Otworzyłam oczy. Stałam na czymś miękkim. Spojrzałam w dół. Trawa. Rozejrzałam się. Wow. Jak tu pięknie. Ja i Hydron staliśmy na skraju małego lasku. Przed nami rozciągała się błękitna toń jeziora. Na błękicie nieba dostrzegłam białe jak śnieg, a może nawet bielsze od śniegu puchowe chmury. Na trawie tu i ówdzie rosły nieznane mi lecz piękne kwiaty w różnych kolorach tęczy. Wiał delikatny wietrzyk.
-Hydron co to za miejsce?
-Piękne co? Odkryłem je kiedy miałem dziesięć lat.
-Jak je odkryłeś?
-Przez czysty przypadek przeteleportowałem się tu.-powiedział i ruszył w stronę jeziora.-Od tamtej pory przychodzę tu kiedy coś mnie gryzie lub kiedy chcę pomyśleć.
Hydron usiadł na sporej wielkości kamieniu. Usiadłam obok niego.
-Tu jest niesamowicie.
-Tak. To miejsce sprawia że czuję się tu prawie bezpiecznie. To jest tak jakby mój azyl.
-Prawie?
-To miejsce jest piękne, ale kiedy jest się tu samemu to wydaje się takie trochę...przerażające.
-A teraz...coś cie gryzie?
-Nie. Bo teraz jestem tu z tobą. Chciałem ci pokazać to sekretne miejsce.-powiedział i położył swoja dłoń na mojej. Delikatnie cofnęłam rękę.
-Hydron...ja. Ja nie mogę.
Blondyn zabrał swoja dłoń i odwrócił wzrok.
-Boisz się mi zaufać. Myślisz że chcę zdobyć twoje zaufanie żeby potem nakłonić cie do wyjawienia wszystkich sekretów Młodych Wojowników.
Poczułam rosnącą w gardle gulę.
-Hydron to nie tak.-wyszeptałam. Chłopak wstał i usiadł nad brzegiem jeziora. Woda muskała czubki jego butów. Usiadłam obok niego.
-Hydron.-szepnęłam ciszej. Chciałam złapać go za rękę, ale ją cofną. Westchnęłam smutno. Spojrzałam na niego. Nadal jego wzrok był odwrócony. Zapadła długa chwila ciszy. Sprawiałam mu przykrość i nie czułam się z tym dobrze. Nic tu po mnie. Wstałam.
-Przepraszam.-szepnęłam i już chciałam iść kiedy Hydron złapał moja dłoń.
-Nie odchodź.-wyszeptał.
Patrzył na mnie. A ja patrzyłam na niego. Po dłuższej chwili uśmiechną się bardzo delikatnie. Przytuliłam się do niego. Hydron nie był taki zły. Był...fajny. Super by było gdyby opuścił Vexosów i do nas dołączył. Wtedy nie musiałabym udawać że go nienawidzę. Wtedy byłby jednym z najbliższych mi przyjaciół. Byłby Młodym Wojownikiem Bakugan. Co ja wygaduję! Hydron nigdy nie zdradzi Vexosów. Jego ojciec za zdradę chyba by go zabił!
-Super jest ten twój azyl.-szepnęłam.
-Teraz to jest nasz azyl.-wyszeptał mi do ucha.-Nasz i nikogo więcej.
-Hydron.
-Tak?
-Fajnie by było gdybyś do nas dołączył.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ja? Młodym Wojownikiem?
Skinęłam głową na "tak".
-Wybacz Elizabeth, ale to nie mogłoby się udać.
-Szkoda.
Usiedliśmy z powrotem nad brzegiem jeziora.
-Co byś zrobił gdybyś nie musiał słuchać swojego ojca?-spytałam.
-Pierwsze co bym zrobił to pokonał go a potem zasiadł na tronie Vestali.
-Najpierw chyba musiałbyś wymyślić plan jak zyskać przychylność vestalian.
-Chyba masz rację. Odzyskanie zaufania ludu nie byłoby łatwym zajęciem.
-Czasami liczą się też chęci.
-W tym wypadku nie. Ale chciałbym być kiedyś w przyszłości dobrym władcą.
-Nie chcieć tylko muc. Ty nie możesz chcieć być dobrym władcą ty musisz być dobrym władcą. Władca musi być pewny w stu procentach że to co robi jest dobre. Ne może głowić się nad swoimi decyzjami. To on prowadzi poddanych drogą do doskonałości. Zadaniem króla jest zapewnianie dobrego bytu poddanym a nie tylko liczenie złotych monet.
Spojrzałam na Hydrona. Przyglądał mi się z uśmiechem.
-Skąd ty to wszystko wiesz. Nie należysz do rodziny królewskiej, a mimo to wiesz jaki powinien być król.
-A ty nie wiesz?
-Wiem. W końcu przez całe życie dążyłem właśnie do bycia królem.
-Będziesz świetnym władcą.
-Naprawdę tak sądzisz?
-Ja nie sądzę. Ja to wiem.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Hydron położył się na trawie. Przez chwilę wpatrywał się w niebo, po czym zamknął oczy.
-Jak to jest prowadzić normalne życie?-zapytał.
-Cóż...zacznijmy może od tego co dla ciebie jest normą. Każdy może rozumieć i interpretować normalność na swój własny sposób.
-Chodzi mi o to...Jak to jest prowadzić normalne życie? Jak to jest kiedy na przykład chcesz coś dostać, ale nie możesz? Jak to jest stracić jakąś materialną, ale ważną rzecz?
-Wiesz...zazwyczaj jeśli chcesz czegoś to albo dążysz do tego by to otrzymać albo się...poddajesz. Oczywiście tak jest w przypadku rzeczy nie materialnych jak na przykład uznanie kogoś, albo czyjeś zrozumienie. W przypadku rzeczy materialnych to albo prosisz o to co chcesz dostać rodziców albo sam w jakiś sposób to zdobywasz.
-Na przykład w jaki sposób?
-Hmm...wiesz...No na przykład chcesz sobie coś kupić, ale rodzice nie chcą ci dać na to pieniędzy. Błagasz ich o to aż w końcu albo przełamują się i kupują ci to albo mówią ci że jeżeli tak bardzo chcesz kupić sobie te rzecz to najlepiej by było jakbyś kupił ją za swoje pieniądze.
-A jeżeli tych pieniędzy ma się za mało?
-To wtedy odkładasz.
-Że co?-popatrzył na mnie takim wzrokiem jakby w życiu o czymś takim jak "odkładanie pieniędzy" nie słyszał. Zaśmiałam się.
-Tak. Odkładasz. Czyli każde otrzymane kieszonkowe chowasz do skarbonki czy gdzieś tam i tak odkładasz je aż uzbierasz odpowiednią sumę pieniędzy.
-Zwyczajne życie jest pozbawione koloru. Jest po prostu bez sensu.
-Naprawdę?-zaśmiałam się lekko.
-Tak. Ja tam wolę swoje życie księcia.
-Aha, czyli wolisz życie w luksusie i przepychu?
-Tak.
-Wiesz co. A ja już miałam o tobie takie dobre zdanie.
-Dobre zdanie? Czyli już coś o mnie sądziłaś?
-Tak.
-Więc słucham. Powiedz jaki według ciebie jestem.
-Według mnie jesteś fajnym, trochę za bardzo rozpieszczonym, ale w głębi serca dobrym księciem który uważa (i we pewnych przypadkach słusznie) że życie jest niesprawiedliwe.
-I?
-Co i?
-I lubię cię za.....?
Zaśmiałam się cicho. Hydron uśmiechną się lekko. Po chwili odpowiedziałam mu:
-I lubię cię za charakter, za to że mnie rozśmieszasz czasami i ogólnie uważam że jest coś w tobie interesującego. Dlatego cieszę się że jesteśmy przyjaciółmi. Dobra teraz ty...
-Elz musimy już iść. Nasi przyjaciele będą się o ciebie martwić. Długo cie nie ma.-przerwał mi Centurion.
-Dobrze już idę. Ale poczekaj. Hydron to teraz ty.
-Według mnie jesteś niezwykłą dziewczyna która ma w sobie to coś. Jesteś miła, czasami nieśmiała. Jesteś skora do częstych rumieńców i wiem dlaczego, i świetnie piszesz.
Zatkało mnie. Hydron wie o moich bzdurach pisarskich? Jakim cudem?
-Skąd wiesz że świetnie piszę?
-Tak jak już ci kiedyś powiedziałem mam swoje źródła.
Westchnęłam.
-Coś jeszcze?
-Tak jak ja uważasz że życie czasami jest niesprawiedliwe. I cieszę się że jesteś moja przyjaciółka.
-Elz...-ponaglił mnie Centurion. Wstałam z trawy.
-Chociaż chciałbym żebyś była kimś więcej.-wyszeptał mi na ucho. Moje ciało i umysł zadrżały.
-Hydron ja...muszę już iść.-powiedziałam z zakłopotaniem.
Wyjęłam Kartę Teleportacji i zniknęłam zostawiając Hydrona samego. Nawet nie zwracałam uwagi na to gdzie przeteleportuje mnie Karta. Po prostu chciałam pozbierać myśli. Hydron chciałby żebym była dla niego kimś więcej. Kimś więcej niż przyjaciółką.
-Elz ty też tego chcesz?
-Czego Centurionie?
-Czy chcesz być dla Hydrona kimś więcej niż przyjaciółką?
-Nie wiem.
Spojrzałam przed siebie. Byłam u Klausa. Chociaż raz Karta zrobiła to co chciałam.
Schodami wyłożonymi dywanem popędziłam do swojego pokoju. Nie chciałam na razie widzieć pozostałych Wojowników. Chciałam być sama. Otworzyłam drzwi do pokoju w którym Klaus mnie zakwaterował i padałam na puchową miękką pierzynę. To jest jakiś zły sen.
-Zdrzemnij się chwile. Sen dobrze ci zrobi.-polecił Centurion. Zdjęłam buty i wśliznęłam się pod kołdrę. Położyłam Centuriona na sąsiedniej poduszce.
-Mam nadzieję że szybko znajdę się w objęciach Morfeusza.-wyszeptałam.
-Hydron co to za miejsce?
-Piękne co? Odkryłem je kiedy miałem dziesięć lat.
-Jak je odkryłeś?
-Przez czysty przypadek przeteleportowałem się tu.-powiedział i ruszył w stronę jeziora.-Od tamtej pory przychodzę tu kiedy coś mnie gryzie lub kiedy chcę pomyśleć.
Hydron usiadł na sporej wielkości kamieniu. Usiadłam obok niego.
-Tu jest niesamowicie.
-Tak. To miejsce sprawia że czuję się tu prawie bezpiecznie. To jest tak jakby mój azyl.
-Prawie?
-To miejsce jest piękne, ale kiedy jest się tu samemu to wydaje się takie trochę...przerażające.
-A teraz...coś cie gryzie?
-Nie. Bo teraz jestem tu z tobą. Chciałem ci pokazać to sekretne miejsce.-powiedział i położył swoja dłoń na mojej. Delikatnie cofnęłam rękę.
-Hydron...ja. Ja nie mogę.
Blondyn zabrał swoja dłoń i odwrócił wzrok.
-Boisz się mi zaufać. Myślisz że chcę zdobyć twoje zaufanie żeby potem nakłonić cie do wyjawienia wszystkich sekretów Młodych Wojowników.
Poczułam rosnącą w gardle gulę.
-Hydron to nie tak.-wyszeptałam. Chłopak wstał i usiadł nad brzegiem jeziora. Woda muskała czubki jego butów. Usiadłam obok niego.
-Hydron.-szepnęłam ciszej. Chciałam złapać go za rękę, ale ją cofną. Westchnęłam smutno. Spojrzałam na niego. Nadal jego wzrok był odwrócony. Zapadła długa chwila ciszy. Sprawiałam mu przykrość i nie czułam się z tym dobrze. Nic tu po mnie. Wstałam.
-Przepraszam.-szepnęłam i już chciałam iść kiedy Hydron złapał moja dłoń.
-Nie odchodź.-wyszeptał.
Patrzył na mnie. A ja patrzyłam na niego. Po dłuższej chwili uśmiechną się bardzo delikatnie. Przytuliłam się do niego. Hydron nie był taki zły. Był...fajny. Super by było gdyby opuścił Vexosów i do nas dołączył. Wtedy nie musiałabym udawać że go nienawidzę. Wtedy byłby jednym z najbliższych mi przyjaciół. Byłby Młodym Wojownikiem Bakugan. Co ja wygaduję! Hydron nigdy nie zdradzi Vexosów. Jego ojciec za zdradę chyba by go zabił!
-Super jest ten twój azyl.-szepnęłam.
-Teraz to jest nasz azyl.-wyszeptał mi do ucha.-Nasz i nikogo więcej.
-Hydron.
-Tak?
-Fajnie by było gdybyś do nas dołączył.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ja? Młodym Wojownikiem?
Skinęłam głową na "tak".
-Wybacz Elizabeth, ale to nie mogłoby się udać.
-Szkoda.
Usiedliśmy z powrotem nad brzegiem jeziora.
-Co byś zrobił gdybyś nie musiał słuchać swojego ojca?-spytałam.
-Pierwsze co bym zrobił to pokonał go a potem zasiadł na tronie Vestali.
-Najpierw chyba musiałbyś wymyślić plan jak zyskać przychylność vestalian.
-Chyba masz rację. Odzyskanie zaufania ludu nie byłoby łatwym zajęciem.
-Czasami liczą się też chęci.
-W tym wypadku nie. Ale chciałbym być kiedyś w przyszłości dobrym władcą.
-Nie chcieć tylko muc. Ty nie możesz chcieć być dobrym władcą ty musisz być dobrym władcą. Władca musi być pewny w stu procentach że to co robi jest dobre. Ne może głowić się nad swoimi decyzjami. To on prowadzi poddanych drogą do doskonałości. Zadaniem króla jest zapewnianie dobrego bytu poddanym a nie tylko liczenie złotych monet.
Spojrzałam na Hydrona. Przyglądał mi się z uśmiechem.
-Skąd ty to wszystko wiesz. Nie należysz do rodziny królewskiej, a mimo to wiesz jaki powinien być król.
-A ty nie wiesz?
-Wiem. W końcu przez całe życie dążyłem właśnie do bycia królem.
-Będziesz świetnym władcą.
-Naprawdę tak sądzisz?
-Ja nie sądzę. Ja to wiem.-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Hydron położył się na trawie. Przez chwilę wpatrywał się w niebo, po czym zamknął oczy.
-Jak to jest prowadzić normalne życie?-zapytał.
-Cóż...zacznijmy może od tego co dla ciebie jest normą. Każdy może rozumieć i interpretować normalność na swój własny sposób.
-Chodzi mi o to...Jak to jest prowadzić normalne życie? Jak to jest kiedy na przykład chcesz coś dostać, ale nie możesz? Jak to jest stracić jakąś materialną, ale ważną rzecz?
-Wiesz...zazwyczaj jeśli chcesz czegoś to albo dążysz do tego by to otrzymać albo się...poddajesz. Oczywiście tak jest w przypadku rzeczy nie materialnych jak na przykład uznanie kogoś, albo czyjeś zrozumienie. W przypadku rzeczy materialnych to albo prosisz o to co chcesz dostać rodziców albo sam w jakiś sposób to zdobywasz.
-Na przykład w jaki sposób?
-Hmm...wiesz...No na przykład chcesz sobie coś kupić, ale rodzice nie chcą ci dać na to pieniędzy. Błagasz ich o to aż w końcu albo przełamują się i kupują ci to albo mówią ci że jeżeli tak bardzo chcesz kupić sobie te rzecz to najlepiej by było jakbyś kupił ją za swoje pieniądze.
-A jeżeli tych pieniędzy ma się za mało?
-To wtedy odkładasz.
-Że co?-popatrzył na mnie takim wzrokiem jakby w życiu o czymś takim jak "odkładanie pieniędzy" nie słyszał. Zaśmiałam się.
-Tak. Odkładasz. Czyli każde otrzymane kieszonkowe chowasz do skarbonki czy gdzieś tam i tak odkładasz je aż uzbierasz odpowiednią sumę pieniędzy.
-Zwyczajne życie jest pozbawione koloru. Jest po prostu bez sensu.
-Naprawdę?-zaśmiałam się lekko.
-Tak. Ja tam wolę swoje życie księcia.
-Aha, czyli wolisz życie w luksusie i przepychu?
-Tak.
-Wiesz co. A ja już miałam o tobie takie dobre zdanie.
-Dobre zdanie? Czyli już coś o mnie sądziłaś?
-Tak.
-Więc słucham. Powiedz jaki według ciebie jestem.
-Według mnie jesteś fajnym, trochę za bardzo rozpieszczonym, ale w głębi serca dobrym księciem który uważa (i we pewnych przypadkach słusznie) że życie jest niesprawiedliwe.
-I?
-Co i?
-I lubię cię za.....?
Zaśmiałam się cicho. Hydron uśmiechną się lekko. Po chwili odpowiedziałam mu:
-I lubię cię za charakter, za to że mnie rozśmieszasz czasami i ogólnie uważam że jest coś w tobie interesującego. Dlatego cieszę się że jesteśmy przyjaciółmi. Dobra teraz ty...
-Elz musimy już iść. Nasi przyjaciele będą się o ciebie martwić. Długo cie nie ma.-przerwał mi Centurion.
-Dobrze już idę. Ale poczekaj. Hydron to teraz ty.
-Według mnie jesteś niezwykłą dziewczyna która ma w sobie to coś. Jesteś miła, czasami nieśmiała. Jesteś skora do częstych rumieńców i wiem dlaczego, i świetnie piszesz.
Zatkało mnie. Hydron wie o moich bzdurach pisarskich? Jakim cudem?
-Skąd wiesz że świetnie piszę?
-Tak jak już ci kiedyś powiedziałem mam swoje źródła.
Westchnęłam.
-Coś jeszcze?
-Tak jak ja uważasz że życie czasami jest niesprawiedliwe. I cieszę się że jesteś moja przyjaciółka.
-Elz...-ponaglił mnie Centurion. Wstałam z trawy.
-Chociaż chciałbym żebyś była kimś więcej.-wyszeptał mi na ucho. Moje ciało i umysł zadrżały.
-Hydron ja...muszę już iść.-powiedziałam z zakłopotaniem.
Wyjęłam Kartę Teleportacji i zniknęłam zostawiając Hydrona samego. Nawet nie zwracałam uwagi na to gdzie przeteleportuje mnie Karta. Po prostu chciałam pozbierać myśli. Hydron chciałby żebym była dla niego kimś więcej. Kimś więcej niż przyjaciółką.
-Elz ty też tego chcesz?
-Czego Centurionie?
-Czy chcesz być dla Hydrona kimś więcej niż przyjaciółką?
-Nie wiem.
Spojrzałam przed siebie. Byłam u Klausa. Chociaż raz Karta zrobiła to co chciałam.
Schodami wyłożonymi dywanem popędziłam do swojego pokoju. Nie chciałam na razie widzieć pozostałych Wojowników. Chciałam być sama. Otworzyłam drzwi do pokoju w którym Klaus mnie zakwaterował i padałam na puchową miękką pierzynę. To jest jakiś zły sen.
-Zdrzemnij się chwile. Sen dobrze ci zrobi.-polecił Centurion. Zdjęłam buty i wśliznęłam się pod kołdrę. Położyłam Centuriona na sąsiedniej poduszce.
-Mam nadzieję że szybko znajdę się w objęciach Morfeusza.-wyszeptałam.
***
Otworzyłam oczy. Po chwili znów je zamknęłam. Powtarzałam te czynność od jakichś dwóch godzin. Chociaż chciałbym żebyś była kimś więcej. Kimś więcej. Och dlaczego? Hydron jest fajnym przyjacielem. On tak jak ja nie wie jak to jest mieć mamę. On też tak jak ja nie zaznał miłości z jej strony. A dlaczego? A dlatego że jego mama tak jak i moja nie zdążyła mu jej okazać. Hydron jest moim przyjacielem, ale nic poza tym. Przyznaje jest niczego sobie, ma czasami odpychający charakter, ale poza tym jest w porządku. Ech...Dlaczego ja się tak zachowuję? Mówię że jest moim przyjacielem więc dlaczego niemiałby być moim chłopakiem? Hmm...może to przez to że za krótko go znam? Chociaż. Kiedy wiem że on odczuwa podobny smutek do mojego to...czuję się tak jakbym go znała dłużej. A może nie chcę żeby Hydron był moim chłopakiem bo boję się tego jak wyglądałoby moje życie kiedy zostałabym...
-Nie zamartwiaj się tak.-powiedział Centurion.-Wszystko będzie dobrze.
-Naprawdę tak uważasz?
-Tak. Przecież byłaś w gorszych sytuacjach i zawsze wychodziłaś z nich cało.
Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Centurion ma racje. Przecież czułam się o wiele gorzej niż czuję sie teraz kiedy wydało się że to ja jestem Myrną. Kiedy musieliśmy rozstać się z naszymi bakuganami. Takich sytuacji w których byłam nieszczęśliwa znalazło by się jeszcze kilka.
Zawsze jednak wychodziłam z nich cało. Więc i z tej jakoś się wygrzebie. Tylko jak?
-Wiem.-mruknęłam cicho.
-Przy najbliższej okazji musicie sobie z Hydronem wszystko wyjaśnić.
Ach Centurionie mój przyjacielu cóż ja bym bez ciebie zrobiła? Jak to dobrze że cię mam.
-Masz rację. Musze sobie z Hydronem wszystko wyjaśnić.-powiedziałam i już miałam przymknąć oczy kiedy usłyszałam czyjeś ciche kroki na korytarzu. Spojrzałam na telefon żeby zorientować się która godzina. Jest 19:43. Wcale nie tak późno. Wyśliznęłam się z łóżka. Muszę się dowiedzieć co Spectra robił dziś rano.
-Co robisz?-spytał Centurion jednocześni obserwując jak zakładam trampki na nogi.
-Pewna osoba musi mi tu coś wyjaśnić.
-Wiem.-mruknęłam cicho.
-Przy najbliższej okazji musicie sobie z Hydronem wszystko wyjaśnić.
Ach Centurionie mój przyjacielu cóż ja bym bez ciebie zrobiła? Jak to dobrze że cię mam.
-Masz rację. Musze sobie z Hydronem wszystko wyjaśnić.-powiedziałam i już miałam przymknąć oczy kiedy usłyszałam czyjeś ciche kroki na korytarzu. Spojrzałam na telefon żeby zorientować się która godzina. Jest 19:43. Wcale nie tak późno. Wyśliznęłam się z łóżka. Muszę się dowiedzieć co Spectra robił dziś rano.
-Co robisz?-spytał Centurion jednocześni obserwując jak zakładam trampki na nogi.
-Pewna osoba musi mi tu coś wyjaśnić.
***
Spectra szedł ciemnym korytarzem tu i ówdzie rozświetlonym przez świece. Przystaną.
-Dlaczego za mną idziesz?-spytał opanowanym głosem. Chowająca się w cieniu postać nawet nie drgnęła.-Powtórzę jeszcze raz: Dlaczego za mną idziesz?
Śledząca go postać wyszła z cienia. Spectra odwrócił się ku niej i zobaczył białowłosą dziewczynę z fiołkowymi oczami.
-Chciałam cię zapytać Keith...co robiłeś dziś rano?
-A co cie to interesuje?
-Chcę po prostu wiedzieć.
-Wy ziemianie jesteście niemożliwi.
-Jeśli coś kombinujesz to powiedz mi od razu a nie bawisz się ze mną w jakieś wymijanie odpowiedzi.
-Co niby miałbym kombinować? Na jakiej podstawie stwierdzasz że coś kombinuje?
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. To wystarczy. Poza tym nie ufam ci.
-To twój problem nie mój.
Elz przewróciła oczami. Spectra na szczęście tego nie widział.
Elz przewróciła oczami. Spectra na szczęście tego nie widział.
- Jak mogę ufać komuś kto nie ufa mnie?
-Sądzisz że ja ci nie ufam?
-A ufasz? Bo wiesz jakoś nie zaobserwowałam żebyś mi ufał. Ba! Ja w ogóle nawet nie zaobserwowałam żebyś miał do mnie jakiś szacunek.
-Co masz na myśli?-spytał. "Wiele osób na moim miejscu stwierdziłoby że Spectra w tej chwili nie wie o co chodzi, ale ja wiem żę on zadał mi to pytanie tylko po to żebym wyjaśniła mu prawdę którą i tak zapewne zna. Czyli to polega na tym: ja mu mówię o tym że on nie okazuje mi szacunku(nie zależy mi na jakimś specjalnym traktowaniu z jego strony, ale chciałabym być traktowana jak inni Wojownicy), on udaje że nie wie o co mi z tym brakiem szacunku z jego strony chodzi, ja przełamuję się i mówię mu to co na sercu mi leży a on na końcu ze mnie szydzi i mnie potępia. Oto cała filozofia."-pomyślała Elz.
-Nie traktujesz mnie jak innych Wojowników. Wobec mnie zachowujesz się tak jakbym była jakimś zdrajcą albo coś. Dlatego ci nie ufam.
Spectra przez dłuższą chwilę uważnie przyglądał się dziewczynie . Po czym powiedział:
-Razem z Gus'em przeniosłem się na Vestaliańskiego Niszczyciela żeby wystrzelić z niego nadajnik w pobliże Vestali który miał utrudnić Vexosom teleportacje na nią.
Dziewczyna wzdrygnęła się. "Brettley najpierw myśl potem mów! Wiec Spectra nic nie knuje przeciwko nam. On chciał tylko utrudnić Vexosom teleportację na Vestalię! A ja go posądzałam o knucie! Musze się nauczyć trzeźwego i rozsądnego postrzegania sytuacji!"-pomyślała. Usłyszała ciche oddalające się kroki. Spojrzała w miejsce w którym stał Spectra. Nie było go.
-Naprawdę musiałaś mówić wszystko co ci się cisnęło na język?-spytał Elz Centurion.
-Po pierwsze: nie mówiłam wszystkiego co mi się cisnęło na język, po drugie: jak myślisz Centurionie...powinnam przeprosić Spectrę za te oskarżenia?
-Musisz to zrobić.
Elz westchnęła.
***
Zaświeciłam światło na korytarzu. Ciekawe po co Klausowi świece skoro używa elektrycznego oświetlenia? Hmm...może te świece są na wypadek jakiejś awarii? Albo dla szpanu. "Stary" zamek w staro-nowoczesnym stylu. Trochę nowoczesności, trochę tradycji.
-Wiesz gdzie jest pokój Spectry?-przerwał panującą od jakichś trzech minut ciszę Centurion.
-Nie bardzo. Ale Klaus przecież nie przydzielił mu pokoju nie wiadomo gdzie. Musi być gdzieś w pobliżu reszty pokoi. -szepnęłam mijając pokój Dana. Przeszłam obok pozostałych pokoi chłopaków.-To na pewno te.-powiedziałam cicho wskazując na drzwi przed którymi stałam.
-Jesteś pewna?
-Nie, ale to muszą być drzwi do pokoju Spectry. Innej opcji nie ma.-szepnęłam i cicho westchnęłam.
Zbliżyłam drżącą dłoń do drzwi i cicho zapukałam. Nikt nie odpowiedział.
-K-keith? Jesteś tam? Chciałam cie przeprosić. Ja...nie powinnam cię oskarżać o knucie przeciw nam. Przepraszam.-powiedziałam cicho. Nie byłam do końca pewna czy Spectra tam jest. Tak czy inaczej chciałam żeby wiedział że żałuję swoich słów. Odeszłam od drzwi.
-Dobrze zrobiłaś.-pochwalił mnie Centurion.
-Dziękuję.
Gdy już byłam na schodach miną mnie Gus.
-Gus?
-Tak?
-Nie wiesz może gdzie jest Spectra?-spytałam. Chciałam się upewnić że nie mówiłam do pustego pokoju. A jedyną osobą która mogła rozwiać wszelkie moje wątpliwości co do tego był Gus.
-Mistrz Spectra jest teraz w swoim pokoju.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
-Och no dobra.-zrezygnowana i śpiąca wygramoliłam się z wygodnego i ciepłego łóżka. Szybko się ubrałam, wzięłam Centuriona i wolnym krokiem ruszyłam do drzwi.
-Elz szybko!-zawołała Elajza. Biegła wraz z Runo i Julie.
-Co się stało? Wiecie coś?-spytał Centurion.
-Niestety nie. Najwyraźniej dowiemy się wszystkiego na miejscu.-odpowiedział mu Gorem.
-Oby ten powód dla którego Klaus zwalił mnie z łóżka był naprawdę...-nie dokończyłam bo Ace wleciał mi prosto pod nogi.
-Ace uważaj!
-Przepraszam Elz.-rzucił szybko. Zaraz za nim biegła reszta(prawie reszta, nie było tylko Gus'a, Spectry i Miry) Ruchu Oporu z mi Shunem na czele. A gdzie Marucho?
Wpadliśmy wszyscy do centrum dowodzenia cali zdyszani i ciekawi co się stało. Na miejscu byli już Spectra, Mira, Gus i Marucho.
-Co się stało?-spytał Dan.
- Przepraszam że przerwałem wam sen, ale odbieram jakiś dziwny sygnał z domu Marucho.
Klaus wcisną jakiś przycisk na klawiaturze głównego komputera. Na ekranie pojawiła się Alice.
-Marucho przepraszam że wprosiłam się do ciebie, ale nie wiedziałam jak mam się z wami skontaktować. Stało się cos okropnego dlatego musze was ostrzec.
-Alice co się stało?-spytał Dan.
-Vexosi zjawili się na Ziemi. Shadow wyzwał mnie na pojedynek.
-Przegrałaś?-spytał Marucho.
-Nie. Pokonałam Shadowa z pomocą Chan Lee i Joe.
-Teraz Vexosi przegięli.-powiedział Dan.
-Dlaczego musieli wybrać sobie na "ofiarę" akurat Alice. Przecież ona nie chce walczyć.-powiedział Marucho.
-Dlaczego nie chcesz walczyć Alice?-spytała Mira.
Alice spojrzała na nią na pół wystraszonym na pół smutnym spojrzeniem.
-Może nie teraz co? Musimy zająć się Vexosami a nie powodem dla którego Alice zaprzestała walk bakuganów.-wtrąciłam szybko. Dyskretnie mrugnęłam okiem do Gehabich. Uśmiechnęła się lekko.
-Ciekawe dlaczego Zenoheld wysłał Vexosów na Ziemię skoro my jesteśmy tutaj-zastanawiała się Elajza.
-W sumie racja. Przecież równie dobrze Vexosi mogli pojawić się w Vestali.-powiedział Baron.
-Nie mogli.-powiedział Spectra.
-Dlaczego?-spytał Dan.
-Dlatego że umieściliśmy w pobliżu Vestali nadajnik który blokuje ich teleport w skutek czego nie mogą dostać się oni na Vestalie.-wyjaśnił nam Spectra.
-Dobre zagranie.-przyznał dotąd milczący Shun.
-Jest coś jeszcze.-zaczęła Alice.-Kiedy pokonaliśmy Shadowa to...opowiedział że wróci się zemścić.
-Nie pozwolimy mu na to.-powiedział Dan.
-To jak chcesz Dan zapobiec następnego ataku Shadowa na Alice?-spytałam.
Dan zastanowił się chwilę po czym powiedział:
-Jutro wyruszamy na Ziemię.
-A jak potem wrócicie do Vestali? Podczas tej walki zostało zniszczone laboratorium dziadka. Nie wrócicie później.-spytała Alice.
-A jak w ogóle dostaniemy się na Ziemie?-spytał Shun.
-O Kartach Teleportacji nie ma mowy.-powiedziałam.
-Tak się składa że ja także posiadam teleport między wymiarowy.-powiedział Klaus.-Moglibyście z niego skorzystać.
-Czyli ustalone. Jutro lecimy na Ziemię.-powiedział Dan.
-Alice daj nam znać jakby któryś Vexos pojawił się u ciebie.-powiedział Marucho.
-Dobrze.
Alice rozłączyła się.
Kiedy szłam do pokoju miałam dziwne wrażenie że jutro wydarzy się coś niemiłego.
Szybka jestem:). 13! Pechowy rozdział O_O. No, ale mam nadzieję że nic mi się nie stanie(oczywiście mam na myśli siebie w realu a nie w opowiadaniu). W następnym rozdziale mogę zdradzić tylko tyle że pojawi się Enigma ^-^.
Zbliżyłam drżącą dłoń do drzwi i cicho zapukałam. Nikt nie odpowiedział.
-K-keith? Jesteś tam? Chciałam cie przeprosić. Ja...nie powinnam cię oskarżać o knucie przeciw nam. Przepraszam.-powiedziałam cicho. Nie byłam do końca pewna czy Spectra tam jest. Tak czy inaczej chciałam żeby wiedział że żałuję swoich słów. Odeszłam od drzwi.
-Dobrze zrobiłaś.-pochwalił mnie Centurion.
-Dziękuję.
Gdy już byłam na schodach miną mnie Gus.
-Gus?
-Tak?
-Nie wiesz może gdzie jest Spectra?-spytałam. Chciałam się upewnić że nie mówiłam do pustego pokoju. A jedyną osobą która mogła rozwiać wszelkie moje wątpliwości co do tego był Gus.
-Mistrz Spectra jest teraz w swoim pokoju.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
***
-Wzywam wszystkich Wojowników do centrum dowodzenia.-głos Klausa dobiegający z głośników(głośników? Gdzie Klaus umieścił niby w tym zamku głośniki? Pewnie to takie małe głośniki) przerwał mój smaczny sen.
-Elz wstawaj.- powiedział Centurion.
-Już zaraz.-powiedziałam i okryłam się mocniej kołdrą.
-Elz...-Już zaraz.-powiedziałam i okryłam się mocniej kołdrą.
-Och no dobra.-zrezygnowana i śpiąca wygramoliłam się z wygodnego i ciepłego łóżka. Szybko się ubrałam, wzięłam Centuriona i wolnym krokiem ruszyłam do drzwi.
-Elz szybko!-zawołała Elajza. Biegła wraz z Runo i Julie.
-Co się stało? Wiecie coś?-spytał Centurion.
-Niestety nie. Najwyraźniej dowiemy się wszystkiego na miejscu.-odpowiedział mu Gorem.
-Oby ten powód dla którego Klaus zwalił mnie z łóżka był naprawdę...-nie dokończyłam bo Ace wleciał mi prosto pod nogi.
-Ace uważaj!
-Przepraszam Elz.-rzucił szybko. Zaraz za nim biegła reszta(prawie reszta, nie było tylko Gus'a, Spectry i Miry) Ruchu Oporu z mi Shunem na czele. A gdzie Marucho?
Wpadliśmy wszyscy do centrum dowodzenia cali zdyszani i ciekawi co się stało. Na miejscu byli już Spectra, Mira, Gus i Marucho.
-Co się stało?-spytał Dan.
- Przepraszam że przerwałem wam sen, ale odbieram jakiś dziwny sygnał z domu Marucho.
Klaus wcisną jakiś przycisk na klawiaturze głównego komputera. Na ekranie pojawiła się Alice.
-Marucho przepraszam że wprosiłam się do ciebie, ale nie wiedziałam jak mam się z wami skontaktować. Stało się cos okropnego dlatego musze was ostrzec.
-Alice co się stało?-spytał Dan.
-Vexosi zjawili się na Ziemi. Shadow wyzwał mnie na pojedynek.
-Przegrałaś?-spytał Marucho.
-Nie. Pokonałam Shadowa z pomocą Chan Lee i Joe.
-Teraz Vexosi przegięli.-powiedział Dan.
-Dlaczego musieli wybrać sobie na "ofiarę" akurat Alice. Przecież ona nie chce walczyć.-powiedział Marucho.
-Dlaczego nie chcesz walczyć Alice?-spytała Mira.
Alice spojrzała na nią na pół wystraszonym na pół smutnym spojrzeniem.
-Może nie teraz co? Musimy zająć się Vexosami a nie powodem dla którego Alice zaprzestała walk bakuganów.-wtrąciłam szybko. Dyskretnie mrugnęłam okiem do Gehabich. Uśmiechnęła się lekko.
-Ciekawe dlaczego Zenoheld wysłał Vexosów na Ziemię skoro my jesteśmy tutaj-zastanawiała się Elajza.
-W sumie racja. Przecież równie dobrze Vexosi mogli pojawić się w Vestali.-powiedział Baron.
-Nie mogli.-powiedział Spectra.
-Dlaczego?-spytał Dan.
-Dlatego że umieściliśmy w pobliżu Vestali nadajnik który blokuje ich teleport w skutek czego nie mogą dostać się oni na Vestalie.-wyjaśnił nam Spectra.
-Dobre zagranie.-przyznał dotąd milczący Shun.
-Jest coś jeszcze.-zaczęła Alice.-Kiedy pokonaliśmy Shadowa to...opowiedział że wróci się zemścić.
-Nie pozwolimy mu na to.-powiedział Dan.
-To jak chcesz Dan zapobiec następnego ataku Shadowa na Alice?-spytałam.
Dan zastanowił się chwilę po czym powiedział:
-Jutro wyruszamy na Ziemię.
-A jak potem wrócicie do Vestali? Podczas tej walki zostało zniszczone laboratorium dziadka. Nie wrócicie później.-spytała Alice.
-A jak w ogóle dostaniemy się na Ziemie?-spytał Shun.
-O Kartach Teleportacji nie ma mowy.-powiedziałam.
-Tak się składa że ja także posiadam teleport między wymiarowy.-powiedział Klaus.-Moglibyście z niego skorzystać.
-Czyli ustalone. Jutro lecimy na Ziemię.-powiedział Dan.
-Alice daj nam znać jakby któryś Vexos pojawił się u ciebie.-powiedział Marucho.
-Dobrze.
Alice rozłączyła się.
Kiedy szłam do pokoju miałam dziwne wrażenie że jutro wydarzy się coś niemiłego.
Szybka jestem:). 13! Pechowy rozdział O_O. No, ale mam nadzieję że nic mi się nie stanie(oczywiście mam na myśli siebie w realu a nie w opowiadaniu). W następnym rozdziale mogę zdradzić tylko tyle że pojawi się Enigma ^-^.
Nie sądzę że jest to pechowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWow Hydron zabrał Elz w naprawdę ładne miejsce. Chce by była ona dla niego "kimś więcej"... no ciekawe przyznaje. Wyjaśniło się też że Keith jednak niczego nie knuł to dobrze uff ulżyło mi :). Wiem co czuje Elz :\ też czasami najpierw mówię a dopiero potem myślę. Ale zebrała się na odwagę i przeprosiła Spectre za niesłuszne oskarżenia. Zuch dziewczyna. Vaxosi na ziemi o_O robi się gorąco. I na reszcie ukaże się Enigma! :-D Z tego powodu się najbardziej cieszę. To ja czekam na kolejny wpis.
~Pozdrawiam~ ;)
Ja sądziłam że mam jakiegoś pecha i to się chyba sprawdza. W ostatni czasie poza tobą nikt nie komentuje i troszeczkę zaczynam się martwić. Oczywiście bardzo mi miło że komentujesz te moje bazgroły:D. No cóż pewnie czasu moi drodzy czytelnicy na razie nie mają. Nie dziwię się. Też czasami brakuje mi czasu. Tak Enigma się pojawi i się trochę denerwuje czy ten14 rozdział wyjdzie mi dobrze. Oczywiście mam jak na razie fabułę zaplanowana na kolejne 3 a może nawet i 4 rozdziały. A właśnie Vanessa masz może gg? Bo wiesz chciałabym cię jakoś informować o notkach tylko nie wiem jak. A co do następnych zaplanowanych rozdziałów to...mogę ci zdradzić że w 16(chyba to 16 a może 17? Nie wiem jakoś w tym lub w tym)będzie taka mała akcja ze Spectrą^^. Sposób patrzenia Elz na osobę Keitha zmieni się(oczywiście na pozytywny:)).
UsuńPozdrawia:D
Mój gg to: LauraVanessa :-)
UsuńHalo? Jest tu ktoś? :-D
OdpowiedzUsuńKurcze czemu nikt nie pisze komentarzy?? Czuje się samotna... :(
Ja też. Ale może czytelnicy są zajęci nie wiem. Albo ostatnie trzy rozdziały były do kitu...hmm... chyba jedyne co można zrobić to czekać aż ktoś tu zajrzy...hmm...kurcze faktycznie świeci tu pustkami...:(
UsuńDan: To zrób coś żeby ludzie tu wpadali!
Elz: A niby co mam zrobić? Udostępniam posty na googl+, link do bloga mam na...czego ty jeszcze ode mnie chcesz Dan?
Dan: No to ja nie wiem co można zrobić. Ech...
Elz: Ja też...
Dan: :'(
O nie napewno nie z powodu rozdziałów. :) Może czasu nie mają... w sumie też nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak jest... No ale nie martw się, wkrótce pewnie wpadną. :) ;)
UsuńPs. Dan może ty też coś wymyśl! A nie tylko Elz się trudzi. A i jeszcze nie załamuj się chwilowym zanikiem komentarzy. Może pod następnym rozdziałem będzie już więcej wpisów. ;) Zwykle po tych gorszych dniach nadchodzą te lepsze.
UsuńDziękuję za miłe słowa :D. Swoją droga faktycznie Danny mógłbyś się wziąć do roboty!
UsuńDan: Oczywiście zawsze ja jestem winny!-_-
Elz: Oj nie przesadzaj.
Elajza: Przestańcie się kłócić.
Elz: Okej.
Nie ma za co ;-)
UsuńA kiedy mogę się spodziewać kolejnego rozdziału?
Jutro lub pojutrze. Najpóźniej w czwartek.:)
UsuńŚwietny rozdział ! Nie moge sie doczekać następnego! Kiedy następny? :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D. Rozdział będzie dziś, jutro lub w po jutrze.
Usuń