Biegliśmy przez korytarz najszybciej jak tylko mogliśmy. Straże Zenohelda siedziały nam na ogonie.
-Cudownie! Lepiej być po prostu nie mogło! To miała być misja incognito! Oni nie mieli nas przyłapać!-zawołała Elajza.
-Wszelkie zażalenia kieruj do Dana.-powiedziałam.
-DO MNIE?!-wrzasną oburzony Kuso.
-Tak, do ciebie. To w końcu ty wydzierałeś się jak opętany!
-Ale to twoja wina! To przez ciebie się darłem!-zawołał.
-Przestańcie! To nie czas, ani miejsce na kłótnie!-uspokoiła nas Mira.
Przyśpieszyliśmy bieg. Muszę przyznać że zaczyna mnie to już trochę wnerwiać. To całe bieganie, łażenie i straże na karku. Ciekawe czy Vexosi zostali już poinformowani o naszej obecności w pałacu.
***
(3 osobowa)
-A już miałem zacząć narzekać na brak rozrywki.-powiedział Shadow patrząc na ekran komputera. Obraz który się w nim wyświetlał przedstawiał biegnących korytarzem Młodych Wojowników.
Wszyscy Vexosi znajdowali się w głównym centrum dowodzenia.
Kiedy dowiedzieli się że Wojownicy są w ich pałacu nie byli za bardzo zdziwieni. Szczerze mówiąc spodziewali się ich wizyty.
-Ciekawe tylko po co oni tu przyszli.-zastanawiała się Mylene.
-Pewnie po to żeby wykraść nasze plany.-za plecami Vexosów rozległ się głos króla Zenohelda.
Jego poddani oddali mu pokłon.
-Plany? To my mamy jakieś plany?-spytał głupio Shadow. Sekundę później leżał na ziemi znokautowany przez błękitnowłosą.
-Panie?-Mylene zwróciła się do Zenohelda.
-Profesor Clay zakończył pracę nad Alternatywną Bronią.-poinformował ich król.
-Chwila! Czyli mamy nowy plan?-kolejne głupie pytanie opuściło usta Prove.
-Tak.-odpowiedział mu Clay.
-Więc po co było to całe latanie na Ziemię i Vestalię? Trzeba było nam od razu powiedzieć o tym planie.-powiedział Volt.
-Idioto! To całe latanie miało uśpić czujność Wojowników. Miało być kamuflażem dla naszych prawdziwych planów!-zawołał Hydron w stronę Volta.
Volt zacisną dłoń w pięść tym samym powstrzymując się od przywalenia blondynowi.
-A wracając do Alternatywnej Broni...aby mogła ona prawidłowo działać potrzebuje energii która ją zasili. Mówiąc "energii" mam myśli Rdzeń Vestroi w którego skład wchodzą Rdzeń Ciszy i Rdzeń Nieskończoności. Waszym zadaniem jest zdobycie tych dwóch rdzeni.
-Niby jak mamy to zrobić? Rdzeń Vestroi znajduje się w samym jej sercu, a zwykły człowiek nie ma możliwości dostania się do niego.-zauważyła Mylene.
-Na nasze szczęście istnieją dwa bakugany które mają w sobie cząstkę tych Rdzeni.
-Naprawdę? Jakie?-teraz to nawet Hydron był zdziwiony.
-Pyrus Helix Dragonoid i Darkus Nighter Centurionix.-odpowiedział księciu profesor Clay.
-Ale jak mamy zabrać im te Rdzenie?-zapytał Lync.
-Wystarczy tylko że zdobędziecie Drago i Centuriona. Resztą ja się zajmę.
-Akurat mamy okazję by stanąć z nimi do walki.-Mylene uśmiechnęła się złośliwie.
-Szczerze powiedziawszy dziwię się jak oni się tu dostali.-zaczął Shadow.-przecież tylko członkowie Vexos znają położenie pałacu.
Vexosi byli przyzwyczajeni do głupich pytań ze strony Shadowa, były one rutyną, mimo to Vexosów zaczynała już powoli drażnić ta jego głupota.
-Zapominasz że Wojownicy mają po swojej stronie Spectrę i Gusa, a oni przecież należeli kiedyś do Vexos.-przypomniał albinosowi Volan.
Shadow przez chwilę nic nie mówił tylko w milczeniu wpatrywał się tępo przed siebie, analizując jednocześnie sytuację.
-O rany! Zapomniałem o tym!-zawołał po chwili przemyślawszy słowa Lynca.
-Typowe.-mruknęła Farrow.
-Więc co mamy robić ojcze?-zwrócił się Hydron do króla. Ten nie odpowiedział mu od razu. Zastanowił się chwile po czym odrzekł:
-Ten przeklęty Spectra. Gdyby nie dołączył do Wojowników mielibyśmy już ich dawno z głowy. Musi zapłacić za swoje.
-Już się tym zajmuję Wasza Wysokość.-powiedział profesor Clay. Był przygotowany na taką okoliczność. Wiedział jak może uziemić Spectrę. Sięgną do kieszeni fartucha i wyją z niej mały pilot. Znajdowały się na nim dwa przyciski- zielony i czerwony. Mężczyzna wcisną ten czerwony po czym schował urządzenie z powrotem do kieszeni.
-I już?-zapytał zdziwiony Lync.-Tylko tyle? Myślałem że Spectra poniesie nieco boleśniejszą karę.
-Pamiętasz jak kazałem ci wgrać do głównego komputera Vestaliańskiego Niszczyciela pewnien program?-zapytał nastolatka Clay.
-Tak, ale...Ach no tak!-Lync przerwał sam sobie. Przypomniał sobie o co chodziło z tym programem. Miał on uszkodzić system Niszczyciela tym samym pozbawiając Spectrę możliwości przemieszczania się między wymiarami.
-W ciągu pięciu minut program powinien całkowicie wyniszczyć system statku Spectry.-poinformował Zenohleda mężczyzna.
Zenoheld uśmiechną się zadowolony.
-Wspaniale.-powiedział i odszedł w stronę wyjścia. W jego ślady poszedł także profesor Clay. Nim jednak król wyszedł zwrócił się jeszcze do Vexosów.
-Możecie zająć się Młodymi Wojownikami.
***
(Elz)
Dan zamkną za nami drzwi. Królewskie straże zaczęły nas doganiać więc Keith powiedział że musimy się ukryć. Wpadliśmy do pierwszego lepszego pomieszczenia. Przez chwile siedzieliśmy cicho czekając aż straże miną pokój w którym się ukrywaliśmy.
-I co teraz zrobimy?-zapytał Dan.
Spectra zamyślił się przez chwilę.
-Najlepiej będzie jeśli wrócimy do Warnington. I tak nie wykradniemy dziś tych danych. Z resztą teraz będzie to coraz trudniejsze. Vexosi na pewno wzmocnią ochronę.
-Keith, a ja wolałabym tu zostać.-zwróciła się Mira do brata.-Może uda nam się porozmawiać z tatą.
-Wątpię.
-Keith proszę. Może nam się uda.-w oczach Miry kryło się błaganie. Phantom westchną.
-Dobrze. Tylko się nie zdziw jeśli nie będzie chciał z nami rozmawiać.
-Zaraz wrócimy.-powiedziała Mira.
-Nie możecie wyjść. Złapią was.-zaprotestował Dan.
-Mistrzu to niebezpieczne.-powiedział Gus. W jego oczach kryła się troska.
-Poradzimy sobie. Zostańcie tutaj.-powiedział Spectra i wyszedł wraz z Mirą.
-Kurczę, wszystko się popieprzyło.-mrukną Dan.
-Oj i to aż za bardzo.-przyznała Elajza.-Oby tylko sobie poradzili.
-Na pewno sobie poradzą. Kiedy Mistrz Spectra coś powie, tak się dzieje, a skoro powiedział że sobie poradzą to tak się stanie.-uspokoił Elajzę, Gus.
***
(3 osobowa narracja)
Keith biegł korytarzem w dobrze znanym sobie kierunku. Tuż za nim biegła Mira. Chłopak wiedział że nie mogą dać się złapać. I wiedział że się nie dadzą. Szczerze mówiąc nie chciał spotkać się z ojcem. Zrobił to tylko dla Miry. Nie to że nienawidzi swojego ojca, ale coś go powstrzymywało przed tym spotkaniem. Nie chciał patrzeć na osobę która przyczynia się do niszczenia świata bakuganów. Jednak mimo tej niechęci w głębi serca chciał żeby ich ojciec odszedł od Zenohelda i dołączył do nich. Clay przerwał swoje rozmyślenia. Musi się skupić. Blondyn zatrzymał się pod jakimiś drzwiami. Mira uczyniła to samo. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, nie ruszał się. Po prostu wpatrywał się w drzwi.
-To drzwi do laboratorium naszego taty, prawda Keith?
Chłopak pokiwał głową twierdząco. Jeszcze przez moment stał, po czym wpisał jakiś kod w klawiaturę smukłego, małego urządzenia wbudowanego w ścianę obok drzwi. Rozległ się krótki sygnał potwierdzający hasło dostępu.
-Chodźmy.-szepną Keith do siostry.
Weszli do środka. Laboratorium było ogromne. Przy komputerach pracowali ludzie wypełniający od czasu do czasu polecenia profesora Claya. Profesor stał na samym końcu platformy i przyglądał się hologramowi przedstawiającemu duże, i skomplikowane urządzenie. Urządzenie to zwane było Alternatywną Bronią.
-Tato?
Profesor odwrócił się na dźwięk głosu córki.
-Mira? Keith? Co wy tu robicie?
Spectra zdjął maskę i popatrzył swojemu ojcu prosto w oczy.
-Nie wiesz?-zapytał. Pytanie profesora Claya wydało mu się głupie.
-Przyszliście po plany króla Zenohelda. No tak. Mogliśmy się tego spodziewać.
-Tato. Dlaczego ty na to pozwalasz?-zapytała Mira. Przy ostatnim słowie głos jej się lekko załamał. Była bliska płaczu, choć wiedziała że to nie czas i miejsce na rozklejanie się.
-Zenoheld i tak przegra. Walka po jego stronie nie ma sensu.-zwrócił się Keith do ojca.
-Jesteście naiwni. Naprawdę sądzicie że król Zenoheld przegra? Myślałem że lepiej was wychowałem.
-Nasza matka przewraca się teraz w grobie kiedy widzi co ty wyprawiasz.-rzucił chłodno Spectra.
Profesor Clay obruszył się.
Mira spojrzała na brata.
-To drzwi do laboratorium naszego taty, prawda Keith?
Chłopak pokiwał głową twierdząco. Jeszcze przez moment stał, po czym wpisał jakiś kod w klawiaturę smukłego, małego urządzenia wbudowanego w ścianę obok drzwi. Rozległ się krótki sygnał potwierdzający hasło dostępu.
-Chodźmy.-szepną Keith do siostry.
Weszli do środka. Laboratorium było ogromne. Przy komputerach pracowali ludzie wypełniający od czasu do czasu polecenia profesora Claya. Profesor stał na samym końcu platformy i przyglądał się hologramowi przedstawiającemu duże, i skomplikowane urządzenie. Urządzenie to zwane było Alternatywną Bronią.
-Tato?
Profesor odwrócił się na dźwięk głosu córki.
-Mira? Keith? Co wy tu robicie?
Spectra zdjął maskę i popatrzył swojemu ojcu prosto w oczy.
-Nie wiesz?-zapytał. Pytanie profesora Claya wydało mu się głupie.
-Przyszliście po plany króla Zenohelda. No tak. Mogliśmy się tego spodziewać.
-Tato. Dlaczego ty na to pozwalasz?-zapytała Mira. Przy ostatnim słowie głos jej się lekko załamał. Była bliska płaczu, choć wiedziała że to nie czas i miejsce na rozklejanie się.
-Zenoheld i tak przegra. Walka po jego stronie nie ma sensu.-zwrócił się Keith do ojca.
-Jesteście naiwni. Naprawdę sądzicie że król Zenoheld przegra? Myślałem że lepiej was wychowałem.
-Nasza matka przewraca się teraz w grobie kiedy widzi co ty wyprawiasz.-rzucił chłodno Spectra.
Profesor Clay obruszył się.
Mira spojrzała na brata.
-Keith.-szepnęła. Jej brat nigdy nie lubił wspominać o ich matce. Ich ojciec zresztą też nie. Taka odmiana wydała jej się dziwna.
-Wasza matka nie żyje...Więc Spectra wyświadcz mi tę przysługę i nie wspominaj o niej.
"Spectra. Już nie Keith, a Spectra."- pomyślała Mira. Dziewczyna poczuła do ojca wstręt, choć sama nie do końca wiedziała dlaczego. A może wiedziała? "Najpierw Keith, a teraz mama. Przy moim bracie było to samo. Ta sama gadka. Żebym o nim nie wspominała. Że najlepiej będzie jeśli o nim zapomnę. Ale ja nie zapomniałam."
-Jak...tak możesz? Mamy o niej nie wspominać? Mamy nie wspominać o naszej mamie, a twojej żonie? I co dalej? Każesz nam o niej zapomnieć? Tak jak kazałeś mi zapomnieć o Keith'ie? Tego chcesz? Myślisz że możesz sprawić że o niej zapomnimy? Bo jeśli tak myślisz to się mylisz.
-Ja już nie mam żony. Tak samo jak nie mam już syna i córki. Odejdźcie stąd bo w przeciwnym wypadku będę zmuszony wezwać straże.
Mirze na te słowa zaszkliły się oczy. Odwróciła głowę w bok żeby profesor Clay ich nie zobaczył.
-Chcieliśmy żebyś do nas dołączył...tato, ale jeśli ty wyrzekasz się własnych dzieci...-zaczął Keith, ale profesor Clay przerwał mu.
-Idźcie już stąd. Wynoście się.-głos profesora Claya był spokojny, ale zimny.
-Chodźmy Miro.
Keith i Mira ruszyli w stronę drzwi. Jednak zanim wyszli Keith jeszcze zwrócił się do ojca:
-Życzę ci miłej podróży na dno...tato.
***
(Elz)
-Gdzie oni są? Już dawno powinni byli wrócić.-jęczał Dan.
-Na pewno zaraz się zjawią.-powiedziała Elajza.
-A co jeśli nie? Co jeśli Vexosi ich złapali? Co jeśli...
-Wojownicy. Wiemy że jesteście w pałacu. Nie musicie się już chować.
-Mylene!-wrzasnęłyśmy obie z Elajzą.
-Jeśli chcecie jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją Ziemię przyjdźcie na arenę walk.
Elajza, ja, Gus i Dan wymieniliśmy przerażone spojrzenia.
-Nie wiem jak wy, ale ja mam złe przeczucia.-rzekła Elajza szeptem, jakby w obawie że ktoś może nas usłyszeć.
-Ja też.-odpowiedział jej Dan.
~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :).
Dan: Elz czy ty wiesz ile minęło od opublikowania ostatniego rozdziału ?==Elz: Yyy...no.
Dan: Ostatni rozdział opublikowałaś 9.10.2015r.
Elz: No.
Dan: A jest 4.12.2015r.
Elz: Przestań. Grunt że dodałam^^
Dan: T-T
Elz: No co? Egzaminy miałam! Nie miałam kiedy rozdziału pisać!
Dan: Egzaminy miałaś drugiego, trzeciego i czwartego grudnia...a nie listopada czy października.
Elz: Ups. @.@
Dan: No właśnie. No cóż. To my się żegnamy :)
Elz: Pozdrawiamy :)
-Wasza matka nie żyje...Więc Spectra wyświadcz mi tę przysługę i nie wspominaj o niej.
"Spectra. Już nie Keith, a Spectra."- pomyślała Mira. Dziewczyna poczuła do ojca wstręt, choć sama nie do końca wiedziała dlaczego. A może wiedziała? "Najpierw Keith, a teraz mama. Przy moim bracie było to samo. Ta sama gadka. Żebym o nim nie wspominała. Że najlepiej będzie jeśli o nim zapomnę. Ale ja nie zapomniałam."
-Jak...tak możesz? Mamy o niej nie wspominać? Mamy nie wspominać o naszej mamie, a twojej żonie? I co dalej? Każesz nam o niej zapomnieć? Tak jak kazałeś mi zapomnieć o Keith'ie? Tego chcesz? Myślisz że możesz sprawić że o niej zapomnimy? Bo jeśli tak myślisz to się mylisz.
-Ja już nie mam żony. Tak samo jak nie mam już syna i córki. Odejdźcie stąd bo w przeciwnym wypadku będę zmuszony wezwać straże.
Mirze na te słowa zaszkliły się oczy. Odwróciła głowę w bok żeby profesor Clay ich nie zobaczył.
-Chcieliśmy żebyś do nas dołączył...tato, ale jeśli ty wyrzekasz się własnych dzieci...-zaczął Keith, ale profesor Clay przerwał mu.
-Idźcie już stąd. Wynoście się.-głos profesora Claya był spokojny, ale zimny.
-Chodźmy Miro.
Keith i Mira ruszyli w stronę drzwi. Jednak zanim wyszli Keith jeszcze zwrócił się do ojca:
-Życzę ci miłej podróży na dno...tato.
***
(Elz)
-Gdzie oni są? Już dawno powinni byli wrócić.-jęczał Dan.
-Na pewno zaraz się zjawią.-powiedziała Elajza.
-A co jeśli nie? Co jeśli Vexosi ich złapali? Co jeśli...
-Wojownicy. Wiemy że jesteście w pałacu. Nie musicie się już chować.
-Mylene!-wrzasnęłyśmy obie z Elajzą.
-Jeśli chcecie jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją Ziemię przyjdźcie na arenę walk.
Elajza, ja, Gus i Dan wymieniliśmy przerażone spojrzenia.
-Nie wiem jak wy, ale ja mam złe przeczucia.-rzekła Elajza szeptem, jakby w obawie że ktoś może nas usłyszeć.
-Ja też.-odpowiedział jej Dan.
~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :).
Dan: Elz czy ty wiesz ile minęło od opublikowania ostatniego rozdziału ?==Elz: Yyy...no.
Dan: Ostatni rozdział opublikowałaś 9.10.2015r.
Elz: No.
Dan: A jest 4.12.2015r.
Elz: Przestań. Grunt że dodałam^^
Dan: T-T
Elz: No co? Egzaminy miałam! Nie miałam kiedy rozdziału pisać!
Dan: Egzaminy miałaś drugiego, trzeciego i czwartego grudnia...a nie listopada czy października.
Elz: Ups. @.@
Dan: No właśnie. No cóż. To my się żegnamy :)
Elz: Pozdrawiamy :)
Jest!!!! * Skacze po meblach i biega po suficie. Wreszcie po dwóch miesiacach jest rozdział. Całe szczeście że moja cierpliwośc uległa poprawie dzięki temu. Ale grunt że.rozdział jest!! :D Dan nie marudź. Testy są straszne. Ja je mam dopiero w tym tyg :( A moja dyrektorka jest porąbane i postanowiła że po nich będziemy mieć jeszcze normalne lekcje wiec... jest super >.<
OdpowiedzUsuńKelly: Dobra powiedz kiedy jest w swojej jamie a ja tam polece z Zanem i Shardem i załatwimy sprawę.
A przechodząc do rozdziału. U ciebie też się nabiegają. U mnie również Kelly będzie musiala sobie pobiegać. Cos czuje że bedzie nie dobrze jeśli Vexosi zdobędą te rdzenie.
Kelly: A jesli w ich łapy wpadnie Drago i Centurion to nie bd źle?!
Ja: Bd i to bardzo o.O
Profesor Clay jest... uparty. I czemu robi takie rzeczy własnemu synowi i córce? A sie teraz zaczęlam zastanwiać czy go uśmiercisz czy nie... Ale to pozostawmy jako tajemnice :D Jesli Keith nie bedzie mógł przemieszczać się miedzy wymiarami to mogiła. Młodzi wojownicy stracą silnego (bardzo bardzi bardzo) wojownika. zapowiada się walka na następny rozdział. Elajza ja też czarno to widze. Ale wygracie. Powiedz ze tak.
Uff się rozpisałam 22:30 Ale co tam. warto było przeczytać nowy rozdział ^^
A btw jak ci poszły egzaminy? Trudne były? Bo ja sie ich cykam. Nauczycielki powiedziały że wystawią nam za nie oceny więc... Więc. No może być źle.
Pozdrawiam i czekam nn :))) Weny i czas wysyłam :)))
Dan: Witaj Vanesso! :)
UsuńNa twój komentarz odpowiem ja ponieważ Elz...musiała wyjść gdzieś w bardzo ważnej sprawie.^^"
Lync: Ej Kuso to kiedy wypuścisz Elz z tego schowka?
Dan: O.O"
Elajza: Oj nieładnie Danny. Tak Vanesse okłamywać. Przeproś.
Dan: Gomen Vanesso.
Elajza: Już lepiej. *wychodzi*
Dan*patrzy wściekły na Volana*: Ty debilu!
Lync: Ale ona zaczęła już robić podkop.
Dan: O.O
Lync: A tak w ogóle to może wyjaśnisz Vanessie dlaczego właściwie zamknąłeś Elz w schowku?
Dan: To tak. Ta historia zaczęła się pewnego pięknego popołudnia. Siedziałem sobie na ławce w...
Lync: Streszczaj się!
Dan: Okej, okej. Zamknąłem ją tam dla tego żeby się nauczyła systematycznie odpowiadać na komy. Albo będzie odpowiadała na komentarze czytelników w dniu ich publikacji, albo resztę życia spędzi w schowku.
Lync: Nie uważasz że "reszta życia" to za długo?
Dan: W sumie racja, ale spokojnie ma tam dostęp do komputera, jedzenia i wody.
Lync: Od kiedy w naszym schowku jest Wi-Fi? o.O
Dan: Od bardzo dawna.
Lync: A skąd to wiesz?
Dan: Wież mi ja w tym schowku spędziłem sporo czasu. Aż za dużo jak na mój gust.
Elz: *woła gdzieś z głębi schowka*: Wypuśćcie mnie stąd!
Dan: Nie!
Elz: A więc tak chcesz ze mną pogrywać? Lync jesteś oficjalnie moim współkomentatorem.
Dan: CO?!
Lync:*zaciesz*
Elz: Tak.
Dan: Dobra kończmy to.
Lync: Ej zaraz to już nie jest twoja robota. Teraz ja będę to mówił. Dobra kończmy to.
Elz: A pozdrowiliście Vanessę i Kelly? A życzyliście Vanessie weny? W ogóle jak wy się zachowujecie?! Wstyd mi za was!
Dan i Lync: Vanesso. Życzymy ci bardzo, bardzo dużo weny i pozdrawiamy ciebie i Kelly :)).
Elz: No i tak ma być. I ja również dołączam się do tych życzeń Vanesso:))
Kai: Ty zamykanie w schowku może pomoże Vanessie...
UsuńJa: Ej! Stop! Za co?! Czemu?!
Cole: 1) Za to że nie chce ci się uczyć 2) Zacznij pisać rozdział! Ostatniego nie było ponad trzy tygodnie!
Ja: Oceny mam średnie ale nie fatalne. Przeważnie czwóry więc co się czepiacie? Rozdziały komentuje regularnie. A własnie Elz. Dziś mi się nudziło gdy prądu nie było i przeglądałam twojego bloga a dokładniej sprawdzałam od którego rozdziału zaczęłam komentować. I wyszło że od 5.
Jay: Ja cie. Prawieże od samego początku.
Kelly: To mnie jeszcze wtedy w twojej głowie nawet nie było O.O
Jay: W mojej?
Kelly: Nie! Vanessy. Do twojej wolałabym nie zaglądać.
Jay: Aaaa.
Cole: Ja cie błagam zacznij pisać rozdział.
Zane: poprawka. Kończyć a później zacząć przepisywać
Ja: Holahola. Wy będziecie przepisywać :P Ale w jednym macie racje. Oglądając poraz enty Pingwiny zaczne go kończyć. A i Elz wytrzymaj w tym schowku tylko mi nie zwarjuj xD ;)
Dan: Pingwiny! Powiedz że z Madagaskaru! *O*
UsuńLync: Ty idioto! Zapamiętaj sobie jedno! PINGWINÓW NIE BYŁO, NIE MA I NIE BĘDZIE NA MADAGASKARZE! Jestem z Vestali a i tak to wiem!
Dan: A właśnie że były! -.-
Lync: -_-
Elz: Postaram się w nim nie zwariować xD Chociaż...mam wytrzymać z tą dwójką czatującą pod drzwiami...nie no wytrzymam, tak źle nie będzie xD
Kelly: Trzymam za ciebie kciuki.
UsuńJay: Jak to nie ma pingwinów na Madagaskarze??
Cole: Człowieku nawet Lync to wie.
Jay: Dan ma racje. One tam były!
Cole: Ale już ich tam nie ma!
Jay: *otwiera budzie aby coś powiedzieć lecz zamiast tego obrywa poduszką w twarz rzuconą przez Vanesse
Zane: Vanessa chciała przez to powiedzieć abyście kłócili się ciszej bo ją wena naszła.
Kelly: A ja chce Ahmeda.
Jay, Cole, Kai, Zane: O.O
Kelly: No co wy? Nie znacie Ahmeda martwego terrorysty?
Kai: Ee nie?
Kelly: Nessi ratuj!! Oni nie znają Ahmeda!
Cole: To wyjaśnia skąd Kelly i Vanessa są dziećmi destrukcji.
Jay: Albo Nemessis.
Kai: Tu jakiś Ahmed a ten Beyblade.
Jay: No co? Wczoraj z Vanessą oglądałem.
Kelly: A najlepszh jest Ryuga ^^
Nareszcie dodałaś :-D rozdział krótki ale ciekawy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :-*
Dan: Elz bardzo dziękuje za wenę i również pozdrawia. Niestety nie może podziękować ci osobiści ponieważ jest...zajęta.
UsuńElz: No bardzo jestem zajęta ci powiem. *sarkazm* A teraz wypuśćcie mnie z tego schowka!
Dan: Nie. O;;O
Aj ryli mieć wyżyty sumienia że aj komentować tak późno ;-;
OdpowiedzUsuńYato: Mogę ci pomóc z wyrzutami sumienia za jedy...
Shi: Noech zgadnę... Za 5Jenow? -'-
Yato: Jep =3=
Sgi: Spierdalaj podróbo boga! Nie mam pięciu jenów, a jakbym miała, nie dała bym!
Ayato: Shi, a przypomnisz kiedy ostatni raz oddawałaś krew do banku krwi - Ayato-sama? *3*
Shi: Spierdalaj krwiopijco ;-; Gdzie jest twój najmłodszy brat?
Ayato: W sensie, że twój ulubieniec Raito, czy twój faworyt Subaru?
Shi: Obojętne, byle by zabrał stąd ciebie i siebie...
Ayato: Bezduszna ;-;
Yato: Nie martw się stary... Ona jest taka wredna odkąd może...
Ayato: Co masz na myśli?
Shi: Jeszcze jedno slowko byle boże nieszczęścia, a cię wykastruję... -,-
Keith: Nie jesteś dla nich zbyt surowa? To że się pokleciłaś z chłopakiem o faje nie znaczy że oni mają cierpieć...
Shi: Spectra!
Yato i Ayato: (powtarzają jak ye ptaki Jojo z Epoki lodowcowej) Zginie marnie, zginie marnie. Zginie marnie~
Shi: Kurwa... Od kiedy Kin pojechała na wakacje nie umiem ich okiełznać ;-;
Rin: Chyba odwrotnie -,- To my nie możemy ogarnąć ciebie...
Yato: Za 5 jenów postaram się to naprawić. ¥,¥
Wszyscy: Wypad naciągaczu! *Yato idzie do kąta popłakać*
Shi: Zaraza boska -,- Ale wracając... Dlaczego myślę iż nasza Elz będzie walczyć z Hydronem, a Dan z Zenohelden? XD
Ayato: Bo tak zapewne będzie? Bitwa kochanków zawsze sprawia że LUDZIE są poruszeni... Nie to co my wampiry...
Shi: -,-
Yato: o.O jak możesz jeszcze żyć skoro tak ją traktujesz?
Ayato: No wiesz... Zabić mnie nie zabije bo jestem nieśmiertelny i bądźmy szczerzy... Jestem całkiem ruchable ^^
Rin: I tak byłeś po nas cwely!
Yato: Tak! Ty jesteś ostatnim którego z całego serca kocha Shi-chan... A u nas jest hierarchia!
Shi: Kiedyście zrobili hierarchie!?
Rin: Sting się jej domagał jako ten pierwszy...
Shi: Tak właściwie to nie on był pierwszy... *chłopakom opadają szczęki* Pierwszy był Len Tao z Króla Szamanów, później Spectra, Hydron i Shun z Bakugan, jeszcze w międzyczasie Itaś i Kiba z Naruto, Vegeta z Dragon Ball Z, Lubba z Akame Ga Kill, Basara (z długiego tytułu takiego ecchi anime xD) i dopiero wtedy Sting i wy xD
Ayato: Ale jestem z tyłu ;-;
Keith: Jestem jednym z pierwszych ;^; Is bjutiful uczucie...
Shi: Tak,tak... Ale na poważnie o miłości do postaci zaczęłam myśleć dopiero po Basarze ^^ Mój faworyt <3
Badara: Przypominam że nawę nie zaczęłaś oglądać drugiego sezonu...
Shi: Upsik ^^'
Yato: Oj odpuść jej Basacchi...
Ayato: No nie pomagasz! Ona ogląda przecież już mnie w Diabolik Lovers, Yato w Notagami, jest na bieżąco z Fairy Tail i jeszcze czyta przynajmniej 10 mang, a miedzy w wciska jeszcze naukę...
Basara: Oglądasz głupie wampiry zamiast mnie? ;-;*
Shi: Głupie wampiry mają 12minutowe odcinki ;-;
Yato: Może skończmy ten kom... Zaczyna się robić dziwny, a Shi niepoczytalna *wskazuje latającego za Rinem, Shi z nożem kuchennym*
Basara: Tak więc weny od każdego z nas... Pozdrowionka...
Shi: Kto wam pozwolił kończyć ten komentarz!?
*przyciemniany ekran i krzyk jak z jakiejś cipy z horroru*
Aj ryli sory xD nie ptaki jojo, a dodo xD słownik w telefonie płata figle ;-;
UsuńDan: To Elz powinna mieć wyrzuty sumienia że nie odpowiedziała na komentarz wcześniej.
UsuńElz: Ile razy mam przepraszać?!
Dan: Nie mnie masz przepraszać tylko czytelników!
Elz: Gomen czytelnicy.
Hydron: Musimy nad tą dziewczyną popracować.
Dan: Hydron ty żyjesz?! O.O
Hydron: A dlaczego miałbym nie żyć?
Dan: Bo cię tu dawno nie było.
Hydron: -_-
Dan: No co?
Hydron: Nie nic.
Dan: Dobra. A więc...
Lync: Ej przecież to ja jestem współkomentatorem!
Elz: Wypuśćcie mnie z tego schowka!
Hydron: Yyy...coś mnie ominęło? o.O
Dan, Elz, Lync: NIE!
Hydron: *patrzy w stronę drzwi*: Yyy to ja ten...to cześć! *wybiega*
Elz: Ja też lubię Lena^^
Dan: Ty siedź tam w tym schowku i pisz rozdział!
Elz: No dobra. -_-
Dan: Grzeczna dziewczynka.
Elz: A wiesz co? Pierdole, oglądam Igrzyska Śmierci.
Dan: NO WIESZ CO?!
Elz: Żartowałam.^^ Już się biorę za pisanie. Ale Igrzyska i tam muszę obejrzeć.;-;
Dan: Dobra, obejrzysz sobie później.
Keith: Dan.
Dan: Co?
Keith: Kontynuuj.
Dan: Ale co?
Keith: -_-"
Dan: A racja!
Lync: Wiesz jak tak gadasz to przypominasz mi Elz.
Dan: Ale że jak gadam?
Lync: "A racja" - Jak tak gadasz.
Dan: -_- Ty weź lepiej komentatorze od siedmiu boleści kończ tego koma.
Lync: OK. Tak więc. Życzymy ci Shi mnóstwo weny i pozdrawiamy :D
ROZDZIAŁ!!! ROZDZIAŁ!!! JEST W KOŃCU NOWY ROZDZIAŁ!!!
OdpowiedzUsuńBoższe Elz ile można? Ale grunt, że jest. ☺
Dan: Nie to co Twój...
No przecież wstawię go w tą sobotę!
Dan: Chyba jedną piątą.
*Biorę kubek ze stołu i rzucam nim w Dana a ten ucieka *
No w końcu można skomentować nocię.
Jejku... Zarazem akcja się dłużyła ale jednocześnie dużo się działo. Dobra od początku...
Ach... Brak słów... Po prostu brak słów... SHADOW!!! JAK MOŻNA BYĆ TAKIM DEBILEM?!!
Vexos'i będą chcieli ukraść Drago i Centuriona? Z racji że jestem pozbawiona muzgu i choruję na pustostan czaszkowy chcę żeby zdobyli te rdzenie. Wybacz Elz ale uwielbiam jak ci źli mają przewagę a później ci dobrzy jakimś cudem z nimi wygrywają.
No dobra ale lecimy dalej...
Hue hue tatuś Miry jej nie kocha... :( Jakież to smutne. A tak naprawdę to mi się takie klimaty podobają. :P Niech się dzieje źle!!!
Jejku egzaminy próbne... Smuteczek. :( Ja tam się cieszę, bo mamy odwołane lekcje ale Tobie współczuję. Na szczęście teraz będą święta, a niedługo jeszcze ferie to sobie odpoczniesz. :) Chociaż nie wiem kiedy Ty masz ferie, ja mam prawie odrazę po świętach.
No ale kogo to interere.
PAPATKI, BUZIACZKI I WSZYSTKO CO TYLKO CHCESZ WYSYŁAM!!! Ale przede wszystkim życzę dużo czasu na pisanie! I czytanie, innych blogów.
No to pozdrawiam cześć!!!
"SHADOW!!! JAK MOŻNA BYĆ TAKIM DEBILEM?!!"
UsuńDan: Wież mi Emi ja sobie zadaję to samo pytanie od początku tego bloga. I nadal Prove nie raczył udzielić mi na nie odpowiedzi.
Lync: Shadow dlaczego jesteś takim debilem?
Shadow: Yyy... bo lubie?
*śmiech na sali*
Shadow: A tak na serio to ja debilem nie jestem! T^T
Dan: No dobra wiemy. A co do tego czy te szumowiny zdobędą nasze bakugany...
Elz: Ani się waż!-,-
Dan: O-O
Lync: Egzaminy...jak to dobrze że ja piszę je dopiero za dwa lata.
Dan: Zara! Przecież ty jesteś w drugiej klasie gimnazjum.
Lync: Nie bo w pierwszej.
Dan: Elz słyszałaś to?! Gówniarz nie przeszedł!
Elajza: Nie przeklinaj!
Dan: o.o"
Elajza: Coś mi się wydaje że ciebie też zamkniemy w tym schowku za złe zachowanie.
Dan: Jak tak dalej pójdzie to wszyscy Wojownicy pójdą do odstrzału.
Lync: ^^
Dan:*patrzy na Lynca* A ty co się tak szczerzysz?
Lync: Bo lubię =^.^=
Dan: -_-
Lync: Tak więc my również pozdrawiamy i wenki życzymy^^
Dan: No dokładnie :D