sobota, 14 marca 2015

Rozdział 6: Starcie tytanów


 
 
Gantlet aktywacja.
-GANTLET WYSTRZAŁ MOCY!
-Karta otwarcia start! Bakugan bitwa! Bakugan start! Naprzód Pyrus Cyber Helios!-Spectra rzucił Heliosa na pole bitwy.
-Bakugan bitwa! Drago start!
Poziom mocy Cyber Heliosa-700. Poziom mocy Drago-400.
-Super moc aktywacja! Płonące tornado!
Wzrost poziomu mocy Drago o 200 punktów. Spadek poziomu mocy Heliosa o 200 punktów.
-Super moc aktywacja! Kwazar Wybuchu!
Zamian poziomów mocy. Wzrost poziomu mocy Heliosa o 500 punktów.
Helios trafił Drago który zmienił się w kulkę.
Wskaźnik życia Dana-50%.
-Jak tak dalej pójdzie to nie zniszczą Kontrolera.-powiedziałam.
-Co masz na myśli?-zapytała Mira.
-No bo jak ta walka będzie wyglądać tak jak teraz czyli Helios atakuje, Drago obrywa to Kontroler nie wybuchnie ponieważ oba bakugany nie zdołają w tak krótkim czasie wygenerować takiej ilości energii która przeciąży Kontroler Wymiaru.
-Spokojnie Mistrz Spectra wie co robi.
-Właśnie Dan też wie co robi.-powiedziała spokojnie Mira.
-Wiem, ale mają tylko jedną szansę. Przecież nie będą walczyć nie wiadomo ile razy.
Patrzyłam jak toczy się bitwa. Dan wyrzucił Drago na pole bitwy i właśnie aktywował super moc:
-Super moc aktywacja! Impuls Wybuchu!
Wzrost poziomu mocy Drago o 200 punktów. Spadek poziomu mocy Heliosa o 200 punktów.
Helios oberwał i zmienił się w kulkę.
Wskaźnik życia Spectry-70%.
No Dan wziął się do roboty. To jednak jest nadal za mało. Ciekawe jak sobie radzi reszta.
-Jeśli oni będą się tak nadal "bawić" to nigdy nie zniszczą Kontrolera.-powiedział Legroid który właśnie pojawił się na ramieniu Elajzy.
-Zgadzam się z Legroidem-powiedział Centurion.
-Nie macie się co obawiać. Dan i Keith nad wszystkim panują.-powiedziała Mira.
-W takim razie dlaczego się tak "bawią"?!-warknął Legroid.
-Legroidzie!-oburzyła się Elajza.
-Kiedy to jest prawda. On zniszczyłby tę durną maszynę Vestalian w kilka sekund.
Elajze zatkało. Nagle posmutniała. Dobrze wiedziałam kogo Legroid miał na myśli. Enigma. W pewnym sensie Legroid miał rację. Enigma nie zabawiałby się z tym Kontrolerem. Nie. On by go od razu zniszczył i nie zważałby nawet na to czy w tym budynku są ludzie czy też nie. Chociaż nie...pomyliłam się. Enigma nie zachowałby się tak, a przynajmniej nie teraz. Kiedyś może i owszem, ale nie teraz.
-Super moc aktywacja! Kwazar Ognia!-krzyknął Spectra.
Wzrost poziomu mocy Heliosa o 300 punktów.
-Super moc aktywacja! Tarcza Ognia!
Wzrost poziomu mocy Drago o 200 punktów.
-Oni chyba naprawdę traktują to jak zabawę.-głos Elajzy wydawał się smutny i znudzony jednocześnie.
-Masz rację!-ożywiłam się.-Danowi potrzeba porządnego kopa!
-Jak to kopa? Co chcesz zrobić?-zapytała Mira.
-DAN MOŻESZ SIĘ POŚPIESZYĆ?-wrzasnęłam.
-Przecież ta walka nie może skończyć się za szybko. Drago i Helios...
-SŁUCHAJ! PRAGNĘ CI PRZYPOMNIEĆ ŻE ZOSTAŁO CI TYLKO PIĘĆDZIESIĄT PROCENT ŻYCIA! MAM WRAŻENIE ŻE SIĘ NIE STARASZ! GDZIE JEST TEN DAN KUSO KTÓRY POWIEDZIAŁ JEJ ŻE ZAWSZE BĘDZIE WALCZYŁ W DOBREJ SPRAWIE? TY MASZ SIĘ POSTARAĆ! OD TEJ WALKI ZALEŻY LOS BAKUGANÓW!
