy?
Otworzyłam szeroko oczy. Czy Carmen sobie żartuje czy co? Przecież ona nigdy nie lubiła ze mną grać. A zresztą jak ona niby miałaby ze mną zagrać? Przecież nie ma bakugana. Obrzuciłam ją pytającym spojrzeniem.
-Choć na zewnątrz.-wyszeptała mi do ucha. Nie protestowałam. No bo czym ona niby miałaby mnie zaskoczyć? Tym że ma bakugana? To niemożliwe. Żeby mogła mieć bakugana to musiałaby polecieć do Nowej Vestroii.
-O co chodziło ci z tym "no to może zagramy"?
-Chciałam cie tylko wyzwać na pojedynek.
-Ha, ha. To naprawdę kiepski żart. Przecież ty nie masz bakugana.
-I tu cię zaskoczę moja droga kuzynko.-mówiąc to pokazała mi brązową kulkę. Ach...Carmen nadal gra Subterrą.
-S-skąd ty...masz bakugana?
W odpowiedzi Carmen wyjęła z kieszeni jeansów czarną kartę. Pobladłam.
-To...to Karta...Xawer.
-To niemożliwe!-oburzył się Centurion i podleciał na wysokość mojej twarzy.-Karta Xawer została zniszczona! Zniknęła w chwili demaskacji Myrny.
-Karta Xawera powiadasz? Hmm...nie wiedziałam że ona ma jakąś fachową nazwę. Ale skoro zaczęliście o tym rozprawiać to z przyjemnością posłucham czym ona jest.
-Kartę Xawera stworzyła Myrna. Ta karta została stworzona do użytku sług Maskarada, tak aby szybciej mogli dostawać się do Wojowników. Działa tak samo jak Karta Teleportacji, z tym że Karta Xawera może być użyta przez każdego gracza bakugan. Kiedy Myrna została zdemaskowana ta Karta zniknęła. A przynajmniej tak mi się wydawało-powiedziałam.
-No cóż...najwyraźniej źle ci się wydawało.
-Gdzie ją znalazłaś?
-Między stronami książki pt.:"Legendy o królu Arturze.".
-Grzebałaś w moich rzeczach?!
-No tak.
-Kiedy?
-Wtedy kiedy ty siedziałaś w Nowej Vestroii.
-A mogę wiedzieć...JAKIM PRAWEM GRZEBAŁAŚ W MOICH RZECZACH?!
-Elz spokojnie.
-Twój bakugan dobrze gada. Na twoim miejscu posłuchałabym go.
-Oddaj mi tę kartę.
-Hmm...czekaj niech no się zastanowię...hmm...nie.
Miałam ochotę walnąć ją w twarz!
-No chyba że...-zaczęła.
-No chyba że co?
-No chyba że wygrasz ze mną bitwę.-mówiąc to wyciągnęła z kieszeni jeszcze jedną czarną kartę. Uśmiechnęłam się lekko. Ha! A więc do walki użyjemy kart których kiedyś używano do bitew bakuganów.
-Nie ma sprawy.-wyjęłam taką samą kartę.
-BAKUGAN, POLE BITWY!
Wszystko wokół nas stanęło w miejscu. Cała przestrzeń zaczęła mienić się kolorami sześciu domen. I w jednej chwili nie było już domów, samochodu, bramy wjazdowej. Wszystko zniknęło. To wyglądało tak jakbyśmy trafiły do innego wymiaru.
-KARTA OTWARCIA START!
-Pozwolisz że ja zacznę. Bakugan bitwa! Bakugan start! Naprzód Subterra Hynoid!
- Hmm... a więc najprawdopodobniej Carmen przeniosła się do Nowej Vestroii i zabrała Hynoida.ze sobą.
-Długo będziesz tak rozmyślać?
Uśmiechnęłam się chytrze.
-Jesteś gotowy Centurionie?
-Tak.
-Przygotuj się na klęskę. Bakugan bitwa! Bakugan start! Powstań Darkus Centurion!
Wyjęłam z kieszeni spódniczki swój bakukom. W prawdzie teraz do walki używam gantletu...jednak do walki tego typu musze użyć starego sprzętu. Sprawdziłam poziomy mocy naszych bakuganów.
Poziom mocy Hynoida -360. Poziom mocy Centuriona-700.
-Nie chce cie martwić, ale twój bakugan ma mniejszy poziom mocy.
-Ojej, jak przykro.-Carmen wydęła lekko wargi i przetarła delikatnie oczy w geście który miał sygnalizować iż udaje że płacze. Żenada.-Super moc aktywacja! Iskra Pustyni!
