piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 3: Czarownica




Następnego dnia obudziłam się z kolejną dawką pytań. Pierwsze i najważniejsze: ''JAK DOSTANIEMY SIĘ DO NOWEJ VESTROII???" Teleport doktora Michaela nie był jeszcze naprawiony. Chociaż...jest jeszcze jedno wyjście, ale wolałabym z niego nie korzystać. A tym wyjściem jest użycie Karty Teleportacji Myrny. A może...znajdzie się jakiś inny sposób? Może Drago coś wymyśli? Spojrzałam na zegarek: 6:48. Super, po prostu świetnie. I po co ciemnoto nastawiłaś budzik na 6:00?!
-Dlaczego nie śpisz? Coś się stało?-usłyszałam głos Centuriona przy uchu. Przesunęłam się odrobine tym samym odstępując bakuganowi większą część poduszki, ale z drugiej strony ile takiemu bakuganowi miejsca potrzeba? Chyba niewiele...
-Sama nie wiem...-burknęłam smutno. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam zadręczać Centuriona moimi problemami. Oczywiście wiem że Centurion jest moim przyjacielem i że robię błąd "nie zadręczając" go moimi problemami.
-Nie wiesz czy uda nam się wrócić do Nowej Vestroii. Martwi cię ta bezczynność. Chciałabyś pomóc bakuganom, ale nie możesz nic zrobić. jednocześnie nie chcesz ujawnić prawdy o sobie.
Ha! Przed nim nic się nie ukryje.
-Ja...ja nie mogę użyć Karty Teleportacji. Jeśli oni odkryją prawdę o mnie i Elajzie to...to będzie koniec. Koniec wszystkiego!
-Musisz nauczyć się żyć dalej. Nie możesz w żaden sposób zmienić swojej przeszłości, ale możesz zmienić przyszłość.
Wzięłam głęboki wdech. Może Centurion ma rację? No ba! Pewnie że ma! Dzięki swym mondrościom ostatecznie pomógł starożytnym uratować Vestroię(w prawdzie spotkał go ten sam los co ich, ale w dowód wdzięczności za pomoc starożytni przywrócili go do życia).
-Masz rację.-powiedziała a po chwili dodałam szeptem: Cieszę się że przy mnie jesteś przyjacielu.

***

Weszłam do jadalni gdzie toczyła się ożywiona rozmowa. W momencie mojego wejścia wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie, no może poza spojrzeniem Spectry.
-Cześć Elz.-przywitał mnie Dan.-Jak się czujesz?
-Dobrze.-powiedziałam siadając pomiędzy Julie a Runo.
-Na pewno wszystko dobrze?-zaniepokoiła się Runo. Poczułam miłe ciepło w okolicy serca. Jak miło mieć przyjaciół.
-Tak.
-Może jesteś głodna?-spytał Marucho.
-Czego panienka życzy sobie na śniadanie?-zapytał mnie Kato.
-Płatki z mlekiem mi wystarczą.
-Zaraz panience przyniosę.-lokaj skłonił się lekko i wyszedł.
-Wymyśliliście coś?
Spojrzeli na mnie takim wzrokiem jakby nie wiedzieli o co mi chodzi.
-W sprawie Nowej Vestroii.
-Nie wiemy na razie jak moglibyśmy się tam dostać.-wyjaśniła Mira.
-A właśnie, Elz, Elajza chciałby zapytać was...-zaczął Dan.
Błagam cię nie mów tego, błagam cię nie mów tego, błagam cię nie mów tego.
-...czy nie mogłybyście nas przenieść do Nowej Vestroii za pomocą Kart Teleportacji?
Błagałam cię żebyś tego nie mówił! Najwyraźniej zaklinanie Dana nic nie daje, szkoda.
-A musimy?
-Jeśli nie chcecie, to nie musicie, ale...
-Karta Teleportacji to jedyny sposób żeby dostać się do Nowej Vestroii.-powiedziała Runo jednocześnie przerywając Danowi.
-Jeśli nie chcecie używać Karty Teleportacji no to może Elajza mogłaby rzucić jakieś zaklęcie które by nas przeniosło do Nowej Vestroi?-wszyscy popatrzyli na Marucho.
-Marucho o czym ty mówisz?-zapytała Mira.
-Aaa...no tak zapomniałem wspomnieć że Elajza jest...ten no...czarownicą.-wybełkotał Dan.
-Czarownicą?!-zawołał Baron.
-No tak jestem czarownicą.-powiedziała Elajza z lekkim zakłopotaniem.
-Skoro jesteś czarownicą to może mogłabyś sprawić żebyśmy wygrali? -spojrzenia wszystkich ponownie zwróciły się w jedną stronę, jednak tym razem powodem zainteresowania nie był Marucho tylko Ace.
-Yyyy...no nie bardzo.-odpowiedziała Elajza.
-Czemu?-spytała Mira.
-Ja dopiero uczę się korzystać ze swoich zdolności.
-Właśnie uczysz się a nauka to potęgi klucz.-zaśmiałam się.-A tylko spróbuj mi zamoczyć palce w czarnej magii, pamiętaj wiem gdzie mieszkasz.-dodałam grożąc jej palcem tak jak grozi się małemu dziecku które zachowało się niegrzecznie.
-Jak miło Elz że się o mnie martwisz.-uśmiechnęła się do mnie Elajza.
-No ba że się martwię! Chyba nie chcesz powtórki z rozrywki?
-Jakiej powtórki? Z jakiej rozrywki? Mistrzyni Elz o co chodzi?
Uśmiechnęłam się lekko. Baron przypominał mi mnie samą zanim odkryłam że jestem...
-To są sprawy Elajzy.-wtrącił się do rozmowy Legroid. Wszyscy spojrzeli na Elajzę. Była poważna. Zbyt poważna. No, ale się jej nie dziwię, ja na jej miejscu też bym się tak zachowała.
-Nie masz się czym martwić Elajzo. Przecież twój brat porzucił czarną magię i jest już dobry.-pocieszyłam ją.
-Nie. Mój brat nie porzucił czarnej magii. On ją tylko przekierował tak żeby służyła wyłącznie dobrym rzeczom.
-Zaraz, dobrym rzeczom? To znaczy że twój brat był zły?-to pytanie padło z ust Miry.
-Był, ale już nie jest.
-A ile twój brat ma lat?-zapytał Ace.
-190, a bo co?
-WHAT?????????
-U nas czarodzieje żyją wiecznie. Mój brat ma 190 lat a ja mam 160.
-To jest niesamowite.
Ha, ha. Baron żałuj że nie możesz zobaczyć swojej miny.
-To jak w końcu zamierzamy dostać się do Nowej Vestroii?-spytał Nemus.
-Ja...nie wiem czy zaklęcie teleportacji nie wywoła u was skutków ubocznych.
-Jakie skutki uboczne? O czym ty mówisz?-chciał wiedzieć Ace.
-Słyszałam plotki ze zaklęcie teleportacji wywołuje u śmiertelników jakieś nieznane skutki uboczne.
-A od kogo słyszałaś o tych skutkach ubocznych?-zapytał Shun, który dotąd siedział cicho.
-Od brata.
-Myślisz że on mówił prawdę?-spytała Elajzę Julie.
-Wiecie Lavers jest czarnoksiężnikiem i alchemikiem więc posiada rozległą wiedze na temat skutków ubocznych.
-Hmm...może w tym jest szczypta prawdy. Jakbym ja miał tyle lat to tez bym tyle wiedział.-powiedział Ace.
Ace to było naprawdę błyskotliwe ha, ha xd.
-Bez przesady brat Elajzy nie jest taki stary. Fakt, ma 190 lat ale gdyby był zwykłym śmiertelnikiem to miałby może z 19 lat.-spojrzałam na Ace. Podejrzewam że go nieco zgasiłam tym wyjaśnieniem o znaczeniu wieku na planecie Elajzy (która nazywa się Atena) a znaczeniem wieku na Ziemi.
-No to co zrobimy z ową Vestroią?-zapytała Runo.
Zapadło milczenie które po chwili przerwała Elajza.
-Dobrze, użyję Karty Teleportacji.
-A tak w ogóle to skąd wy macie te karty?-pytanie Miry prawie zwaliło mnie i Elajzę z krzeseł. No ładnie. Wymieniłyśmy z Elajzą zaniepokojone spojrzenia. I co jej odpowiemy?
-To jest nieważne.-odpowiedział Legroid. Najwyraźniej on także nie chciał poruszać tego tematu.
-Mira...-zaczęła Elajza, w jej oczach błyszczały łzy.-proszę cię nie poruszaj tego tematu. My po prostu nie chcemy o nich rozmawiać.
-Przepraszam ja tylko...-zaczęła Mira, ale jej przerwałam.
-Proszę skończmy ten temat. My nie lubimy o nich rozmawiać nawet po tym jak przeszli na dobrą stronę.
I nikt już więcej nie poruszył tego tematu. Znaczy nikt go nie poruszał kiedy ja i Elajza byłyśmy w pobliżu. Wszyscy razem ustaliliśmy że dopiero jutro wyruszymy do Vestroii. Ja musiałam poinformować moje trzy ciotki: ciocię Melindę(najfajniejsza ciocię na całym świecie),ciocię Clarę, i ciocię Sophie o tym że nie będzie mnie w domu przez nieokreślony czas(w końcu nie wiedziałam kiedy zniszczymy Kontroler Wymiaru, równie dobrze moglibyśmy go zniszczyć od razu po znalezieniu się w Nowej Vestroii). Elajza musiała powiedzieć bratu i swojej matce że również jej nie zobaczą w przez jakiś czas. A co się tyczy reszty? No cóż oni chyba już wszystko pozałatwiali.
-Nie martw się.-usłyszałam przy uchu głos Centuriona.
-Ja się niczym nie martwię. Wszystko jest w porządku.
-Nie chcesz spotkać księcia Hydrona. Boisz się że może on ujawnić jakieś szczegóły waszej rozmowy.
-Hydron jest naszym wrogiem. To on w końcu zniewolił bakugany i rozkazał przemienić naszych przyjaciół w posągi.
-Martwi cię coś jeszcze. Coś co nie daje ci spokoju od chwili kiedy opuściliśmy jego pałac.
-No bo...Hydron wie że przyjaźnie się z Danem i resztą a mimo to był...był dla mnie miły . No i teraz już sama nie wiem co mam myśleć. On gra ze mną w jakąś grę, czy jak?
-Nie wiem, może spróbuj z nim porozmawiać?
-Co? Centurionie jutro wyruszamy do Vestroii aby uratować bakugany a ty mi mówisz że mam z nim porozmawiać?!
-Tak.
Popatrzyłam na Centuriona wzrokiem który mówił: "Centurionie czy ty się dobrze czujesz?".
-Nie patrz tak na mnie.
-Myślisz że Hydron wyjaśni mi to swoje zachowanie wobec mnie?
-Jest sposób żeby się o tym przekonać.


*** 

Jasne tęczowe światło rozświetliło salę tronową księcia Hydrona. Kiedy światło zniknęło a w miejscu w którym było pojawiła się Elz, Hydron uśmiechną się lekko. Nie spodziewał się jej wizyty.
-Witaj Elizabeth. Co cię do mnie sprowadza?
Dziewczyna schowała Kartę Teleportacji i spojrzała na niego.
-Ja...chciałam cię o coś zapytać.
-Hmm...zapytać. W takim razie może napijesz się herbaty?
-Nie, dziękuję. Posłuchaj Hydron, ja tak się zastanawiałam...no bo my przecież jesteśmy wrogami...a ty mimo to jesteś dla mnie miły...no i ja nie wiem dlaczego taki jesteś.
Hydron uśmiechną się ponownie. Po chwili wstał i podszedł do dziewczyny.
-Rzadko spotyka się tak wyjątkową dziewczynę jak ty.-wyszeptał jej na ucho.
Elz po prostu zamurowało! Nie spodziewała się że Hydron powie jej coś takiego. Po krótkiej chwili osłupienia zdecydowała że musi iść. Nie powinna była tego usłyszeć. Zdecydowanie nie powinna była tego usłyszeć. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechną się widząc jej zmieszaną i czerwoną od zawstydzenia twarz.
-Muszę już iść.-powiedziała, ale po chwili dodała.- Hydron nie mów nikomu o naszej rozmowie. Tej jak i tamtej wcześniejszej.
-Spokojnie, to będzie nasz mały sekret.-wyszeptał i ucałował jej dłoń.
Elz skinęła głową na pożegnanie i wyjęła Kartę Teleportacji.

***

Noc. Znowu nadeszła noc. Usiadłam na łóżku i po raz kolejny wróciłam do wydarzeń sprzed dwóch godzin. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 23:43. W głowie cały czas szumiały mi i nie dawały zasnąć słowa Hydrona:"Rzadko spotyka się tak wyjątkową dziewczynę jak ty." Westchnęłam. Nigdy w życiu nikt nie wypowiedział do mnie takich słów. A już na pewno żaden chłopak. A tu takie zaskoczenie! Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się jak w jakiejś bajce. Może Hydron tak naprawdę jest dobry? Przecież gdyby nie był dobry nie powiedziałby mi...
-Elz ty chyba nie wierzysz w słowa Hydrona!-tuż przy mnie rozległ się niezbyt cichy, ale też niezbyt głośny głos Centuriona.
-Co masz na myśli?
-Ulegasz czułym słówkom jakiegoś rozpieszczonego księcia, a to przecież on i jego poddani najechali na ojczyznę wszystkich bakuganów!
-Centurionie, ciiiiiiiii. Jeszcze ktoś cię usłyszy. Nie chce kolejnego zamieszania wokół mojej osoby(od autorki: ech ta skromność twórców).
-Ja tylko chcę ci powiedzieć że życie to nie bajka!
-Masz rację, życie to nie jest bajka. Życie to jedna wielka gra! Ej wpadłam na genialny pomysł! A gdybym tak napisała książkę pod tytułem: "Życie to nie bajka, życie to gra"? I jak? Co o tym myślisz?
-Tytuł oryginalny, ale o czym niby miałaby być fabuła?
-Hmm...nie wiem.
-A poza tym nie możesz zacząć pisać nowej książki skoro jeszcze nawet nie skończyłaś poprzedniej.
-Co? O czym ty mówisz?
-O "Zaklętym Lesie".
-Aaaaa...te książkę już skończyłam pisać kilka dni po tym jak bakugany wróciły do Vestroii.
- No i jak się zakończyła ta opowieść?
-Główna bohaterka po pożegnaniu się z ukochanym którego nie miała zobaczyć przez rok wróciła do domu i zdecydowała że spełni ostatnią wolę swej matki i będzie tak jak ona strzec lasu przed ludźmi którzy są zbyt głupi żeby dostrzec jego piękno i zbyt chciwi żeby zobaczyć jak wielką wartość ma on dla mieszkańców Mglistej Doliny.
-Piękne. A więc zmieniłaś nazwę tego miejsca i nie jest to już Deszczowa Dolina?
-Tak, uznałam że Deszczowa Dolina brzmi ponuro i smutno a przecież nie w takiej atmosferze mają przebiegać wydarzenia w tej książce.
-Ale przecież książka kończy się na swój sposób smutno.-zauważył Centurion.
-Fakt. No ale na tym polega magia tej książki. Nastrój tej książki jest zmienny jak pogoda. Raz jest smutny i przygnębiający, a raz wesoły i radosny. Każdy z bohaterów liczy na to że wróżki które mieszkają w Zaklętym Lesie odwdzięczą się kiedyś za ochronę swoim strażnikom a i tak los tak kieruje tymi wydarzeniami że przez całą książkę każdy zadaje sobie pytanie: "Czy istnieje jeszcze nadzieja na lepsze jutro?".
-Musisz odpocząć. Jutro wyruszamy i musisz być wypoczęta i mieć dużo siły.
Ziewnęłam i zamknęłam oczy. Zanim jednak odpłynęłam do krainy snów, chciałam zadać Centurionowi jedno pytanie:
-Centurionie naprawdę uważasz że Hydron jest rozpieszczonym księciem?
-A nie widać tego po nim?-zdziwił się bakugan. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.
-Dobranoc.
-Dobranoc Elz.


Dobra wiem, wiem. Akcji na razie brak, ale nie chcę żeby wszystko działo się tak szybko. Obiecuję że akcja następnego rozdziału będzie się działa w NV. Wiem że strasznie dawno nie dodawałam notki, ale mam ferieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee:) i chcę je wykorzystać. Chociaż i tak ten tydzień muszę spisać na straty bo był niezbyt udany. Głównie dlatego że musiałam opiekować się chorą siostrą. Drugą przyczyną był niemiły żarcik ze strony jednej osoby z klasy którego padłam ofiarą. No ale nic, wisi mi to. Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział(i z góry przepraszam za błędy które pojawiły się w tym rozdziale). No to nic, do następnej notki! PS. Wiem że mnie troszeczkę poniosło jeśli chodzi o te czary-mary. A na końcu to chyba zapomniałam o czym tak naprawdę piszę(chodzi o te książkę Elz).Uwaga! Opis książki wymyślonej przez Elz jest własnością autora! Kopiowanie zabronione! Wiem że mam niewiele lat, ale znam nasze polskie prawa odnośnie praw autorskich.



2 komentarze:

  1. No, no, no.
    Fabuła zapowiada się nieźle.
    Tylko brakuje ci tyle przecinków. Zawsze przed "ale, że, i a" stawia się przecinek. Bardzo minie ciekawią twoje postacie ^w^

    PS: Odczytałaś już maila?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadania zarówno jak i postać ;) Zgadzam się Irs Irsania Eney brakuje tylko przecinków,ale poza tym jest wszystko dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń