Szłam korytarzem w zamku Klausa z zamiarem dostania się do jadalni. Przystanęłam na chwile i wyjęłam telefon żeby zobaczyć która godzina. Siódma czterdzieści trzy. Okej. Wprawdzie do śniadania pozostało jakieś siedemnaście minut, ale ja postanowiłam być punktualna. Mam dość spóźniania się.
-Nie chcesz się spóźnić?-spytał mnie Centurion.
-Nie. Od teraz będę starała się być punktualna.
-Wiesz to trochę dziwne że nagle zachciało ci się być punktualną. A już zwłaszcza po takim poranku...
-Centurionie mam już piętnaście lat. Wypadałoby więc żebym wykazała chociaż odrobine dojrzałości. A poza tym to nie moja wina że rano spadłam z łóżka! Taka pobudka nie wróży nic dobrego!
-Więc staraj się nie chodzić o trzeciej nad ranem spać!
-Nie moja wina że o północy mnie natchnęło! Wena przychodzi i odchodzi kiedy chce!
-No dobrze. To co wymyśliłaś?
-Wiec tak. To będzie wiersz. Ale jak na razie mam tylko tytuł.
-Czy ty mi tu próbujesz powiedzieć że od dwunastej w nocy do trzeciej nad ranem wymyślałaś TYTUŁ wiersza?!
-Wiesz jak to ze mną jest. Wolę już poświęcić kilka godzin na siedzenie przed kartką i wymyśleć sensowny i dobry tytuł niż siedzieć pięć minut i wymyślić beznadziejny tytuł.
Centurion westchną.
-Dziwię się że nie chce ci się spać.
-A wiesz że mnie te to dziwi?-powiedziałam i otworzyłam drzwi do jadalni. Weszłam do niej. Nikogo nie było. Usiadłam na jednym ze zdobionych krzeseł przy długim stole. Jadalnia była iście królewska(od autorki: jadalnia w której jest teraz Elz to ta sama jadalnia w której Klaus gościł Wojowników w Bakugan Nowa Vestroia). Zabrałam Centuriona z ramienia i położyłam go na śnieżnobiałym obrusie.
-Jeszcze nikogo nie ma. Może jednak pójdziesz jeszcze pospać z pięć minut? Nie spałaś przez pół nocy.
-Nie. Nie ma po co, a poza tym...-urwałam bo usłyszałam czyjeś ciche kroki. Szybko wstałam od stołu i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko. Zobaczyłam jak skrawek czegoś czerwonego znika za zakrętem. Hmm...coś czerwonego. Brrrrrrrr. Aż mnie ciarki po plecach przeszły. Mam nadzieję że dom Klausa nie jest nawiedzony. Zamknęłam drzwi.
-Co się stało?-zapytał Centurion kiedy ponownie usiadłam na krześle.
-Ktoś był na korytarzu.
-Na korytarzu?
-Tak.
-Skąd ta pewność?
-Widziałam jak coś czerwonego znikło za zakrętem.
-Coś czerwonego? Nie wiesz co to mogło być?
-Nie. Ale musze przyznać że to trochę dziwne. Jest siódma czterdzieści sześć i ktoś pałęta się po kompletnie nieznanym miejscu?
-Może to Dan? Wiesz skoro widziałaś coś czerwonego to...
-Nie sądzę.-przerwałam mu.-Skoro to nie był Dan to kto to mógł być?
-Myślę że to akurat nietrudno zgadnąć.
-Spectra...-wyszeptałam.
-Dokładnie.
-Ale co Spectra robił o takiej porze?
-Nie wiem. Może to samo co ty?
-Śmiem w to wątpić. Przecież Klaus pokazał nam gdzie jest jadalnia. A Spectra nie jest taki głupi. Może on coś kombinuje?
-No teraz to przesadziłaś.
-No co? Ostrożności nigdy za wiele.
-Cześć! Wszyst... wow jak tu pusto.-powiedziała Julie wchodząc do jadalni. Za nią weszła Mira. Ciekawe czy słyszały o czym ja tu z mym bakuganem rozprawiam.