Wzrost poziomu mocy Hynoida o 100 punktów.
-Jeśli myślisz że taki słaby atak zrobi na mnie wrażenie to grubo się mylisz. Super moc aktywacja! Tarcza Nieskończonego Cienia!
Wzrost poziomu mocy Centuriona o 300 punktów.
Tarcza Nieskończonego Cienia na pewno ochroni Centuriona przed Iskrą Pustyni.
-Super moc aktywacja! Nocny Cień!
Wzrost poziomu mocy Centuriona o 600 punktów.
Centurion rozpłyną się, ale po chwili pojawił się tuż za Hynoidem jako cień.
-Co?! Jak to możliwe?!-spytała Carmen jednocześnie podnosząc Hynoida z ziemi.
-Już po tobie. Zostały nam dwie bitwy. Nie masz szans.-powiedziałam i rzuciłam kartę otwarcia. Potem "wysłałam" Centuriona na pole bitwy.
-Tym razem to ja wygram! Karta otwarcia start! Bakugan bitwa! Bakugan start! Naprzód Subterra Tuskor!
Poziom mocy Centuriona-700. Poziom mocy Tuskora-380.
-Super moc aktywacja! Tromboatak!
Wzrost poziomu mocy Tuskora o 50 punktów. Spadek poziomu mocy Centuriona o 50 punktów.
-Carmen o co ci chodzi?
-Co masz na myśli?
-Czemu tak strasznie zależy ci na wygranej. Nigdy nie lubiłaś grać w bakugany. A teraz nagle zachciało ci się potyczki ze mną.
-To nie fair. Zawsze we wszystkim byłam najlepsza! Ja...ja po prostu nie...nie mogę znieść myśli że jest coś w czym nigdy nie będę dobra.
-Ja też na początku nie byłam dobra. Byłam słabym graczem. W rankingu zajmowałam dziewięćsetne miejsce.
-Ale teraz jesteś dobra.
-To dzięki Myrnie Elz jest taka dobra.-zwrócił się do Carmen mój bakugan.
-Tak, ale nikt poza Młodymi Wojownikami nie wie o tym że to ona jest Myrną.
-Carmen zrozum. Nie musisz być we wszystkim dobra. Myrna też nie jest taka dobra w bakugan.
Carmen wybuchła śmiechem.
-Nie no teraz to dowaliłaś.
-Mówię poważnie. On przegrała. Jeden jedyny raz.
-No to kto był tym szczęściarzem który równał ja z ziemią?
-Dan.
Carmen przestała się śmiać. Mina jej była poważna i z lekka wystraszona.
-Nawet sobie ze mnie nie żartuj.-powiedziała.
Tym razem to ja wybuchłam śmiechem.
-Elz ja mówię poważnie.
-Tak. Dan pokonał Myrnę. I Maskarada...i Enigmę.
Carmen pobladła.
-Jakim cudem ten dzieciak pokonał najlepszych w rankingu graczy?
-Wierz mi sama zadaję sobie to pytanie codziennie. To jak? Zgoda?
-Okej.
-Nie chce wam przerywać, ale...macie tu bitwę do dokończenia.-powiedział Centurion.
-A racja. Centurionie?-spytałam znacząco. W odpowiedzi Centurion uderzył Tuskora ogonem tak że ten zmienił się w kulkę.
-Hm. No cóż...może w następnej bitwie będę lepsza. Tylko nie możesz dać mi wygrać. Jeśli to zrobisz zszargasz dobre imię Myrny.
-Nie ma sprawy.-uśmiechnęłam się.
-Karta otwarcia start! Bakugan bitwa! Bakugan start! Naprzód Subterra Mantris!
Poziom mocy Mantris-270.
-Teraz super moc aktywacja! Podwójna Maczeta!
Wzrost poziomu mocy Mantris o 100 punktów.
-Karta otwarcia start! Cień Zagłady!
Spojrzałam na bakukomp. Mantris powoli traciła wszystkie punkty. W końcu jej poziom mocy spadł do zera. Bitwa się skończył. Czas znów biegł i nie zamierzał przestać. Popatrzyłam na Carmen. Ona popatrzyła na mnie. Po krótkiej chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
-No to teraz muszę ostro trenować żeby ci dorównać. To zgodnie z umową oddaje ci tę kartę.-mówiąc to Carmen podała mi Kartę Xawera.
-Dzięki.-wzięłam od niej kartę i uśmiechnęłam się.
-Choć poplotkujemy.-powiedziała Carmen i obie weszłyśmy do domu zanosząc się przy tym ze śmiechu.