Kiedy skończyłam się wydzierać spojrzałam na Daniela. Stał tam zdziwiony i przez sekundę przygnębiony. Po chwili jednak ożywił się.
-Masz rację Elz. Powiedziałem Myrnie że będę walczył zawsze o dobre rzeczy. Dziękuję.
-Nie dziękuj mi tylko weź się do roboty.-uśmiechnęłam się lekko.
-Dan!-zawołał ktoś. Ja, Elajza, Gus i Mira odwróciliśmy się i spostrzegliśmy Marucho i Shuna a za nimi biegnących Barona i Ace. Najwyraźniej już skończyli dawać wycisk Vexosom.
-Dlaczego Dan i Spectra walczą ze sobą?-zapytał Marucho.
-Chcą zniszczyć Kontroler Wymiaru, a zrobić to mogą jedynie walcząc ze sobą.-odpowiedziała Elajza.
-Jak poszły walki?-zapytałam.
-Vexosi wcale nie są tacy mocni i świetni za jakich chcieliby uchodzić.-powiedział Ace.
-Aha, czyli mam rozumieć że wygraliście?-zapytałam głupio. W odpowiedzi kiwnęli głowami.
Elz ty idiotko czemu wątpiłaś w ich zwycięstwo? Przecież to logiczne że Vexosi nie mieli z nimi najmniejszych szans!
-Marnujemy tylko czas.-odparł Shun.
-Jak to?-zapytali jednocześnie Marucho i Baron.
- Tylko pomyślcie. Walka Spectry i Dana jeszcze trochę potrwa. Przecież my moglibyśmy w tym czasie zniszczyć Kontroler w pałacu.
-Racja.-przyznał Baron.
-A gdzie są Vexosi?-zapytała Shuna Elajza.
-Po tym jak ich pokonaliśmy gdzieś uciekli.-wyjaśnił Ace.
-Nie sądzicie że to trochę dziwne?-zapytał Wilda.
-Oni nie uciekli. Zapewne czają się gdzieś niedaleko, albo nawet obserwują tę walkę przez kamery.-powiedział Wulkan.
-Kamery gdzie?-ja i Elajza zaczęłyśmy się rozglądać nerwowo.
-Na każdej zamkniętej arenie są ukryte kamery.-wyjaśnił Gus.
-Ale wracając do tematu, Shun ma rację.-powiedziała Mira.
-Więc postanowione, idziemy.-zakomenderował Shun. Wszyscy odwrócili się żeby pójść za Shunem.
-Zaczekajcie. Nie uważacie że bezpieczniej by było gdyby kilka osób z nas zostało tutaj?-zaproponowała Elajza.
-Co masz na myśli?-zapytała Mira.
-No wiecie, w razie niebezpieczeństwa lepiej by było jakby ktoś tu jeszcze został.
-Nie ma takiej potrzeby.-powiedział lekceważąco Ace.
-A jak Vexosi ich zaatakują?-kiedy Elajza to powiedziała Ace otworzył szeroko oczy. Zdziwiło go to co powiedziała Elajza czy jak?
-Elajza ma rację. W razie czego ktoś by im pomógł pokonać Vexosów.-powiedział Legroid.
-Mistrz Spectra nie potrzebuje pomocy. On sam potrafi pokonać wszystkich Vexosów. Poza tym oni nie są godni by stanąć z nim do walki.
-Jednak ktoś powinien tu zostać.-powiedział Legroid.
-Skoro tak strasznie zależy ci na tym żeby ktoś tu został to może się zgłosisz?-zapytał Legroida lekko poirytowany Ace.
-Zapomnij. Ja jestem bakuganem stworzonym do wyższych celów.
-Dobra koniec. Ace, Baron, Gus zostajecie tutaj. Shun, Elz, Elajza, Marucho za mną.-powiedziała Mira i zanim Ace zdołał zaprotestować ruszyliśmy biegiem do windy która łączy miasto Gamma z pałacem Hydrona. Spojrzałam przez ramię na walczących Spectre i Dana. Oby wam się udało zniszczyć Kontroler na czas.
 
***
 
-Och czy to nie może jechać szybciej?-zapytałam podirytowana. Winda była tak strasznie wolna że wydawało mi się że "podróż" nią trwa już co najmniej wieczność.
-Chyba powinnaś się cieszyć że winda jest taka wolna.-szepną Centurion tuż przy moim uchu.
-Dlaczego?
-Im później znajdziemy siew pałacu tym później spotkasz Hydrona.
Poczułam niemiłe kłucie w żołądku ponieważ Centurion przypomniał mi powód dla którego po części nie chciałam tu być. Hydron...co jeśli nie dotrzyma umowy i wygada moim przyjaciołom że spotkał się ze mną dwa razy? W dodatku za drugim razem przyszłam do niego dobrowolnie. Co ja wtedy zrobię? Chociaż...jeśli on wypapla że byłam u niego to ja mogę wypaplać jakież to żenująco-słodkie słowa do mnie powiedział, ale w sumie co by mi to dało? Tylko bym się zbłaźniła. Moje słowo przeciwko słowu księcia Vestalian. ZARAZ! Czy ja powiedziałam żenująco-słodkie?! Czy ja naprawdę uważam że te jego słówka które miały na celu "poderwanie" mnie są słodkie? Ludzie, czy ja właśnie zamieniam się w jedną z tych dziewczyn które głupio chichoczą gdy jakiś chłopak puści do nich oko lub zagada do nich z jakimś (według mnie) tanim podrywem w stylu: "Cześć kotku powróżyć ci? Patrzę w przyszłość i widzę w niej nas dwoje na romantycznej kolacji którą rzecz jasna opłaci twój tata." Nie. Ja Elizabeth Elz Brettley nie zmienię się w pustą laskę której lakier do włosów wytrząs z mózgu resztki zdrowego rozsądku, o nie! Nie będę się czerwienić ilekroć prince Hydron ucałuje mą dłoń. Nie będę traciła reszek woli i racjonalnego myślenia ilekroć spojrzy na mnie tymi swoimi prześlicznymi oczami...ŻE CO? WTF??? Co ja gadam! Jak zwykle plotę jakieś bzdury! Elz debilko weź się w garść! No pięknie. Najpierw biadolę jakie to Hydron  ma piękne oczy a teraz wyzywam się od debilek! Oj Myrno, Myrno namieszałaś w mej makówce. Nieładnie, nieładnie.
-Już jesteśmy.-głos Marucho wyrwał mnie z rozmyślań. Wyszliśmy z windy i ruszyliśmy do drzwi za którymi czekał na nas pałac Hydrona. Kiedy Mira otworzyła drzwi mało nie padłam na zawał. Kiedy byłam tu za pierwszym razem wnętrze pałacu przypominało raczej jakieś wielkie laboratorium z nieopisanymi pomieszczeniami. Teraz moje oczy widziały elegancki i bogaty korytarz. Ściany koloru kremowego. Czerwony, obszyty złotymi zdobieniami dywan przykrywał podłogę z marmuru chyba w całym pałacu. Na ścianach wisiały piękne malowidła.
-Co się stało z tym miejscem?-zapytałam oniemiała.
-Co?-zwróciła się do mnie Mira.
-Kiedy Vexosi mnie tu przyprowadzili to miejsce wyglądało inaczej. Było raczej urządzone w bardziej laboratoryjnym stylu a nie w królewskim.
-Może Vexosi zaprowadzili cię do księcia innym skrzydłem?-zapytał Shun.
-Może.
 
***
 
-A więc tak wygląda sala tronowa księcia Hydrona.-powiedział Marucho.
-Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Książę Hydron może zjawić się tu w każdej chwili.-powiedział Shun. Oby się nie zjawił. Błagam. Nie chcę żeby Hydron tu przyszedł.
-Jak myślicie gdzie mogą być ukryte nasze bakugany?-zapytał Marucho.
-Kiedy byłam tu ostatnim razem książę Hydron pokazał mi gdzie one są.-powiedziałam.-Są ukryte za jego tronem. Niestety ja nie wiem jak sprawić żeby ta ściana się rozsunęła. Nie znam kodu.-powiedziałam.
-Spróbuję go złamać.-odezwała się Mira i podeszła do tronu Hydrona. Zaczęła wystukiwać coś na podłokietniku. Po chwili ściana za tronem zaczęła się rozsuwać a my zobaczyliśmy pięć ogromnych posągów z brązu.
-Preyas!-zawołał Marucho.
-Skyress!-zawołał Shun.
-Musimy ich jakoś uwolnić.-powiedziała Elajza.
-Najpierw musimy zniszczyć Kontroler który znajduje się w tym pałacu.-odezwała się Mira.
Nagle pod podłoga pod naszymi stopami zaczęła się lekko trząść. Usłyszeliśmy potężny huk. Uśmiechnęłam się.
-Spokojnie Mira. Coś czuje że nie będziemy musieli niszczyć Kontrolera.
-Jak to?
-Poczuliście to trzęsienie? Usłyszeliście ten huk? To był znak że Kontroler Wymiaru w Gammie został zniszczony.
-Spodziewałem się większego trzęsienia ziemi i większego huku.-powiedział Marucho.
-To dlatego że odległość dzieląca miasto Gamma z pałacem jest dość duża i dlatego ten huk i to trzęsienie były dla nas tak mało odczuwalne.-zauważyła Mira.
-Dobra skoncentrujmy się.-powiedziała Elajza.
-Własnie musimy uwolnić naszych przyjaciół.
-Nie mogę uwierzyć że książę Hydron zrobił im coś takiego.-powiedziała Elajza. Wszyscy spojrzeliśmy na posągi przedstawiające naszych przyjaciół.
-I jak? Podobają się?-spytał czyjś głos. Zza podwyższenia na którym stał posąg Skyress wyszedł Hydron.
-Książę Hydron!-warknęła Mira przez zaciśnięte zęby.
-Z waszego bezprawnego wtargnięcia do mego pałacu wnioskuję że nie jesteście zbyt dobrze wychowani. A teraz wynoście się.
-Chyba śnisz! Nie odejdziemy stąd dopóki nie uwolnimy naszych przyjaciół!-powiedziała Elajza.
-Jeśli spróbujecie ukraść mi moją kolekcje spotka was bardzo bolesna kara.
-Nie przypominam sobie żeby vestaliańskie prawo nas dotyczyło.-zgasiła go Elajza.
-Za kradzież mojej kolekcji nie zostaniecie osądzeni przez vestaliańskie prawo lecz przeze mnie.
Coś ogromnego rzuciło cień na podłogę. Na chwilę zrobiło się ciemno. Przez okno zobaczyliśmy dwa przeogromne cienie lecące w górę. Po chwili usłyszeliśmy potężny wybuch i coś jakby trzask  tłuczonego szkła.
-Co się dzieje?-spytał Marucho.
-Kontroler Wymiaru w pałacu został zniszczony.-wyjaśnił Shun.
-Musimy stąd uciekać. Pałac zaraz wybuchnie.-powiedziała Elfin.
-Nie ma mowy.-przed nami stanęła Mylene.
-Mylene!-syknął Shun.
-Musimy stąd uciekać Wasza Wysokość.-zwróciła się do Hydrona. Po chwili teleportowała siebie i Hydrona gdzieś, nie wiadomo gdzie.
Podłoga jeszcze bardziej się zatrzęsła.
-Musimy ich szybko uwolnić albo cały pałac runie a my razem z nim.-powiedziała niespokojna Elajza.
-Musimy działać szubko.-Mira podeszła do tronu i zaczęła wstukiwać jakiś kod. Usłyszęliśmy syk pary i z podłogi po środku sali w której stały posągi bakuganów wysunęło się coś w rodzaju panelu sterowania.
-Fajnie udało nam się coś zrobić tylko co teraz?-zapytał Marucho.
-Musimy aktywować system biologicznej konserwacji i odwrócić proces który zamienił bakugany w poniki.-wyjaśniła Mira.
-No to zaczynajmy.-powiedziała uradowana Elfin.
-Tylko się pospieszmy.-powiedziała Ingram.
-To nie jest takie łatwe. Żeby program ten został aktywowany musimy podać kod aktywujący.
-Bez problemu sobie poradzimy. Z twoją pomocą Mira wszystko się uda.-powiedziałam
-Tylko że ja nie znam tego kodu. Złamanie kodów dostępu do tej ukrytej sali to pestka, ale złamanie kodu aktywującego...
-No to mamy problem.-w głosie Marucho wyczuć można było lekkie powątpienie w nasz sukces.
-W życiu nie złamiemy tego kodu. To koniec!-Elfin zeskoczyła na klawiaturę panelu kontrolnego.
-Musi być jakiś sposób.-wyszeptała Elajza. Spojrzałam na posąg Hydranoida. Centrion obiecał Alice że uwolni go i naszych przyjaciół i słowa dotrzymać musi!
-Preyas.-szepną Marucho i cicho zaszlochał. Serce mi się zaczęło krajać na ten widok. Ja na jego miejscu także bym płakała.
-Ja...myślałem że...cię uwolnię.-mówił Marucho przez łzy.
-Dość tego! Nie mogę patrzeć jak się rozklejasz Marucho!-Elfin zaczęła skakać po klawiszach.
-Elfin co robisz?-Marucho otarł łzy.
-A nie widać?! Wystukuje różne kombinacje kodów. Marucho jeśli chcesz zobaczyć Preyasa to lepiej mi pomóż.
-Dziękuję Elfin.
-To nie czas na podziękowania. Elfin ma rację.-Mira podeszła do panelu kontrolnego. Ja, Shun i Elajza poszliśmy w jej ślady.
-Nadszedł czas by uwolnić nasze bakugany.-powiedział Shun i spojrzał na Skyress.
Wstukiwanie kodów zajęło nam kilka minut. Coś rzuciło cień na salę w której byliśmy. Spojrzeliśmy przez wielkie okno i zobaczyliśmy Dana i Drago oraz Spectre i Heliosa.
-Pomóc wam?-głos Dana był lekko przytłumiony. Nie było go dobrze słychać przez szybę.
-Nie! Jeśli tu wejdziecie pałac jeszcze bardziej zostanie uszkodzony.
-Grrrrr! Mam już tego dosyć!-wrzasnęła Elfin i zaczęła skakać na pierwsze lepsze klawisze. Po chwili na ekranie ukazał się kod aktywujący.
-Ale numer! Elfin wystukałaś prawidłowy kod!-ucieszył się Marucho.
-Naprawdę? Ach no tak. Widzicie mówiłam że nam się uda.-odrzekł "skromnie" bakugan.Figury bakuganów zaczęły mienić się tęczowym światłem. Pałac zaczął się niebezpiecznie trząść.
-Pałac za chwilę się zawali!-krzyknęła Elajza.
-Musimy uciekać.-powiedziała Ingram.
-Nie. Ja nigdzie się nie ruszę bez Skyress.
Grunt znów się zatrząsnął, tym razem trzęsienie ziemi spowodowało że w podłodze pałacu powstało ogromne pęknięcie.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!-krzykną ktoś. Spojrzałam w stronę z której dochodził krzyk.
-MARUCHOOOOOOOOOOO NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęłam bo Marucho wpadł do tej szczeliny.
-Marucho!-krzyknęli Shun i Mira jednocześnie. Nagle czyjaś ogromna niebiesko-fioletowa ręka złapała Marucho nie pozwalając mu tym samym odbyć podróży w jedną stronę.
-Hej Marucho, fajnie cię znowu widzieć przyjacielu.
-Preyas!!!-krzyknął uradowany Marucho. W jego oczach błyszczały łzy radości.
- Cześć Skyress.-przywitał bakugana Shun.
-Shun! Wiedziałam że mnie uratujesz! Bałam się że już cię więcej w życiu nie zobaczę.
-A ja ciebie.
Spojrzałam na nasze bakugany. Wszystkie były w swej prawdziwej formie.
-Yyy...nie chcę przerywać tej wzruszającej chwili, ale jeśli zauważyliście jesteśmy w walącym się pałacu.-powiedział Legroid. Szybko weszliśmy na nasze bakugany po czym wylecieliśmy wybijając jednocześnie szybę pałacu. Gdy zlecieliśmy na ziemię odetchnęłam z ulgą. Czułam się jak po jakichś zawodach sportowych.

***
 
Światło zachodzącego słońca oświetlało brzeg ogromnego jeziora. Bakugany znowu były wolne. Część pływała w jeziorze, część latała w powietrzu, a część po prostu spacerowała po znajdującym się niedaleko lesie i cieszyła się wolnością.
-Osiągnęliśmy nasz cel. Uratowaliśmy wszystkie bakugany.-powiedział Dan. Uśmiechnęłam się. Dan miał rację. Nasz cel został osiągnięty.
-Nie mogę uwierzyć w to że w Nowej Vestroii wszystko jest już dobrze.-powiedział Baron.
-Tak, ale to jeszcze nie koniec. Teraz musimy wrócić do Vestali i postawić Vexosów i rodzinę królewską przed sądem.-głos Miry był bardzo poważny.
-Tylko wiecie jak już wrócicie do Vestali to może najpierw wyjaśnijcie vestalianom dlaczego Spectra i Gus przylecieli z wami.-zaproponowałam.
-Racja.-przytakną moim słowom Ace.
-Wasz transport chyba odlatuje.-zauważył Dan.
-Co?-zapytał Baron. Wszyscy spojrzeli na miasto Alfa wznoszące się coraz wyżej.
-Miasto Alfa wyruszyło do Vestali, my też musimy.-powiedziała Mira.
-No to się śpieszcie bo nie zdążycie.-powiedział Marucho.
-Nie ma takiej potrzeby.-odezwał się Spectra.
-Jak to?-spytał Dan.
W odpowiedzi Spectra wcisną kilka przycisków na swoim gantlecie. Po kilku sekundach nie wiadomo skąd na niebie pojawił się Vestaliański Niszczyciel.
-No to chyba nie musicie się śpieszyć.-zauważył ze śmiechem Dan.
-Ale to dobrze zdążymy się z wami pożegnać.-pisnęła radośnie Elajza.
Ja, Elajza i Mira wyściskałyśmy się.
-Baron chcesz się dołączyć?-spytałam obejmując ramionami Elajzę i Mirę.
-Ale Mistrzyni Elz...przecież to takie...dziewczyńskie.
-O ty, nie chcesz się z nami pożegnać.-mówiłam przy okazji udając że płaczę po chwili dodałam już normalnie:-Ja sobie to zapamiętam, zobaczysz.-pogroziłam Baronowi palcem na co Dan roześmiał się głośno. Shun i Ace uścisnęli sobie ręce. Spectra, Gus i Dan zrobili to samo.
-Dan walka z tobą ramię w ramię była bezcennym doświadczeniem. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję stoczyć ze sobą bitwe, ale w tedy będzie to bitwa pokojowa.-powiedział Spectra.
-Dzięki ja tez na to liczę.
-Będziemy za wami tęsknić.-powiedział Marucho.
-My za wami też Mistrzu Marucho.-powiedział Baron.
-Dziękuję ci Dan. Za wszystko. Do zobaczenia.-zwróciła się do Dana Mira.
- Nie ma za co.
-Do zobaczenia.-powiedziała Elajza.
- Gotowi?-zapytał Spectra. Wszyscy kiwnęli głowami. Poczułam się smutna. Będzie mi ich wszystkich brakowało. Nawet Spectry i jego oblicza skrytego za maską. W gruncie rzeczy Keith nie był przecież zły. Spectra wystukał coś na gantlecie i po chwili on, Gus i Ruch Oporu zniknęli, a kilka sekund później zobaczyliśmy jak Vestaliański Niszczyciel w jednej sekundzie znika z naszych oczu.
-No to my chyba też możemy się już zbierać, prawda?-spytał Dan.
-Tak!-zawołałam.
-Super! Lece z Marucho na jego planetę!
-Tylko nie zapominaj że to ja jestem jego GSB.-wtrącił Preyas.
-GSB?
-Głównym Strażniczym Bakuganem.
-O nie Marucho jest teraz moim partnerem!
-Wiesz co to jest tymczasowe zastępstwo?
-Przestańcie się kłócić. Przecież mogę mieć dwa strażnicze bakugany.-próbował załagodzić konflikt Marucho.
Spojrzałam na Dana.
-Runo bardzo się za tobą stęskniła.-zwrócił się Drago do Tigrerry.
-Ja odwiedzę Julie.-powiedział Gorem.
-A ja chętnie spotkam się z Alice.-powiedział Hydranoid.
-No to chyba już wszyscy możemy ruszać.-podsumował Dan.
Poczułam szturchnięcie w ręke.
-Elz popatrz.-spojrzałam na Elajzę która wymownie kiwnęła głową w stronę stojącego w pewnej odległości Shuna.
-Skyress dlaczego chcesz zostać?
-Och Shun...jestem częścią twojej przeszłości, Ingram to część twojej przyszłości.
-Skyress.
-Dajesz sobie świetnie radę beze mnie. A ja nie chce znowu opuścić Vestroii, Ingram proszę cię zaopiekuj się moim Shunem.
-Dobrze Skyress.
-Shun pamiętaj że nigdy cię nie opuszczę. Zawsze będę cię pilnować w swoim sercu, lecz teraz muszę ci za wszystko podziękować i odejść.
-Skyress czekaj! Nie odchodź błagam!-krzyknął Shun lecz Skyress już go niestety...nie słyszała.
-No dobra, mała poprawka prawie wszyscy ruszają z nami.
-Szkoda...-mruknęła Elajza.
-No nic. Do zobaczenia Drago.-zwrócił się Dan do Dragonoida.
-Zaraz, chwileczkę więc Drago nie leci z nami?-zapytałam głupio.
-Drago musi tu zostać ponieważ on ma w sobie Rdzenie Ciszy i Nieskończoności które utrzymują Vestroię w równowadze.
-Ale jak to? Więc nie ma sposobu żeby Drago wrócił z nami do domu?-spytał Marucho.
-Niestety nie ma żadnego sposobu, nie mogę lecieć z wami...przykro mi.
-Jest jeden sposób.-odezwał się czyjś głos.
-Apollonir.-powiedział Drago. W powietrzy zatańczył pył który stworzył okrąg i pojawiło się sześcioro starożytnych bakuganów.
-Drago istnieje sposób byś mógł wrócić z przyjaciółmi na Ziemię.
-Apollonirze przecież wiesz że to nie możliwe.-zwrócił się do Apollornira Centurion.
-Nie mogę się z tobą zgodzić Centurionie.
-Ale jak to? Więc jest jakieś wyjście?
-Drago masz w sobie wystarczająco dużo mocy by odłączyć się od Serca Vestroii.
-Jak mam tego dokonać Apollonirze?
-Rdzeń Vestroii zostanie tutaj a ty tak samo jak Centurion zachował iskrę Rdzenia Ciszy tak ty zachowasz jedną iskrę Rdzenia Vestroii. Oczywiście z tą małą iskrą będziesz nadal mógł przemieszczać się między wymiarami tak jak Centurion.-odrzekł Apollonir i zniknął razem z resztą starożytnych.
-No więc? Na co czekamy? Ruszajmy na ziemię.-powiedział Drago i otworzył portal do którego wskoczyliśmy.

***
 
(z innej perspektywy)
Runo ścierał blat barku w restauracji i niecierpliwie wyczekiwała Julie która miał przynieść zakupy.
-Ciekawe gdzie ona jest. Pewnie jak zwykle się spóźni.
Drzwi do restauracji się otworzyły.
-No nareszcie! Ile można czekać?!
-Cześć Runo.
-Dan!-krzyknęła Misaki.-Więc już uratowaliście Nową Vestroię i bakugany?
-Tak. Poszło gładko i szybko.
-Och Dan jak się cieszę!-Misaki rzuciła się żeby uściskać Kuso lecz w ostatniej chwili się powstrzymała. Zapadło niezręczne milczenie. Oboje patrzyli na siebie przez chwilę. Runo zarumieniła się lekko i uśmiechnęła się. Dan także się uśmiechną.
-Tak bardzo mi ciebie brakowało-zaczęła Runo, na co tym razem lekko zaczerwienił się Dan.- Tigrerro.
Runo wzięła z ramienia swojego chłopaka bakugana Haosu. Dan stał jakby właśnie zobaczył coś dziwnego. Był święcie przekonany że Misaki mówi to do niego.
-Mi ciebie również Runo.
- Wszystkie dziewczęta kochają bakugany, nic na to nie poradzisz Dan.-zaśmiał się Drago.
-Nie no nie mogę! Żeby tak się zbłaźnić to trzeba być!
Drzwi do kawiarni otworzyły się po raz drugi. Do środka weszli Shun i Marucho a za nimi Elz i Elajza.
-Shun, Marucho, dziewczyny jak miło was widzieć!
-Ciebie też Runo.-odezwał się Shun.
-No to jesteśmy w komplecie.-odparł Marucho.
-Heeeeeeeejjjjjjjj Runo!-wrzasnął ktoś. W drzwiach pojawiła się zadyszana i uradowana srebrnowłosa.-Nie uwierzysz co się stało! Mój Gorem wrócił. Ojej wróciliście!-Julie rzuciła się żeby nas uściskać.
-Jak miło że Wojownicy są znowu razem.-powiedział Drago.
-Prawda?-zapytał Dan bakugana Pyrusa.
-Na trzy cztery. Trzy...czte-ry!-zawołała Julie.
-BAKUGAN BITWA!
 
 
No i 6 rozdział. Pierwszy długi rozdział. Aż się boje ile on stron w Wordzie zajmie. Uff. Uwierzycie że pisałam go pół dnia? Ja sama w to nie wierzę. No, ale tak z innej beczki...jak wam minął wczorajszy dzień? Mnie niestety dopadła Klątwa Piątku 13 -_-. W mojej miejscowości nie było prądu przez półtorej godziny. No nic, do następnego rozdziału! Siema:)
 
 

 

 

 




9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!!! Kiedy będzie nastepny ?😊😊😊😊 nie moge sie doczekać 😃

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście długi... ale to nic. :-). Mi wczorajszy dzień minął przyjemnie.
    Wracając do rozdziału, jak zwykle świetny. Nareszcie uratowali bakugany!
    Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu. Czekam niecierpliwie. Pozdrawiam i życzę duzooooooo weny.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wam dziękuję za miłe komentarze :). Cieszę się że mój blog się podoba:). Nawet nie wiecie jak miło się czyta pozytywne komenty(oczywiście wszelakie uwagi odnośnie błędów ortograficznych i interpunkcyjnych itp. są mile widziane-wiecie tak żebym wiedziała gdzie popełniam błąd:)) Następny rozdział będzie gdzieś pod koniec przyszłego tygodnia:). Wiem rozdział dłłłłłłłłuuuuuuuuuuuuuuuuuuggggggggggggiiiiii ja sama się zdziwiłam jak zobaczyłam jakie to długie he, he. Dobra nie będę was tu zanudzać komami do następnego rozdziału:). Na razie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog i "Beyblade po mojemu" są moimi ulubionymi. Są na pierwszym miejscu na mojej liście. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej...dziękuję. Nie wiem co powiedzieć. Strasznie mi miło. Naprawdę mi miło. A wiesz co, może nawet na 7 rozdział nie będziesz musiała długo czekać:). Jak mi się uda to dziś go wstawię, a jak nie to jutro. Tylko ostrzegam będzie smutny:(.

      Usuń
    2. Okey czekam :-)
      Smutny ? :-(. Tym bardzej czekam.
      Zaciekawilaś mnie. I to bardzo!

      Usuń
  5. Świetny rozdział ;> Bardzo długi nie to co moje,ale to nic takiego ;>W końcu się im udało uratować bakugany jej ;3 świetny rozdział,życzę weny ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) ja również życze DUŻO, DUŻO, DUŻO weny. Serio mam długie rozdziały? Ten może i tak, ale reszta wydaje mi się strasznie krótka.

      Usuń
    2. PS. Poza tym w opowiadaniach liczy się treść a nie długość.:)

      Usuń