-Klaus powiedział że śniadanie zaczyna się o ósmej.-powiedziałam.
-A no tak. Zapomniałam.
-Reszta jeszcze śpi, pewnie nieprędko wstaną.-powiedziała Mira.
-No...nie tak do końca reszta.-wymamrotałam.
-Co?-spytała Mira.
-Nie nic.
-Hej.-powiedziała Elajza.
-Cześć.
-Co ta jadalnia takimi pustkami świeci?
-Wiesz śniadanie zaczyna się o ósmej.
-Ups, zapomniałam.
-Czy tylko ja tu pamiętam o nad punktualności?
-Co to jest nad punktualność?-zapytała Mira.
-Nad punktualność jest wtedy kiedy ktoś chce być bardziej punktualny od innych wiec przychodzi wcześnie.-powiedziałam.
-Ty i nad punktualność? A to dobre.-powiedziała Elajza.
-Elz sama wymyśliłaś tę nad punktualność?-zapytała mnie Mira.
-Może. Nie wiem.
-Ej, ale z tą nad punktualnością to pojechałaś.-powiedziała Elajza.
-Popieram.-powiedziała Julie.-Ej a może oni już wstali?
-Co masz na myśli?-spytała Mira.
-No wiecie, może oni już dawno są na nogach tylko...no nie wiem...może coś szykują? Jakieś oficjalne śniadanie czy coś w tym stylu.
-Chodźmy sprawdzić.
Mira i Julie wyszły z jadalni. Ja i Elajza zostałyśmy same.
-Ładnie to nas zostawiły, nie ma co.-powiedziała Elajza.
-Nieładnie postąpiły.
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Z czego...my...się śmiejemy?-zapytałam.
-Nie mam pojęcia.
Po krótkiej chwili uspokoiłyśmy się.
-Elz, a...ten no...ja...
-Wysłów się.
-No bo chciałam cię spytać...jakoś wcześniej nie było okazji...
-Elajzo jesteś moja przyjaciółką, możesz mnie o wszystko zapytać.
-No dobra. Co miała na myśli Ashlee wtedy pod sklepem.
-To znaczy?
-No bo ona zaczęła gadać o tym że dla niej liczy się żeby chłopak był ładny i miał dużo kasy, a wcześniej coś ci powiedziała na ucho a ty wtedy powiedziałaś że ona go nie zna czy coś takiego. O co chodziło?
Zbladłam. Musze uważać na to co mówię. Odwróciłam wzrok od Elajzy. Przez chwile wpatrywałam się w delikatną tafle jeziora za oknem.
-Elz?
Westchnęłam.
-Obiecaj mi Elajzo że nikomu nie powiesz.
-Obiecuję.
Ponownie westchnęłam. Zebrałam w sobie całą odwagę którą "dała" mi Myrna.
-No wiec to zaczęło się...-zaczęłam i po jakichś dziesięciu minutach wyjaśniania Elajzie całej sytuacji z Hydronem poczułam się jakby cało napięcie z nim związane ze mnie uleciało. Spojrzałam na nią. Elajza nie miała zdziwionej miny. Na jej twarzy nie malowała się złość. W jej oczach nie było potępienia. Po prostu patrzyła się na mnie jak zawsze.
-Elajzo powiedz coś.-wyszeptałam.-Dlaczego nic nie mówisz?
Teraz to Elajza odwróciła wzrok.
-Elajzo co się stało?
-Jesteśmy przyjaciółkami. Razem z Wojownikami przeszłyśmy niejedno. Dlaczego...nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?-wyszeptała.
-Bałam się. Hydron w końcu jest naszym wrogiem. Ale wiesz...on jest w sumie fajny. Nie jest taki jakim my go widzimy.
-Serio nie jest rozpuszczonym księciem?-spytała Elajza.
-No...może trochę.-szepnęłam, ale po chwili dodałam głośniej.-Ale tak to jest naprawdę fajny.
-Nie zgodzę się z tym.-powiedział Centurion.
-Powiesz im?-spytała Elajza.
-Nie.
-Nie martw się. Pomimo że to nasi przyjaciele to nie powiem im. To będzie nasz mały sekret.-uśmiechnęła się do mnie Elajza. Sekret. To samo mówił Hydron kiedy poprosiłam go żeby nie mówił Wojownikom o naszym spotkaniu.
-Cześć dziewczyny!-przywitał nas Dan.-Czemu siedzicie tu same?
-Byłyśmy z Mirą i Julie, ale one gdzieś poszły.
Nie chciałam mówić Danowi o tym ze dziewczyny poszły ich szukać. Nie narażę ich na taką kompromitacje. Do jadalni wszedł Klaus, a za nim reszta Wojowników i Ruch Oporu i co dziwniejsze był wśród nich Spectra.
-Co chcielibyście zjeść na śniadanie?-spytał Klaus i położył akwarium z Syrenoid na stole. Od razu w stronę Klausa poleciały "zamówienia" na śniadanie.
-Wiesz jeśli nie chcesz zabłądzić to może użyj Karty Teleportacji?-powiedział Centurion jakby czytając w moich myślach. Kurczę. Kiedy wychodziłam z zamku przez chwile rozważałam i takie rozwiązanie. Karta Teleportacji w mik przeniosłaby mnie w miejsce do którego chciałam się udać, a mianowicie do galerii handlowej. Ciekawe czy tutejsze "świątynie" dla nastolatków różnią się czymś od ty na Ziemi. Hmm...na pewno. Niepewnie wyjęłam Kartę Teleportacji z kieszeni spódniczki.
-Okej zaczynamy.-powiedziałam do siebie.
-Spokojnie Elz.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Może lepiej będzie jak pójdę pieszo?
-Elz zapomniałaś że Karta Teleportacji Myrny jest tylko i wyłącznie twoją własnością? Zapomniałaż że ta karta może przenieść cię gdzie tylko zapragniesz?
-Nie. Nie zapomniałam, ale boje się. Co jeśli przeniesie mnie na jakąś inną planetę? Albo do innego wymiaru?
-Jeśli nie spróbujesz to się nie przekonasz.
-No dobra.
Uniosłam Kartę Teleportacji do góry i zniknęłam. Sekundę później stałam na czymś miękkim. Otworzyłam oczy. Stałam na trawie w...parku?
-Czy nadal jesteśmy w Vestali?-spytałam.
-Tak.-powiedział Centurion.
Rozejrzałam się. Faktycznie to była Vestalia.
-Co może się dziać z tą Kartą?! Już drugi raz przeniosła mnie tam gdzie ni chciałam.
-To że za pierwszym razem przeniosła cie o kilka centymetrów nad ziemię nie oznacza ze jest z nią coś nie tak.
-A teraz? Chciałam być w galerii a nie w parku.
-Przynajmniej nie wylądowałaś w jakimś niebezpiecznym miejscu.
-Może i tak.
Spojrzałam na otoczenie. Nienagannie zadbane trawniki, krzewy kwiatów, dobrze poobcinane drzewa. Kurczę na Vestali to wiedzą jak dbać o okolice.
-To co masz zamiar teraz zrobić?
-Hmm...nie wiem.-powiedziałam siadając na ławce.
-Powiedziałaś że idziesz na spacer więc na podziwianie widoków nie masz za dużo czasu.
-Masz rację. Ciekawa jestem o czym oni teraz rozmawiają...
-Zapewne o Vexosach.
-No tak.
-Uważam że dobrze postąpiłaś mówiąc Elajzie o Hydronie.
-Mówisz o nim tak jakby z Hydronem łączyło mnie coś więcej niż koleżeństwo lub też przyjaźń.
-A nie łączy cie z nim nic więcej?
-Nie, nie łączy.
-Na pewno?
-Na pewno.
-Ja jakoś inaczej na to patrzę.
-Centurionie Hydron nie jest moim chłopakiem to tylko kolega.
-Kolega? Ach tak?
-Tak. Ja patrzę na Hydrona tak jak na każdego z moich przyjaciół. Widzę go jako nastolatka królewskiego pochodzenia któremu po prostu w życiu się nie ułożyło...za dobrze.
-Jak miło wiedzieć co o mnie sądzisz.-wyszeptał mi ktoś na ucho. Zadrżałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Hydrona.
-Hydron!
-Witaj Elizabeth. Mogę się dosiąść?-spytał.
-A od kiedy to książę Vestali pyta mnie zwykłą ziemiankę o pozwolenie?
-Od dziś.
Wzdrygnęłam się.
-Zaraz Hydron, przecież ty zostałeś wypędzony z Vestali.
Spuścił wzrok. Ile ja bym dała żeby być bardziej delikatna i subtelna.
-Owszem. Cóż z tego?
-Nic ci tutaj nie grozi?
-Boisz się o mnie?-spytał i uśmiechną się zaczepnie.
-Coś ty. Po prostu się zapytałam.
Katem oka spojrzałam na niego. Wydawało mi się że lekko posmutniał. A może to tylko moje przywidzenia?
-Mam pytanie.
-Pytaj.
-Co to były za dziewczyny wtedy pod twoją szkołą?
-Chodzi ci o tą grupkę na czele z blondynką?
Kiwną głową na tak.
-Cóż...To były Damy strojne w elegancję.
Hydron zaśmiał się cicho.
-Kto?-spytał nadal się śmiejąc.
-Największa szkolna elita.
-A dlaczego tak dziwnie na nas patrzyły?
O kurczę.
-No bo...widzisz ja jestem jedna z dziewczyn którym one dokuczają.
-Dlaczego ci dokuczają?
Odwróciłam wzrok od Hydrona lekko zawstydzona.
-Damy dokuczają mi dlatego bo...bo uważają że ja zasługuję właśnie na takie traktowanie. Bo jestem z niższej sfery niż one. Uważają że jestem brzydka, niezdarna, dziwna.
-Ja nie uważam że jesteś brzydka.-powiedział i dłonią dotkną mojego policzka i odchylił go lekko w lewo tak żebym spojrzała na niego i jednocześnie żebym mogła zobaczyć że nie kłamie.
-Naprawdę tak myślisz?-wyszeptałam.
-Tak. Jesteś od nich o wiele ładniejsza. I jakbym kiedyś miał wybierać swoją królową to wybrałbym ciebie.
Spłonęłam niczym piwonia.
-Chodź chcę ci coś pokazać.-powiedział i pociągną mnie za rękę pod korony drzew.
-Co takiego?
Hydron uśmiechną się lekko i wyją gantlet po czym wcisną na nim kilka przycisków. Zniknęliśmy.
Siemka! 12! Jest moc! Mam nadzieję że się wam spodobał. Wyrażajcie śmiało swoja opinie na temat tego rozdziału w komentarzach.
Dan: Nie nastawiaj się na pozytywne komy.
Elz: Weź wyjdź.
Dan: A tak w ogóle wiesz że Harry Potter nie istnieje?
Elz(patrzy na niego morderczym spojrzeniem):Precz duszo nieczysta!
Dan(przewraca oczami i wychodzi)
Gdzie Hydron zabrał Elz? Czy Elz dowie się cjjzegoś więcej o Hydronie?Ha, ha o tym i o innych rzeczach dowiecie się w następnej notce. Cześć!
-Nie chcesz się spóźnić?-spytał mnie Centurion.
-Nie. Od teraz będę starała się być punktualna.
-Wiesz to trochę dziwne że nagle zachciało ci się być punktualną. A już zwłaszcza po takim poranku...
-Centurionie mam już piętnaście lat. Wypadałoby więc żebym wykazała chociaż odrobine dojrzałości. A poza tym to nie moja wina że rano spadłam z łóżka! Taka pobudka nie wróży nic dobrego!
-Więc staraj się nie chodzić o trzeciej nad ranem spać!
-Nie moja wina że o północy mnie natchnęło! Wena przychodzi i odchodzi kiedy chce!
-No dobrze. To co wymyśliłaś?
-Wiec tak. To będzie wiersz. Ale jak na razie mam tylko tytuł.
-Czy ty mi tu próbujesz powiedzieć że od dwunastej w nocy do trzeciej nad ranem wymyślałaś TYTUŁ wiersza?!
-Wiesz jak to ze mną jest. Wolę już poświęcić kilka godzin na siedzenie przed kartką i wymyśleć sensowny i dobry tytuł niż siedzieć pięć minut i wymyślić beznadziejny tytuł.
Centurion westchną.
-Dziwię się że nie chce ci się spać.
-A wiesz że mnie te to dziwi?-powiedziałam i otworzyłam drzwi do jadalni. Weszłam do niej. Nikogo nie było. Usiadłam na jednym ze zdobionych krzeseł przy długim stole. Jadalnia była iście królewska(od autorki: jadalnia w której jest teraz Elz to ta sama jadalnia w której Klaus gościł Wojowników w Bakugan Nowa Vestroia). Zabrałam Centuriona z ramienia i położyłam go na śnieżnobiałym obrusie.
-Jeszcze nikogo nie ma. Może jednak pójdziesz jeszcze pospać z pięć minut? Nie spałaś przez pół nocy.
-Nie. Nie ma po co, a poza tym...-urwałam bo usłyszałam czyjeś ciche kroki. Szybko wstałam od stołu i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko. Zobaczyłam jak skrawek czegoś czerwonego znika za zakrętem. Hmm...coś czerwonego. Brrrrrrrr. Aż mnie ciarki po plecach przeszły. Mam nadzieję że dom Klausa nie jest nawiedzony. Zamknęłam drzwi.
-Co się stało?-zapytał Centurion kiedy ponownie usiadłam na krześle.
-Ktoś był na korytarzu.
-Na korytarzu?
-Tak.
-Skąd ta pewność?
-Widziałam jak coś czerwonego znikło za zakrętem.
-Coś czerwonego? Nie wiesz co to mogło być?
-Nie. Ale musze przyznać że to trochę dziwne. Jest siódma czterdzieści sześć i ktoś pałęta się po kompletnie nieznanym miejscu?
-Może to Dan? Wiesz skoro widziałaś coś czerwonego to...
-Nie sądzę.-przerwałam mu.-Skoro to nie był Dan to kto to mógł być?
-Myślę że to akurat nietrudno zgadnąć.
-Spectra...-wyszeptałam.
-Dokładnie.
-Ale co Spectra robił o takiej porze?
-Nie wiem. Może to samo co ty?
-Śmiem w to wątpić. Przecież Klaus pokazał nam gdzie jest jadalnia. A Spectra nie jest taki głupi. Może on coś kombinuje?
-No teraz to przesadziłaś.
-No co? Ostrożności nigdy za wiele.
-Cześć! Wszyst... wow jak tu pusto.-powiedziała Julie wchodząc do jadalni. Za nią weszła Mira. Ciekawe czy słyszały o czym ja tu z mym bakuganem rozprawiam.
-Klaus powiedział że śniadanie zaczyna się o ósmej.-powiedziałam.
-A no tak. Zapomniałam.
-Reszta jeszcze śpi, pewnie nieprędko wstaną.-powiedziała Mira.
-No...nie tak do końca reszta.-wymamrotałam.
-Co?-spytała Mira.
-Nie nic.
-Hej.-powiedziała Elajza.
-Cześć.
-Co ta jadalnia takimi pustkami świeci?
-Wiesz śniadanie zaczyna się o ósmej.
-Ups, zapomniałam.
-Czy tylko ja tu pamiętam o nad punktualności?
-Co to jest nad punktualność?-zapytała Mira.
-Nad punktualność jest wtedy kiedy ktoś chce być bardziej punktualny od innych wiec przychodzi wcześnie.-powiedziałam.
-Ty i nad punktualność? A to dobre.-powiedziała Elajza.
-Elz sama wymyśliłaś tę nad punktualność?-zapytała mnie Mira.
-Może. Nie wiem.
-Ej, ale z tą nad punktualnością to pojechałaś.-powiedziała Elajza.
-Popieram.-powiedziała Julie.-Ej a może oni już wstali?
-Co masz na myśli?-spytała Mira.
-No wiecie, może oni już dawno są na nogach tylko...no nie wiem...może coś szykują? Jakieś oficjalne śniadanie czy coś w tym stylu.
-Chodźmy sprawdzić.
Mira i Julie wyszły z jadalni. Ja i Elajza zostałyśmy same.
-Ładnie to nas zostawiły, nie ma co.-powiedziała Elajza.
-Nieładnie postąpiły.
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Z czego...my...się śmiejemy?-zapytałam.
-Nie mam pojęcia.
Po krótkiej chwili uspokoiłyśmy się.
-Elz, a...ten no...ja...
-Wysłów się.
-No bo chciałam cię spytać...jakoś wcześniej nie było okazji...
-Elajzo jesteś moja przyjaciółką, możesz mnie o wszystko zapytać.
-No dobra. Co miała na myśli Ashlee wtedy pod sklepem.
-To znaczy?
-No bo ona zaczęła gadać o tym że dla niej liczy się żeby chłopak był ładny i miał dużo kasy, a wcześniej coś ci powiedziała na ucho a ty wtedy powiedziałaś że ona go nie zna czy coś takiego. O co chodziło?
Zbladłam. Musze uważać na to co mówię. Odwróciłam wzrok od Elajzy. Przez chwile wpatrywałam się w delikatną tafle jeziora za oknem.
-Elz?
Westchnęłam.
-Obiecaj mi Elajzo że nikomu nie powiesz.
-Obiecuję.
Ponownie westchnęłam. Zebrałam w sobie całą odwagę którą "dała" mi Myrna.
-No wiec to zaczęło się...-zaczęłam i po jakichś dziesięciu minutach wyjaśniania Elajzie całej sytuacji z Hydronem poczułam się jakby cało napięcie z nim związane ze mnie uleciało. Spojrzałam na nią. Elajza nie miała zdziwionej miny. Na jej twarzy nie malowała się złość. W jej oczach nie było potępienia. Po prostu patrzyła się na mnie jak zawsze.
-Elajzo powiedz coś.-wyszeptałam.-Dlaczego nic nie mówisz?
Teraz to Elajza odwróciła wzrok.
-Elajzo co się stało?
-Jesteśmy przyjaciółkami. Razem z Wojownikami przeszłyśmy niejedno. Dlaczego...nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?-wyszeptała.
-Bałam się. Hydron w końcu jest naszym wrogiem. Ale wiesz...on jest w sumie fajny. Nie jest taki jakim my go widzimy.
-Serio nie jest rozpuszczonym księciem?-spytała Elajza.
-No...może trochę.-szepnęłam, ale po chwili dodałam głośniej.-Ale tak to jest naprawdę fajny.
-Nie zgodzę się z tym.-powiedział Centurion.
-Powiesz im?-spytała Elajza.
-Nie.
-Nie martw się. Pomimo że to nasi przyjaciele to nie powiem im. To będzie nasz mały sekret.-uśmiechnęła się do mnie Elajza. Sekret. To samo mówił Hydron kiedy poprosiłam go żeby nie mówił Wojownikom o naszym spotkaniu.
-Cześć dziewczyny!-przywitał nas Dan.-Czemu siedzicie tu same?
-Byłyśmy z Mirą i Julie, ale one gdzieś poszły.
Nie chciałam mówić Danowi o tym ze dziewczyny poszły ich szukać. Nie narażę ich na taką kompromitacje. Do jadalni wszedł Klaus, a za nim reszta Wojowników i Ruch Oporu i co dziwniejsze był wśród nich Spectra.
-Co chcielibyście zjeść na śniadanie?-spytał Klaus i położył akwarium z Syrenoid na stole. Od razu w stronę Klausa poleciały "zamówienia" na śniadanie.
***
Stanęłam na skraju kamiennego chodnika prowadzącego do zamku Klausa. Wszyscy rozmawiali o Vexosach, a ja chciałam trochę od tego odpocząć. Powiedziałam im że idę się przejść. Nikt mnie nie zatrzymywał. Chciałam trochę pozwiedzać Vestalię, ale bałam się że się zgubię.-Wiesz jeśli nie chcesz zabłądzić to może użyj Karty Teleportacji?-powiedział Centurion jakby czytając w moich myślach. Kurczę. Kiedy wychodziłam z zamku przez chwile rozważałam i takie rozwiązanie. Karta Teleportacji w mik przeniosłaby mnie w miejsce do którego chciałam się udać, a mianowicie do galerii handlowej. Ciekawe czy tutejsze "świątynie" dla nastolatków różnią się czymś od ty na Ziemi. Hmm...na pewno. Niepewnie wyjęłam Kartę Teleportacji z kieszeni spódniczki.
-Okej zaczynamy.-powiedziałam do siebie.
-Spokojnie Elz.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Może lepiej będzie jak pójdę pieszo?
-Elz zapomniałaś że Karta Teleportacji Myrny jest tylko i wyłącznie twoją własnością? Zapomniałaż że ta karta może przenieść cię gdzie tylko zapragniesz?
-Nie. Nie zapomniałam, ale boje się. Co jeśli przeniesie mnie na jakąś inną planetę? Albo do innego wymiaru?
-Jeśli nie spróbujesz to się nie przekonasz.
-No dobra.
Uniosłam Kartę Teleportacji do góry i zniknęłam. Sekundę później stałam na czymś miękkim. Otworzyłam oczy. Stałam na trawie w...parku?
-Czy nadal jesteśmy w Vestali?-spytałam.
-Tak.-powiedział Centurion.
Rozejrzałam się. Faktycznie to była Vestalia.
-Co może się dziać z tą Kartą?! Już drugi raz przeniosła mnie tam gdzie ni chciałam.
-To że za pierwszym razem przeniosła cie o kilka centymetrów nad ziemię nie oznacza ze jest z nią coś nie tak.
-A teraz? Chciałam być w galerii a nie w parku.
-Przynajmniej nie wylądowałaś w jakimś niebezpiecznym miejscu.
-Może i tak.
Spojrzałam na otoczenie. Nienagannie zadbane trawniki, krzewy kwiatów, dobrze poobcinane drzewa. Kurczę na Vestali to wiedzą jak dbać o okolice.
-To co masz zamiar teraz zrobić?
-Hmm...nie wiem.-powiedziałam siadając na ławce.
-Powiedziałaś że idziesz na spacer więc na podziwianie widoków nie masz za dużo czasu.
-Masz rację. Ciekawa jestem o czym oni teraz rozmawiają...
-Zapewne o Vexosach.
-No tak.
-Uważam że dobrze postąpiłaś mówiąc Elajzie o Hydronie.
-Mówisz o nim tak jakby z Hydronem łączyło mnie coś więcej niż koleżeństwo lub też przyjaźń.
-A nie łączy cie z nim nic więcej?
-Nie, nie łączy.
-Na pewno?
-Na pewno.
-Ja jakoś inaczej na to patrzę.
-Centurionie Hydron nie jest moim chłopakiem to tylko kolega.
-Kolega? Ach tak?
-Tak. Ja patrzę na Hydrona tak jak na każdego z moich przyjaciół. Widzę go jako nastolatka królewskiego pochodzenia któremu po prostu w życiu się nie ułożyło...za dobrze.
-Jak miło wiedzieć co o mnie sądzisz.-wyszeptał mi ktoś na ucho. Zadrżałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Hydrona.
-Hydron!
-Witaj Elizabeth. Mogę się dosiąść?-spytał.
-A od kiedy to książę Vestali pyta mnie zwykłą ziemiankę o pozwolenie?
-Od dziś.
Wzdrygnęłam się.
-Zaraz Hydron, przecież ty zostałeś wypędzony z Vestali.
Spuścił wzrok. Ile ja bym dała żeby być bardziej delikatna i subtelna.
-Owszem. Cóż z tego?
-Nic ci tutaj nie grozi?
-Boisz się o mnie?-spytał i uśmiechną się zaczepnie.
-Coś ty. Po prostu się zapytałam.
Katem oka spojrzałam na niego. Wydawało mi się że lekko posmutniał. A może to tylko moje przywidzenia?
-Mam pytanie.
-Pytaj.
-Co to były za dziewczyny wtedy pod twoją szkołą?
-Chodzi ci o tą grupkę na czele z blondynką?
Kiwną głową na tak.
-Cóż...To były Damy strojne w elegancję.
Hydron zaśmiał się cicho.
-Kto?-spytał nadal się śmiejąc.
-Największa szkolna elita.
-A dlaczego tak dziwnie na nas patrzyły?
O kurczę.
-No bo...widzisz ja jestem jedna z dziewczyn którym one dokuczają.
-Dlaczego ci dokuczają?
Odwróciłam wzrok od Hydrona lekko zawstydzona.
-Damy dokuczają mi dlatego bo...bo uważają że ja zasługuję właśnie na takie traktowanie. Bo jestem z niższej sfery niż one. Uważają że jestem brzydka, niezdarna, dziwna.
-Ja nie uważam że jesteś brzydka.-powiedział i dłonią dotkną mojego policzka i odchylił go lekko w lewo tak żebym spojrzała na niego i jednocześnie żebym mogła zobaczyć że nie kłamie.
-Naprawdę tak myślisz?-wyszeptałam.
-Tak. Jesteś od nich o wiele ładniejsza. I jakbym kiedyś miał wybierać swoją królową to wybrałbym ciebie.
Spłonęłam niczym piwonia.
-Chodź chcę ci coś pokazać.-powiedział i pociągną mnie za rękę pod korony drzew.
-Co takiego?
Hydron uśmiechną się lekko i wyją gantlet po czym wcisną na nim kilka przycisków. Zniknęliśmy.
Siemka! 12! Jest moc! Mam nadzieję że się wam spodobał. Wyrażajcie śmiało swoja opinie na temat tego rozdziału w komentarzach.
Dan: Nie nastawiaj się na pozytywne komy.
Elz: Weź wyjdź.
Dan: A tak w ogóle wiesz że Harry Potter nie istnieje?
Elz(patrzy na niego morderczym spojrzeniem):Precz duszo nieczysta!
Dan(przewraca oczami i wychodzi)
Gdzie Hydron zabrał Elz? Czy Elz dowie się cjjzegoś więcej o Hydronie?Ha, ha o tym i o innych rzeczach dowiecie się w następnej notce. Cześć!
Wow szybko dodałaś nowy rozdział! :-D
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdzialu to jest świetny! Elz wkońcu wyjaśniła Elajzie sytuację o Hydronie, teraz przynajmniej nie będzie oszukiwać swojej przyjaciółki ;-). Ciekawi mnie co dzieje się z kartą teleportacji Elz. Robi jej coraz więcej figli. Chciała do centrum a wylądowała w parku... A jeszcze bardziej zastanawia mnie gdzie Hydron zabierze Elz i czego ona jeszcze o nim nie wie. Ja jak zwykle mam swoje przypuszczenia... Okey, to ja czekam na kolejny rozdział a tobie życzę by wena cię nie opuszczała ;-)
~Pozdrawiam~
Bardzo dziękuję:). Wena zawsze mile widziana.To co się dzieje z kartą teleportacji jest związane z trzecia częścią jej przygód. Właśnie w trzeciej części Elz sobie przypomni te figle owej karty i dowie się dlaczego tak psociła^^. W tej części już będą objawiały się te jej moce szamańskie, ale dopiero w trzeciej się wszystkiego dowie. Gdzie Hydron zabierze Elz to taka moja słodka tajemnica^^. A czego Elz dowie się o Hydronie? Dowie się czegoś o jego charakterze.
UsuńPozdrawiam:)
Właśnie zobaczyłam że masz pomysł na czwartą cześć przygód Elz. :-D Ale supeeer! Myślałam że skończy się na trzeciej części i nie będę miała co czytać a dzisiaj patrzę... a tu nowa fabuła! :-D Radość mnie rozpiera. :-)
UsuńCieszę się że ci się podoba:)). Będziesz miała jeszcze sporo do czytania bo planuję jeszcze jedną część i dodatek:)).
Usuń