***

Stałam na wzgórzu. Władzę nad Warnington objęła noc. Rozpaliłam ognisko.
-Co chcesz zrobić z tą kartą?-spytał mnie Centurion tym samym przerywając panującą od kilku minut ciszę.
-Zniszczyć.-powiedziałam i wrzuciłam kartę do ognia. Patrzyłam jak mieni się fioletową poświatą, a po chwili roztrzaskuje się w srebrny pył.-Chodźmy.
-Chcesz w nocy iść aż do domu Marucho? Nie uważasz że lepiej byłoby skorzystać z Karty Teleportacji?
-Nie. Dziś się przejdę.-odrzekłam z uśmiechem.


***

Weszłam do kuchni. Chciałam przed snem jeszcze napić się wody. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej szklankę. Kiedy zamknęłam szafkę z powrotem zobaczyłam Runo siedzącą na wysokim metalowym krześle przy blacie kuchennym. Płakała. Jak to możliwe że wcześniej jej nie zauważyłam?
-Hej Runo co się stało.-powiedziałam i podeszłam do niej.
-Straciliśmy energię domeny Subterry. I to przeze mnie.
Runo wyjaśniała mi całą sytuacje.
-Mylene i Lync?-spytałam z niedowierzaniem. Pokiwała głową na "tak".
-Nie martw się Runo. Jeszcze ich pokonamy.
-Jak? Zostały nam tylko dwie domeny. Darkus i Pyrus.
-Reszta już wie?
-Tak.
-Nie martw się Runo wszystko będzie dobrze.


Cześć! Jak wam się podoba notka? W następnej będzie się działo. Trochę poprzestawiam kolejność wydarzeń, ale wszystko w następnej notce.;) A tak w ogóle to jak wam ten weekend mija? To ja się zabieram za 18;). Do następnego rozdziału!^^



 

5 komentarzy:

  1. Supcio rozdział. Karta teleprtacji robi Elz coraz większe psikusy. ;P. Elz niepocieszona spotkaniem "ukochanej" kuzynki? Nie dziwie jej się. Jak ktoś chce być zawsze naj to może a nawet jest denerwujące. -.- Bitwa między kuzynkami. Ciekawa bardzo :D. Kolejna domena kaput. :( Jeszcze tylko Purus i Darkus o_O Zaraz zrobi sie naprawde gorrrrrąco i groźnie.. Nie moge sie doczekać nastepnej notki.

    Ps. U mnie weekend ciekawie sie zaczal a mianowicie od burzy. :D Musiałam mojego biednego psa uspokajać. A ogółem to fajnie. Jeden dzien mniej od szkoły.
    Czekam na kolejny.

    ~Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)). I przepraszam że dopiero teraz odpowiedź pisze.^^" Nom Carmen jest denerwująca^^. Niestety jak to mówią rodziny się nie wybiera.
      Dan: No niestety-,-
      A tobie co do tego? Przecież nie jesteś z nimi spokrewniony.
      Dan: Wiem, ale lubię ci przeszkadzać^^
      Elz: <.< WON!
      Ale w następnej notce Vexosi nie zabiorą żadnej domeny za to dowiedzą się...
      Dan: Ej miałaś nie zdradzać fabuły!
      Zatkaj się! To ja jestem autorką i ja rządzę tym blogiem!
      U mnie niestety czwartek nie był dniem odpoczynku. Musiałam jechać z koleżankami projekt z robić. Ale fajnie było:D.
      Również pozdrawiam:))

      Usuń
  2. Rozdział super:) Elz nie lubi swojej kuzynki. Nie dziwię się jej( też mam kuzynkę, której nie cierpię - na domiar złego widuję ją często bo mieszka naprzeciwko mnie. Ech... Nie lubię jej bo się ma za lepszą ode mnie a tak nie jest). Ciekawa bitwa z kuzynką. No i kolejna energia domeny w rękach Vexosów. Robi się groźnie O.O czekam na kolejną notkę.

    U mnie weekend w porządku pomimo tego że zaczęło padać. Zabijam nudę rysując rysunek( wzięłam się do roboty za trudny rysunek - cała ja -,- ale tak łatwo się nie poddam choć pogoda za oknem zniechęca mnie do tego). Życzę ci dużo weny i czekam na następny rozdział:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na wstępie przepraszam że dopiero teraz odpowiedź piszę^^"ech ten czas, nigdy nie zwolni)Dziękuję:)). Ja nie mam kuzynki która mnie wnerwia, ale mam siostrę prawdziwe utrapienie, ale rodziny się nie wybiera.
      W następnym rozdziale ktoś ich odwiedzi.
      Dan: Przestań zdradzać fabułę. Jak wszystkim ujawnisz o czym będzie NN to nikt jej czytał nie będzie.-,-
      Dobra, dobra.
      Ja weny do rysowania ostatnimi czasy nie mam, a bardzo bym chciała ją mieć bo musze narysować w końcu Elajzę.^^ Ja długi(no nie bardzo bo w czwartek do szkoły wracam-_-)weekend majowy zaczęłam projektem z polskiego.
      Dan: O.O
      No, ale może jutro będę miała więcej luzu.
      Bardzo dziekuje:)). Wena zawsze się przyda. Dziś wstawie 18:)
      Pozdrawiam.^^

      Usuń
  3. Lepiej późno niż wcale. Dokładnie, czas nie chce się zatrzymać. Drobiazg. Masz rację, rodziny się nie wybiera. Swoją drogą też za dużo czasu nie było do rysowania ale w weekendy to jest bardzo dużo czasu (byłoby więcej gdyby nie matura która już jutro).
    Przeczytałam nowy rozdział i przyznaję że jest ciekawy.
    Ech Dan... Czepiasz się-,-
    A drobiazg:) Dziękuję bardzo i również pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń